niedziela, 16 marca 2014

7. Odbić się od dna


     Nie wiedział, gdzie iść, więc przez jakiś czas szedł prosto przed siebie. Wcale przy tym nie myślał. Nie zastanawiał się, gdzie takim sposobem dotrze i jak stamtąd wróci. To go nie martwiło, a raczej stanowiło najmniejsze zmartwienie. Znał przecież Białkę doskonale od dziecka. Mała wieś nie skrywała przed nim żadnych tajemnic - istniejące zdążył odkryć wraz z przyjaciółmi, nim skończyli oni po dziesięć lat. Od tego czasu zawsze wiedział, w jakim miejscu się znajduje oraz jak znaleźć stamtąd najprostszą drogę powrotu do domu. Czasami czuł się tym sfrustrowany. Zresztą chyba jak każdy mieszkaniec maleńkiej wioski, który pragnął chociażby chwilowego zapomnienia, wyrwania się z codziennej rutyny, a w rodzinnym mieście wielokrotnie okazywało się to niewykonalne. I chociaż mieszkanie w tak małej społeczności zapewne niosło za sobą wiele udogodnień, to jednak nie zawsze zapewniało ten komfort, które dają duże aglomeracje. W nich człowiek mógł się zagubić i już nigdy nie odnaleźć ścieżki, jaką do tej pory podążał. Na korzyść własną oraz innych ludzi. Bowiem często była to niewłaściwa droga, a jej utrata wiązała się z nowym początkiem, możliwością naprawy starych błędów. Alek właśnie do tego w jakimś stopniu dążył. Niestety, w małej miejscowości wszystko prowadziło na utarty szlak. Nawet, gdyby próbował zagłębił się w najgęstszy las, wszystkie drzewa wyglądałyby, jak drogowskazy niepozwalające zboczyć mu z obranej trasy. Dlatego też, skoro nie mógł się trwale zgubić, próbował tylko oddalić się od problemu, bo przecież proporcjonalnie wraz ze wzrostem odległości, zmartwienia przestawały go dotyczyć. Jasne, wcale tak nie było, ale dzięki takiemu myśleniu nabierał siły do stawienia każdego, kolejnego kroku poprzez śnieżne zaspy, które nieustannie powiększały się przez padający śnieg i ciągle ujemne temperatury.
     Chłopak czuł, że zmarzł, ale to go nieco ostudziło i pomagało myśleć racjonalnie, a nie działać pod wpływem impulsu, co mogłoby okazać się zgubne. To wcale nie oznaczało, że wybaczył ojcu. Zadana rana była jeszcze zbyt świeża, a słowa, które wypowiedział mężczyzna nadal o sobie przypominały, ciągle ją pogłębiając i nie pozwalając się prawidłowo zabliźnić. Alek wątpił, czy ich relacje kiedyś wrócą do poprzedniego stanu, choć wiedział również, że nie powinien tak bardzo przejmować się całą sytuacją. Pewnie i jego reakcja nie należała do najodpowiedniejszych. Bowiem rozmowa z rodzicem, gdy ten przebywał pod wpływem zgubnych procentów nie była czymś, w co należało bezwzględnie wierzyć. Paweł wygadywał wszystko, co ślina przyniosła mu na język i nie zastanawiał się nad tym ani nie myślał, czy aby nie sprawi bólu synowi. Nie należało brać jego wypowiedzi na poważnie. Alek był tego świadomy, jednak utraconego zaufania nie dało się tak szybko odbudować. Bo przecież ojciec wiele mu obiecywał, a to bolało chyba najbardziej. Ta złamana, nic nie warta obietnica. I jak po czymś takim miał spojrzeć rodzicowi prosto w oczy? Nie wiedział ani też nie czuł się ku temu na siłach. W zamian pozwolił myślom swobodnie błądzić, co któryś krok czepiając się jakiejś, gdy tylko wydała mu się na tyle bezpieczna, by za nią podążyć. Pochłonięty we własnych rozmyślaniach, nawet nie spostrzegł, kiedy nogi zaniosły go pod dom państwa Juszczyków. Zdziwił się tym tylko odrobinę. Przecież znał drogę na pamięć. Pokonywał ją tyle razy, że pamiętał niemal każdą nierówność na trasie i trafiłby do celu  nawet z zamkniętymi oczami. 
     Dom przyjaciela od zawsze kojarzył mu się z bezwzględnym bezpieczeństwem, a państwo Rafał i Judyta stanowili dla niego przykład idealnego małżeństwa, wzorowej rodziny. Za każdym razem, gdy ich odwiedzał nie mógł wyjść z podziwu, że ludzie potrafią być dla siebie tacy uprzejmi bez najmniejszego powodu i jednocześnie tym szczęściem budować tak cudowną atmosferę w domu. Nie, nie mógł narzekać na brak miłości w swojej rodzinie, bo ona oczywiście tam była, ale nawet jako małemu chłopcu uczucie łączące jego rodziców wydawało się dość sztuczne, takie odgrywane na siłę w porównaniu z tym, co mógł zaobserwować u Mańka, a nawet doświadczyć na własnej skórze. Państwo Juszczykowie traktowali go jak drugiego syna. Witali go z niezwykłą serdecznością i nigdy nie uskarżali się, nawet, gdy chłopcy jako małe dzieci urządzali sobie szalenie głośne i uciążliwe zabawy, których nierzadko sam Alek był promotorem. Serdeczność ta nie zanikła wraz z biegiem lat. Oni wciąż przyjmowali go z otwartymi ramionami. Byli cierpliwi, sympatyczni, po prostu wspaniali. A Maniek? Maniek był świetnym kumplem. Chyba dlatego Alek nieświadomie zdecydował się udać właśnie do niego. Bo wiedział, że Mateusz zrozumie. I faktycznie tak było. Kiedy Alek stanął na progu jego domu, żałośnie przemoknięty i zmarznięty, chłopak jedynie odsunął się, przepuszczając go do środka. Nie pytał, nie naciskał, nie patrzył na niego ze współczuciem. Panda próbowałby go pocieszyć, rozbawić za wszelką cenę. Maniek wiedział, a raczej przypuszczał, co było przyczyną tych nagłych odwiedzin przyjaciela. Nie skomentował tego. I za to Aleksander był mu właśnie wdzięczny. Alek był wdzięczny również za to, co zrobił dla niego Mateusz nieco później, choć do tego nigdy by się już nie przyznał. Przyjaciel nie pozwolił mu się stoczyć na dno i pogrążyć w rozpaczy. O nie, on kazał mu się od tegoż dna odbić, służąc pomocną dłonią. Stworzył idealne warunki, w których Alek znów mógłby wypłynąć na powierzchnię, wysoko poza swoje słabości. Maniek udzielił mu schronienia, a następnego dnia siłą wyciągnął z łóżka na poranną przebieżkę, nie zwracając uwagi na jego parszywy humor ani liczne przekleństwa, które Alek skierował pod jego adresem. To on zmotywował go do udziału w kwalifikacjach, do których chłopak całkiem stracił serce i chciał odpuścić. Jednak dzięki Mateuszowi i tak ostatecznie do nich przystąpił. 

     Obudził ją dziwny dźwięk, który początkowo próbowała zlekceważyć, ale gdy zaczął się powtarzać, postanowiła zbadać źródło jego pochodzenia. Z żalem wygrzebała się spod ciepłej kołdry i podeszła do okna, skąd najprawdopodobniej dobiegał irytujący hałas. Gdy przez nie wyjrzała, dostrzegła Luizę, która stała na podwórku, w dłoniach ugniatając kolejną, śnieżną kulę. Jednak kiedy spostrzegła zezłoszczoną minę przyjaciółki, natychmiast się jej pozbyła, rozbijając w palcach i posłała ciemnowłosej rozbrajający uśmiech, mający na celu zrekompensowanie tej wczesnej pobudki. Asia przewróciła oczami i nakazała gestem, aby Lusia weszła do domu. Sama w tym czasie chwyciła przygotowane wcześniej ubrania, po czym udała się do łazienki. Gdy już zażyła rozbudzającej kąpieli oraz wykonała poranny rytuał wszystkich zaplanowanych czynności, wróciła do swojej sypialni, gdzie zastała Luizę siedzącą przy biurku i bezmyślnie bazgrzącej po strzępkach jakichś niepotrzebnych nikomu notatek. Kiedy zauważyła przyjaciółkę, natychmiast zrezygnowała ze swojego zajęcia i przeniosła zdegustowane spojrzenie na Asię.
- Nie rozumiem, co zajęło ci tyle czasu - zaczęła marudnym tonem. - Mogłam umrzeć tutaj z nudów ze dwa razy, gdybym tylko nie była aż tak wytrwała. 
- A pomijając ten szczegół, to zdradzisz mi, jaki masz cel w tym, aby tak wcześnie budzić mnie w weekend? - spytała Asia, ignorując reprymendę, którą dostrzegła w oczach koleżanki. Zamiast tego chwyciła za szczotkę leżącą na biurku i zaczęła rozczesywać jeszcze nieco wilgotne włosy. Luiza przyglądała jej się w oczekiwaniu, w znaczący sposób, ale ciemnowłosa wzruszyła ramionami, zupełnie nie wiedząc, o co może chodzić przyjaciółce. 
- Zapomniałaś! - krzyknęła Lusia, przybierając obrażoną minę. - Zawody! - dodała, gdy do Asi nadal nic nie docierało. - Wspominam ci o nich od kilku godzin non stop, a ty i tak o tym nie pamiętasz!
- Jasne, że pamiętam o zawodach - usprawiedliwiła się Joasia. - Tylko że z tego, co mówiłaś ostatnio, zaczynają się one dopiero wieczorem. Teraz nie jest wieczór. 
- Naiwne, dziewczę! - jęknęła Luiza, wznosząc oczy do nieba, jakby koleżanka powiedziała coś wybitnie idiotycznego. - Owszem, zawody odbywają się wieczorem, ale dokładnie za dwie godziny rozpoczynają się kwalifikacje! Jako początkująca fotoreporterka muszą uwiecznić również i to wydarzenie! A poza tym, skąd mamy wiedzieć czy ten twój niesamowity snowboardzista przejdzie dalej? Może to jedyna okazja, by się z nim spotkać? O ile, oczywiście, w ogóle zdecyduje się pojawić.
- On nie jest mój. To po pierwsze - mruknęła Asia, tłumiąc ziewnięcie, a jednocześnie próbując zgromić wzrokiem Luśkę, która wymamrotała pod nosem coś w stylu, że jest to tymczasowa sytuacja i że ona już ją zmieni. - Po drugie, obiecywałam ci, że pójdę z tobą na zawody. O kwalifikacjach nie było mowy. 
- Oj, nie bądź już taka, Asiu! Ubieraj się i wychodzimy! - Lusia szybko zerwała się na równie nogi i stanęła przy drzwiach, przestępując niecierpliwie z nogi na nogę, niczym mały, natrętny piesek ze stwierdzoną nadpobudliwością. Z tym Joasia nie potrafiła walczyć. Wiedziała, że i tak znajduje się na straconej pozycji, więc każdorazowa próba zmienienia czegokolwiek byłaby tylko bezsensowną stratą cennej energii oraz czasu. Dlatego też posłusznie podreptała za Luizą pod sam stok. Dotarły tam dużo przed czasem, bo wokoło nie widać było żywej duszy, a raczej tych duszyczek, dla których rudowłosa tutaj przyszła. Gdzieniegdzie kręcili się tylko ludzie z obsługi technicznej, dokonując ostatnich poprawek czy sprawdzając sprzęt nagłaśniający. Asia podeszła pod samą bandę i oparła się o nią, przyglądając się z zamyśleniu przygotowanym przeszkodom. Próbowała wyobrazić sobie samą siebie pokonującą chociażby jedną z nich, ale szybko w to zwątpiła. Ledwo trzymała się na nogach zjeżdżając po prostej trasie. Szaleńcze wyskoki i obroty pozostawały poza jej zasięgiem. 
- Nie rozumiem, dlaczego wyciągnęłaś mnie tutaj tak wcześniej - zwróciła się do Luizy, który stała nieopodal, próbując dobrać jak najlepsze ustawienia dla panujących warunków w swoim aparacie. - Zobacz, nawet zawodników jeszcze nie ma.
- Szczegóły! - Luiza machnęła ręką, nawet nie patrząc w stronę koleżanki. Całą swoją uwagę skupiła na wykonywanej czynności. Dopiero, gdy się z nią uporała, łaskawie zainteresowała się Asią. Rozejrzała się dookoła, jakby dopiero teraz dotarł do niej sens wypowiedzi Joasi i uśmiechnęła się po swojemu. - Ale za to będziemy mogły wybrać najdogodniejsze miejsce do obserwacji! 
- Myślałam, że masz przepustkę - mruknęła z wyrzutem. 
- Pewnie, że tak - żachnęła się, wymachując przed oczami ciemnowłosej swoim identyfikatorem. - Ale chcę też parę zdjęć z perspektywy zwykłego widza-szaraczka. Później będziemy gwiazdorzyć. Poza tym jak sama zauważyłaś, zawodników jeszcze nie ma!

     Jednak zawodnicy już byli. Dziewczyny nie wiedziały, że są obiektem obserwacji, ale każdy ich ruchy był uważnie śledzony przez czujnego obserwatora. Alek, który przyszedł na stok, aby w samotności odnaleźć potrzebny spokój przed zawodami, niespiesznie spacerował między stoiskami organizatorów. Gdy dotarł niedaleko wielkiego telebimu ustawionego na potrzeby widzów, przystanął, a jego wzrok skierował się w stronę dwóch postaci stojących przy bandzie i głośno się sprzeczających. Nie była to agresywna awantura, a raczej przyjacielska, słowna przepychana, jaką sam często odbywał ze swoimi przyjaciółmi. Nie musiał zbyt długo się przyglądać, aby rozpoznać tożsamość jednej z dziewczyn. Przez całą sytuację z ojcem zdążył chwilowo zapomnieć o ciemnowłosej, którą potrącił na stoku, a później jeszcze obraził w wypożyczalni i przez którą czuł się tak bardzo fatalnie. Zajął myśli czymś innym, ale ta sprawa wcale nie odeszła całkowicie w zapomnienie. Wciąż się liczyła i wywoływała w nim dość sprzeczne uczucia. Na sam widok Joasi ponownie dały o sobie znać wyrzuty sumienia i zapłonęła w nim iskierka gniewu, ale też odczuł pewnego rodzaju ulgę na jej widok. Irracjonalnie obawiał się, że dziewczynie mogłoby się stać coś złego albo, że za bardzo przejęła się jego durnymi, niepotrzebnymi słowami. Na szczęście nic podobnego się nie wydarzyło. Dziewczyna uśmiechała się i śmiała z żartów koleżanki, jakby zdążyła już zapomnieć o przykrym spotkaniu, skutecznie wykreślić go z pamięci. Jednak to nie sprawiło, że on sam poczuł się lepiej. Czuł, że powinien się jakoś wytłumaczyć, ale nie wiedział w jaki sposób się za to zabrać. Dlatego też stał w miejscu i po prostu się przyglądał. W tym samym momencie rudowłosa dziewczyna uniosła głowę, a jej wzrok mimowolnie skupił się na nim. Chwilę przyglądała mu się w zamyśleniu, jakby próbowała go rozpoznać, a potem uśmiech wykwitł na jej ustach. Z miną intryganta nachyliła się nad swoją koleżanką i coś do niej wyszeptała, wskazując na chłopaka. Niższa z dziewczyn posłusznie spojrzała we wskazanym kierunku, a w jej oczach pojawiło się zaskoczenie, lekki strach i coś jeszcze, czego Alek nie potrafił określić. Wcale nie chciał się w to zagłębiać, ale poczuł się nieswojo, zwłaszcza, że chwilę potem nieznajoma dziewczyna raźno ruszyła w jego stronę, ciągnąc za sobą swoją koleżankę.
- Cześć. Jestem Luiza, a to Joasia - przywitała się, uśmiechając się radośnie i szturchając koleżankę, aby się rozchmurzyła. Nadaremnie. Uśmiech zniknął z jej ust na sam widok chłopaka i nic nie zapowiadało na to, aby miał szybko powrócić na swoje miejsce. Alek czuł, że i na jego twarzy odmalował się podobny wyraz. Czyli jednak dziewczyna wcale nie zapomniała o niedawnym incydencie. Wciąż miała mu to za złe. I całkiem słusznie. Przecież zachował się idiotycznie. Nie powinien więc oczekiwać niczego innego w zamian. Tylko skoro o tym wiedział, to dlaczego odczuwał taki wielki zawód? Postanowił się nad tym nie zastanawiać, bo to mogłoby kosztować go utratę wewnętrznego spokoju, którego poszukiwał od samego rana. Odnalazł go, ale ten stan był bardzo ulotny, mógł go spłoszyć każdy, nieproszony czynnik. Ciemnowłosa dziewczyna stanowiła dla niego poważne zagrożenie, lecz nie potrafił tak po prostu odwrócić się i odejść bez słowa. Chciał dostać jeszcze jedną szansę. Nie po to, aby zmieniła o nim zdanie. Na tym mu kompletnie nie zależało. Pragnął udowodnić samemu sobie oraz przyjaciołom, że jest do tego zdolny. Zdolny do przyznania się do błędu i przeproszenia za niego. Dlatego też zignorował rudowłosą i spojrzał badawczym wzrokiem na jej przyjaciółkę. Musiał jej wytłumaczyć wiele kwestii, ale nie mógł zrobić przy świadkach. Jednak rozmówczyni nie chciała odpuścić. - Jesteś jednym z zawodników, prawda? - zapytała, wskazując na numer startowy przyczepiony na rękawie jego kurtki. Nie było sensu zaprzeczać, więc skinął głową, a wtedy ona pokazała mu swoją legitymację prasową, po czym wyjęła kartkę papieru, dyktafon i długopis. - Dobrze, bo jestem reporterką i muszę zrobić wywiad z zawodnikami, a póki co, na żadnego nie natrafiłam. Masz szczęście, jesteś pierwszy!
- To nie jest dobry pomysł - wymamrotał Alek, z powrotem skupiając się na rudowłosej. Gorączkowo poszukiwał jakiejś wymówki, która pozwoliłaby mu się wyłgać z tego niewdzięcznego zadania. Nie lubił udzielać wywiadów. Nigdy za tym nie przepadał i nie zamierzał zmienić zdania.
- Masz rację. To nie jest dobry pomysł, to jest pomysł doskonały!  - zapewniła Luiza, łapiąc go za ramię i ciągnąc w stronę ławek, lekceważąc jego narzekania dotyczące braku czasu, który koniecznie musi poświęcić na rozgrzewkę. Luiza z zaciętą miną usadziła go na jednej z ławek i zapewniła, że wszystko nie potrwa dłużej niż dziesięć minut. Gdy wreszcie usiadł, zajęła swoje miejsce, przyciągając do siebie przyjaciółkę i rozkładając swoje rzeczy na stole. - No więc zacznijmy od początku. Imię?
- Alek - odpowiedział chłopak, przewracając oczami.
- To jakiś skrót? - zapytała rudowłosa, notując odpowiedź na kartce. - Aleksander? Aleksy?
- Po prostu Alek - urwał, palcami wybijając nerwowy rytm na blacie stołu.
- Dobra, później sprawdzę to sobie w rozpisce... No więc, po prostu Alek - zaczęła Luiza, na co on uśmiechnął się kpiąco. - Od ilu lat uprawiasz ten fascynujący sport i w ogóle jak to się stało, że zacząłeś?
-  Jeżdżę odkąd tylko nauczyłem się dobrze chodzić, więc w sumie od dziecka - odpowiedział, uciekając ze wspomnieniami w tamten okres. Był to miły czas, do którego zawsze wracał z przyjemnością. Powodował, że jego usta same układały się w szczery uśmiech. Tym razem też tak było, lecz on szybko go stłumił, aby nie został zauważony przez dziewczyny. - No, a dlaczego zacząłem? Białka to malutka wieś i nie ma tutaj zbyt wielu atrakcji, więc trzeba było chwytać się wszystkiego, żeby nie zanudzić się na śmierć, zwłaszcza, kiedy ktoś nie umie usiedzieć spokojnie zbyt długo w jednym miejscu. Najpierw próbowałem z narciarstwem, ale już po założeniu nart, czułem, że nic z tego nie wyjdzie. I wtedy kumple zaproponowali snowboard. Zagrało.
- W takim razie musisz być naprawdę dobry, skoro masz tyle lat doświadczenia. Pewnie pokażesz nam dzisiaj niesamowite przedstawienie?
- Tak byłoby najlepiej - westchnął. - Ale zrobiłem sobie krótką przerwę w jeździe. W sumie dzisiaj powracam po dwóch latach. Nie mam pojęcia, co z tego wyjdzie. Zwłaszcza, że w zawodach udział bierze wielu innych, równie świetnych snowboardzistów.
- Przerwa? A to dlaczego? Jakaś kontuzja? - dociekała Luiza, patrząc na niego uważnie. Pewnie liczyła na jakąś wspaniałą informację, dzięki której mogłaby się wybić w tym reporterskim światku. On nie zamierzał jej tego zapewnić. Nie, kosztem ujawnienia własnych problemów.
- Można tak powiedzieć - odezwał się w końcu, poruszając w miejscu niespokojnie. Przyglądał się, jak rudowłosa zapisuje jego odpowiedź, a potem przeniósł wzrok na Joasię, która siedziała obok niej. W tym samym momencie ona również zerknęła na niego i ich spojrzenia znowu się ze sobą skrzyżowały. Teraz jednak dziewczyna szybko przerwała ten kontakt, uciekając wzrokiem gdzie indziej, nim zdążył cokolwiek wyczytać z jej oczu. Luiza niczego nie zauważyła. Dzielnie przeglądała dalej swoje przygotowane pytania, od czasu do czasu zerkając na któreś i wypowiadając je na głos. Alek starał się udzielać odpowiedzi na wszystkie, ale czasami stawały się one na tyle osobiste, że wolał je przeczekać lub poprosić o inny zestaw pytań. Rozmawiając z Luizą zdołał się nieco rozluźnić i nawet nie spostrzegł, gdy czas, który planował poświęcić na ten wywiad już dawno upłynął. Siedziałby tak dalej na tej ławeczce, gdyby nie pojawił się Mateusz, który przypomniał mu o rozpoczynających się kwalifikacjach.
- Wszędzie cię szukałem! - fuknął na przyjaciela, zatrzymując się przed ławką z dwiema deskami snowboardowymi w dłoniach. Gdy spostrzegł, że Alek nie jest sam, odrobinę się speszył i przywitał się również z dziewczynami, nim rozpoczął dalszą część swojego kazania. - Nie mam pojęcia, czy pamiętasz, po co tu przyszedłeś, ale za dziesięć minut zaczynamy, więc radziłby przestać romansować, tylko ruszyć się na start. Sędziowie nie tolerują spóźnień na kwalifikacjach!
- Przepraszamy, to nasza wina - mruknęła Asia, po raz pierwszy wtrącając się do tej rozmowy. - Mówiłam Luśce, że powinna wstrzymać się z tymi swoimi wywiadami, aż do zakończenia tego pierwszego przejazdu, ale ona jest uparta i nic do niej nie dociera. Nie będziemy was już dłużej zatrzymywać. Lusia, idziemy!
     Luiza posłusznie ruszyła w ślad za przyjaciółką, mrugając jeszcze do chłopaków porozumiewawczo i obiecując, że jeszcze do nich wróci. Kiedy dziewczyny odeszły, Maniek opadł na pustą ławeczkę naprzeciwko Alka i przyjrzał się przyjacielowi z uśmiechem.
- Widzę, że wcale nie próżnujesz! - zaśmiał się, ignorując zniechęconą minę kolegi. - Wywiady, zdjęcia, popularność... A zawsze powtarzałeś, że tego nie cierpisz. No i proszę! Co dwie, ładne dziewczyny potrafią zrobić z człowiekiem! Albo z takim marudnym stworem, jak ty!
- Kiedyś to ty się doigrasz, Maniuś - zagroził, sięgając po swoją deskę. - Ale teraz chodź, jeżeli mam ci skopać dzisiaj tyłek i pokazać, jak należy prawidłowo jeździć. Zobaczymy czy wtedy też będziesz się tak bardzo cieszył!


24 komentarze:

  1. Och, nareszcie trochę optymizmu ♡
    Polubiłam takiego Aleka, radosnego i pełnego nadziei. Czuję, że będą planować jakaś intrygę z Lusią, ale mogę się mylić. Po prostu- w moim odczuciu i nadziei będą przyjaciółmi (przynajmniej w kwestii Asi). A swoją drogą to współczuję Alekowi tego, co przeżywa :( to okropne usłyszeć coś takiego od taty.....
    Czekam na wyniki zawodów :3
    Pozdrawiam i życzę weny!
    - Soph.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu obiecywałam, że promyczek nadziei gdzieś tam się pojawi. Bo choć lubię męczyć tych swoich bohaterów, to i chwila wytchnienia się im należy.
      Alek też ma swoje dobre momenty, nie zawsze jest taką marudą, choć najczęściej właśnie nie przepełnia go optymizm.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
  2. Rozdział jest wspaniały, strasznie mi szkoda, że to już koniec.
    Wcześniej myślałam, że Mateusz nie jest aż tak wspaniałym przyjacielem jak Grzesiek, ale musiałam zmienić zdanie. Bez pytania o cokolwiek przyjął Alka i postawił go do pionu, a także udzielił mu "milczącego wsparcia" - to bardzo cenne w sytuacji, kiedy nie wiadomo, co powiedzieć. Jest też pełen troski o przyjaciół, od dzisiaj go uwielbiam :)
    Luiza jest chyba moją ulubioną bohaterką. Jest po prostu świetna. Fajnie, że wyciągnęła Aśkę już na kwalifikacje. Dziewczyna się rozerwie, a może od tego zacznie się wielka pasja?
    Alek coś kręci. Niby nie zależy mu na opinii Asi, chce ją przeprosić, żeby udowodnić sobie i swoim bliskim, że potrafi być w porządku, ale mnie się wydaje, że jednak chodzi o nią :) Mam nadzieję, że Luśka nie zamęczy go wywiadami i znajdą czas, by się pogodzić. Ach, śnieg, emocje sportowe, tyle napięcia, jak romantycznie. Sto, to była nadinterpretacja, po prostu odzwierciedlenie moich oczekiwań i nadziei;)
    Życzę Alkowi dużo powodzenia we wszystkim co dla niego szykujesz. Już nie mogę się doczekać ciągu dalszego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Cieszę się, że rozdział ci się spodobał.
      Mateusz też jest wspaniałym przyjacielem, tylko okazuje to troszkę w inny sposób. Panda wszystko przemienia w żart, próbuje zawsze podtrzymać dobry nastrój wśród przyjaciół. Maniek do tego nie dąży. On właśnie w taki milczący sposób czuwa nad wszystkim i wspiera kumpli, wtedy kiedy tego potrzebują. Wie kiedy trzeba pocieszyć kogoś dobrze dobranym słowem, a kiedy po prostu razem pomilczeć. To też jest ważne.
      Lusia to takie żywe, nadpobudliwe, pozytywnie zakręcone stworzonko. Z nią Asia nie będzie miała łatwego, nudnego życia. Ona zawsze wymyśli coś ciekawego.
      Aluś kłamie jak najęty ^^ Od początku do końca chodzi o Asię. On jeszcze o tym może nie wie, ale kiedyś tam się dowie. Sam albo z małą pomocą...
      Nie no myślę, że Asia jakoś okiełzna swoją przyjaciółkę i ta nie zamęczy biednego Alka i będzie miał on siłę jeszcze przeprosić dziewczynę ;)
      Prawda, że romantycznie? :D Myślałam, że tylko ja mam takie hmm... specyficzne poczucie romantyzmu! A może ono wcale nie jest specyficzne? Nie wiem, nie znam się :D W każdym razie dla mnie wymarzona randka - zaśnieżona, moja kochana Białka gdzieś wysoko w górach i oczywiście na snowboardzie, a potem ciepła czekolada w jednym takim typowo góralskim barze ^^ Bosz, dobra nie będę się zapędzać i rozmarzać niepotrzebnie, haha. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
      Alusiowi powodzenie pewnie się przyda, więc dziękuję w jego imieniu!
      A już w swoim również ładnie podziękuję za cudny komentarz!
      Pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  3. Żastanawiam sie,czy Luiza wie, z kim przeprowadzała wywiad. Wlasciwie troche zalowalam,ze Alek nie zdążył przeprosić,ale sama ta chęć... No i wielkie ukłony w stronę M,ze sie zajął przyjacielem i każal mu biegać. Wlasciwie w nagrodę powinien wygrać zawody,byleby zasłużenie ;) czekam na same zawody z niecieprliwoscia,a moze i na jakas rozmowę sam na sam miedzy Aśka a Aleskem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luiza może nie tyle wiedziała, co domyślała się kim jest chłopak, z którym rozmawiała z opisu, który dostarczyła jej Laurka.
      Fakt, sama chęć niczego nie zmienia, ale jednak jest miłą odmianą i taką malutką zapowiedzią, że ten Aleczek nie jest taki zły i potworny, jak wydawać by się mogło. Mateusz jest świetnym kumplem. Nie potrzebował słów, aby rozpoznać, że coś gnębi przyjaciela i posłużyć mu wsparciem.
      Czy któryś z nich wygra zawody? Wciąż się nad tym zastanawiam, analizuję wszystkie możliwe rozwiązania :) Co do rozmowy - jeszcze do niej dojdzie i to nie do jednej!
      Dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  4. To było takie lekkie, oczyszczające ze wszelkich stresów. Czegoś takiego było mi trzeba :)
    Taki przyjaciel jak Maniek to skarb! Obracanie problemu w żart czasami również jest przydatne, ale akurat żartowanie z tej sytuacji byłoby nie na miejscu. Maniek zachował się jak na prawdziwego przyjaciela przystało :)
    Widzę, że dałaś sobie spokój z męczeniem bohaterów, ale rozumiem, że to tylko chwilowe? :< Cóż, nie byłoby tej cudownej historii gdyby wszystko się układało po ich myśli, więc takie gorsze chwile też są potrzebne. Mam nadzieję, że chociaż pozwolisz Alkowi lub Mańkowi wygrać te zawody. Mańkowi na pewno się to należy za to dobre serce, które okazał przyjacielowi w potrzebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak lekkie, że w pewnym momencie w ogóle do mnie niepodobne, tak mi się wydaje :D No, ale skoro się podoba, to ja się cieszę i nie marudzę w żaden sposób!
      Maniuś jest cudny! Wiele bym dała za takiego przyjaciela, który nie będzie tak bardzo natarczywy, a czasami po prostu pozwoli razem pomilczeć. Bo tak czasami trzeba. Słowa niekiedy nie są potrzebne, a raczej zasiewają wiele wątpliwości.
      Zależy kto, co rozumie pod terminem "męczenie" :D Bo ja męczyć ich będę dalej, tylko że nie tak bezpośrednio, jak robiłam to do tej pory. Problemów będzie mniej, ale zarazem więcej. Wszystkie nie mogą rozwiać się w jednej chwili, bo opowiadanie straciłoby swój urok ;)
      Jeszcze nic nie postanowiłam, co do wyniku zawodów, choć kilka pomysłów mam. Teraz muszę sobie przeanalizować który z nich będzie odpowiedniejszy.
      Dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  5. No i Alek spotkał Asię :) Luśka to jednak szalona dziewczyna jest. Za wszelką cenę chce 'wyswatać' swoją przyjaciółkę, mimo że ona wcale tego nie chce. Jak nie kuzynka ją do czegoś namawia, to teraz przyjaciółka ... biedna Asia :) I jeszcze ta pobudka! Ja ją podziwiam że mimo wszystko nie miała zepsutego humoru. Po sobie wiem, że mordowałabym spojrzeniem, ale ja jestem śpioch, który kocha swoje łóżko. Wracając jednak do ich spotkania ... niby nie pałają do siebie zbyt wielką sympatią (czemu się nie dziwię) ale mimo to ukradkiem się obserwują. Czekam aż Alek przeprosi dziewczynę za swoje brzydkie zachowanie, bo się doczekam? Prawda? :D Inaczej się obrazimy panie Aleksandrze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spotkał, spotkał ^^ Nie mogłoby być inaczej!
      I potwierdzam, Lusia jest niesamowicie odważna i zwariowana. Nie każdy miałby tyle hmm... tupetu? Aby podejść do kogoś nieznajomego, zaciągnąć go na ławkę i rozpocząć rozmowę. Działa na korzyść Asi, która wcale tego nie docenia i nie chce przyjąć takiego prezentu. Kiedyś to tam może zrozumie ;) No i nie mogłam zrobić z niej takiej znowu jędzy i marudy, żeby się obrażała z powodu tej przedwczesnej pobudki. Tutaj zdobyła się na wyrozumiałość.
      Oj, powiedzenie, że ta dwójeczka nie pała do siebie sympatią jest troszkę niedomówieniem, bo Asia póki co nie potrafi spojrzeć na niego przychylniejszym spojrzeniem, chociaż jednak chłopak ją intryguje i to może w końcu okaże się silniejsze, niż początkowa niechęć. Z jego strony to samo ;) Póki co wmawia sobie, że robi to wszystko na pokaz, aby udowodnić kolegą, że może się zmienić kiedy chce - ot tak, pstryk i zdejmuje jedną maskę i zakłada drugą, ale to wcale nie jest takie proste ;)
      Dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  6. W końcu dotarłam :) Przepraszam, ale ostatnio na nic nie miałam czasu.. Ale znalazłam chwilkę i jestem. Ja bym chyba zabiła taką Luizę za pobudkę. No ale widzę, że Asia ma więcej wyrozumiałości. I w końcu się spotkali. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. Nawet się nie pokłócili. Wszystko póki co jest na dobrej drodze. I wywiad z Alkiem też nie był kompletną katastrofą. Mam nadzieję, że Alek znajdzie chwilę i przeprosi Asię za swoje zachowanie. Trochę szkoda, że on chce zrobić to tylko po to, by udowodnić coś Mańkowi i Pandzie, no ale co zrobić. A może wyniknie z tego coś dobrego?
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co przepraszać! Ja się cieszę, że w ogóle znalazłaś chwilkę i tutaj do mnie dotarłaś ^^
      Ja też nie lubię wcześniejszych pobudek, zwłaszcza kiedy są one tak bardzo wymuszone. No, ale Asia pokazała się z tej lepszej strony i jedynie poprzestała na zwykłym marudzeniu, a Lusia wyszła z tego cało ;)
      Oni jeszcze nie raz się spotkają. Czasami skończy się to kłótnią, czasami nie. Ten typ tak ma! Dlatego też, co do jego przeprosin to cała sprawa też nie jest taka prosta. On niby chce udowodnić przyjaciołom, że jest w stanie tego dokonać i to bez najmniejszego problemu, ale chyba nie jest tak do końca. Wkrótce się o tym przekona ;)
      Dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  7. No żesz kurde, usunęło mi komentarz i muszę pisać od nowa, grr! :x
    A więc zacznę od tego, że pojawiła się piosenka w tle, która jest jedną z moich ulubionych, więc nie zmieniaj jej!<3
    Ale rozdział, właśnie.
    Maniek to taki przykład świetnego przyjaciela, na którego zawsze można liczyć, nie pyta o wiele, tylko po prostu - jest. Ideał przyjaciela, jednym słowem.
    I mamy kolejne spotkanie Alka i Aśki! Szkoda tylko, że nie porozmawiali sobie... ale czy ona chciałaby z nim rozmawiać? Nie jestem przekonana. Ale chociaż Luizie udało się z nim przez chwilę pogadać, zrobić ten wywiad, jakże ważny dla niej i jej dalszej przyszłości ... lecz wydaję mi się, że chciała doprowadzić do spotkania i wymiany chociażby kilku zdań pomiędzy jej przyjaciółką a Alkiem? A może uda im się pogadać po zjeździe? Nic nie wiadomo :P No i ciekawe jak skończy się konkurs, czy Alkowi uda się osiągnąć dobre miejsce, a może nawet i wygrać? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, znam ten ból. Mój komputer często odgrywa mi takie scenki i znika wszystko, co napiszę. Głupi złomek!
      Póki co nie zmienię, bo idealnie pasuje mi do tego rozdziału, jak i kolejnego. Potem zobaczymy, bo mam jeszcze kilka dość ciekawych kompozycji :D
      Każdy z przyjaciół Alka ma swój unikalny sposób bycia i komunikowana się z tym ponurakiem. Pandzie stara się go rozśmieszyć, a Maniek po prostu jest i w tym wypadku było to chyba najcenniejsze. Bo nie zawsze potrzeba słów, czasem wystarczy, że wspólnie z kimś pomilczymy i problemy się rozchodzą po kościach.
      Spotkań jeszcze trochę będzie ^^ Tutaj zbyt wielkiej komunikacji między nimi nie było, ale kiedyś może się to zmieni. Czy Asia w tym wypadku chciałaby rozmawiać z chłopakiem? To zależy, jak on by rozpoczął tą rozmowę, a znając poczynania Alka w tej kwestii szybko mógłby wszystko zaprzepaścić. Co do Lusi - no to jej głównym celem było doprowadzenie do rozmowy przyjaciółki z chłopakiem, ale to póki co nie wyszło. Luiza jest jednak wytrwała i tak szybko się nie poddaje ;)
      A co do zakończenia konkursu - jeszcze nic nie mówię, bo i sama jeszcze nic szczególnego nie postanowiłam. Mam kilka opcji i teraz gdybam, co z tym zrobić ;)
      Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  8. Oczywiście...
    Czytam, a potem komentuję po kilku dniach. Jak to ja :) Ale nie ważne, ważne, że w ogóle, prawda? Liczy się gest, ha!
    No dobrze, przejdźmy do rzeczy.
    Po pierwsze co ja słyszę? "Counting Stars"! Ale ja jednak wolę normalną wersję, bo jakoś tak podoba mi się czasami One Republic :D
    Co jeszcze chcę powiedzieć. Tak! Miałam powiedzieć, że Cię podziwiam! Twój blog powstał chyba później aniżeli mój, a masz więcej rozdziałów. Szacuneczek, dziewczyneczko, daj troszkę weny, co? :D
    Przejdźmy do rozdziału, bo tak, to mogłabym pisać cały czas o głupotach, a tego chyba nie chcemy, prawda? Zaczęłabym Ci streszczać odcinki "Supernatural" i wyżalała się na to, jak ten serial jest niesprawiedliwy ;/ :D
    Bardzo zazdroszcze Alkowi Mańka, naprawdę. Ja też chcę mieć takiego przyjaciela, który w każdej chwili będzie gotowy mi pomóc i nigdy się ode mnie nie odwróci. W dodatku zrozumie mnie nawet bez słów. Czasami rzeczywiście nie powinno się o nic wypytywać, ale jednocześnie nie można tego wprowadzić w nawyk, bo może to po jakimś czasie stwarzać problemy. Ja na przykład miałam kiedyś koleżankę, którą uważałam za kogoś bliższego. Ale miałam okres czasu, w którym nie chciałam rozmawiać o pewnej sprawie. I ona przestała pytać. Tylko, że potem tylko ona zaczęła być tematem naszych rozmów, a ja nigdy nie mogłam się wyżalić, czy coś co się tam robi, bo zbywała to, o nic nie wypytując. I to naprawdę popsuło nasze relacje, bo nadmierny brak zainteresowanie tak naprawdę niszczy przyjaźnie. Anyway, chodzi mi o to, żeby Maniek nie popełnił tego błędów. Czasami powinien wypytać przyjaciela o to, co się dzieje w jego głowie. Dopiero, jeśli Alek wyraźnie mu powie, że nie chce rozmawiać, powinien zaniechać pytań. Tak myślę.
    Alek ma też to szczęście, że ma kogoś, kto potrafi go zmotywować do działania. Kopnie go w tyłek i sprawi, że chłopak się przebudził i w końcu przejrzy na oczy. Myślę, że gdyby Alek zechciał porozmawiać tak od serca z Mateuszem o tym, co czuje po tym, co zrobiła mu Magda, Maniek mógłby mu pomóc. Mógłby dać mu takiego kopa, że ten by się zaczął zastanawiać nad tym, co robi ze swoim życiem i w końcu spróbowałby się ogarnąć. A potem miłość do Aśki już stała by otworem ;p

    Tak! ŁADNIE, ŁADNIE! Luśka mnie przeraża, naprawdę! Ja też jestem dość odważna, jeśli chodzi o zapoznawanie moich znajomych ze znajomymi, którzy im się podobają, czy jak to powiedzieć, ale bez jaj! W życiu nie zrobiłabym czegoś takiego, gdyby moja przyjaciółka była w takiej sytuacji, w której znalazła się Joaśka. Z drugiej jednak strony to dobrze, że tak się stało. Ta wariatka miała szalony pomysł, ale był jak najbardziej udany, wedle mojego mniemania. Widok Aśki po raz kolejny obudził w Alku uczucia, które próbuje tak bardzo ukrywać. Ona działa na niego w sposób pobudzający. Sprawia, że chłopak zaczyna dostrzegać, że zdarza mu się być chamskim i bezczelnym, jak diabli. I to jest jeden z wielu kroków ku powrotowi Aleksandra takiego, jakim był przed tą głupią jędzą Magdą. (swoją drogą z chęcią poczytałabym, jak ta laska stacza się na samo dno. Za Alka, cholera jasna ;/)
    Szczerze powiedziawszy nie wiem, czego mam się spodziewać. Bo z jednej strony wydaje mi się, że Alek na pewno przejdzie dalej, ale z drugiej to jesteś Ty i możesz tutaj tak naprawdę zrobić wszystko. Nie wiem czemu, jednak mam pewność, że to Maniek będzie tym, który będzie całkowicie tryumfował. Tak po prostu czuję, lecz nie powiem, że tylko i wyłącznie taką opcję przewiduję, bo - jak napisałam wyżej - to jesteś TY! :d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że liczy się gest! A twoje są jak zwykle bardzo hojne, że tak się wyrażę, haha :D
      Mi się podoba zarówno oryginał jak i ten cover, ale właśnie ta inna wersja jakoś bardzo mi tutaj pasowała. W ogóle przez ten pasek z playlistą dzieje mi się coś dziwnego z czcionką :o Sama mi się pogrubia! No, ale nic, nie marudzę. Tak widocznie być musi!
      Weny nie oddam! Nie ma mowy, choć wiesz jak ja cię bardzo lubię :* Ona jest mi potrzebna, co nie zmienia faktu, że to opowiadanie pisze mi się chyba najlepiej z dotychczasowych. Może dlatego, że jest najbliższe mojemu sercu? Nie wiem, ale póki co pomysły dwoją się i troją w mojej głowie, a ja sama często nie potrafię się zdecydować, który z nich wybrać. Starczyłoby ich jeszcze na kolejne opowiadanie, haha :D Nie mówię nie, ale najpierw doprowadzę to do końca i nie zacznę niczego nowego. Mam nauczkę.
      Maniuś to prawdziwy skarb. Też chciałabym mieć takiego przyjaciela, który nie będzie tak bardzo natarczywy, a który pozwoli chwilę pomilczeć, zastanowić się nad samym sobą i nie będzie z góry osądzał. Mateusz ma wyczucie i jednak wtedy, kiedy trzeba potrafi się wtrącić i szybko doprowadzić do porządku. Tutaj stwierdził, że tego właśnie potrzeba Alkowi - milczącego wsparcia. Zresztą rozmawiać na taki temat jest niezwykle ciężko i nie chciał zmuszać do tego przyjaciela. Jeszcze będzie miał na to czas. Bo tutaj się zgadzam - brak zainteresowania ze strony drugiego człowieka też nie jest w porządku. Oj, a czy ktoś tu mówił o miłości? Nie przypominam sobie, haha :D
      Bo Lusiaste, potworzaste stworzonko jest przerażające i ma przerażać ludzi! Ja też nie zdobyłabym się na coś podobnego - aby podejść do nieznajomego człowieka, przedstawić się, a potem bezceremonialnie zaciągnąć na ławkę i zmusić do wywiadu. Takie rzeczy potrafi tylko Luiza.
      Asia jeszcze długo będzie siedzieć w głowie Alkowi i nie da mu spokoju. Jest jedną z niewielu osób, które wzbudzają w nim tyle emocji, a także uczuć, które chłopak ukrywał przed światem. Ona to wszystko pobudza do życia i tym samym frustruje tego naszego Aleczka, burząc jego wewnętrzny spokój. Chyba przez to chłopak nie wie jak zachować się w jej towarzystwie i wychodzą z tego takie trudne sytuacje. Ale tutaj też masz rację, czy on tego chce czy nie, Asia powoduje, że powoli wraca do swojego starego stylu bycia. Nie będzie to krótka i prosta droga, ale jednak on już na nią wszedł.
      A Madzia? O niej jeszcze usłyszycie, choć nie wiem czy cię to zadowoli.
      To jestem ja i jak to ja mam masę pomysłów ^^ Przygotowałam sobie kilka wersji i teraz myślę, którą z nich wybrać i analizuję, co ciekawego może wyniknąć każdej z nich (ach, jak to fajnie jest być logistykiem i mieć różne, fajne i zabawne przedmioty w szkole takie jak planowanie logistyczne xD)
      Bardzo, bardzo dziękuję za długaśny komentarz i standardowo już - pozdrawiam :*

      Usuń
  9. Dobrze mieć takich przyjaciół jak Maniek ^^ w tych najgorszych chwilach są naprawdę pomocni. nawet jeśli taki Alek godzinę wcześniej strasznie go denerwował xd
    o mamusiu Luśka jest po prostu rozbrajająca. taka jasna gwizdka pomiędzy tymi marudami. mam wrażenie, że ona jako jedyna nie jęczy xd nie wiem czemu. już się domyślam co powiedziała Aśce. ooo patrz to pewnie ten Twój ukochany xdd ona naprawdę założyła jakąś spółkę z Laurą. ale w sumie trochę podręczenia przyda się Aśce. skoro Alek tego nie robi xddd
    no i ten wywiad. biedak musiał to wszystko znosić. jeszcze nie wystartował a już udzielał wywiadów. co to będzie gdy wygra ^^
    Przepraszam Cię za to coś bez ładu ani składu, ale rozdział czytałam dziś czekając w przychodni na badania. tak więc to powinno wszyto tłumaczyć xdd
    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak. Mieć takich przyjaciół, jacy przytrafili się Alkowi to prawdziwe szczęście! Maniek jest świetny, jeżeli chodzi o wyczucie. Doskonale wie, kiedy Alek potrzebuje rozmowy, opieprzu lub zwyczajnie posiedzieć w ciszy.
      Lusia jest cudna ^^ Bardzo ją lubię, choć nie jest moją ulubioną postacią, bo ta rola przypadła Alkowi! Ona jednak zajmuje miejsce na podium lub zaraz, zaraz za nim ;) Oj, no przecież Maniuś i Pandzia też tak dużo nie jęczą! :D Najwięcej marudzi Alek maruda oraz sporadycznie Asia. Pod tym względem idealnie do siebie pasują.
      Jakoś szczególnie nie zastanawiałam się, co mogłaby powiedzieć Asi, ale myślę, że właśnie coś podobnego do tego, co ty tutaj zacytowałaś, haha :D
      Co do tej spółki z Laurką to miałam kilka "ale". Bo Laura raczej nie działałaby na korzyść kuzynki, a raczej po to, aby ją ośmieszyć. Luśka robi wszystko, aby przyjaciółka znalazła swoje szczęście.
      No, ja ostrzegałam pod poprzednim rozdziałem, że i Asię podręczę. Może nie tak perfidnie jak Alka, ale i jej życie nie będzie łatwe. Szczególnie mają przy sobie kogoś tak upartego, jak Luiza.
      Wywiad był pretekstem, ale w sumie celnym, bo Aluś trochę się rozchmurzył ^^ A kto wygra zawody? To się okaże dopiero.
      Badania? Mam nadzieję, że nic poważnego ci nie dolega :( Zdrówka!
      Dziękuję pięknie za komentarz i pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    2. No dobra, przepraszam. nie powinnam wkładać Luśki i Laury do jednego worka. chociaż i ta oby dwie uczepiły się Alka xd
      Aż tak to strasznie zabrzmiało? nie, nic się nie dzieje, tylko ślepnę. u okulisty byłam ^^

      Usuń
    3. Oj, no one w jakimś sensie są podobne, ale kierują nimi całkiem inne motywacje ;)
      No właśnie, bardzo strasznie, haha. No to dobrze, że nic groźnego, a tylko ślepota :D Ja też w okularach chodzić muszą, także piąteczka!

      Usuń
  10. Uwierz, jak przeczytałam, że Luśka ciągnie Aśkę na te zawody to mi serce prawie wyskoczyło z klatki piersiowej, bo już zaczęłam sobie wyobrażać spotkanie z Alkiem. To, ze akcja między nimi toczy się tak powoli jest według mnie ogromnym plusem! A ja się już tak napaliłam na wątek uczuciowy między nimi, że nie moge wytrzymać z tej ciekawości! ;D Ja nie wiem co ty ze mną zrobiłaś!

    Bardzo pozytywnie nastraja mnie fakt, że znają już swoje imiona i spotkali się ponownie. Poza tym Alek wyraził chęć (w głowie, ale jednak) na przeproszenie dziewczyny i wyjaśnienie tej sytuacji. Nie jest mu dobrze z tym jak ją potraktował i jestem pewna, że w końcu weźmie się w garść i przeprosi.W końcu chce sobie coś udowodnić, chce pokazać, że mimo wszystko nie jest takim gburem za jakiego go uważają.
    Ciekawa jestem strasznie jak się zachowa Luśka jak się dowie, ze to był właśnie ten chłopak, o którym tak uparcie dyskutowała z Laurą. To by dopiero były ploty! Haha;D
    A no i jeszcze krótko zwrócę uwagę na zachowanie Mateusza. To złoty chłopak, z którego rodzice mogą być dumni. Nie każdy potrafi być takim przyjacielem jak on..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, cieszę się, że ci się podoba ^^
      Znajomość Asi i Alka dopiero raczkuje, podobnie jak ich uczucie do siebie. W pewnym momencie nastąpi niewielkie przyspieszenie, ale nie daj się zwieść to będzie tylko chwilowe :D Oni oboje są tak rozkosznie zagubieni, że jeszcze długo, długo nie będą w stanie zrozumieć, że naprawdę do siebie pasują i powinni sobie nawzajem zaufać.
      Alek troszkę rzeczy przemyślał, ale do zmiany jednak wciąż troszkę za mało.
      Mati jest świetnym przyjacielem i dobrym człowiekiem. Zna Alka na wylot, może nawet lepiej, niż Alek zna samego siebie. To na ogół działa na plus ich przyjaźni, ale czasami może przysporzyć też mnóstwa problemów...

      Usuń
  11. No to ja pisałam Ci już komentarz, trochę go miałam... i siostra coś chciała zrobić, to nagle wyłączyłam stronę, a potem sobie przypomniałam, co ja właśnie zrobiłam. Mieszkam w małym miasteczku, ale też już moje ulubione drogi znam na pamięć, a w sumie i całe miasto prawie. Chociaż mam je podzielone tak jakby na dwie części, po przez tory. Ale tamtej strony nie bardzo lubię, toteż średnio jest przeze mnie znana, ale wcale niezachęcająca. Lubię te spacery po lesie, choć może tak jak w przypadku Alka te ścieżki są już znane, to i tak fajnie pochodzić. Naprawdę można się wyciszyć. A mam do tego okazję, jak jestem u rodziny na wsi. Chociaż ja to się czasem boję tych stworzeń w lesie, które mogą tam czyhać ;p, może Alek nie :D.W każdym razie zaskoczyło mnie to, że jednak poszedł do Mańka, ale w pozytywnym sensie. Lubię to u przyjaciół, kiedy nie pytają co mi jest, tylko czekają aż sama powiem, ale nie naciskają. To strasznie pomocne, kiedy na siłę się ciągnie kogoś, aby tylko nie stracił swojej szansy. Nawet jeżeli się przy tym wygraża ;P. Potem będzie dziękował. Tak samo jak Panda to zrobił - powiedzieć wszystko szczerze przyjacielowi, choć może to być straszny ból dla niego, ale w końcu zrozumie i dotrze to do niego szybciej niż mamy się cackać. Szczerze mówiąc, to wolę przyjaźnić się z chłopakami, bo często oni są bardziej szczerzy i wolą powiedzieć prosto z mostu, a nie owijać w bawełnę jak czasem robią to dziewczyny. Czasem koleżanka do mnie po tym jak się obrazi: domyśl się. Wtedy to się we mnie gotuje po prostu ;P. Pewnie na miejscu Asi, wywaliłabym Luizę za drzwi. Jak tak można budzić człowieka i go jeszcze wyciągać na taką zimną porę roku? W dodatku na siłę ciągnąć w jej znielubione miejsce. Powinna się trochę ogarnąć z tym chłopakiem, bo może kogoś przypadkiem rozjuszyć. Dziwi mnie to, że Alek jednak zgodził się na wywiad, ale może zrozumiał, co nieco i wolał już nikogo nie obrażać, ani nic? A może po prostu uległ, bo Luiza chyba jest dość uparta. W sumie Alek to takie fajne zdrobnienie. Tak szczerze mówiąc, to lubię Alka i jego dwójkę przyjaciół no i Asię ;p. Reszta jak na razie średnio mi podpada. Wychodzi na to, że po prostu lubię głównych bohaterów, to dobrze chyba :D. Wiesz, mimo tego, że Alek jest jaki jest, to ja go rozumiem i widzę, że chcę się mimo wszystko trochę poprawić. Choć to sytuacje nauczyły go takie zachowania i to jest uzasadnione. Jednak powinien się nauczyć, dla których osób powinien jednak być sobą. Tym dawnym sobą. A jeszcze co do tej piosenki, to Pidżamy Porno - "Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości" też jest trochę podobna do tej, co masz tu. Powiem Ci, że jest dość smutna, a ja wolę wesołe, ale dobrze się jej słucha jakoś ;P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh, ile razy ja już tak zrobiłam! Ponoć skleroza nie boli, ale życia raczej nie ułatwia.
      Ja też mieszkam w małym miasteczku i wprost nie mogę się doczekać, aby móc stąd wyfrunąć. Niby wszystko jest ok, ale jednak wolę trochę większe miasta. Taki zbyt wielki spokój czasami potrafi człowieka zdenerwować, choć czasami owszem - jest bardzo potrzebny, bo pozwala się wyciszyć.
      Alek sam stwierdził, że zbyt długo już nie wytrzyma i musi poszukać wsparcia. Nie chciał iść do Pandy, bo on jest mniej taktowny - natychmiast próbowałby zrozumieć, co się stało. Za to Maniuś doskonale wiedział, jak się zachować względem Alka. Wiedział, czego potrzeba przyjacielowi.
      Mam podobne zdanie do twojego na temat przyjaźni damsko-męskich. Chłopaki jednak są bardziej bezpośredni, choć pewnie zdarzają się również wyjątki od tej reguły. No, ale na ogół mniej niedomówień pojawia się w takich przyjaźniach, niż tych pomiędzy dziewczynami.
      Lusia jest niereformowalna :D Asia pewnie też wykopałaby ją za drzwi, gdyby tylko byłaby mniej śpiąca. No, ale w sumie czego się nie robi dla przyjaciół!
      Alek chyba sam nie był do końca pewien, dlaczego w końcu uległ namową Luizy. Może faktycznie to przez upartość dziewczyny ;)
      W każdym razie Alek czyni drobne postępy. Zawiódł się wielokrotnie na ludziach i teraz woli być ostrożny, przez co niekiedy rani bliskie sobie osoby, ale stara się do tego nie dopuszczać.
      Znam, znam tą piosenkę, o której wspominasz ^^ Też mi się podoba i faktycznie jest troszkę podobna do tej Skubasa ;)
      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń