piątek, 22 maja 2015

28. Poobijane anioły czuwają...


Kiedy Asia nie wracała zbyt długo do hotelu, Maniek postanowił po nią pójść i zamierzał dopilnować, żeby tym razem spełniła daną mu obietnicę - nawet jeżeli miałoby się to wiązać z wywleczeniem jej na zewnątrz siłą. Dziewczyna w pewnym stopniu straciła jego zaufanie, a tym samym nie pozostawiła mu wyboru. Nie mógł dopuścić do tego, aby i jej stało się coś złego. Troska o Joasię była jedynym powodem, który zmusił go do opuszczenia ciepłego, niezwykle wygodnego łóżka i wyruszenia w ciemną noc na poszukiwania, pomimo okropnego zmęczenia. Maniek był rozdrażniony lekkomyślnością przyjaciółki, ale przecież dał słowo Alkowi, że się nią zajmie i chociaż sam zainteresowany nie mógł tego usłyszeć, to dla Mateusza spełnienie obietnicy stanowiło punkt honoru. Bądź, co bądź nie chodziło tu już o miłość, bo bzdurne uczucie wyparowało z jego głowy oraz serca, gdy tylko zobaczył zakrwawionego Aleksandra ulokowanego na noszach transportowanych przez ratowników górskich. Ten widok go otrzeźwił i ustawił priorytety we właściwej kolejności. Przecież od początku chodziło tylko o idiotyczne urojenie, które w tak poważnym splocie wydarzeń posłusznie umilkło, odnajdując swoje prawidłowe miejsce. Wyewoluowało, zmieniając się w zlepek niegroźnych emocji, jakimi od początku dobry przyjaciel powinien darzyć dziewczynę kumpla. Dotarło to do Mateusza, jednak trochę zbyt późno. Bo wszystko było niby w porządku, a jednak daleko odbiegało od normy. Brakowało Alka. Dawnego Aleksandra, który obraziłby się, gdyby odkrył prawdę, ale po chwili znowu zrobiłby wiele, aby wszystko wróciło do normalności. Na to jednak nikt nie miał wpływu. Życie trwało dalej, biegło swoim stałym rytmem, za którym nie wszyscy nadążali. Niektórzy się gubili i nawet nie próbowali się na nowo odnaleźć, inni wciąż walczyli. Rezygnacja była czymś łatwym, nie wymagała wysiłku, a Alek najwyraźniej nie miał siły, aby jeszcze raz zawalczyć o samego siebie. Na to wskazywała bierność, jaką odpowiadał na stosowane leczenie i czym odbierał nadzieję swoim bliskim. Rodzina oraz przyjaciele jednak wiernie trwali przy jego łóżku, czasem kosztem własnego zdrowia. Im bardziej zależało im na chłopaku, tym mniej troszczyli się o samych siebie.
Mateusz do szpitala dotarł dość szybko, a jeszcze mniej czasu potrzebował na odnalezienie Joasi. Doskonale wiedział, gdzie ją zastanie i nie pomylił się w swoich przypuszczeniach. Dziewczyna siedziała sama w poczekalni, nieopodal oddziału intensywnej terapii i wyglądała na potwornie zmęczoną. 
- Co ja mam z tobą zrobić? - spytał, siadając obok niej. Asia nie odpowiedziała od razu. Milczała, zmagając się z zawrotami głowy i silnymi mdłościami. Dopiero zaniepokojone spojrzenie, którym obdarzył ją przyjaciel, wymusiło na niej reakcję. Uśmiechnęła się delikatnie, aby go uspokoić i wzruszyła lekceważąco ramionami, próbując oszukać samą siebie. Jednak nie było dobrze, a ona doskonale o tym wiedziała. Mateusz również nie dał się nabrać, o czym świadczył jego karcący wzrok, którym ją uraczył.
- Nie czuję się najlepiej, Maniuś - wyznała w końcu, wzbudzając tym samym w chłopaku czujność. Mateusz od razu dostrzegł okropną bladość skóry przyjaciółki, ale to, że ona sama przyznała się do własnej słabości, a nie jak do tej pory szła w zaparte, było dla niego szokujące oraz wzbudzało pewnego rodzaju niepokój. - Szczerze powiedziawszy, mam wrażenie, jakbym dopiero co opuściła wagonik kolejki górskiej. Jeżeli teraz każesz mi samodzielnie wstać, to obiecuję ci, że będziesz musiał zbierać mnie z podłogi. 
- Mówiłem, że powinnaś pójść ze mną i odpocząć. Nigdy nie słuchasz - warknął, ale widząc jej udręczoną minę, momentalnie złagodniał. - No chodź, pomogę ci dostać się do hotelu, a potem wrócę i sprawdzę, co z Alkiem.
Mati przytrzymał ją, gdy chwiejnie wstała z krzesełka i spełnił swoją obietnicę. Gdy tylko ulokował Asię w bezpiecznym, hotelowym pokoju oraz kilkakrotnie upewnił się, że niczego nie potrzebuje ani czy nie chce skorzystać z opieki lekarza, natychmiast wrócił do szpitala, aby dowiedzieć się czegoś nowego na temat kumpla. Martwił się stanem zdrowia przyjaciółki, ale Joasia bardziej przejmowała się Alkiem i zależało jej tylko na informacjach o nim. Kiedy Mateusz obiecał, że zadzwoni do niej, gdy tylko dowie się czegoś nowego, natychmiast się uspokoiła. Dziewczyna była mu niezmiernie wdzięczna za wszystko, co dla niej robi. Nie była wręcz pewna czy uda się jej kiedykolwiek odwdzięczyć za okazaną pomoc, a dawne przewinienia, które ciążyły na sumieniu Mańka, odeszły w zapomnienie. Zastanawiała się nad tym, siedząc samotnie w hotelowym pokoju. Rozkoszowała się ciszą, która wcale nie została jej podarowana na dłużej. Nie minęło nawet kilkanaście minut odkąd Mateusz zostawił ją samą, a jego miejsce niemal natychmiast zajął Panda. Chłopak zapukał do drzwi i, nie czekając na zaproszenie, nieśmiało wślizgnął się do środka. Nie podszedł bliżej, po prostu stanął przy ścianie, jakby zastanawiając się, czy na pewno jest mile widziany w tym miejscu.
- Jak on się czuje? - spytał cicho, a Joasia zerknęła na niego ze zdziwieniem. W całym tym zamieszaniu nawet nie odczuła nieobecności Grześka. Dopiero teraz powoli uświadamiała sobie, że faktycznie nie widziała przyjaciela już od jakiegoś czasu, a przecież przesiadywała w szpitalu większość dni, czasami nawet nocy. Chłopak najwyraźniej zaprzestał odwiedzin kumpla. Joasia nie rozumiała tego, ale była zbyt zmęczona, aby dociekać powodów podobnego zachowania.
- Przecież wiesz - mruknęła, wzruszając ramionami. - Prawda? Podobno to twój najlepszy kumpel. Sam fakt waszej przyjaźni powinien cię do czegoś zobowiązywać!
Dziewczyna spojrzała na niego ostro, a on skulił się pod tym niemym oskarżeniem. Asia poczuła nagle potworną złość, nie do końca irracjonalną. Panda w końcu nie zrobił nic złego, a ona wściekała się na niego zupełnie bez powodu. Zupełnie nie pojmowała własnych reakcji.
- Przepraszam - szepnął i już miał zamiar wyjść, ale Joasia go powstrzymała. Poprosiła, aby się zatrzymał, a on mimowolnie to zrobił. Dopiero w świetle nocnej lampki zobaczyła, jak bardzo chłopak zmizerniał. To już nie był Panda, którego poznała w Polsce. Ten nowy Grzesiek schudł, a podkrążone oczy, które zawsze stanowiły jego cechę charakterystyczną, pociemniały jeszcze bardziej. Uśmiech, który był niemal przyczepiony do ust chłopaka, znikł, a na jego miejsce wskoczyła jego mizerna parodia. Stan zdrowia Alka miał również ogromny wpływ na Grzegorza, co nie wszyscy od początku dostrzegli. 
- Nie, Pandzia, to ja przepraszam. Po prostu to wszystko mnie przerasta. Nie rozumiem, dlaczego on wciąż się nie budzi. W końcu minęło już trochę czasu, a nic się nie dzieje. Ciągle słyszę to samo, żadnych zmian.
- To jeszcze o niczym nie świadczy, Asiu. Czasami brak wiadomości, to dobra wiadomość. Alek jest pod doskonałą opiekę. Zapewniam cię, że lepszej nie doświadczyłby nigdzie indziej. Tutejsi lekarze to fachowcy i dobrze wiedzą, co robić.
- Ja to wszystko wiem. Po prostu tak strasznie się boję, Pandzia. Co jeżeli on się już nie obudzi? Jeśli na zawsze pozostanie w tym stanie albo umrze? Nasza rozmowa przed jego wypadkiem była potworną kłótnią. Nie chcę, żeby była tą ostatnią. Naprawdę nie chcę, aby odszedł, myśląc, że uważałam te wszystkie brednie za prawdziwe.
         Panda przyglądał się dziewczynie, nie potrafiąc znaleźć słów pocieszenia. Nie wiedział, jak się zachować, słysząc tak szczere i bolesne wyznanie. To Mateusz był od pocieszania i od znajdowania mądrych oraz uspokajających słów. Panda zajmował się rozbawianiem przyjaciół. Teraz jednak śmiech nie załagodziłby tego bólu. Grzesiu dobrze o tym wiedział. Pragnął jedynie, aby ta dwójka dostała chociaż jeszcze jedną szansę na wytłumaczenie sobie wszystkiego. Jedną. Jedyną. Chociażby ostatnią. Oddałby za to wiele.
- Asiu, jeszcze zdążysz mu to wszystko powiedzieć. Zobaczysz, wszystko jakoś się ułoży... - Nie dokończył swojej myśli, tego obłudnego kłamstwa, w które już sam przestał dawno wierzyć. Zanim wypowiedział to zdanie do końca, rozdzwonił się telefon dziewczyny. Joasia zerknęła na wyświetlacz, a na jej twarzy wykwitł brak zrozumienia.
- To Maniek. - Grzesiek w ciszy obserwował, jak przyjaciółka odbiera telefon i wysłuchuje tego, co miał jej do powiedzenia Mateusz. Panda bez trudu dostrzegł moment, w którym mina dziewczyny uległa zmianie. Gdy w jej oczach zabłysły łzy i zaczęły spływać po bladych policzkach, jego serce na chwilę zgubiło swój rytm. Przez sekundę poczuł, że traci grunt pod nogami i musiał usiąść.
- Jezu, Aśka, mów, co się stało - wydusił, gdy dziewczyna rzuciła mu się w ramiona i wtuliła w pierś niczym małe dziecko.
- Obudził się! On naprawdę się obudził, Panda. - Płakała, ale szeroki uśmiech, który pojawił się na jej ustach, całkowicie przeczył potokowi łez. - Chodź, musimy tam pojechać. Teraz, szybko!
- Spokojnie, pszczółko. - Zwrócił się do niej tym idiotycznym przezwiskiem, którego użył Alek kiedyś, dawno, jeszcze w innym życiu. To wywołało miłe wspomnienia i przez chwilę dało nadzieję na naprawienie starych błędów. Napawało optymizmem. - Przecież miałaś odpocząć. Zdajesz sobie sprawę z tego, jak blada jesteś? Alek nas zabije, jeżeli zobaczy cię w takim stanie.
        Nas. Znowu zaczął myśleć o Mańku, jak o swoim kumplu. Jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Jakby dalej byli paczką przyjaciół.
- Ale ja muszę się z nim spotkać. - Spojrzała na przyjaciela błagalnie, ale on był nieugięty. Sam pragnął zobaczyć na własne oczy, czy to wszystko nie jest tylko zwykłym kłamstwem i najchętniej pobiegłby do szpitala już teraz, lecz musiał zachować rozwagę. Dla dobra Aśki. - Dobra, skoro nie chcesz mi pomóc, poradzę sobie sama. - Dziewczyna wstała z łóżka zbyt szybko i straciła równowagę. Gdyby nie Panda, któremu udało się złapać ją w porę, uderzyłaby głową w kant szafki stojącej nieopodal.
- Mówiłem - westchnął, pomagając jej ponownie usiąść na łóżku. - Odpocznij chociaż godzinkę, a potem obiecuję, że dostarczę cię w jednym kawałku, gdzie będziesz tylko chciała. No nie patrz się z takim wyrzutem, Zrozum, i tak nie wpuszczą nas teraz do Alka. Pewnie muszą go przebadać, zanim przeniosą na zwykłą salę.
- Zmieniłeś się, Pandzia - odparła, ale posłusznie położyła się i przymknęła powieki. Nie, wcale nie planowała posłuchać kumpla. Zamierzała wymknąć się z pokoju, gdy tylko da jej spokój. Bez zbędnych kłótni i szukania potrzebnych argumentów. - Już nie jesteś tym śmiesznym dzieciakiem z sąsiedztwa.
- Chyba dorosłem. - Wzruszył ramionami, przybierając obojętny wyraz twarzy. Faktycznie ciąg wydarzeń: pobyt w Austrii, wypadek Alka, a potem jeszcze kłótnia z Mańkiem, wpłynęły na niego w dość negatywnym stopniu. Pozbawiły go tej typowej radości, którą zarażał wszystkich dookoła.
- Ale ja tęsknię za tym dzieciakiem, Panduś i chciałabym, żeby wrócił - wymamrotała sennym tonem, a w następnej chwili już spała. Naprawdę była zmęczona. Dni i godziny pozbawione cennego odpoczynku zaprocentowały. Jej organizm już od dawna domagał się snu, a kiedy wreszcie dostał taką okazję, zamierzał ją wykorzystać. Chociażby wbrew woli dziewczyny.
- Ja też - odparł chłopak, zamykając za sobą cicho drzwi. Bo taka była prawda. Panda ucierpiał na tej zmianie, nie potrafił na nowo wykrzesać z siebie optymizmu dziecka. Chociaż coś drgnęło na wieść o poprawie zdrowia Alka, to był to jedynie malutki przebłysk w porównaniu z tym, czym postać Grześka charakteryzowała się jeszcze w Polsce. Austria wyssała z niego wszystkie emocje.

Początkowo nie wiedział, gdzie jest ani co się z nim dzieje. Nie rozumiał, czemu ktoś postanowił ulokować go w tak potwornym, obcym miejscu i zostawić samemu sobie. Był przerażony sytuacją, w jakiej się znalazł. Zwłaszcza, że nie znał przyczyn takiego stanu rzeczy. Miał potworną pustkę w głowie. Nawet najdrobniejsze wspomnienie nie potrafiło przedostać się przez tę mgiełkę otumanienia, choć Alek przypuszczał, że lada moment zderzy się z rzeczywistością, która całkowicie go pochłonie i porazi swoją intensywnością. Nic takiego nie nastąpiło. Chłopak czuł się zagubiony, nie mając przy sobie kogokolwiek, kto udzieliłby mu wsparcia i uspokoił, mówiąc, że wszystko będzie dobrze. Nie, nie mogło być dobrze, skoro on sam podświadomie odczuwał, że coś nie gra. Nie wiedział co. Po prostu to wiedział. Jego własne ciało pozostawało dla niego czymś całkowicie obcym. W ogóle go nie czuł. Dodatkowo, rażące światło jarzeniówek, spotęgowane poprzez odbicie od białych ścian, wcale nie pomagało w zebraniu myśli. Chłopak zamrugał kilkakrotnie, aby poprawić ostrość widzenia i ostrożnie rozejrzał się dookoła.
Był w szpitalu - to nie ulegało wątpliwości. Wskazywało na to sterylne pomieszczenie, w którym znalazł się z jakiegoś powodu i aparatura, do której był podłączony. Pragnął się poruszyć, uciec jak najdalej, ale coś mu w tym przeszkadzało. Denerwował się tym, a maszyna rejestrująca pracę jego serca, to dokumentowała. Jej szybkie, nierytmiczne popiskiwania szybko zwróciły uwagę personelu.
- Spokojnie - powiedziała cicho osoba w białym kitlu. Mówiła w obcym języku, ale chłopak nie miał trudności w jego zrozumieniu. Musiał mieć z nim do czynienia, zanim... Właśnie. Nie pamiętał, co się stało. Alek zmierzył postać nieufnym spojrzeniem, nie do końca będąc przekonanym, co do intencji przybysza, mimo że nie wyglądał on szczególnie groźnie. Był to mężczyzna w podeszłym wieku o sympatycznej aparycji. Jego głowę znaczyła siwizna, twarz pokryta była zmarszczkami, zdradzającymi lata doświadczenia i różnorakich stresów, a na ustach odmalował się przyjacielski uśmiech. - Wszystko będzie w porządku.
Staruszek zachowywał się dziwnie. Podchodził do niego ostrożnie, mówił łagodnym, cichym tonem, jakby wcale nie miał do czynienia z człowiekiem, a raczej ze zranionym, dzikim zwierzątkiem. Alek tego nie rozumiał. To też go irytowało. Chciał wykrzyczeć wszystko, ale nie mógł wydusić ani słowa. 
- Jak masz na imię? - spytał doktor, odczytując pewne informacje z karty pacjenta. Alek zmarszczył brwi, poszukując w zakątkach pamięci tego jednego, upragnionego słowa. Bez powodzenia. Powoli pokręcił głową i spojrzał na lekarza z rozpaczą. Dlaczego nie pamiętał nawet tak podstawowych informacji? Przecież powinien. 
- Wiesz, co się stało? - Było to tylko kolejne pytanie, na które Aleksander nie umiał odpowiedzieć. Nie posiadał ani jednego wspomnienia, które mogłoby go nakierować na właściwe rozwiązanie. Doktor pokiwał głową i posłał w jego kierunku uspokajający uśmiech. - Nie musisz się martwić. Zaniki pamięci są częstym objawem przy tak poważnych urazach. Mózg to skomplikowany organ i posiada swój własny system obronny. Z czasem te dolegliwości powinny ustąpić. - Mężczyzna starał się go pocieszyć, ale bez powodzenia. Wcale nie pomógł Alkowi pozbyć się niepokoju z jego serca. - Rozumiem, że czujesz się zdezorientowany, ale obiecuję, że z czasem poczujesz się lepiej. Nie możesz oczekiwać od siebie, że od razu wrócisz do normalności. Długo przebywałeś w śpiączce i twój organizm musi się wzmocnić. 
      Alek nie uwierzył. Zapewnienia doktora były pocieszające, ale miały się nijak do rzeczywistości. Chłopak przymknął oczy, przestając słuchać. Nie chciał wiedzieć już niczego więcej. Wiedza go przerażała. Zwłaszcza, że podskórnie czuł, że doktor nie mówi mu wszystkiego. Przyjacielski uśmiech był cholerną obłudą, która miała pozwolić mu zmierzyć się z prawdą. Prawdą, którą mu dozowali, niczym najniebezpieczniejsze z lekarstw. Jakby wiedzieli, że jeżeli zaburzą wyznaczoną proporcję, lek może błyskawicznie stać się trucizną. A Alek bał się, że dowie się czegoś strasznego, dlatego odciął się od otaczających go ludzi. Widział, że oni wchodzą i wychodzą. Mówią do niego. Wypowiadają dziwaczne, nieprawdziwe słowa. Słowa, którym nie ufał. To jego organizm wysyłał mu jasne sygnały i nie pozostawiał złudzeń. 
Był słaby. Idiotycznie słaby. Pozbawiony woli walki.
Był w szpitalu i umierał. Nie miał, co o tego najmniejszych wątpliwości.


Ta daaam! Po długiej, długiej przerwie wreszcie zmobilizowałam się na tyle, aby tutaj wrócić.  Tak, mogło być lepiej, ale i tak jestem z siebie dumna, że znowu zaczęłam pisać. Chociaż tak cholernie krótko i może w nie najlepszym stylu. Strasznie mi tego brakowało. Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się znacznie szybciej (zwłaszcza, że do końca pozostał już tylko jeden rozdział i epilog). 
Obiecuję, że w najbliższym tygodniu postaram się też nadrobić zaległości u was, bo trochę tego się nazbierało. Proszę tylko o trochę cierpliwości!  

PS.
W ogóle czeka ktoś tu jeszcze na mnie? :( 
I tak, wróciłam do starego szablonu, jako, że jest to końcówka, a ja bardzo, ale to bardzo za tą moją minimalistyczną bielą i czwóreczką w tle stęskniłam się.

10 komentarzy:

  1. Pewnie! Ja np. czekam... pod Twoim domem z pistoletem ;D. Dobra, taki mały żarcik. Wiem, gdzie mieszkasz! OK, już przechodzę do komentarza. Nie wiem w sumie, czego tak się obawiałaś, uwierz mi... nieraz dużo bardziej zapracowałaś sobie na śmierć z moich rąk, ale nie miałam wtedy Twojego adresu ;D. Ja rozumiem trochę Pandzie, bo on się czuje winny, że nie powstrzymał kumpla przed wejściem tam, co doprowadziło go do szpitala. Pamiętam swoje uczucie, kiedy dowiedziałam, że kolega z klasy jest w szpitalu. Mieliśmy pisać do niego listy, a ja nie potrafiłam... nie wiedziałam co mam napisać, bo nie kolegowałam się z nim za wiele. Teraz żałuję i nie chcę popełnić takiego błędu. Chcę mieć pewność zawsze, że zrobiłam wszystko, co mogłam, aby czemuś zapobiec. Z taką myślą żyje się lepiej. Bierność jest do dupy. Pandzia pewnie wini siebie za to, że go nie powstrzymał, dlatego nie chce go odwiedzać, mizernieje itd. Mam nadzieję, że jednak teraz to zrobi. Tylko jak zareaguje na niego Alek? A na Mańka? To chyba on bardziej zawinił i Alek o ile odzyska pamięć, to raczej Mańka będzie winił bardziej. A może wybaczy, może zrozumieją wszyscy, że trzeba to zrobić, spróbować od nowa? Ale może coś im przeszkodzi? Twoja Asia skojarzyła mi się z kimś, kto ma tak samo na imię i kogo znam na żywo. Taka zagubiona istotka. Niby chce wiele, ale coś ją zatrzymuje. Wygląda na miłą, uczciwą, ale coś jednak jest nie tak. Ciekawi mnie, co tak do końca ustaliłaś i czy Alek zginie naprawdę, czy tylko metaforycznie. To, że jest w złym stanie, to ja wierzę, ale jak bardzo? Czy oznacza to kalectwo, czy też coś gorszego? Szkoda, że tylko jeden rozdział został, ale cóż, jakoś będzie się trzeba pożegnać. A mówili aby się nie przyzwyczajać, nie pokochać bohaterów... Alek! Będę za nim tęsknić.
    Dwa błędy wyszukało moje oko:
    "No bo wszystko było niby w porządku, a jednak daleko odbiegało od normy" - wydaję mi się, że jednak "no" się nie używa w opowiadaniach, jeżeli nie wypowiada tego bohater.
    "Pragnął jedynie, aby ta dwójka dostałą chociaż jeszcze jedną szansę na wytłumaczenie sobie wszystkiego." i literówka:"dostała"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci bardzo za komentarz!
      Czyli cały wszechświat o mnie nie zapomniał jednak! To miłe ^^ Chociaż ten pistolet to sobie możesz odpuścić, już wystarczająco przerażająca jest świadomość, że znasz moje dane teleadresowe :D
      A obawiałam się jakości tego rozdziału. No bo bądźmy ze sobą szczerzy - były lepsze. Jednak nie wiem sama czego oczekiwałam po tak długiej przerwie. I tak nie jest źle! Przynajmniej ja tak uważam (widzisz, robię postępy z moją niską samooceną!)
      Pandzie to wszystko przerosło - poczucie winy za wypadek kumpla, ale także kłótnia z Mańkiem. On to wszystko bierze na siebie, obwinia się i przez to cierpi.
      Jak zareaguje Alek? To wyjdzie w kolejnym rozdziale, bo nie chcę niczego zdradzać.
      Asia... Przyznam, że ja za nią nie przepadam, ale u mnie to jest norma, bo ja uwielbiam jedynie męskie postaci. Czy to u siebie, czy u kogoś innego. Damskie bohaterki najczęściej działają mi na nerwy. Może z małymi wyjątkami ;)
      A przyszłość Alka jest moją słodką tajemnicą ^^ Namieszałam ci trochę w głowie z tym metaforycznym wytłumaczeniem, co?
      Ja za Alkiem też będę tęsknić :( To mój ulubiony bohater, mimo że kapryśny i potworny momentami.
      Jeszcze raz dzięki!
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Oj tak, widać iż matury dobiegły końca bo tyle ukochanych opowiadanek do mnie wraca. Tęskniłam za twoimi marionetkami <3 I w sumie niby po takim czasie powinnam wrócić do tego z jakimś spokojem. Powinnam już wyciągnąć jakieś wnioski, ocenić co i jak by było najlepsze, najmniej bolesne, a może raczej najprawdziwsze... Ale kurcze ja nie umiem, tak ich wykreowałaś, każdego innego a jednocześnie wszystkich tak połączonych, że te enocje będą żywe nawet jeżeli minie rok.
    A przede wszystkim nasz kochany Aluś. Chyba myślałam, że nie dasz mu się obudzić... Jednak dałaś, tylko czy to prawdziwe przedbudzenie? On nie wie kim jest, co się stało, on nie kojarzy nawet własnego imienia. A jednak pamięta uczucie porażki... Jakkolwiek to strasznie brzmi ale czuje przegrane życie, czuł je już tuż przed wypadkiem... Mimo 19-tu lat i całego życia przed sobą. Choć może skoro zgubił tożsamość chwilowo będzie mu łatwiej? Bo to w tej osobowości kwitnie miłość do deski, śniegu i prędkości. Do tego co faktycznie chyba umarło, przynajmniej w formie dotychczasowej. To była ta śmierć, którą czuje? Czy jednak ów lęk ma związek ze śmiercią prawdziwą, z tym że niebezpieczeństwo wraz z otwarciem oczu nie odeszło? Bo do wyjścia na prostą po takim wypadku trzeba przede wszystkim woli. Niezłomniej, nikt ani nic jej nie zastąpi. Wiesz co? Boję się jego spotkania z Asią, Matim i Pandzią. Może wszystkiego nie zrozumie, ale coś choćby ukłucie raczej poczuje.
    A Asia? Widać dorosła, nie tylko po wypadku ale także zwyczajnie w czasie trwania tej opowieści. Na początku wydawała się bierna, bardzo ale to bardzo potrzebowała rad, chciała miałam wrażenie jakiegoś ciągłego kierownictwa... Choć może źle się wysławiam. Teraz to dalej krucha, natomiast już choć może przedwcześnie dojrzała, kobieta. Ma swoje zdanie, ma niezłomność i zdaje się wie czego chce...
    Smutno, że to już koniec:( Ale i tak strasznie się cieszę, że wróciłaś. I mam nadzieję, że maturki wyszły świetnie, a rehabilitacje już dawno za tobą. Buziaki i weny♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja może przemilczę fakt, że moje matury skończyły się już w pierwszym tygodniu maja :D Potrzebowałam jednak całego miesiąca, aby się po nich pozbierać mentalnie. Mimo wszystko cieszę się, że jednak ktoś na mnie czeka i nawet tęsknił za tymi moimi biednymi postaciami.
      Ja sama nie myślałam, że to potoczy się w ten sposób. Miałam inny plan i chciałam się go trzymać od początku do końca, ale chyba na starość łagodnieję i uśmiercanie bohaterów nie sprawia mi już takiej sadystycznej radości ;)
      Aluś teraz jeszcze bardziej przypomina bezbronne dziecko, niż wcześniej. Został ograbiony z cennych wspomnień, które jednak budowały jego charakter. Nie wiem czy będzie mu łatwiej. Czy kiedykolwiek będzie na tyle dobrze, że on stwierdzi "kurcze, straciłem tą nogę, ale jednak może postaram się nauczyć na nowo żyć, bo warto". Wątpię. Nawet jeżeli przeżyje kolejny dzień i następny, to jego dusza już umarła. To już nie jest Alek, choć może jeszcze ktoś go odnajdzie pod tą okaleczoną skorupą.
      Nie chcę zdradzać zbyt wiele, dlatego nie powiem ci, jak przebiegnie spotkanie przyjaciół. To wszystko w następnym rozdziale - może za tydzień, o ile wena pozwoli.
      Asia dorosła, ale nadal wiele rzeczy ją przerasta i potrzebuje wsparcia. Może wie czego chce, ale niekoniecznie wie, jak to osiągnąć. Dlatego tak ważni w jej życiu są przyjaciele i rodzina.
      Mi też jest smutno, że to już koniec. Wcale, a wcale nie chcę publikować tu jeszcze epilogu, ale nie można wszystkiego przeciągać w nieskończoność. Wiem, że z bloggera nie zniknę, bo za bardzo brakowało mi pisania w czasie tej przerwy.
      No właśnie matury nie poszły tak dobrze, jak mogły. Przynajmniej mam takie przeczucie. Nie, nie były trudne. To ja zawaliłam, bo jak zwykle zaczęłam kombinować jak koń pod górkę i aż boję się poznać ten końcowy wynik. No, ale trudno. Co będzie, to będzie.
      Przynajmniej łapka wróciła do pełnej sprawności i po wypadku zostały tylko niemiłe wspomnienia ;)
      Dziękuję serdecznie za tak obszerny komentarz. Jesteś niezastąpiona.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. ojej, jak się cieszę, że pojawił się nowy rozdział!! Jak tam matura? Mam nadzieję, że dobrze :) Podobno, nie były bardzo trudne.
    Czemu jeszcze tylko jedne rozdział i epilog? Po tak długiej przerwie spodziewałam się dłuższego rozwoju wydarzeń , ale i tak nie mogę doczekać się, by dowiedzieć się co wymyśliłaś dla bohaterów. Mam przeczucie, że Alek nie przeżyje, ale zdarzy porozmawiać z Aśką i wszystko sobie wyjaśnią... Odzyska pamięć, będzie pamiętał ale jednak umrze. Nadal uważam, że Alek nie byłby w stanie funkcjonować normalnie i przejść do codzienności z faktem, że stracił nogę i już nigdy nie będzie mógł jeździć na snowboardzie. Chyba tylko odrobinkę zlitowałaś się nad nim i Aśką, pozwoliłaś mu się wybudzić aby mogli sobie wszystko wyjaśnić, mieć nadzieję na to, że wszystko się ułoży a potem wszystko zakończysz. To było by bardzo w stylu Twoich opowiadań.
    W bohaterach nastąpiła wielka przemiana. Ta sytuacja ich całkowicie zmieniła. Wydorośleli. Ale i tak, ta cała sytuacja, ciągłe kłótnie, kłamstwa i w finale wypadek Alka w jakiś sposób ich wszystkich przerasta.
    Nie wiem co jeszcze napisać, jestem dziś już taka zmęczona, że padam na twarz, ale musiałam przeczytać w końcu rozdział, bo bym chyba z ciekawości umarła.
    Pozdrawiam :*
    Eff

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się cieszę, że przełamałam blokadę i udało mi się coś napisać.
      Maturę uczcijmy minutą ciszy :D Nie no aż tak źle nie jest, ale nie jestem z siebie zadowolona, bo matura faktycznie trudna nie była, a przynajmniej podstawa. Rozszerzenia trochę dały mi w kość, ale przecież nie są obowiązkowe.
      No właśnie, strasznie się bałam, że ta długa przerwa rozciągnie się w nieskończoność i nie uda mi się tego skończyć, mimo ze tak blisko jest koniec.
      Alek nie będzie w stanie funkcjonować normalnie. To nie pozostaje tajemnicą i mogę to potwierdzić. Jednak czy dostanie szansę, aby chociaż spróbować? Zobaczymy, a raczej wy zobaczycie, bo ja już wiem i sama nie jestem pewna czy dobrze postępuję kończąc to w taki, a nie inny sposób. Być może inne zakończenie mogłoby być bardziej humanitarne ;)
      Masz zupełną rację, moi bohaterowie ulegli zmianie. Już nie są dziećmi, które gonią za nierealnymi marzeniami. Wszystkie te wydarzenia wymusiły na nich przyspieszony kurs dojrzewania. Może trochę zbyt brutalnie, ale jednak. Pewne kwestie ich przerastają, ale nie ma w tym nic dziwnego. Niejeden dorosły człowiek załamałby ręce, gdyby przyszłoby mu się zmierzyć w ich problemami.
      Haha, dziękuję ci za wszystko. Każdy komentarz jest dla mnie na miarę złota :*
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Condawiramurs24 maja 2015 21:27

    Cieszę się że wróciłas. Nie widać różnicy, jakbys cały czas pisała. Bez trudu powróciłam do realiów Twojego opowiadania, przypomniałam sobie, jak umiejętnie potrafisz grać z uczuciami czytelników i własnbych bohaterów.
    Alek obudził się.Chciałabym się z teog po prostu cieszyć, ale wiem, że nie jest dobrze. Nie wiem, czy umiera. Raczej nie, chyba juz nie, ale pewnie wewnętrznie tak włąśnie jest. a doktor na pewno wiele przed nim ukrywa jak na razie... Ale obudził się i jego znajomi z pewnością są zachwyceni. Cieszę sie jednak, ze Pandzie udało się zmusić Aśkę do przespania sie, bo drugiej osoby w spzitalu nie potrzebujemy. Grzesiek może i stracił trochę swojej energii, ale myslę, że i tak jest z nim lepiej, ponieważ znów nawiązał kontajt z przyjaciółmi.... A dorosnac kiedyś i tak musuał i uważam, że dobrze poradził sobie w rozomwie z Aską. z NIecierpliwością czekam na ciąg dalszy :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może zabrzmi to trochę snobistycznie, ale ja sama też cieszę się z tego powrotu. Do tej pory nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo może brakować mi pisania.
      Stan Alka wciąż daleko odbiega od normy. Dalej jest naprawdę źle, a on sam doskonale zdaje sobie z tego sprawę, chociaż lekarze wciąż dawkują mu te informacje. Ich nadmiar mógłby tylko zaszkodzić w takiej sytuacji.
      Pandzia dojrzał na tyle, aby własną dumę schować do kieszeni i przejąć kontrolę nad całą sytuację. Zajął się Aśką, już nie boczy się na Mańka za wypowiedziane niewłaściwie słowa i wybaczył mu niemal wszystkie przewinienia. Trochę tęskni za tym dawnym, beztroskim Pandą, ale jednak kiedyś dorosnąć faktycznie musiał.
      Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
  5. Kochana!
    Nie zdajesz sobie sprawy jak się ucieszyłam, widząc nowy rozdział u Ciebie;) Tyle nam kazałaś czekać, że już prawie zapomniałam jak bardzo się zżyłam z tą historią. Cieszę się ogromnie, że znowu mam możliwość czytania. Ale zaraz... został jeszcze jeden rozdział i epilog? Znaczy się dwie notki? Oszalałaś!? Ja nie wiem jak ja to przeżyję:( Ledwo wróciłaś, a już odchodzisz. Grr! Kochana, ale nie zamierzasz rzucać pisania, prawda? Masz w głowie jakąś koncepcję na nowe opowiadanie?

    Dobra, przejdźmy do rozdziału. Przede wszystkim ogromnie się cieszę, że Alek powrócił do świata żywych i nie zamierzałaś do końca pozostawić go w śpiączce. Martwi mnie tylko to, co przeczytałam w ostatnich zdaniach rozdziału. Umierał? Nie, nie, nie. Zgłaszam sprzeciw! Tak się to skończyć nie może! Nie wiem, co planujesz, ale coś czuję, że happy endu nam tutaj zaserwować nie masz zamiaru. Obym się myliła... Ale hm.. chyba ciężko byłoby w ciągu dwóch rozdziałów od nowa przywrócić Alkowi wiarę w siebie i zmienić jego życie na lepsze. Dlatego coś mi się wydaje, że końcówka wbije mnie w fotel. No, ale przestaję już wybiegać w przyszłość.

    Asia bardzo dzielnie sobie z tym wszystkim radzi, choć nie uważam by siedzenie przy Alku 24 na dobę było dobrym pomysłem. Oni wszyscy są bardzo przemęczeni, powinni odpocząć, stanąć na nogi, bo w końcu wszyscy się wykończą. Dobrze, że udało się zaciągnąć Aśkę do pokoju, bo ona naprawdę w ogóle o siebie nie dba... Ciężko mi się dziwić, w końcu Alek bardzo dużo dla niej znaczy. Rozumiem ją, ale przemęczona się Alkowi nie przyda.
    Odniosłam wrażenie, że powoli kontakty tej trójki wracają do normy. Tzn ciężko może to nazwać normą, ale wszyscy ze sobą rozmawiają, a to już plus. Chyba przestali myśleć o sobie i o tych wszystkich niedopowiedzeniach, a zaczynają myśleć innymi kategoriami. I bardzo dobrze. Chyba każdy zrozumiał swoje błędy tylko szkoda, że dopiero po takiej tragedii. Nawet Maniek przestał mnie denerwować... :D
    Ciekawa jestem jak będzie się teraz zachowywał Alek. Przypomni sobie co się wydarzyło? Otrząśnie po tej tragedii czy zabierzesz nam go na amen? Cholernie jestem ciekawa! Także mam nadzieję, że szybko opublikujesz kolejny rozdział :D Szkoda tylko, że przedostatni :(
    Ściskam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak długaśny komentarz! Bardzo mi miło i to podwójnie, skoro ktoś jednak ucieszył się z mojego powrotu. Trochę mi głupio, że potrzebowałam na to aż tyle czasu, ale jednak cieszę się, że w końcu się udało.
      Wcale nie odchodzę! Jedynie zakończę to opowiadanie, ale kolejny pomysł już wykiełkował w mojej głowie. No, ale o tym dam wam znać w notce pod kolejnym rozdziałem ;)
      Alek się obudził, ale jego stan daleko odbiega od normalności. Jest źle, naprawdę źle, a chłopak to wyczuwa, choć lekarze dawkują mu informacje. Jak to się skończy? Nie, tego jeszcze nie zdradzę.
      Asia stara sobie z tym radzić, ale czasami nie potrafi wyznaczyć samej sobie pewnych granic. Dlatego tak bardzo potrzebni są jej przyjaciele.
      Do odbudowania dawnych kontaktów jest jeszcze daleko, ale przynajmniej nie zachowują się jak wrogowie albo osoby sobie całkowicie obce. Czasami niestety dopiero różne tragiczne wydarzenia ustawiają nasze priorytety we właściwej kolejności. Tak też było w tym wypadku.
      Byłabym potworem, gdybym całkiem pozbawił Alka pamięci, ale w sumie kto mnie tam wie ;D Na szczęście na kolejny rozdział nie będziecie musieli czekać zbyt długo. Planuję opublikować go jeszcze w tym tygodniu, aby całość zamknąć na początku czerwca i po moim egzaminie zawodowym móc ruszyć z nowym opowiadaniem :)
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń