niedziela, 9 lutego 2014

2. Różowa pszczoła


     Śnieg powoli spływał z nieba, jakby niezdecydowany czy dalej uprzykrzać ludziom życie, czy jednak może odpuścić, chociaż na kilka chwil dać im odpocząć. Wahał się, raz nasilając swoje opady, raz z nich praktycznie rezygnując. Momentami, ale nie na długo, dopuszczał nawet słońce, aby wyłoniło się za śnieżnych chmur i błysnęło swoimi promieniami, obiecując oddanym zwolennikom dalszą walkę z nieprzychylną aurą. Nie było to zbyt realne, biorąc pod uwagę minusową temperaturę, którą każdy wciąż mógł odczuć lub dojrzeć na termometrze, wyglądając przez okno.
     To wszystko powodowało, że Asia czuła się potwornie, wspinając pod górę. Musiała osłaniać dłonią oczy przed ostrym światłem i zacinającym śniegiem, jednocześnie uganiając się z nieporęczną deską, która swoimi krawędziami wbijała się w jej zmarznięte palce, osłonięte tylko cieniutkimi rękawiczkami. Do tego wszystkiego dochodziła jeszcze bezsensowna gadanina młodszej kuzynki, drepczącej za nią krok w krok i naśmiewającej z różowego kasku, który przypadł dziewczynie w udziale. Naprawdę wolałaby jakikolwiek inny kolor, ale Mateusz, z przepraszającą miną, wytłumaczył, że nie mają już nic w tym rozmiarze. Mogła zaczekać, aż jakiś się zwolni, lecz chciała mieć tą całą farsę za sobą. Dlatego chwyciła przygotowany ekwipunek, po czym wyszła z wypożyczalni. Teraz miała tego już dosyć i żałowała podjętej decyzji.
     Niby posłusznie pokonywała zaplanowaną trasę, lecz z każdym przebytym metrem było coraz trudniej. Siły ją opuszczały, tak samo jak cała odwaga oraz to nieznane dotąd uczucie, które kazało jej zaryzykować i udowodnić, że wcale nie jest taka sztywna, jak twierdziła Laura. Naprawdę tego pragnęła, ale teraz nie miało to większego znaczenia. Kilka razy zastanawiała się nawet, czy nie powinna dać za wygraną. W końcu nazwanie tchórzem nie było taką najgorszą karą. Owszem, uwłaczało jej, ale chyba mogło się równać z noszeniem różowego paskudztwa na głowie. Poza tym przypuszczała, że Laurze w końcu by się znudziło, gdyby odpowiednio długo nie reagowała na jej zaczepki. Nikt nie lubił być przecież ignorowany.
     Wystarczyło powiedzieć, że się rezygnuje, a potem wrócić do wypożyczalni, aby oddać sprzęt. Stamtąd droga wiodła prosto do ciepłego domu oraz bezpiecznej sypialni. Ta wizja była niebywale kusząca. Dziewczyna nabrała powietrza do płuc, żeby przyznać się do własnej słabości i powiedzieć, że odpuszcza, gdy Laurka minęła ją w radosnych podskokach i przysiadła na śniegu, śmiało zapinając deskę do butów.
- No co? - spytała, widząc zdezorientowaną minę Asi, która zamarła nagle w jednej pozycji, niczym zaszczuta sarenka na drodze, w światłach samochodowych reflektorów. - Jesteśmy na miejscu. Nie musimy wchodzić wyżej, jak na początek. Zaczniemy stąd.
- No dobrze - westchnęła, zajmując miejsce obok kuzynki i naśladując wszystkie jej czynności. Naturalnie, Laura uwinęła się ze wszystkim dużo szybciej i wystartowała, posyłając Aśce zarozumiałe spojrzenie, pod którym kryło się jawne wyzwanie. Szybko zniknęła z jej pola widzenia, zostawiając ją samą sobie. Dziewczyna jeszcze dość długo siedziała w bezruchu, rozpaczając nad straconymi szansami i uważnie obserwując krajobraz, przedstawiający odległą panoramę zaśnieżonych gór. Był to piękny widok, który niegdyś znienawidzony, teraz skutecznie odciągał jej myśli od tego, co czekało na nią w niedalekiej przyszłości. I dobrze. Asia wolała się nad tym nie zastanawiać. Nadal nie mogła uwierzyć, że dała się w to wkręcić. Niemal dobrowolnie.
     Przymknęła oczy, pozwalając, aby wiatr owiał jej twarz, zabierając ze sobą wszystkie obawy. Nie, wcale tak nie było. Ona tylko to sobie wyobrażała, nie licząc, iż naprawdę do tego dojdzie. I miała rację. Strach dalej czuwał przy niej, niczym oddany przyjaciel. Uparty oraz nieugięty. Jednak czuła się pewniej, mając zamknięte oczy. Uznała, że skoro czegoś nie widzi czy też nie akceptuje, nie może to dotyczyć jej osobiście. Proste, prawda? Technika wyparcia, tak to się chyba nazywało profesjonalnie w świecie psychologii. Tylko, że to niczego nie zmieniało. Bo jak inaczej wytłumaczyć, dlaczego wciąż siedziała na tym paskudnym śniegu, z nogami unieruchomionymi w sztywne wiązania, a tuż pod nią tłumy wariatów pędziły na złamanie karku w dół stoku? Niebawem miała do nich dołączyć. Ona, nie ktoś inny. 
     Westchnęła, a jej oddech szybko zmienił się w obłoczek białej pary i ulotnił się w przestrzeni. Jeszcze chwilę wcześniej mogła wziąć z niego przykład. Teraz było trochę za późno. W końcu pozwoliła już, aby kuzynka wyciągnęła ją na górę. Na piechotę, bo innej możliwości nie brała nawet po uwagę, choć Laura początkowo nalegała, aby pojechały wyciągiem. Dobre sobie. Tylko chyba dziewczynka nie przemyślała, w jaki sposób dostaną się na to metalowe krzesełko, które wciągnęłoby je na sam szczyt.  W końcu, aby to osiągnąć trzeba ustawić się przy bramce z jedną nogą wpiętą w wiązania i mocno się odepchnąć w odpowiednim momencie. To jeszcze nie wszystko, a i tak wymagało minimum zdolności oraz doświadczenia. Bowiem po odepchnięciu się, trzeba utrzymać równowagę na tej poruszającej się taśmie do chwili, w której od tyłu nadjedzie krzesełko, na które można bezpiecznie usiąść. Nie mówiąc już o tym, że w końcu trzeba będzie z tego krzesełka zejść. Wszystko to przerażało Aśkę, a strach nasilił się jeszcze bardziej, po tym, jak przez chwilę obserwowały zmagania grupy początkujących snowboardzistów. Postanowili oni zaoszczędzić kilka minut i trochę wysiłku, ale żadne z tej trójki nie potrafiło pokonać bezwzględnej siły grawitacji. Wszyscy wylądowali na ziemi, zaraz po odepchnięciu od barierki, a wyciąg musiał zostać wstrzymany dla bezpieczeństwa, przykuwając tym samym niepotrzebnie uwagę innych. Od tego momentu urządzenie przypominało Asi drapieżną, metalową bestię tylko czekającą na najdrobniejsze potknięcie. Nikt nie zmusiłby jej, aby się z nią zmierzyła. 
- Aśka, śnieg się pod tobą roztopi, jak tak dalej będziesz siedzieć! - zawołała Laura, zatrzymując się obok niej z gracją, niepasującą do zaledwie półgodzinnej snowboardzistki. Jasne, przecież dla "Aniołka" wszystko było proste. Zwłaszcza, że już wcześniej miała styczność z nartami. Teraz tylko musiała się przerzucić z jedno na drugie. Wystarczyło, że założyła deskę, zaliczyła ze dwa upadki i już nauczyła się jeździć. Banalne. Nie. Nie dla niej. 
- Ja rezygnuję - wyznała, podejmując ostateczną decyzję. Skostniałymi palcami zaczęła poszukiwać zapięć od wiązań. Chciała zrobić to szybko, by móc zejść już ze stoku, wrócić do domu i uchronić się przed kpinami ze strony młodszej kuzynki, ale cholerne ustrojstwo, jak na złość nie chciało współpracować.
- Tak czułam, że stchórzysz - prychnęła blondynka. -  Zawsze to robisz, gdy pojawia się problem, którego nie możesz rozwiązać naukowymi sposobami. Jesteś cykorem, Aśka!
- Nieprawda - zaprzeczyła starsza z dziewczyn, patrząc na kuzynkę z urazą. Laura zaśmiała się drwiąco, zakładając buntowniczo ręce na piersi.
- Skoro tak, to udowodnij. Proszę, wstań i przejedź chociaż kilka metrów. Wtedy wszystko odszczekam i dam ci spokój, aż do końca ferii. Mogę się nawet do ciebie nie odzywać, dopóki nie wyjedziemy. Będziesz mogła sobie ode mnie odpocząć. Odpłyniesz w ten swój nudny świat książek.
     To brzmiało kusząco i nawet Asia nie potrafiła odrzucić takiej propozycji. Nim zdążyła przemyśleć wszystko racjonalnie i się rozmyślić, dźwignęła się na nogi, próbując utrzymać równowagę. To wcale nie było takie trudne, jak się jej wydawało. Będąc pewną sukcesu, posłała kuzynce zwycięskie spojrzenie. Jednak w tej samej chwili, deska zaczęła osuwać się w dół zbocza, a ona nie była na to przygotowała. Nawet nie zdążyła krzyknąć, gdy znowu wylądowała na ziemi. Laura podjechała do niej bliżej, gotowa obdarzyć ją swoimi dobrymi radami.
- To nie takie łatwe, jak ci się wydawało, prawda? - wymruczała, obserwując z politowaniem, jak dziewczyna próbuje utrzymać się w pozycji stojącej dłużej, niż przez kilka sekund. Każda taka próba kończyła się upadkiem, a jednak Asia nie chciała się poddawać. Wkrótce jednak musiała przyznać, nawet sama przed sobą, że przeceniła swoje możliwości. Jednak nie chciała rezygnować. Nie pozwalała jej na to niezdrowa ambicja, która towarzyszyła w całym życiu dziewczyny. Starała się dalej, rozkładając całość na czynniki pierwsze, obserwując jazdę innych i wyciągając prawidłowe wnioski. Chciała wykluczyć w ten sposób własne, powtarzane błędy. Podzieliła wszystko na kilka lekcji, do których planowała się zastosować. 
Lekcja numer jeden. Wybierając się na stok - zwykłe jeansy nie wystarczą. Zbyt szybko przemakają, a upadki są w nich boleśniejsze, niż w specjalnych, grubych spodniach dedykowanych wyłącznie na deskę. Zrozumiała to już po kilku pierwszych próbach.
Lekcja numer dwa. Gwałtowne wymachiwanie rękoma i nawet najgłośniejsze piski lub krzyki nie sprawią, że wyjeżdżony śnieg stanie się mniej śliski czy bardziej miękki. 
Lekcja numer trzy. Upadek nie jest najlepszym sposobem na zatrzymanie rozpędzonej deski, a co za tym idzie... Wróć do punktu jeden. 
     Dopiero po opanowaniu tych kilku czynników, powoli zaczynało do niej docierać na czym polega cała sztuka, a wraz ze zrozumieniem przyszły widoczne efekty. Zajęło to trochę czasu, ale Aśka już nie przewracała się, co chwilę. Utrzymywała w pionie znacznie dłużej. Pozwalało to jej na przejechaniu kilku metrów, niezbędnych do wypełnienia warunków umowy, którą zawarły między sobą kuzynki.
- Patrz uważnie, bo nie zamierzam tego powtarzać - powiedziała do siedzącej nieopodal blondynki, dźwigając się na nogi i pozwalając, aby snowboard nabrał prędkości. Nie chciała się z tym pogodzić, ale zaczęło się to jej podobać. Niesamowity pęd wypełniał ją szczęściem, jakiego już dość dawno nie czuła. Wydawało się, że wszystko pójdzie po jej myśli, ale w pewnym momencie nieświadomie lekko przeniosła ciężar ciała na jedną stronę, a deska ostro skręciła w lewo. Nie potrafiła na tym zapanować.
- Aśka, uważaj! - zawołała Laura, z przerażeniem zakrywając sobie usta dłońmi. Jednak było za późno. Deska nabrała poślizgu i mknęła przed siebie w poprzek stoku. Cichy głosik w głowie dziewczyny podpowiadał, że powinna się po prostu przewrócić i w ten sposób zatrzymać. Jednak wszystko w niej było temu przeciwne. Obawiała się upadku, zwłaszcza teraz, gdy wiedziała, jak do niego nie dopuścić. Jednak w porównaniu z tym, co stało się chwilę potem, chyba powinna jeszcze raz go rozważyć.
     Wszystko wydarzyło się zbyt szybko, aby mogła w porę zareagować. Zresztą i tak by nie umiała. Usłyszała tylko, że ktoś krzyczy, aby zeszła z drogi, a potem coś uderzyło w nią z impetem, a siła ta porwała ją w powietrze. Wydawało jej się, że frunie, lecz to przedziwne wrażenie szybko się skończyło. Leciała, a chwilę potem już szorowała po twardym śniegu. I to nie sama. Dopiero, gdy zatrzymała się po przekoziołkowaniu paru metrów, zdała sobie sprawę z tego, że pociągnęła za sobą kogoś jeszcze. Chłopak, w którego wpadła, a raczej to on wpadł na nią, właśnie podnosił się z ziemi. Sprawnym ruchem, zdradzającym ogromne doświadczenie, odpiął wiązania, które go przytrzymywały i skierował się w jej stronę. Na jego twarzy malowała się wściekłość. 
- Jak jeździsz!? Nie masz oczu, czy coś? - warknął, nawet nie próbując tłumić swoich emocji. Przecież właśnie na to czekał. Na niewinna ofiarę, na której mógłby się wyżyć, by poczuć się lepiej. Ona o tym nie wiedziała. Nie mogła wiedzieć. Przecież go nie znała. 
     Aśka patrzyła na niego ze strachem. Była za bardzo przerażona, aby chociaż spróbować powiedzieć coś na swoją obronę, choć może powinna. Wciąż siedziała na śniegu, zbyt sparaliżowana tym upadkiem i nagłą złością nieznajomego, żeby się podnieść. Chłopak jeszcze raz zmierzył ją zirytowanym spojrzeniem, starając się nie zwracać uwagi na łzy, które pojawiły się w zielonych oczach dziewczyny. Nie robiły na nim wrażenia. Nie zmusiły go również, aby przeprosił, pomógł wstać albo po prostu zapytał, czy nic się jej nie stało. Nie był do tego zdolny. 
- Idiotka - prychnął, sięgając po swoją deskę i oddalił się w sobie tylko znanym kierunku.

     Wszedł do środka, rzucając ulubioną deskę w kąt. Nie przejął się paskudnym odgłosem, jaki wydała, uderzając o podłogę. Mateusz, który siedział za ladą, wypełniając plik dokumentów, spojrzał na niego z powątpiewaniem, ale nie skomentował tego wybuchu złości. Był już do nich przyzwyczajony, a poza tym znał swojego przyjaciela na tyle dobrze, aby nie zaczynać pierwszy dyskusji. Prędzej czy później i tak miał się wszystkiego dowiedzieć. Alek nie należał bowiem do osób, które potrafiły coś w sobie długo dusić. Walczył z tym wytrwale, ale uczucia i wszelkie emocje malowały się na jego twarzy, łatwo dając się rozszyfrować. Dla Mańka, który był świetnym obserwatorem, było to banalnie proste. Dlatego też czekał cierpliwie, obserwując, jak chłopak krąży niespokojnie po pomieszczeniu.
- Nawet sobie nie wyobrażacie, co się stało! - krzyknął w końcu Alek, budząc tym samym ze snu Pandę, który przysypiał na drewnianej ławie pod oknem. Rozbudzony chłopak prędko rozejrzał się dookoła, nieco przestraszony niezapowiedzianym hałasem, ale widocznie uznał, że nic się nie stało, bo jedynie łypnął groźnie na Alka, którego słusznie uznał za sprawcę swojej przedwczesnej pobudki, i wrócił do smarowania deski, którą odłożył wcześniej na bok.
- Zdecydowałeś się wziąć pod swoje skrzydła nowego kursanta? Przydałoby się - rzucił Maniek, starając się nie okazać zainteresowania, jakie wzbudziły w nim słowa kolegi. Zdawał sobie sprawę z tego, że wcale nie o to chodziło Alkowi. Przecież dopytywał się o to za każdym razem, gdy zgłaszał się do nich ktoś nowy, kto wyrażał chęć zapoznania się z cudownym sportem, jakim był snowboarding, choć jednocześnie wiedział, jaką usłyszy odpowiedź. Chłopak już dawno zapowiedział, że nie chce się użerać z dzieciarnią, nie posiadającą w sobie najmniejszych predyspozycji. Nie zawsze tak było. Kiedyś z uśmiechem na ustach przekazywał swoją wiedzę i doświadczenie młodszym kolegom, cierpliwie znosząc ich banalne, powtarzające się w kółko, błędy. Jego podejście, jak i cały charakter, uległy znaczącej zmianie po tamtych pamiętnych zawodach, dwa lata temu. Maniek nie wiedział, co zaszło tuż po nich, bo Alek o tym nigdy nie opowiadał. Jednak czuł, że coś się stało. Nie bez powodu chłopak długo snuł się przygnębiony i nawet na jakiś czas zapomniał o desce oraz o swoim niesamowitym zwycięstwie, choć w snowboardowym światku wciąż było o tym głośno. Upatrywano w nim nowego mistrza, lecz sam Alek stracił zainteresowanie. Przez kolejne tygodnie zamilkł i odciął się od swoich przyjaciół, a kiedy postanowił ponownie przemówić, nic dobrego z tego nie wynikło. Chłopak samymi słowami krzywdził otaczających go ludzi, którzy przecież martwili się o niego i starali się mu jakoś pomóc. Chcieli dobrze. On tego nie doceniał. Tak jakby coś w nim pękło.
     Panda twierdził, że to przez dziewczynę. I w sumie pewnie miał rację. Przecież po tamtym dniu już nigdy więcej nie widzieli, aby przyjaciel spotykał się z Magdą. Mógł to być zwykły zbieg okoliczności, ale oni go przejrzeli. Przecież oboje dobrze wiedzieli, ile znaczyło dla Alka tamto uczucie i jaki niszczący wpływ miało na niego, gdy całkiem wyparowało. Zdawało się wręcz, że kiedy zniknęło, zabrało za sobą całą dobroć, którą chłopak w sobie kiedykolwiek posiadał. Chociaż wszyscy wokół byli świadomi, że jego ukochana dziewczyna nie zachowuje się wobec niego w porządku, Alek pozostawał ślepy. Brutalnie sprowadzony na ziemię, stał się opryskliwy i marudny. Nie pozostał w nim nawet ślad tego wesołego człowieka, bez reszty poświęconego swoim pasją. Chociaż nie. Pasja wciąż była dla niego ważna. Tylko musiał sobie o tym przypomnieć. Kiedy w końcu znowu wrócił na deskę, nic nie mogło go powstrzymać. To dla niej uciekał na całe dnie wysoko w góry, szukając ratunku przed nękającą przeszłością. Stanowiła pewien rodzaj terapii odwykowej, jak nazywał ją Panda. I chociaż obaj z Mateuszem, z niepokojem obserwowali, jak z dnia na dzień, Alek pozwala sobie na więcej, wykorzystując coraz to groźniejsze podjazdy, to milczeli, uznając, że tego właśnie mu trzeba. Sport był dużo lepszym nałogiem, niż alkohol czy narkotyki, po które sięgali niektórzy, by uwolnić się od problemów. Alek znalazł swój własny sposób na poradzenie sobie z bólem, choć wcale nie mniej niebezpieczny. 
- Po co pytasz, skoro znasz odpowiedź?- odezwał się w końcu cicho Alek, przerywając tym samym krępujące milczenie, które między nimi zapadło. Obaj uciekli myślami w przeszłość, a teraz wrócili, siłując się na spojrzenia. To Maniek pierwszy odpuścił. Przeniósł wzrok z powrotem na dokumenty i wzruszył lekko ramionami.
- Nie wiem, może kogoś zabiłeś? - spróbował z innej strony, starając się rozładować napiętą atmosferę. Nie zraził się wcale ostrzeżeniem, zawartym w tonie i w całej postawie swojego młodszego kolegi. 
- Nie! - wrzasnął Alek, może trochę zbyt głośno i agresywnie, niż wymagałaby tego ta sytuacja.
- W takim razie nie mam pojęcia - odpowiedział Maniek z charakterystycznym dla siebie spokojem. Rzadko kiedy udawało się komukolwiek wyprowadzić go z równowagi. Pod tym względem był całkowitym przeciwieństwem Alka, dla którego wystarczało jedno, źle dobrane słowo, by wybuchnąć. Mateusz był siłą spokoju. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo denerwował tym swojego przyjaciela. 
- Daję słowo, ci ludzie z roku na rok stają się coraz bardziej bezmyślni - wytłumaczył w końcu swoje wzburzenie Alek, starając się pójść w ślady Mateusza i zachować spokój.
- Ha, czyli jednak kogoś zabiłeś! - zwołał Panda, który do tej pory tylko przysłuchiwał się ich rozmowie, na wszelki wypadek starając się nie wychylać, gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli.
- Nie! Nie zabiłem, ale miałem wielką ochotę. Nadal mam.
- Powiedz, znowu jechałeś za szybko i ktoś podjechał ci pod deskę? - rzucił Maniek. Jak zwykle nieomylny.
- Głupia dziewucha - fuknął blondyn, przysiadając na blacie lady nieopodal Mateusza. Zajrzał mu przez ramię z ciekawością, ale ciągi cyferek szybko go zniechęciły. Zamiast tego nieświadomie znowu przywołał w pamięci pokrzywdzone spojrzenie ciemnowłosej dziewczyny i te jej śmieszne łzy. Po co płakała? Myślała, że to coś zmieni? Może wydawało jej się, że w ten sposób wzbudzi w nim wyrzuty sumienia? Niedoczekanie. Przecież to była jej wina. Potrząsnął głową, próbując wyrzucić z niej to wspomnienie. Tylko dlaczego coś w jego sercu drgnęło, jakby zdobywając się na słaby bunt? Bunt, który już dawno przestał cokolwiek znaczyć.
Wolał o tym nie myśleć.
- Ja rozumiem, wszystko jest dla ludzi, ale skoro nie radzi sobie, to po kiego pcha się na główny stok!
- Alek, miałeś uważać - upomniał go delikatnie Maniek, tylko podsycając niepewność drzemiącą gdzieś głęboko w przyjacielu. Mateusz nie chciał ściągać na siebie niepotrzebnie gniewu, ale musiał ostudzić zapędy Alka. Wolał nawet nie myśleć, jak musiała czuć się biedna dziewczyna, którą niewdzięczny los wepchnął prosto pod deskę tego marudy. Chciał tylko, aby kumpel zrozumiał swój błąd. Nie oczekiwał nawet, że pobiegnie szukać swojej ofiary, aby ją przeprosić. Jednak nie spodziewał się też, że zareaguje taką złością. 
- A ty wreszcie nauczyłbyś się pisać, jak człowiek! - odwarknął, wyrywając mu z lewej dłoni długopis i cisnął przedmiotem o ścianę. Zachowywał się okropnie, ale sprawiało mu to wielką przyjemność. Nawet, jeżeli cierpieli na tym jego przyjaciele. Tylko w ten sposób mógł wygonić z głowy dawne wspomnienia oraz te całkiem świeże, sprzed kilku chwil.
- Człowieku, co cię dzisiaj ugryzło? - zawołał Maniek, zrywając się z miejsca. Alek też zeskoczył na ziemię, patrząc na przyjaciela z niegasnącą złością.
- Pszczoła! - wrzasnął. - Wielka, około pięćdziesięciokilogramowa w różowym kasku z logo twojej wypożyczalni, Maniek!
- Aha, i to może moja wina, że wjechałeś w kogoś, kto wypożyczył u mnie sprzęt? Myśl racjonalnie, Alek, i nie wyżywaj się na wszystkich dookoła, za coś, co sam zrobiłeś!
- Maniuś, ale skąd w zimę wzięła się taka duża pszczoła? - wtrącił się nieśmiało Panda, jakby nie zdając sobie sprawy z niespokojnej atmosfery, którą nasycone było całe powietrze w pomieszczeniu. - I skąd miała nasz kask? Przecież wszystkie leżą na półce, a w oknach mamy siatki na owady. Wiem! Musiała go ukraść, wchodząc przez drzwi, kiedy spałem! 
     Mateusz spojrzał na niego z niedowierzaniem i roześmiał się. Nawet Alek zdobył się na niewyraźny uśmiech. Nieco zniekształcony, ale szczery, pierwszy taki od wielu miesięcy. I  to chyba tyle, jeżeli chodziło o jakąkolwiek kłótnię. Panda swoim gapiostwem umiał, w mistrzowski sposób zepsuć nawet najlepiej zapowiadającą się awanturę oraz załagodzić wszystkie nieporozumienia, jakie się między nich wkradały od czasu do czasu. 
- Dobra, ja wychodzę, bo mam umówionych kursantów za piętnaście minut - oznajmił Maniek, kręcąc głową w rozbawieniu. - Wy tutaj zostańcie, spróbujcie się nie pozabijać wzajemnie i pilnujcie sprzętu, żeby żadna różowa pszczoła go już nie zabrała.


Wprowadziłam małą zmianę perspektywy, bo chciałam spróbować czegoś nowego i przekonać się, jak to wyjdzie. Przepraszam za jakiekolwiek utrudnienia z tym związane i czekam na wasze opinie ;) Muszę jeszcze wam podziękować za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem. Jesteście niezastąpieni i dostarczacie mi wiele radości oraz chęci do pisania.
Trzymajcie się cieplutko! 


29 komentarzy:

  1. Wredna ta Laura, oj wredna. No i biedna Asia. On nie powinien jej tak trakrować, no kurde, rozumiem gorszy dzień, no ale dziewczyna się poryczała, a on ją od idiotek wyzywa. No i jeszcze biednego Mańka opieprza, bo różowa pszczoła miała kask z jego wypożyczalni.. Oj ciekawe co się stanie, jak ta różowa pszczoła przyjdzie oddać sprzęt.. hehe Coś czuję, że będzie ciekawie :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Laurka wredna jest, ale bez takiego potwora byłoby tutaj nudno ^^
      No, a Asia miała pecha trafiając na Alka, który ostatnio same złe momenty w swoim życiu ma, a raczej nawet nie chce dostrzec tych dobrych. Taki gburek z niego troszkę i póki co niestety nie ma szansy na jakąś wielką zmianę. Takiego Alka kocha się najbardziej, haha :D
      A pszczółka przyleci zwrócić sprzęt, owszem. I będzie zabawnie, mam nadzieję!
      Dziękuję pięknie za komentarz i pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Różowa pszczoła mnie totalnie rozwaliła! Panda jest genialny. Doskonale rozładował napięcie, sama się roześmiałam. Irytuje mnie postawa Laury. Jest bardzo wkurzającą młodszą kuzynką. Książki są najlepszą rzeczą na świecie. Oczywiście zdenerwował mnie również Alek. Wypadałoby chociaż przeprosić.
    Zmiana perspektywy na plus, bardzo mi się podoba :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i cieszę się, że rozdział ci się podobał i nawet zdołał rozbawić ^^ Oj, tak Pandzia to jeden z moich ulubionych bohaterów. Jest takim gapą i śpiochem, ale chyba za to go uwielbiam! Nie tylko ja, Maniek i Alek też go kochają, ale oni się do tego nie przyznają :D
      Laura z ogólnego zarysu miała być takim irytującym stworzonkiem. Cieszę się, że udało mi się osiągnąć zamierzony efekt ^^
      Alek jeszcze przez kilka rozdziałów zdecydowanie będzie denerwował swoim chamstwem, ale może potem jednak da się polubić, bo tak naprawdę to fajny chłopak jest!
      Co do perspektywy to koniecznie chciałam spróbować czegoś nowego, skoro od zawsze piszę praktycznie w pierwszoosobowej narracji. Cieszę się, że nie zawiodłam ^^
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Och widzę, że na prawdę pisanie obyczajówek podoba Ci się bardziej od fantastycznego xd ale to w sumie dobrze. nie opuszczaj tylko moich przyjaciół z tamtego opowiadania, siostro xd
    A teraz rozdział. Miałam racje, miałam racje! ta Laura to diabeł wcielony i zrobiła to wszytko tylko po to, aby udowodnić wszystkim, że naprawdę jest lepsza od Aśki. co za głupia zołza. ale chociaż doprowadziła do spotkania z Alkiem *.* a on to mógłby się trochę ogarnąć, a nie krzyczeć na płaczące dziewczyny! a pszczoła to normalnie mnie powaliła xd
    No dobra życzę dużo weny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Długo wzbraniałam się przed obyczajówkami, bo kiedyś próbowałam i skończyło się to kapą po kilku pierwszych rozdziałach. Tutaj mam masę pomysłów i pisze mi się tak lekko, jak jeszcze nigdy wcześniej ^^
      No, ale Tanga opuszczać nie zamierzam. Solek by mnie zjadł, haha :D
      Laura to irytujące, małe stworzonko, które faktycznie chce udowodnić, że jest lepsze. Wyniknie z tego zarówno kilka nieprzyjemnych sytuacji, jak i tych dobrych, przełomowych ;) Gdyby nie ona Aśka nigdy nie stanęłaby na desce i pewnie nigdy nie spotkałaby Alka ;) No, a chłopak kiedyś się tam ogarnie. Może nie w najbliższych rozdziałach, ale kiedyś na pewno :D
      Pozdrawiam i również życzę ci mnóstwa weny :*

      Usuń
  4. Muszę przyznać, że bardzo mi się podoba, jak piszesz w trzeciej osobie. Ja, choć kiedyś tego próbowałam, nie potrafię wczuć się w uczucia bohaterów. Tobie za to udaje się to zarówno, gdy masz do czynienia z narracją pierwszoosobową, jak i trzecio.
    Nie polubiłam Alka. Jejku, zachował się tak, jakby uważał, że każdy od początku powinien umieć jeździć na desce. On też kiedyś zaczynał i mimo wszystko powinien to zrozumieć. Jeszcze tak chamsko zachował się w stosunku do Aśki. Rozumiem, że po odejściu jego dziewczyny zaszła w nim diametralna zmiana, nie potrafił się otrząsnąć, ale to nie powód, by wyżywać się na Bogu ducha winnych osobach.
    Laura to czysty fałsz. Udaje grzeczną dziewczynkę, a jednak umie pyskować. Aśka nie ma z nią łatwo, dlatego nie dziwię się, że zgodziła się na taki układ. Na jej miejscu zrobiłabym to samo. Całe szczęście z jej decyzji wynikły pewne pozytywne konsekwencje. Kobieta poczuła wiatr we włosach, poznała piękno snowboardu, co z pewnością wyjdzie jej na dobre.
    Rozdział naprawdę mi się podobał, zmiana sposobu narracji to miła odmiana. Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Ja nie byłam początkowo przekonana do tej trzeciej osoby, ale w sumie pisze się całkiem przyjemnie i można dokładnie zagłębić się w każdą postać, nie ograniczając się tylko do psychiki głównych bohaterów.
      Aluś to ciężki typ. Zbyt łatwo nie jest go polubić, ale ja go lubię ^^ Mam nadzieję, że i wy go polubicie kiedyś, kiedyś. Alek nie jest osobą, która bardzo przejmuje się uczuciami innych. Był okres, kiedy to robił, a potem sprawa się rypła i chłopak trochę się zmienił. Na gorsze.
      Laurka nie jest aniołkiem. Chce udowodnić wszystkim swoją wyższość, upokarzając kuzynkę. Nigdy nie przyszłoby jej do głowy, że to właśnie ona rozpocznie cudowny rozdział w życiu Asi, wplatając do niego snowboard. Gdyby wiedziała, pewnie by ją od tego odciągała ;)
      Pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  5. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo wnerwia mnie Laura. Jak ja nie cierpię takich dzieci... przy rodzicach zachowuję się niczym aniołki, jednak kiedy przyjdzie co do czego potrafią pokazać rogi. Liczę na to, że Aśka szybko się od niej uwolni. Nie dziwię się jej, że nie lubi spędzać czasu z rodziną. Ciągłe wysłuchiwanie o wspaniałości Laury nie należy do przyjemnych czynności.
    Naprawdę żal mi Alka... chłopak całkowicie załamał się po odejściu Magdy, która niewątpliwie była dla niego całym światem. Liczę na to, że jakoś się pozbiera, może pomoże mu w tym Aśka, choć póki co mieli niełatwy start. Uważam, że Alek postąpił bardzo niekulturalnie. Powinien zrozumieć, że Aśka dopiero zaczyna naukę. Mam jednak nadzieję, że wkrótce ją przeprosi.
    Bardzo podoba mi się, jak piszesz. Twoi bohaterowie są żywi i pełnokrwiści, a w dodatku masz tak zwane lekkie pióro.
    Pozdrawiam i życzę weny!
    Chciałabym Cię także zaprosić na mojego bloga: unknownhogwartstory.blogspot.com dopiero zaczynam, więc zależy mi na każdej opinii.
    Erica Volf

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, mnie też Laura wkurza. Nie przepadam za małymi dziećmi, a za nią to już w szczególności. Ma wiele cech mojej kuzynki, więc to już osobista niechęć czy jak to tam zwał. Asia jeszcze trochę będzie musiała wytrzymać towarzystwo dziewczynki.
      Magda była dla Alka pierwszą miłością, pierwszym ważnych uczuciem. Po takiej zdradzie chłopak stracił zaufanie i taką radość życia, która w nim od zawsze drzemała. Pozbierać, to on już się pozbierał. Tylko, że nie jest taką osobą, jaką był kiedyś. Aśka może pomoże mu odnaleźć samego siebie, choć nie będzie to łatwe, biorąc pod uwagę to jak w ogóle zaczęli tą znajomość.
      Bardzo się cieszę, że całe opowiadanie ci się spodobało. Postaram się wpaść też do ciebie, jak tylko znajdę wolną chwilkę.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Różowy kask? Opss ... nie ma to jak 'dobre' rozpoczęcie kursu. Cóż, nie dość że Asia znalazła się w tej sytuacji nie ze swojej woli, to jeszcze miała przy sobie 'idealną' kuzynkę która w mig pojęła o co chodzi. Znając mój wybuchowy charakter nie wytrzymałabym tam długo :D Na szczęście główna bohaterka nie jest aż tak niecierpliwa. Podziwiam! Na dodatek z tego wszystkiego zderzyła się z Alkiem ... dzień zdecydowanie nieudany. Ale zazwyczaj takie są początki ... niestety.
    Widać że Alek jest zraniony, stąd jego zmiana na gorsze. Czyżby złamane serce? Chyba na to wychodzi. Ale facet nigdy się do tego nie przyzna. Woli za to ranić wszystkich wokół. Przesadził zdecydowanie w sytuacji z Asią ... w końcu sam nie był bez winy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, ale ja też tak zaczynałam, haha :D Dobre parę lat temu, ale mi też w udziale przypadł taki perfidnie różowy kask, a chłopak z wypożyczalni nic sobie nie robił z moich krzywych min! Doskonale to pamiętam! Mateusz starał się chociaż jakoś pomóc Asi xD
      Asia jest cierpliwą osóbką. Tego odmówić jej nie można. Chociaż wszystko wokół się wali, ona i tak będzie próbować. Ten typ tak ma, cóż zrobić. Przerost ambicji, albo inne cholerstwo ;)
      Alek doświadczył wielkiego zawodu w przeszłości, o którym nie może zapomnieć. Wcześniej był innym człowiekiem, a teraz gdzieś po drodze zgubił dawnego siebie. I to na niekorzyść. Sam był winien sytuacji z tym małym wypadkiem, bo gdyby jechał wolniej zdążyłby ominąć dziewczynę, a że on jeździ tak jak jeździ... Tylko, że on nie umie przepraszać, a przynajmniej tak mu się wydaje. Asia zbyt łatwo z nim nie będzie miała.
      Dziękuję serdecznie za komentarz i pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
  7. Witam, tęskniłaś?
    Wiem, że nie ;d
    Dzisiaj mam wyjątkowo dobry humor, więc mam nadzieję, ze się troszkę rozpiszę!
    Toż to Alek zachował się okropnie! Jak można wjechać w jakąś dziewczynę i zamiast przeprosić, jakoś pomóc, po prostu odejść, wcześniej wrzeszcząc na nią? Tak, zdecydowanie ten chłopak nie jest zbyt dobrze wychowany. Ja rozumiem, że miał ciężkie chwile, że cierpi i że odciął się całkowicie od tej strony swej osobowości, w której jest grzecznym, miłym chłopcem, pomagającym innym. Ale żeby aż tak się zmienić? To wydarzenie naprawdę musiało dla niego być wielką traumą. Aż nie chce mi się wierzyć, że Magda (Magda, tak?) tak po prostu go rzuciła. Może coś się stało? Coś bardziej znaczącego?
    Dobrze jednak, że nie porzucił swej pasji. Bo gdyby nie ona, to co by mu zostało? Chyba nic. Taka prawda. Jeśli zrezygnujemy z naszej pasji, to w przypadku, gdy ludzie nas opuszczą, już nic nam nie pozostanie. Tyle, że on ma przyjaciół, którzy są naprawdę wspaniali. Wiem, że ich jeszcze dobrze nie znam, ale jestem w stanie jak na razie coś o nich powiedzieć. Skoro Maniek, tak ułożony chłopak, wciąż wytrzymuje z przyjacielem, to znaczy, że naprawdę mu na nim zależy. Alek powinien przejrzeć na oczy i to docenić. A Panda? Jaki on słodki! Oficjalnie zakochałam się w Pandzie <3 Naprawdę! Uwielbiam nie tylko aroganckich głąbów, ale także takich niezdarnych, głupiutkich chłopaczków, którzy żyją jakby w innym świecie. A Panda właśnie taką osobą się wydaje. No, naprawdę, dziękuję Ci bardzo za niego! Tylko, że teraz moje serce zostanie podzielone między Alka, a Pandę. A to niedobrze. Zdecydowanie nie dobrze -.- Ale nie takie rzeczy się przeżywało, prawda?
    Aśka się popłakała? No nie! Naprawdę? Znaczy dobra, rozumiem ją. Dziewczyna pierwszy raz weszła na stok, a już dostała straszną ochran za swoje nierozgarnięcie. Tylko, że została źle oceniona. Alek zachował się niewłaściwie i mam nadzieję, że przy najbliższym spotkaniu to wyjaśni. Chociaż widząc, jaki jest, raczej jeszcze bardziej na nią naskoczy. ;D
    No dobra, nie lubię obyczajówek. Chyba Ci to już pisałam. Ale Tobie naprawdę to dobrze idzie. Podoba mi się, i już. Muszę więcej dodawać? Bo chyba nie wiem co. Po prostu mi się podoba!

    Pozdrawiam serdecznieeee! :D

    P.S: Prawie na końcu napisałam "<3", ale ja jako ja jestem trochę dziwna i tylko i wyłącznie jednej jedynej osobie tak piszę - mojej przyjaciółce, więc się opanowałam ! Nie mniej za złe, po prostu zasady, haha :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A phi! Jasne, że tęskniłam :* Za tobą zawsze! I to bardzo, bardzo, wręcz nieskończenie! I nawet nie myśl, że kiedykolwiek będzie inaczej. Ode mnie nie jest tak łatwo się uwolnić!
      Alek to trudny typ. Nie to, że niewychowany, bo on umie się ładnie zachowywać, wtedy kiedy trzeba. Tutaj po prostu miał jeden z tych złym, a wręcz najgorszych dni. Asia miała pecha, że znalazła się na jego drodze i tylko dolała oliwy do ognia. Gdyby nie ten wypadek, chłopak pewnie by się uspokoił i znów był tą wersją siebie, w której denerwuje ludzi, ale nie wymusza u nich potoku łez. No, ale masz też rację tutaj nie tylko o to rozstanie z Magdą chodziło, choć przyznam, że to ono odegrało tutaj największą rolę.
      Pasja dla Alka była na tyle ważna, że wytrzymała wszelkie problemy. Gdyby ją całkowicie wyrzucił ze swojego życia... Wtedy nie byłoby dla niego odwrotu, stałby się jeszcze okropniejszym człowiekiem, niż jest teraz. Snowboard jednak pozwala mu się trochę wyciszyć. Ale Alek nie zrezygnował. I ma jeszcze świetnych, oddanych przyjaciół, których nie zawsze docenia, ale dla których zrobiłby naprawdę wiele, gdyby przyszła taka konieczność. Oni dla niego też.
      Maniuś to cudny chłopak. Mega odpowiedzialny, grzeczny, siła spokoju, więc całkowite przeciwieństwo młodszego Alka. Sama nie wiem, co przyczyniło się do tego, że on wciąż z nim wytrzymuje. Chyba tylko ta jego cierpliwość i oczywiście fakt, że znał chłopaka od dziecka i widział jego lepszą stronę. Chyba wciąż ma nadzieję, że ona kiedyś wróci.
      A Panda? Co ja mogę tutaj więcej powiedzieć ^^ Pandzioch jest moim ulubieńcem, no pomijając Alka, którego póki co chyba tylko ja darzę przeolbrzymią miłością. No nie, ty też coś wspominałaś o swojej sympatii do niego, więc jest nas dwie, siostro! :D
      No, a Asia to Asia. Wrażliwa duszyczka, która stara się być twarda, tylko czasami jej coś nie wychodzi. Tutaj chyba po prostu miała już dość. Nie dość, że kuzyneczka wplątała ją w tą absurdalną sytuacje, wyciągnęła wysoko w góry i jeszcze na dodatek naśmiewała z tchórzostwa, to jeszcze została poturbowana przez takiego gburowatego Alka, gdy tylko odważyła się spróbować. No, a po Alusiu zbyt wiele bym się nie spodziewała ^^ Ten typ tak szybko się nie zmienia.
      Kurczę, a ja właśnie wkręciłam się teraz w obyczajówki, a przynajmniej w tą moją, bo jej tematyka jest strasznie bliziutka mojemu sercu. No, ale cieszę się, że mimo iż nie przepadasz za tym gatunkiem, to postanowiłaś pocierpieć czytając te moje głupoty :D Jesteś niezastąpiona!
      Szpoko, obejdę się bez serduszka - w końcu szanuję zasady, haha ^^
      W ogóle to ja ci dziękuję za tak długaśny komentarz. Pod tym względem też jesteś niezastąpiona. Nawet nie wiesz, ile radości mi nim sprawiłaś. Siadłam do niego uchachana, jak nigdy, haha. Widocznie twój dobry humor mi się udzielił ^^
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. A bo ja tak jakoś uważam, że takie długie komentarze potrafią wynagrodzić autorowi trud, który wkłada w pisanie. Bo przecież to nie jest takie chop-siup i już napisane. Trzeba jednak troszkę czasu na to przeznaczyć, prawda? A napisanie, że jest spoko, fajne, jest według mnie troszkę brakiem szacunku. I zresztą dziś mam taki dzień, że cały czas nawijam (w pracy to normalnie nie mogłam się zamknąć, a jak się zorientowałam, że prawie pewnemu panu cały dzień wczorajszy opowiedziałam, to aż się zaczerwieniłam i taka przerażona do niego: Jezu, dobra! Ja już nie ględzę, bo panu zaraz całą historię życia opowiem! I chciałam wyjść, ale oczywiście zaczął o czymś innym gadać i tak oto 20 minut się w pracy byczyłam. Lubię to! :D )
      A i jeszcze zapomniałam dodać w poprzednim komentarzu, że wbrew sympatii, jaką darzę Pandę i szacunku do Mańka, jestem na nich zła. Pozwolili Alkowi się wygłupiać i ryzykować, kiedy wybierał coraz to trudniejsze trasy. A może gdyby się odważyli powiedzieć "STOP!", wszystko skończyłoby się inaczej? Tak jakoś smutno mi się robi, kiedy myślę o tym, że chłopak umrze :(
      Apropo, podoba mi się zastosowanie tego... czegoś, czego nazwy nie pamiętam, ale wiem, że w "Granicy" takie cosik było. Że na początku opisałaś coś, co już się wydarzyło, a teraz przedstawiasz jak do tego doszło. Dobrze robisz! :D
      Właśnie w tym opowiadaniu widać, że piszesz wszystko z serca. Uwielbiasz chyba naprawdę ten snowboard. Aż przez Ciebie mam ochotę rzucić wszystko i spróbować. Tylko, że znając moje szczęście skończyłabym jak Aśka, a ja wtedy spaliłabym się ze wstydu :D Tak czy inaczej czuć jakąś więź, która łączy Cię z tym sportem i nawet miejscem, o którym piszesz. Tak, jakbyś to właśnie swoje przygody opisywała. Chyba wspominałaś nawet, że dużo wydarzeń będzie związanych z Twoimi wspomnieniami.
      Aż Ci ich zazdroszczę, no! :D

      Usuń
    3. Jestem takiego samego zdania, choć wiesz czasami człowiek nie ma czasu, to dobrze, że i dwa zdania po sobie zostawi ^^ To też doceniam i jakoś tak każdy komentarz sprawia mi wielką radość, bo widać, że nie robię tego sama dla siebie, a jeszcze komuś się to podoba. A to dziwne, przyznam, bo tych swoich głupot nawet sama nie mogę czytać, ale to tam taki szczególik ^^
      Ej, to fajną masz tą pracę! Też bym chciała taką mieć, jak już uporam się z tą moją kochaną szkołą i pewnie jeszcze później zahaczę o jakieś studia albo nie. A gdzie pracujesz?
      Co do Pandy i Mańka masz zupełną rację. Widzieli co się święci, a mimo to nie reagowali i pozwalali, aby Alek ryzykował. To wszystko doprowadziło do tego, do czego doprowadziło, ale o tym nie myślimy! Bo coś czuję, że sama się rozryczę.
      Ja lubię właśnie takie cosik ^^ Łatwiej mi wtedy poukładać sobie w głowie wszystkie przyszłe wydarzenia i nie namotać za bardzo, chociaż w "Granicy" poległam całkowicie. Nie jestem dumna z tamtego opowiadania, choć Cole'a uwielbiam nadal. Gdybym bardziej się postarałam, wyszłoby coś znacznie lepszego, ale to już zamknięty temat. Zapominamy ^^
      Temu opowiadaniu rzeczywiście poświęcam całe swoje serce i wiele swoich wspomnień, które faktycznie niektóre przeniosłam na treść rozdziałów. Mogę się pośmiać wracając do swoich początków ze snowboardem, choć do wszystkich się nigdy, przenigdy nie przyznam ^^ Teraz snowboard jest dla mnie naprawdę ważny. Dzięki niemu poznałam masę pozytywnie zakręconych ludzi i zdobyłam masę genialnych wspomnień już nie tylko tych megaobciachowych ^^
      A Białka Tatrzańska jest genialnym miejscem i nie zastąpiłabym jej nawet zagranicznymi stokami. Zbyt dużą część życia tam przeżyłam, zbyt wiele łez widziały tamte góry i zbyt przekleństw się nasłuchały - tylko mój brat to potwierdzi xD Bo jeździmy tam praktycznie co roku odkąd skończyłam 10 lat, a wcześniej były jeszcze inne górskie miejscowości.
      Nie ma co zazdrościć tylko spróbować, haha! Biorąc pod uwagę jak rozwinie się Aśka, to śmiało możesz próbować iść w jej ślady :D

      Usuń
  8. Skomentowałaś u mnie i zaprosiłaś do siebie, więc oto i jestem. Może snowboard to nie moja bajka, jak to się mówi, ale tym opowiadaniem chyba mnie przekonasz do tego sportu, do obejrzenia choć jednych zawodów!
    Fajnie dobrałaś bohaterów, różne charaktery.
    Nie wiem dlaczego, ale nie czuję zbytniej sympatii w stosunku do trzynastoletniej Laury. Nie zrobiła nic złego, ale jednak coś mi w niej nie pasuje.
    Asia widać, że jest jej kompletnym przeciwieństwem. Jest typem raczej 'kujonki', oczywiście jej nie obrażając, ale nie mam innego słowa, aby ją opisać. Wydaję mi się, że jej kuzynka chyba tak jak Ty mnie, zaczyna zarażać ją snowboardem.
    No i Alek, który pomimo swojego ciętego charakteru chyba stanie się moim ulubieńcem tutaj. Ale czy można mu się dziwić? W końcu jego wspomnienia co do byłej dziewczyny nie są dobre. Ale przecież to, że wyżyje się na kimś innym, kimś bezbronnym chyba nie zmieni tego faktu sprzed dwóch lat, prawda?
    Ciekawe jak na całe zdarzenie zareaguje nasza Asia oraz Laura.
    Z niecierpliwością czekam na nexty, kochana!
    A, i Twój blog jest już u mnie w czytanych, więc obiecuję, że będę wszystko czytała na bieżąco.

    :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :*
      Cieszę się, że mimo iż nie interesujesz się snowboardem to postanowiłaś tutaj do mnie wpaść ^^ A do obejrzenia zawodów jak najbardziej zachęcam! Bardzo wciąga! No, a snowboardziści to mega sympatyczni i pozytywnie zakręceni ludzie.
      Laura została stworzona po to by denerwować, więc nie dziwię się, że nie czujesz do niej sympatii. Powiem więcej! Zdziwiłabym się, gdybyś jednak ją polubiła ;)
      Asia może nie jest kujonką, ale w jej charakterze zdecydowanie przeważa ta spokojna nuta. Jest odpowiedzialna, wszystko musi przemyśleć kilkakrotnie. Poza tym lubi czytać i woli samotność niż głośne imprezy. Dzięki kuzynce zaczyna powoli dostrzegać zalety snowboardu i tak jak napisałaś - zaraża się nim i wciąga ^^
      Ha, czyli dołączasz do skromnego funclubu Alka, jak widzę ;) Chłopaka dość ciężko jest polubić, a przynajmniej w tej chwili. Niemniej cieszę się, że stał się twoim ulubieńcem. Chłopak zachowuje się tak, a nie inaczej, bo nie potrafi poradzić sobie z przeszłością i myśli, że dogryzając komuś innemu pozbędzie się choć jakiejś części bólu, który się w nim gromadzi. I tutaj nie chodzi tylko o rozstanie z Magdą. Ono było najistotniejsze, ale na całość miało też wpływ coś innego, ale o tym potem.
      Ja też dodaję twój do obserwowanych i mogę śmiało obiecać, że będę uważnie śledzić losy twoich bohaterów.
      Pozdrawiam, kochana! :*

      Usuń
  9. W końcu , gdzieś znalazłam mega długi odcinek !
    Nareszcie !
    Oby wszystkie były tak interesujące . Czekam na kolejne !
    Zapraszam do mnie , gdzie pojawi się dziś drugi odcinek .
    http://difficult-love-austria.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podobało ;)
      Wpadnę do ciebie niebawem

      Usuń
  10. Kurczę,nie spodziewałam sie kolejnego bloga, ale zaskoczenie. I to jeszcze dotyczącego zimowych sportów... Choc ja tam jeżdzę na nartach, ale i tak sie ciesze ;) widzę, ze rozpoczęcie przyjaźni miedzy dziewczyna a trojka chłopaków łatwe nie bedzie, głownie ze względu na dosc...defensywno-ofensywna postawę Alka wobec ludzkiego gatunku... Kurde, az dziwne,zeby tak długo przeżywał stratę tej dziewczyny,nie była jego warta...szkoda,ze nigdy nikomu sie nie wygladał,mysle,ze to wiele by mu pomogło,ukatwilo wiele spraw... Ciesze sie,ze Aśka rozpoczęła przygodę na stoku,mimo ze w dosc dziwnych okolicznościach. Ta Laura to mały sztan,strach pomyśleć,kim bedzie,jak juz dorośnie... Mam wrażenie, ze po trupach bedzie iśc,zeby osiągnąć swój cel... Dziwna dziewczyna,nie lubię jej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i cieszę się, że w ogóle postanowiłaś tutaj wpaść ^^
      Ostatnio w mojej głowie tylko snowboard siedzi i nie da się go wyrzucić, więc nie mogłam się powstrzymać przed opublikowaniem tego opowiadania, choć początkowo miało zostać tylko na papierze w odmętach szafki ;) Cóż, cieszę się, że jednak tak nie skończyło.
      Oj, dla mnie narty to zuuo. Raz mnie znajomi namówili, ale więcej tego nie powtórzę. Jakoś ciężko mi się przerzucić z jednej deski na te dwie, heh.
      Przyjaźń łatwa nie będzie, a przynajmniej jej początki. Alek nie dopuszcza do siebie obcych ludzi, wiec Asi będzie ciężko się przebić, ale to uparta dziewczyna jest ;) Tutaj nie chodzi tylko o utratę dziewczyny, choć dla chłopaka znaczyła ona bardzo dużo. Na całość wpłynęło jeszcze kilka innych wydarzeń, ale to w kolejnym rozdziale.
      No, a Laura to chodząca złośliwość. Tym razem przysłużyła się kuzynce, ale gdyby wiedziała, co z tego wyniknie, prędzej by odciągała Aśkę od prób polubienia tego sportu, niż by ją do niego zachęcała. Ona nigdy nie działa na korzyść innych, choć przed rodzinką świetnie to ukrywa. Nie dziwię ci się, że za nią nie przepadasz. Żywię podobne odczucia ;)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  11. Witaj! Dziękuję Ci za tak piękny komentarz na moim nowym blogu. Jest mi niezmiernie miło i dawno nie czytałam tak pięknych słów pod adresem mojego pisania. Nadrobiłam Twoje opowiadanie i powiem Ci, że również masz przepiękny i wciągający styl pisania! Uwielbiam tak prowadzoną narrację!
    Co do fabuły, to takie Laury zdarzają się w życiu codziennym, więc tym bardziej jest to realistyczne. Szkoda mi Asi, bo Alek ma humory jak babka w ciąży. Ale trudne początki są proroctwem do czegoś głębszego :)
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne rozdziały :)
    Fiolka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej ;) Nie musisz dziękować, twoje opowiadanie jest naprawdę świetne i bardzo obiecujące! Możesz być pewna, że będę tam częstym gościem.
      Cieszę się, że i moje opowiadani ci się spodobało. Oj, takie Laurki zdecydowanie uprzykrzają życie i zdarzają się w codziennym życiu.
      Fakt, Alek ma swoje humory ^^ A jego początek znajomości z Asią do najbardziej udanych nie należał. Zresztą zbyt szybko się to nie zmieni. Ten typ tak ma ;)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  12. Strasznie mi głupio, muszę Ci powiedzieć. Ty siadłaś w jeden dzień i nadrobiłaś u mnie wszystko, a ja tak będę "ciapać" komentarzami co kilka dni. Niestety zawsze, gdy już się zabiorę za Twoje opowiadanie to coś mnie odrywa i nie mogę zacząć tego, co zaczęłam. Ja tu ciekawa, od zmysłów odchodzę, a podłoga woła, że trzeba ją umyć, pranie, że trzeba wyprasować... A, na pewno wiesz jak to jest. W każdym razie obiecuję, że wszystko przeczytam i mam nadzieję zrobić to jak najszybciej! ;)

    Na początek chcę zwrócić uwagę na ten różowy kask:D Wcale nie dziwię się Aśce, że myślała nad powrotem. Gdybym miała na głowę założyć coś takigo, też bym chyba brała to od uwagę. Chociaż nie, mnie określenie "tchórz" skutecznie zablokowałoby od powrotu. Chyba. Ale widzę, że dziewczyna ma podobne zdanie na temat tego koloru, co ja. U mnie jest to chyba wina tych różowych blondynek, których nienawidzę i które mi skutecznie ten kolor obrzydziły.
    Aśce nie zazdroszczę. Nie dość, że została zmuszona do robienia czegoś, czego nigdy sama by nie robiła, dostała przeohydny kask to jeszcze non stop chodzi koło niej wkurzająca kuzynka, która tylko "dźwanda" i wyprowadza z równowagi. Po tym, co działo się w domu jej nerwy pewnie są do tego stopnia nadszarpnięte, że przebywanie w towarzystwie tej idealnej, nieomylnej, wszechstronnie uzdolnionej kuzyki musi być prawdziwą masakrą. Poza tym nikt nie dał jej nawet strzępka rady jak się poruszać, jak się zachowywać, jak hamować, skręcać. Nikt nie powiedział jej cokolwiek. Ta mała, wredna Laura zamiast pomóc jej postawić pierwsze kroki na desce od razu chciała się ścigać i pewnie znowu pokazać swoją wyższość nad starszą, ale niedoświadczoną kuzynką. Najgorsze jednak było to, że gdy wreszcie zaczęło jej wychodzić, gdy odkryła mniej więcej jak poruszać się na desce i nawet jej się to spodobało, to wpadła na tego gbura i wszystko legło w gruzach.
    Może inna osoba po prostu by przeprosiła i wstała, ale nie Aśka. Ona jest zbyt wrażliwa i chyba słaba (przynajmniej na pierwszy rzut oka) by uznać, że nic się nie stało i żyć dalej. Laura to by jeszcze zwyzywała. A Aśka nie.
    Ah, ta dziewczyna ma nieźle przerąbane!

    Znalazłam:
    "pozwalając myślą swobodnie"- myślom, bo to liczba mnoga
    "doświadczenie młodszym kolegą" - kolegom, z tego samego powodu co wyżej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ jestem debil.
      " "pozwalając myślą swobodnie"- myślom, bo to liczba mnoga " to błąd z rodziału 3 ;)

      Usuń
    2. Ja miałam szczęście, że akurat wtedy jak przysiadłam do rozdziałów u ciebie na blogu, jakoś świat o mnie zapomniał i miałam chwilę, aby nadrobić zaległości w sumie na dwa razy :D Ewentualnie to ja się wyłączyłam i nie słyszałam wołania świata, ale ja tak mam, że jak coś czytam to nic do mnie nie dociera :D Także nie przejmuj się niczym, ja rozumiem i ja cierpliwie poczekam na komentarze, zwłaszcza, że jestem w niesamowitym szoku, że jednak chce ci się to wszystko nadrabiać. Wiele osób by spasowało, więc za to wielkie ukłony w twoją stronę się należą :)
      Weź mi nic nie przypominaj! Różowy kask to akurat trauma z mojego pierwszego pobytu na stoku, drugim było zaplątanie się w siatkę ochronną przy pierwszej próbie zjazdu :D I chociaż minęło od tego momentu parę lat to miło jest do tego wrócić! Ogólnie dużo moich wspomnień wplatam w to opowiadanie, haha :D
      Laura akurat to miała na celu - udowodnienie kuzynce, że jest we wszystkim lepsza. Ale Aśki mi samej momentami jest zwyczajnie szkoda. Nie ma dziewczyna lekko.
      Wielkie dzięki za komentarz :*

      Usuń
  13. Nie powiem, intrygujący tytuł ;P. Akurat w sportach zimowych nie biorę żadnego udziału, no może dwa razy byłam na łyżwach, ale z nartami, a już na pewno z deską nie miałam styczności, ale zimę nawet lubię, o ile nie jest zbyt mroźna :P. Och, tak. Czasem trudno jest się przełamać i spróbować czegoś nowego. Laura może jest i wkurzającą trochę, i lekko się wywyższa, ale zdecydowanie zmotywowała dziewczynę do jazdy. Może teraz Asię boli od tego tyłek, ale nagroda na pewno jest kusząca ;P. Swoją drogą to jakoś dziwne zdrobnienie od Laury. "Laurka"... mi to trochę ciężko wymówić, ale w sumie nie jest źle, da radę ;D. Dobrze, że się dziewczyna w końcu przemogła i spróbowała. No cóż upadek, to wiadoma rzecz na początku. Jeszcze się nie wywaliłam nigdy na łyżwach i już naprawdę wolałabym to mieć za sobą, bo ten pierwszy upadek jest zawsze najgorszy :D. Szczerze mówiąc, to nie wiedziałam, że takie wyciągi, to aż tak trudna sprawa dla początkujących. W takim razie w pełni rozumiem Asię, że wolała iść na piechotę. To, że już poczuła lekką radość przy jeździe to zapunktowało na pewno. Gorzej z wypadkiem, kiedy wywróciła się z tym chłopakiem. Zapomniałam napisać o tym w poprzednim rozdziale, ale Alek nie powinien się tak wyżywać na wszystkich, może worek czy bieg powinien go odstresować. Widać, że mają raczej burzliwy start znajomości. Ale szczerze mówiąc, to jak wychodzi z tego np. przyjaźń to... to zazwyczaj jest trwalsza, a osoby lepiej się dogadują, niż miałoby to być na początku w przyjaznych kontaktach. Oj, chłopaki muszą mieć chyba do Alka sporo cierpliwości skoro taki zgryźliwy bywa. Polubiłam jakoś Mateusza, ze mnie też jest taka siła spokoju. Prędzej ktoś może mnie zasmucić niż rozzłościć. Z tym zabijaniem mnie rozbawili. Panda jak na razie niewiele daje znać o sobie, ale rozładował atmosferę, a to dobrze ;). Alek powinien w końcu z nimi porozmawiać o tym, co mu leży na sercu - tak chyba będzie mu lżej. Wiem, że to czasem trudne, zwłaszcza jak sprawa jest bolesna albo zbyt długo zamykamy się w sobie i twierdzimy, że tak jest lepiej, jak nikt nie wie o naszych problemach. Coś mi się wydaję, że jakimś dziwnym sposobem pani różowa pszczoła wpadnie pod sidła nauki Alka ;p. Tylko jeszcze nie wiem jak. Może za sprawą sprytnej Laury? A może najpierw to Maniek będzie ją uczył? No nie wiem. W każdym razie mam przeczucie, że dziewczyna zaraz wpadnie oddać rzeczy i spotka tego, co ją tak rozzłościł. Źle się zachował. Emocje go nie usprawiedliwiają. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, cieszę się, że ci się podobało ^^
      Zimę uwielbiałam od dziecka. Jednak odkąd zostałam kierowcą, to oprócz licznych zalet tej pory roku, dostrzegalne stały się też jej wady :D Niemniej, snowboard ma swoje stałe miejsce w moim serduszku!
      Co do dziewczyn, może i Laura nie jest idealną kuzynką, ale trzeba przyznać, że przyczyniła się do odkrycia przez Asię nowej pasji, choć sama zainteresowana jeszcze sama o tym nie wie.
      Moja znajoma ma na imię Laura i każdy woła na nią właśnie Laurka, stąd wzięłam ten skrót :D Może trochę dziwny, ale wydaje mi się, że w tym wypadku pasuje.
      Wyciągi są przerażające! Ja mimo tych moich kilku lat doświadczenia, zawsze podchodzę do nich z rezerwą. O ile gondole są okey, to na krzesełkowy już troszkę trudniej jest się dostać, nie mówiąc już o orczyku! Brat się ze mnie śmieje, że zawsze patrzę się na to krzesełko, jakbym chciała ochotę je zniszczyć, a nie na nie wsiąść, ale niezbyt przyjemne początki jednak pozostawiają po sobie traumę. No cóż, dobrze, że już to w miarę ogarnęłam, haha :D
      Alek zdecydowanie powinien zmienić swoje podejście do ludzi, ale niestety nie jest to takie łatwe. Rozmowa z przyjaciółmi wiele by mu dała, choć niewątpliwie byłoby to trudne. Czy chłopak zdobędzie się na to? Tego nie zdradzam :P Powiem tylko, że całkiem nieźle kombinujesz.
      Dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń