sobota, 8 marca 2014

6. Miałeś być wsparciem i ochroną. Miałeś być...

    Rozstał się z przyjaciółmi wieczorem przy wypożyczalni sprzętu zimowego w dobrym humorze, uśmiechając się od ucha do ucha oraz życząc Mańkowi mnóstwo powodzenia przed jutrzejszymi zawodami. Tym samym wprowadził w osłupienie zarówno Mateusza, jak i Grześka. Chłopcy nie pamiętali już, kiedy ostatnio przyjaciel zachowywał się w równie poprawny, sympatyczny sposób. Uśmiechnięty, niemrukliwy, całkiem uprzejmy Aleksander stanowił bowiem coś przerażającego, niemal zapomnianego przez świat. Koledzy zastanawiali się, co tak bardzo na niego wpłynęło, bo wątpili, aby zmiana ta zaszła w nim samoistnie, nie spowodowana żadnym czynnikiem z zewnątrz. Byli pewni, że nie chodziło tylko i wyłącznie o możliwość konkurowania z innymi zawodnikami w ukochanym sporcie. Owszem, to było istotne, ale nie zmieniłoby Alka tak bardzo i to w tak krótkim czasie. Przyczyna więc musiała leżeć gdzieś indziej, znacznie głębiej. Jednak żaden z nich nie drążył tematu, w obawie, że chłopak odbierze natarczywe pytania za swoisty atak na swoją osobą i na nowo przemieni się w nieprzyjemnego osobnika, z którym codzienne życie było prawdziwą męczarnią. Cieszyli się zatem z chwil, kiedy młody Kamiński naprawdę przypominał starą, dobrą wersję samego siebie. Trzymali też mocno kciuki, aby ta zmiana przetrwała w nim jak najdłużej, a nie okazała się wkrótce jedynie chwilowym kaprysem czy przebłyskiem miłosierdzia ze strony pana Aleksandra.
     On sam wcale nie przejął się zdziwionymi spojrzeniami swoich kolegów. Miał świadomość, że zachowuje się nieco inaczej, ale nie był pewien, dlaczego właściwie to robi. Czuł niewysłowioną ulgę związaną z pogodzeniem się z Pandą oraz radość niewiadomego pochodzenia, która wprost rozpierała go od środka. Co więcej nie próbował zadusić jej w sobie, jak czynił to nieustannie przez ostatnie lata. Tym razem wcale mu nie przeszkadzała, raczej starał się ją utrzymać oraz wykorzystać dobrą energię, którą mu ona dostarczała. Dlaczego? Może po prostu stwierdził, że już wystarczy tej zgryzoty oraz uprzykrzania życia wszystkim wokoło, a być może miał ku temu zupełnie inny powód, ale jeżeli takowy istniał, to on nie był go świadomy. Działał intuicyjnie, myślami będąc już przy konkursie. W głowie jeszcze raz analizował zaplanowaną trasę przejazdu, uwzględniając przy tym wszelkie trudności, na które mógłby natrafić po drodze. Chciał wypaść dobrze, bo i miał wiele do udowodnienia - innym, a także samemu sobie. Czuł ogromne podekscytowanie, ale również zaczynał się pomału denerwować. Może nie tak, jak przed pierwszym występem, gdzie lęk prawie całkowicie go sparaliżował, bo stawał przed jedną, wielką niewiadomą, jednak nie potrafił całkiem wykluczyć stresu. Był on nieodłączną częścią życia każdego sportowca. Napędzał do walki, o ile oczywiście zdołało się nad nim zapanować. Dla Alka miał jeszcze większe znaczenie. W końcu zostawał oceniany w czymś, na czym naprawdę mu zależało, co stanowiło nieodłączną część jego życia.
     Doskonale pamiętał, ile emocji i nerwów wyzwolił w nim przejazd pod czujnym okiem surowych sędziów, którzy przecież znali się na rzeczy, a co za tym idzie, z łatwością mogli wyłapać wszystkie błędy czy potknięcia, jakich się dopuścił i wygarnąć mu je prosto w oczy, nie zważając na jego uczucia. Bał się tego. Wcześniej nie przypuszczał, że ludzkie dłonie potrafią pocić się i trząść do tego stopnia, a serce bić z taką siłą, jakby miało zaraz zamiar opuścić swoje stałe miejsce pobytu, pozostawiając właściciela na pewną zgubę. To wszystko było dla niego nowe, a jednocześnie pozostawało czymś, z czym zmagał się w sennych koszmarach niemal od zawsze. Brak akceptacji, wykluczenie czy wyśmianie stanowiło najgorszy dramat chłopaka. Było w pewnym sensie jego prywatnym kryptonitem - działało na niego osłabiająco, pozbawiając wszelkich sił do dalszej walki i nadziei na jej powodzenie. Alek starał się to przezwyciężyć. Czasami przychodziło mu to łatwiej, czasami ciężej, ale za każdym razem podejmował wyzwanie. I wspinał się. Bezustannie. Nabierał pewności siebie, aktywnie biorąc udział w rozmaitych konkursach, mniejszych czy większych. Co prawda, czasami zdarzały się momenty niepewności oraz rezygnacji spowodowane różnymi niespodziewanymi wydarzeniami, takimi jak na przykład rozstanie z Magdą, przez które odpuszczał. Chwilowo, bo prędzej czy później i tak do tego wracał. Sprawy zaszły za daleko, aby mógł się uwolnić, wręcz zapomnieć o swojej pasji. Obecnie zupełnie nie wierzył w porażkę, za jaką uznawał zajęcie któregokolwiek miejsca poza pierwszą dziesiątką. Był pewny zdolności oraz doskonałej formy, którą obaj z Mańkiem reprezentowali w tym sezonie. Mateusz jednak tej pewności siebie już nie miał. Stresował się, co było widoczne w całej jego postawie, ale Alek nie miał mu tego za złe. Zbyt dobrze pamiętał, jakie wątpliwości nim targały, gdy sam stał na progu, czekając na sygnał do startu. To była próba. Żaden inny test w jego życiu nie sprawił, że tak bardzo się denerwował - nawet matura czy egzamin na prawo jazdy. Tamte sprawdziany były istotne, ale kwalifikacje do zawodów znaczyły dla chłopaka coś całkiem innego. Nie potrafił podejść do tego ze spokojem, bo zbyt dużo od nich zależało. Jednocześnie nie traktował konkurencji z Mańkiem na poważnie. Chociaż był to konkurs indywidualny, oni dalej pozostawali zgranym zespołem. Zwycięstwo jednego miało oznaczać szczęście drugiego - podobnie sytuacja miała się w przypadku, gdyby jednak nie wszystko poszło po ich myśli. Razem mieli zamiar świętować lub pocieszać się po porannych kwalifikacjach czy wieczornych zawodach. Nie rywalizowali ze sobą, nie przesyłali na siebie negatywnej energii. Byli wspierającymi się przyjaciółmi i nic nie mogło tego zmienić. Oboje się o tym nawzajem zapewniali.
     Maniek przyjął słowa kolegi z ulgą. Tylko że Alek widział, że przyjaciela nadal gnębi wyzwanie, którego zadeklarował się podjąć. I nic nie pomagały starania Pandy, który żartował i dowcipkował, próbując zawrócić myśli Mateusza na zupełnie inne tory. Chłopak wciąż się przejmował kolejnym dniem. Z zamyśloną miną zawzięcie skubał wargę, jakby próbował zamienić swój strach na ból i w ten sposób zapomnieć o całej sprawie. To wcale tak nie działało. Aleksander bardzo dobrze o tym wiedział. Dlatego nawet on włączył się do całej operacji, mającej na celu rozchmurzenie przyjaciela. Długo kombinowali, ale dopiero, gdy razem z Grześkiem zaczęli mu dogryzać, wcale niezłośliwie i nie po to, aby sprawić mu przykrość, Mateusz wyrwał się z otępienia i skierował swoją złość na nich. Denerwował się, ale jednocześnie widać było, że tego mu potrzeba - możliwości rozładowania złej energii w jakikolwiek dostępny sposób. To w zupełności by wystarczyło, lecz Panda aż za bardzo zaangażował się w misję poprawy humoru kolegi, która z czasem zmieniła się w licytację pomysłów, przez które spokojny i zazwyczaj opanowany Maniek, nie tylko przestał się stresować, ale też stracił całą swoją cierpliwość. Spoglądał na ciemnowłosego z żądzą mordu w oczach, ale Grzegorz nic sobie z tego nie robił. Chyba nawet nie spostrzegł rozzłoszczonej miny blondyna. Zauważył ją natomiast Alek, który nie potrafiąc zachować powagi, zaśmiał się pod nosem, na tyle cicho, aby idący obok Pandy, Maniek tego nie usłyszał. Aleksandrowi dopisywał świetny humor, ale nie chciał, żeby kolega skierował złość także na niego. Trochę też współczuł przyjacielowi, będąc świadomym natarczywości Grzesia w niektórych okolicznościach. Właśnie ta sytuacja do nich należała. Panda maszerował przed siebie raźnym krokiem, wymyślając przy okazji tysiąc powodów, dla jakich Mateusz powinien znaleźć sobie wreszcie dziewczynę. Każdy z nich wypowiadał na głos, pytając kolegę o opinię, ale tylko po to, by natychmiast ją zlekceważyć oraz wysnuć własną. Był dopiero przy numerze dwudziestym trzecim i nic nie wskazywało na to, aby miał szybko skończyć. Dlatego też Alek postanowił szybko się z nimi pożegnać oraz oddalić na bezpieczną odległość. Podjął dobrą decyzję, bo jeszcze z oddali słyszał, jak Mateusz wygraża się, obiecując Pandzie, że jeżeli natychmiast nie zamilknie, to skończy jako wypchany eksponat na wystawie zagrożonych gatunków. Alek nie czekał, aby sprawdzić czy przyjaciel spełnił swoją obietnicę. Uśmiechnął się sam do siebie, szczelniej otulił kurtką i ruszył w stronę domu, nie będąc świadomym tego, co zastanie w środku. Bo jeżeli by wiedział, chyba wolałby zostać na zewnątrz.
     Już od pierwszej chwili wiedział, że nie wszystko jest w porządku. Zdziwił go bowiem widok samochodu ojca przed domem. Pojazd stał na żwirowym podjeździe, choć Alek doskonale wiedział, że wcale nie powinno go tam być o tej porze. Paweł Kamiński pracował w niewielkiej stolarni na obrzeżach miasta. Nie była to może praca marzeń ani nie przynosiła mnóstwa pieniędzy, ale dostarczała ich na tyle, że bez problemu mężczyzna mógł utrzymać siebie, syna oraz mały, jednorodzinny dom, w którym obaj mieszkali. Paweł miał czterdzieści dwa lata, a pod względem wyglądu stanowił starszą wersję Aleksandra. To właśnie po nim syn odziedziczył ciepłe, czekoladowe oczy, charakterystyczne rysy twarzy oraz niesforną blond czuprynę, która nie chciała się nigdy układać w prawidłowy sposób. Jednak na tym kończyłyby się wszelkie podobieństwa. Pod względem charakteru stanowili całkowite przeciwieństwa. Alek był niespokojnym duchem, wybuchowym temperamentem oraz zdecydowanie niecierpliwym osobnikiem. Gdy coś mu nie wychodziło, denerwował się i często wyżywał na innych. Nie potrafił powstrzymać negatywnych emocji, gdy te próbowały się z niego wydostać, nie zważając na jego słabe protesty. Inaczej sprawa się miała w przypadku tych pozytywnych uczuć - one bardzo rzadko doczekiwały się ujrzenia światła dziennego, grzecznie czekając na pozwolenie ze strony Alka, który go praktycznie nigdy nie udzielał. Bał się, że jeżeli do tego dopuści, obróci się to przeciwko niemu. Paweł zazwyczaj był cichym, spokojnym człowiekiem, a swoją solidnością, sumiennością i pracowitością zadziwiał kolegów po fachu. Dlatego też jego wcześniejsze powroty z pracy były czymś niesamowitym i z całą pewnością niespotykanym. W ciągu kilkunastu lat pracy zdarzyły się tylko kilkakrotnie, a każdy musiał mieć swój poważny powód, jakim były między innymi narodziny syna, ważne wydarzenia w życiu pierworodnego, takie jak komunia święta czy pierwsze zawody snowboardowe, których Paweł, jako ojciec nie mógł ani też nie chciał opuścić. Jednak do zaburzenia wzorowej frekwencji mężczyzny najbardziej przyczynił się rozwód z żoną. Ten incydent znacząco wpłynął na całe jego życie. Spowodował, że stoczył się on na samo dno, pozwalając, aby syn poszedł tym samym śladem. No może nie do końca, bo Alek miał swój snowboard i to z nim uciekał w góry, gdy przestawał sobie radzić ze swoimi problemami. Paweł nie miał takiej opcji. Kilka tygodni po sprawie rozwodowej nie potrafił zaakceptować swojej nowej sytuacji. Nie wychodził z sypialni, nie chciał z nikim rozmawiać, a smutki topił w kieliszku wódki. Przez pewien czas w ogóle nie trzeźwiał. Pił i pił, a kiedy już dostatecznie się upił, wpadał w szał. Każdy normalny człowiek schodziłby mu wtedy z drogi, lecz Alek nie należał do uległych osób. Wtedy kiedy ojciec tracił nad sobą kontrolę, on jeszcze bardziej zaogniał całą sytuację, zazwyczaj kilkoma, zbędnymi słowami. Wszczynał awanturę, którą nic nie osiągał. Czasami za to obrywał, czasami dość mocno. Dopiero wtedy się wycofywał i uciekał. W góry. Bo gdzieżby indziej? To właśnie tam się zaszywał, wyładowując swoją wściekłość poprzez niebezpieczne najazdy, wysokie wyskoki, szaleńcze obroty czy rozwijanie zabójczych prędkości. Wielokrotnie igrał ze śmiercią. Nieświadomie, ale jednak. Przyjaciele tego nie widzieli. Bo gdyby wiedzieli, co wyprawia ich kumpel, zareagowaliby. Zapewne próbowaliby pomóc za wszelką cenę. Niestety, oni nie byli świadomi jak bardzo naraża się Alek. Przy nich zawsze starał się ograniczać i hamować. Nie dawał im powodów do niepokojów, choć kilkakrotnie go przestrzegali, aby uważał. Jak na ironię, wtedy kiedy akurat uważał. Nawet nie chciał się zastanawiać, co by powiedzieli, gdyby widzieli inne jego rewolucje poczynione w gniewie.
     Chłopak miał nadzieję, że tym razem ojciec znalazł inny powód, aby wcześniej wrócić do domu. Przecież wielokrotnie przyrzekał mu, że skończył z piciem, a Elizę ostatecznie wyrzucił z pamięci. Przez jakiś czas naprawdę się tego trzymał. Oddał się pracy, na nowo zainteresował się synem. Wydawać się mogło wręcz, że problem został zażegnany na dobre. Jednak czasem zdarzały się chwile słabości i następował kryzys. Alek właśnie tego kryzysu obawiał się najbardziej. Bał się swojej reakcji, gdyby po raz kolejny zastał ojca zalanego w trupa. Nawet nie chodziło o to, że alkohol wzbudzał w mężczyźnie agresję i sprawiał, że stawał się on skory do bójek, a chłopak starał się tego uniknąć. Alek po prostu nie ufał samemu sobie. Dlatego też pełen obaw, z wahaniem otworzył drzwi i wszedł do środka, przygotowany niemal na każdą ewentualność. Ku jego zdziwieniu, wewnątrz panowała niemal grobowa cisza oraz zupełna ciemność. Zwodnicza, o czym przekonał się chwilę potem.
- Tato? - zawołał, a kiedy nikt mu nie odpowiedział, odwiesił kurtkę na wieszaku i wszedł w głąb mieszkania, nie zawracając sobie już głowy pozbyciem się zaśnieżonych butów ani śladami, które za sobą zostawiał. Zaczął zaglądać kolejno do każdego pomieszczenia, ale wszystkie pozostawały w takim samym stanie, w jakim je zapamiętał, gdy wychodził rano do pracy. Spowodowało to, że stracił czujność i niemal odetchnął z ulgą. Pomyślał, że być może ojciec musiał załatwić jakieś formalności na mieście, a drzwi zwyczajnie zapomniał za sobą zamknąć, gdy wychodził. Zdarza się, choć Alek czuł podskórnie, że to nie o to chodziło tym razem. Jednak za wszelką cenę starał się znaleźć inne rozwiązanie, niż to, które wydawało się mu najbardziej oczywiste. W rezultacie oszukiwał sam siebie. Zrozumiał swój błąd, gdy dotarł do salonu. Na pierwszy rzut oka i w tym pokoju nie zaszły żadne istotniejsze zmiany. No może oprócz jednej - ktoś włączył telewizor. Urządzenie działało, rozświetlając pomieszczenie bladym światłem, ale nie wydobywał się z niego żaden odgłos, bo ktoś wcześniej musiał go wyciszyć. To go zmyliło. Alek przez chwilę przyglądał się w zamyśleniu wydarzeniom wyświetlanym na ekranie, a potem rozejrzał się dookoła. Jego wzrok niemal natychmiast padł na postać skuloną na kanapie. Mężczyzna spał w pozycji embrionalnej, ściskając w dłoni niedopitą butelkę wódki. Kolejna, tym razem pusta, stała na stoliku obok. Chłopak był przekonany, że jeżeli dobrze by się rozejrzał, to znalazłby jeszcze kilka innych trunków w różnym stopniu zużycia. To wszystko spowodowało, że zagotował się ze złości, natomiast niedawna radość wyparowała, nie pozostawiając po sobie nawet śladu.
- Obiecywałeś - wyszeptał tylko, próbując przełknąć gorycz rozczarowania, jaką odczuł na widok pijanego ojca. Nie było to wcale łatwe. Mężczyzna zawiódł go w najgorszy możliwy sposób. Tak o tym myślał. Wcale nie zastanawiał się, co takiego się wydarzyło, że Paweł znowu sięgnął po alkohol, szukając ukojenia w starym nałogu. Coś musiało się stać, ale on był na to ślepy i głuchy, świadomość spychając gdzieś w odmęty swego umysłu. Nie chciał usprawiedliwiać rodzica, bo wtedy musiałby się zdobyć również na zrozumienie. Nie było go na nie stać. Nie dzisiaj. Kierowany impulsem podyktowanym przez palącą wściekłość, w jaką szybko zmienił się żal, pokonał przestrzeń dzielącą go od ojca, po czym wyrwał mu z rąk butelkę i wylał jej zawartość prosto na jego twarz. Jednocześnie zamachnął się gwałtownie ręką, zrzucając ze stolika szklany przedmiot, który rozbił się na podłodze w drobne kawałeczki, wyrządzając przy tym potworny hałas. Swoim zachowaniem, chłopak spowodował, że Paweł natychmiast się obudził. Otworzył oczy, a jego usta zamarły w komicznym grymasie przerażenia. Otarł twarz i spróbował przyjąć pozycję siedzącą, ale nijak mu to nie wychodziło. Jego ruchy były nieskoordynowane, natomiast spojrzenie wciąż nieprzytomne, choć z każdą chwilą nabierało ono ostrości. Alek widział, że zdezorientowanie, które początkowo dostrzegł w czekoladowych tęczówkach rodzica z wolna przeradza się we frustrację, a następnie w czystą furię. Chłopak do tego zdążył się już przyzwyczaić i zupełnie go to nie zaskoczyło. Nawet wybuch złości ojca nie zrobił na nim wrażenia.
- Co ty wyprawiasz, do kurwy nędzy?! - wrzasnął mężczyzna, cały czerwieniąc na twarzy. Rozejrzał się przy tym dookoła, jakby nie dowierzając w karygodne zachowanie syna, po czym ponownie skupił się na chłopaku. Przez chwilę mierzyli się wściekłymi spojrzeniami, a żaden z nich nie chciał ustąpić. Alek, na znak swojego buntu, dodatkowo przybrał złośliwą minę, założył ręce na piersi i oparł się ramieniem o framugę drzwi. Chciał pokazać, że nie akceptuje nałogu ojca ani jego postępowania.
- O to samo mógłbym spytać ciebie - warknął podobnym tonem Aleksander. - Nie powinieneś być teraz gdzieś indziej? Na przykład w robocie i zarabiać na nasze utrzymanie? To twoje zadanie!
- Nie będziesz mówić mi, co mam robić! - kontynuował Paweł podniesionym głosem, ale za chwilę momentalnie się uspokoił. Schylił głowę, po czym schował twarz w dłoniach i wyszeptał dużo cichszym głosem, jakby zupełnie opuściła go cała energia oraz chęci do życia: - Już i tak zbyt wiele rzeczy zepsułeś.
- O czym ty mówisz? - Alek wiedział, że nie powinien słuchać ojca, gdy mężczyzna był w takim stanie i bredził, mówiąc wszystko, co mu ślina na język przyniosła, a jednak był ciekawy, co ma mu do powiedzenia. Dlatego przykucnął przy oparciu kanapy i spojrzał uważnie na Pawła, czekając aż rozwinie swoją myśl. Mężczyzna wcale się nie spieszył. Najpierw westchnął przeciągle, po czym sięgnął za siebie. Wyjął butelkę wódki, która musiała przetrwać atak furii Alka, przystawił ją sobie do ust i pociągnął duży łyk.
- Nienawidzę cię, Alek - wybełkotał niewyraźnie, gdy już skończył pić. Spojrzał na syna załzawionymi oczyma, a po jego policzkach popłynęło kilka słonych kropli. Nawet nie starał się ich ukryć. Pozwolił im skapywać, mocno tuląc do siebie butelkę, jakby to właśnie ona miała zapewnić mu bezgraniczne bezpieczeństwo. - Chciałem to zmienić, ale nie umiem. Jesteś najgorszą rzeczą, która spotkała mnie w całym życiu. Tak jakby ktoś chciał mi zrobić na złość i specjalnie zesłał właśnie ciebie. To ty zniszczyłeś moje szczęście.
- Nie możesz mnie nienawidzić - zaprzeczył odruchowo chłopak, nim zdołał się powstrzymać. Nie powinien wdawać się w tą absurdalną rozmowę. Był tego świadomy. Wiedział, że najbardziej prawidłowo zachowałby się, gdyby po prostu wstał i udał się do swojego pokoju, pozostawiając ojca samego. - Jestem twoim synem.
- I co z tego! - odpowiedział agresywnie Paweł. Widać jednak było, że znowu zbliża się w kierunku krainy Morfeusza. Powoli przymykał oczy, jego powieki opadały, słowa stawały się mniej zrozumiałe. On z tym nie walczył. - To przez ciebie Eliza odeszła. Nigdy nie lubiła dzieci, a potem pojawiłeś się ty i wszystko zepsułeś. Ona miała dość, więc uciekła, a dzisiaj wróciła. Ale już nie do mnie, bo musiałaby spotkać się z tobą - zaśmiał się nieco histerycznie, po czym raptownie zamilkł. Patrzył przed siebie niewidzącym wzrokiem, mamrocząc coś niezrozumiałego pod nosem. Alek nie chciał już tego słuchać. Chaotyczna wypowiedź ojca podziałała na niego, jak kubeł zimnej wody. Nigdy nikt tak o nim nie mówił, tym bardziej rodzic, któremu ufał niemal bezgranicznie. Nie sądził, że ma on o nim tak okropne zdanie, że obwinia go o wszelkie nieszczęścia.
     Chłopak poczuł, że coś w nim pękło. Nie wiedział dokładnie co - mogłoby to być cokolwiek, nawet samo serce. To nie było istotne. I tak go już więcej nie potrzebował. Bez niego i bez tych durnych uczuć żyłoby mu się lepiej. Gdyby to w ogóle było możliwe, oddałby je bez żalu. Tymczasem utracił oparcie, które do tej pory gwarantował mu ojciec, a stratę odczuł boleśnie oraz ostatecznie. Pozostawiła ona po sobie żrącą dziurę, z wolna przeżerającą również inne organy. Sięgnęła nawet do mózgu, tylko że w tym wypadku go nie pożarła, a wypaliła w jego pamięci kolejne, przykre wspomnienia, od których uwolnić się było czymś cholernie trudnym, o ile nie niemożliwym. Alek wstał powoli i zaczął się wycofywać w kierunku drzwi, ale ojciec nie miał dla niego litości. Wciąż wygadywał te brednie. Głupoty tak bardzo krzywdzące, słowa, których chłopak nie chciał słuchać. Wybiegł na zewnątrz, ścigany tym potwornym uczuciem słabości, przesyconym jadem poczuciem winy, które irracjonalne, podsycało jego niepewność i kazało uwierzyć, że w słowach ojca kryje się wielka prawda. Biegł przed siebie, nie zastanawiając się, gdzie spędzi nadchodzącą noc. Wiedział jedynie, że nie chce wracać do domu i znowu zmierzyć się z ojcem. Nie potrafiłby spojrzeć mu prosto w oczy.


W taki oto sposób prezentuję ciąg dalszy znęcania się nad kochanym Aleczkiem. Aśki już w tym rozdziale pomęczyć nie zdołałam, bo stwierdziłam, że wyszedłby zbyt długi, gdybym dodała jeszcze tutaj perspektywę dziewczyny. Dlatego tym razem tylko Alek.
Z innych spraw - wiem, że gdzieniegdzie mam zaległości. Postaram się je nadrobić je jak najszybciej, może jeszcze dzisiaj, a jak nie to jutro. Jeżeli o kimś zapomnę, to krzyczeć głośno! 
Pozdrawiam i zapraszam do czytania oraz komentowania!

32 komentarze:

  1. Początkowo myślałam, że to rozdział, od którego zacznie się tu dziać coś dobrego, na co wskazywał dobry nastrój naszego Alka. Jak widać mocno się przeliczyłam, bo uśmiech na jego twarzy raczej nie wystarczy do tego by zmienić jego los. Aż mnie serce zabolało gdy już dotarłam do końca. Chłopak cieszył się na tą rywalizację w zawodach, śmiał się z kolegami, a po powrocie do domu cała jego radość się rozpłynęła.
    Nie wiem jak masz zamiar znęcać się nad Aśką, ale już się tego boję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :*
      Coś dobrego, powiadasz? Cóż, póki co na to się nie zapowiada, chociaż zależy jak na to spojrzeć. Jakiś lepszy czas dla Alka nastanie w ósemeczce, chyba, że coś niedobrego przyjdzie mi do głowy do tego czasu. Póki co plany są takie, że jeszcze w kolejnym rozdziale troszkę go pomęczę, a potem nieco odpuszczę ;) No, ale zobaczymy.
      A o Asię nie trzeba się bać. Ona będzie względnie bezpieczna ^^ Może tylko troszkę narażona na Alka i jego cudowne humory.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Zaczęło się tak fajnie ... uśmiechnięty Alek w dobrym humorze, aż miło się czytało jak chłopak przestał być zołzowaty (chociaż to chyba kobiecy epitet ... nie ważne! :D) a potem wszystko się posypało. Czytając o jego domowej sytuacji, oraz ostatnią scenę zaczynam rozumieć jego postępowanie i trudny charakter. Żadne dziecko nie powinno usłyszeć takich słów od rodzica. Były one zbyt bolesne. W końcu to wcale nie wina Alka że jego matka odeszła. On sam z siebie na świecie się nie pojawił! Państwo Paweł i Eliza mogli uważać na ... niektóre sprawy xD Nasuwa się jedynie pytanie ... co teraz. Gdzie Alek się podzieje ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie właśnie tak najczęściej bywa - albo zaczyna się sielsko-anielsko i potem końcówka jest miażdżąca swoim smutkiem, albo na odwrót i zaczyna się potwornie smutno, a potem wkrada się jakiś zabawny wątek. Równowaga przecież musi być ;)
      Mówiłam, że Alek zyskuje przy bliższym poznaniu. Wraz ze zrozumieniem jego sytuacji, można ładnie stworzyć sobie jego zarys.
      Słowa rodzica nie były tak do końca prawdziwe czy szczere. Raczej podyktowały ją nerwy oraz alkohol. To zestawienie nigdy nie jest dobre. Ojciec za wszelką cenę chce znaleźć usprawiedliwienie, dla którego żona odeszła, a Alek się nawinął w nieodpowiedniej chwili. To wszystko doprowadziło do tego, co się wydarzyło w tym rozdziale.
      No, a Aluś bezmyślny tak do końca nie jest. Poradzi sobie ;)
      Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  3. Biedny Alek...
    I tak to właśnie jest. Czasem się jedzie po niektórych ludziach, to że są zarozumiali, to że egoistyczni... A nigdy nie wiemy co komuś się przydarza za drzwiami domu...
    Usłyszeć z ust własnego ojca, że go nienawidzi... Że oboje rodziców w ogóle go nie chciało? To mogli go oddać do adopcji, żeby był z kimś kto go pokocha, bo każde dziecko, a nawet każdy człowiek bardzo potrzebuje miłości, nie da się zaprzeczyć.
    Dobrze, że chłopak ma sport, coś w czym może się zatracić, uciec w niego przed tym całym koszmarnym bólem codzienności.
    Tylko jeden problem- w ucieczce często jest za dużo przesady, chce się ją chłonąć każdym fragmentem siebie.
    Zapomina się o jakimkolwiek bezpieczeństwie i rozsądku.

    Oj, świetnie opisujesz jego przeżycia.
    Zresztą Asi tak samo.
    Buziaki i do następnego:*
    PS. U mnie nowy na wariatkowie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu tak do końca nie chodzi o to, że rodzice go nie kochali. Paweł powiedział, to co powiedział, ale większość z tego podyktowana była przez gniew zmieszany z alkoholem. Bo tak naprawdę ojciec go kocha i wspiera we wszystkim. Cierpi z powodu rozstania z żoną i jakoś próbuje sobie to usprawiedliwić. Na siłę szuka jakiegoś wyjaśnienia, dlaczego właśnie tak się stało. Alek był pod ręku i to na niego bezmyślnie zrzucił cały ciężar odpowiedzialności. Zapewniam, że ta scena wyglądałaby nieco inaczej, gdyby w grę nie wchodziły procenty.
      No, ale masz rację. Najczęściej z góry ocenia się kogoś, nawet nie próbując go poznać. Bo tak jest prościej, bezpieczniej. Taki sposób nie wymaga zaangażowania. I dla wielu tak jest lepiej. Nawet nie zdają sobie sprawy, że sprawy nie zawsze wyglądają tak jak się wydaje na pierwszy rzut oka, że za takim wyizolowaniem czasami stoi inny powód niż własne widzi mi się. Alek nie chce, aby ktoś go dobrze poznał, dlatego na wszelkie próby zbliżenia reaguje taką agresją. Wobec sportu może być tylko "uczciwy". Bo wydaje mu się, że on go nie skrzywdzi. Cóż, w tym wypadku też nie ma do końca racji... Ale o tym cicho sza!
      Pięknie dziękuję za komentarz i już lecę do ciebie :*

      Usuń
  4. A to wszyscy mówią, że to ja uwielbiam znęcać się nad swoimi bohaterami! phiii chyba nie czytali Twoich opowiadań. co tam zabijanie, one chociaż wtedy nic nie czuja. ty ich ranisz publicznie i do tego obiecujesz więcej. nie ładnie, nie ładnie siostrzyczko. nie tego cię uczyłam!
    Tak więc wracając do właściwego tematu nie zazdroszczę Alkowi tatusia. nie dojrzę, że wrócił do domu pijany to jeszcze mówi synowi takie rzeczy. biedny, biedy chłopiec ;__; aż mi się łezka w oku zakręciła. a tak z innej beczki to prawda, co gadał jego ojciec, czy to tylko przez stan jego umysłu? hmmm oby nie, bo chłopak to naprawdę już nigdy się nie ogarnie. A już było tak dobrze. jak widać to tylko chwilowe.
    No dobra, z okazji focha komentarz będzie krótki. naprawdę aż mam ochotę przygarnąć ich pod swoje skrzydła abyś ich tak nie męczyła. toć to oni w końcu do jakiegoś wariatkowa trafią, ot co!
    Życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie te skłonności do znęcania się nad bohaterami istnieje nie od dziś ^^ Nie no, częściej się ich po prostu pozbywałam, tutaj takich morderczych zapędów już nie mam. No, może troszkę! Wiem, wiem, że się na mnie siostrzyczko zawiodłaś :( Ale nie rozwinęłam jeszcze do końca skrzydeł! Obiecuję poprawę, hyhy! :D
      W słowach ojca to było tyle prawdy, co kot napłakał. Mężczyzna gadał, co mu ślina na język przyniosła, nie myśląc, ile bólu sprawi synowi. On wcale go nie czuje względem niego tak negatywnych emocji. Wypowiedź tą głównie podyktował gniew i alkohol. Paweł w końcu to zrozumie, ale niestety Alek jest strasznie honorową osobą i ciężko mu będzie wrócić do wcześniejszych relacji opartych w pełni na zaufaniu.
      Oj, ale nie fochaj się :D Nie jestem takim potworem, do wariatkowa ich wpędzić nie dam! No może zapiszę na krótką wizytę u psychiatry tam między wersami, haha.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz! :*



      Usuń
  5. Przeczytałam oba (5 i 6) rozdziały i jestem zachwycona :) Obiecuję, że w tygodniu znajdę czas i zamieszczę prawdziwy, treściwy komentarz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, w takim razie czekam z niecierpliwością i cieszę się, że ci się podobały ^^

      Usuń
    2. Przepraszam, ze piszę dopiero teraz, ale nie udało mi się wcześniej :( Mam nadzieję, ze mi wybaczysz :) (Przy okazji właśnie widziałam następny rozdział, zaraz grzecznie przeczytam i skomentuję :) )

      Panda to idealny przyjaciel, bardzo chciałabym mieć przy sobie kogoś takiego. Nie zraża się złym postępowaniem Alka, ale stara się go nakierować na właściwą drogę. Bardzo się ucieszyłam, kiedy się pogodzili. Myślę, że to był jeden z powodów dobrego humoru Kamińskiego. I odwracanie uwagi Mańka od zawodów było genialne - no, Grzesiu jest po prostu genialny <3
      Mateusz wydaje się bardzo ambitny, aż tak przejmuje się zawodami. To taki spokojny, sympatyczny chłopak, od razu wydał mi się taki, gdy tylko Asia i Laura przekroczyły próg jego wypożyczalni. Ciekawe, który z przyjaciół wygra - a może wszystkich zaskoczy Pandzia?
      No no, nie wiedziałam, że pan Aluś jest taki dowcipny. Nieładnie tak okradać Grzesia z kanapek! Szkoda, ze jego dobra passa trwała tak krótko. Było mi go niesamowicie żal. Nie dość, że ojciec znowu go zawiódł, upijając się, to jeszcze powiedział mu takie okrutne rzeczy! Nawet niesamowicie patologiczny ojciec mojej Erine nie mówił czegoś tak złego. Boję się o Alka, kto wie, co przyjdzie mu do głowy w takiej sytuacji.
      Wracając jednak do przyjemniejszych rzeczy: ferie się kończą, Laura wyjedzie! Hurra! Asia może trochę odetchnie, a nawet odżyje. Ale kto ją wtedy wyciągnie na stok, żeby znowu spotkała Alka? Cała nadzieja w Luśce! Wydaje mi się ona wspaniałą postacią, wniesie do twojego opowiadania powiew świeżości (oczywiście nie uważam, żeby było nudne, mam nadzieję, że to tak nie zabrzmiało). Będzie takim Pandą dla Asi, odciągnie ją trochę od nauki i, kto wie, może nawet zadba o jej życie uczuciowe. Czekam na debiut jej licencji dziennikarskiej.
      Laura, pomimo, że jej nie cierpię, okazuje się postacią bardzo potrzebną - bez niej Joasia nie spróbowałaby jazdy, nie spotkała Aleksandra (chociaż z tego na razie raczej by się cieszyła), a Lusia nigdy by się o tym spotkaniu nie dowiedziała. I jest na kogo ponarzekać, bo wszystkie inne postacie lubię.
      Mam nadzieję, że dręczenie Asi nie będzie aż tak drastyczne.
      Lecę czytać :)

      Usuń
    3. Bardzo ci dziękuję i absolutnie nie mam ci nic za złe. Sama niedawno miałam mniej czasu, a przez to narobiłam sobie mnóstwo zaległości u wszystkich i musiałam je dzisiaj nadrabiać. Znam to!
      Pandzia to rzeczywiście świetny przyjaciel. Przy nim smucić się nie da.
      I masz rację pogodzenie się z nim było jedną z przyczyn dobrego humoru Alka. Cieszę się, że go polubiłaś ^^
      Mateusz jest z nich wszystkich najspokojniejszy i taki hmm... najstabilniejszy. Jest bardzo ambitny i chyba dlatego faktycznie tak bardzo się wszystkim przejmuje.
      Który z nich wygra? Mam nadzieję, że uda mi się was zaskoczyć ^^ Panda niestety w tym wypadku się tutaj nie popisze, bo nie bierze tym razem udziału w zawodach ;) Choć teraz jak nad tym myślę, to to mogłoby być świetne rozwiązanie :D No nic, kiedyś dostanie jeszcze swoją szansę!
      Aluś to dobry chłopak jest! Tylko bardzo rzadko kiedy daje się poznać z tej lepszej strony. Tutaj pojawił się taki przebłysk, który rzeczywiście zbyt długo nie trwał. Ojciec znowu dał się pokonać nałogowi, a oberwał za to niewinny Alek. Fakt, nawet twoja Erine takich przeżyć ze swoim ojcem nie ma, choć przyznam, że i ona zbyt łatwego życia nie ma z nim.
      Laurki dłużej w tym opowiadaniu bym chyba nie zniosła :D Bo chociaż coś tam dobrego zrobiła, to musi wyjechać i zrobi to na korzyść Asi, która faktycznie troszkę odetchnie, bo dostanie więcej przestrzeni. No może znowu nie tak dużo, bo już Lusia się postara o to, aby dziewczyna na śmierć się nie zanudziła.
      Oczywiście, że tak nie zabrzmiało ;) Ja sama uważam, że Luśka wiele wnosi do tego opowiadania. Będzie promotorem wszelkich pozytywnych zdarzeń w życiu przyjaciółki.
      Asię znacznie mniej podręczę, aczkolwiek i ona zbyt łatwo mieć nie będzie!
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  6. Opowiadanie trochę inne niż wszystkie, ale za to równie cudowne. Jak na razie nadrabiam pozostałe rozdziały, więc nic dokładniej nie mogę powiedzieć, ale wypowiem się jak już doczytam. Zostały mi już tylko trzy! ;)
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, przede wszystkim za to, że chciało ci się to nadrabiać! Cieszę się również, że opowiadanie ci się spodobało i czekam na twoją szczególniejszą opinię :*
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. początek był dla mnie trochę dziwny, bo jakoś dziwnie czytałomi się o samych uczuciach chłopaków,skoro właściwnie nie było żadnego dailogu.Mimo to fakt,że to po raz pierwszy ktoś inny miał gordszy nastrój niż Alek, był jakąs nowością xD ale trochę szkoda,że gdy po raz pierwszy od kilku lat Alek poczuł się lepiej, tak szybkosię to skończyło. nie spodziewąłam, się, że nawarstwisz tutaj aż tyle problemów temu biednemu chlopakowi...nie dosć, że matka uciekła,to ejszcze się okazuje, że i ojcieckompletnie sobie nie radził... A nawet gdy zaczął.... nie było to trwałe... Nie wiem, czy Alek załapał, że jego matka najwyraźniej pojawiłą się w mieście, ale właścwiei.... nie powinien wirzyć ojcu. nawet jeśli faktycznie w tej chwili Paweł tak myslał,wątpię,by byłyto jego prawdziwe uczucia. przeważał tu gniew, rozstrojenie myśli związane z zobaczeniemkobiety, którą kocha i która zniszczyuła mu życie... Okropieństwem jest,że zrzuca to na syna, ale nie sądzę by go nie kochał... matka była z nimi dość długo, więc nie wiem,czemu syn miałbbybyć winny.... jednak w jakimś sensie są do siebie podobni (nie zauważyłam, by paweł był ostoją spokoju, jak mam byc szczera xD), a z tak wybuchowymi charakterami mogło sięto skończyć tlyko kłótnią... ale boję się ,że nie będzie to taka zwykła awantura, że Alek może nie chciec długi czas wrócić do domu... Cholera, naprawdę co ty z tym chłopakiem biednym wyprawiasz xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Dla mnie dialogi to jest męczarnia. Może tego nie widać tak bardzo, ale dużo bardziej wolę pisać chociażby o uczuciach i zanudzać innych, niż męczyć samą siebie drewnianą rozmową. Musicie mi to wybaczyć!
      No tak, dobry humor u Aleczka jest rzeczą dziwną i niepoprawną, ale zdarza się w przełomie - raz na wiele tygodni :D Chociaż może troszkę szybciej też się to zdarzy, zwłaszcza teraz, gdzie planuję troszkę słońca wpuścić do jego życia. Tak na przekór ^^
      To nie są tak do końca osobne problemy. Każdy poprzedni ma swoją przyczynę w poprzednim, choć przyznam - nie oszczędzam biednego Alka. Może nawet za bardzo momentami mu życie uprzykrzam, ale taki mój charakter ;)
      Alek raczej skupił się na przykrych rzeczach, które wygadywał ojciec. Informacja o powrocie matki zdążyła mu umknąć, choć pewnie kobieta jeszcze da o sobie znać w tym opowiadaniu. No, a Paweł... Co ja mogę o Pawle powiedzieć? W jego słowach zbyt wiele prawdy nie było. Zostały podyktowane głównie przez złość i alkohol, niż jakąś większą szczerość. Mężczyzna wcale nie posądza syna o całe zło, które wydarzyło się w jego życiu. Dobrze wie, że o wiele rzeczy może posądzić tylko siebie, a o inne swoją żonę. Chłopak nic tu nie zawinił.
      Tutaj przedstawiłam tą gorszą stronę Pawła, którą Alek w jakimś stopniu reprezentuje - może stąd to podobieństwo, ale prawda jest taka, że ojciec jest naprawdę sympatycznym, spokojnym człowiekiem, gdy tylko jego zachowanie nie jest podyktowane przez procenty.
      Oj, ja taka bez serca zupełnie nie jestem. Los się uśmiechnie do Alka... Kiedyś tam :D
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  8. Ej, dzisiaj chyba troszkę krótko będzie, bo coś nie mam siły. Jestem troszkę wykończona i w dodatku głowa mnie boli jak diabli, więc za wszelkie nieścisłości przepraszam. ;)
    Że ojciec Alka jest pijakiem? No, to mnie zaskoczyłaś! Wiesz, nie sądziłam, że ten chłopak ma AŻ TAK zepsute życie. Rodzice naprawdę są w stanie wpłynąć w znacznym stopniu na losy swoich dzieci, a dając taki, a nie inny przykład, z pewnością nie wywołują tym pozytywnego wpływu. Syn, nawet jeśli brzydzi się takiego postępowania, często w dorosłym życiu idzie w ślady ojca. Tak już jest. I nie ważne, jak bardzo zarzeka się w wieku nastoletnim, że nigdy czegoś takiego nie zrobi swojej rodzinie. I tak w końcu popełnia te same błędy. Tak już jest. No, ale kto wie, czy Alek w ogóle dorośnie? Przecież ma zginąć... I właśnie przez to, że chłopak TEORETYCZNIE ma mieć wypadek i ma zniknąć, czy coś, jest mi go jeszcze bardziej żal. Bo nigdy nikomu nie będzie mógł udowodnić, że nie jest tym samym człowiekiem, którym jest jego ojciec. I nie wiem, czy Paweł powiedział tak straszne słowa, bo rzeczywiście nienawidzi syna, czy jedynie przez to, że był pijany, ale naprawdę nie powinien tego robić. Nigdy nie powinien był do niego tak mówić. Czy on naprawdę nie widzi, że Aleksander jest niesamowitym człowiekiem? Dlaczego, pytam się, rodzice nie doceniają skarbu, jaki mają tuż obok siebie? Czemu żyją w tym swoim dziwacznym świecie i ranią dzieci, zamiast żyć z nimi w pokoju, dbać o nie? I dlaczego on go nie może pokochać? To nie jego wina, że kobieta odeszła. To ona była słaba, dlaczego więc chłopak za to wszystko ponosi odpowiedzialność? Przecież on nie prosił się o to, aby go rodziła. Wiem, że Paweł ją kochał, ale czy nie powinien także kochać syna, skoro jest krwią z krwi tej kobiety? Nie rozumiem go. W ogóle nigdy nie zrozumiem nikogo, kto porzuca swoje dziecko. Z jakichkolwiek przyczyn. Po prostu nie mieści mi się coś takiego w głowie.
    Nie wiem, czy na miejscu Alka byłabym teraz w stanie jeszcze raz spojrzeć ojcu w oczy. po prostu nie wiem. Za bardzo bolałyby mnie te słowa. I jego też na pewno zabolały. W końcu okazało się, że jest w pewnym sensie beznadziejny, prawda? Że w ogóle nie powinien był się narodzić. To chyba najgorsza rzecz, jaką można usłyszeć. Mam jedynie nadzieję, że biedny nie będzie tego rozpamiętywał i uda mu się osiągnąć szczyt na tych zawodach mimo wszystko. Żeby pokazać ojcu, że powinien być z niego dumny, a nie narzekać na niego. Ale nie wiadomo, jak to wszystko rozegrać. Znając Ciebie, może być bardzo, bardzo źle...!
    W sumie cieszę się, że nie było tutaj Aśki, bo wątki dotyczące Alka bardziej mi się podobają, a i dowiedziałam się więcej o tym chłopaczku. i moja miłość nagle osiągnęła 8 miejsce w skali od 1 do 10. Gratulacje! Jeszcze chwila, a nie będę mogła przestać o nim myśleć! ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, rozdział taki krótki, że zupełnie nie w twoim stylu! :o Gadaj, co zrobiłaś z prawdziwą Cruncut! Nie no, śmieję się i pięknie dziękuję za tak długaśny komentarz! Bo długi był, naprawdę ;)
      Pijakiem to może za dużo powiedziane... Ma problem, z którym wydawało mu się, że sam sobie poradzi, ale niestety się pomylił, choć przez jakiś czas szło mu nieźle. Jednak zerwanie z nałogami nigdy nie jest taki proste. W końcu jakiś się przypomni, da o sobie znać prędzej czy później... Czy Alek miał przez to zrujnowane życie? Oczywiście. Tylko tu raczej nie chodziło wiele czynników, a o jeden, który aktywował całą lawinę przykrych zdarzeń. No może dwa czynniki, jeżeli uwzględnić również odejście Magdy, chociaż to również w jakimś stopniu jest powiązane. Nie zgodzę się natomiast z tobą, że dzieci często idą w ślady rodziców, choćby się tego brzydzili. To wcale nie tak. Jeżeli ktoś bardzo ucierpi na słabości rodziców, sam stara się w tą słabość nie zagłębiać. Jednocześnie łatwo może wpaść w coś innego, ale to już inna sprawa. Chociażby w odniesieniu do Aleczka, gdzie poświęcał się w całości zimowym sportom, a w rezultacie w jakimś stopniu się przez to uzależnił. Może nie tak, jak ojciec, ale równie niebezpieczny. Ale na tym tu kończę, bo zaraz poruszę temat, którego poruszać nie chcę. Przynajmniej w tym momencie. Przecież to nie koniec opowiadania, do tego momentu pozostało jeszcze kilkanaście rozdziałów ;)
      No, ale wracając do Pawła. Gwarantuję, że on naprawdę wcale tak o synu nie myśli. Tutaj powiedział, to co powiedział, bo w dużej mierze słowa te podyktował gniew i wpływ alkoholu. On syna kocha i wcale nie obwinia o całe zło, które wydarzyło się w jego życiu. Wie, że Alek jest niesamowity i porzucać go nigdy nie miał w zamiarze, bo syn znaczy dla niego bardzo wiele. Tylko, że tutaj o tym zapomniał, że tak powiem. Będzie starał się to naprostować w jakimś stopniu, ale Alek to honorowy człowieczek i łatwo nie wybacza. Nie będzie w stanie jeszcze długo, długo spojrzeć ojcu w oczy. Nie, po tym co usłyszał.
      Oj, kraczesz! Wcale nie zawsze jest tak źle u mnie ^^ Czasami jestem łaskawa i nawet humorystyczne scenki stworzę od czasu do czasu! Tylko nie mam pojęcia, jak rozegrać przyszły rozdział, bo mam dwie konkurencyjne wersje i jeszcze nad tym gdybam. A czasu na gdybanie mam, bo myślę czy aby w sobotę nie przysiąść nad Tangiem i skończyć ten nieszczęsny rozdział, choć całkiem wybiłam się z narracji pierwszoosobowej :D
      Ja też lubię wątki z Alkiem, ale to przez to, że zawsze lepiej mi się pisze z perspektywy chłopaka, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi! Poza tym w tych Asi przebija codzienna nuda, a ja tak nie ce! Później się to zmieni, ale teraz to troszkę męczące ;) W każdym cieszę się, że lubisz Alusia. Jak na razie to moja miłość do niego już dawno przebiła skalę, a potem będę rozpaczać nad własną głupotą, ale cóż. Bywa!
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  9. Alek to juz chyba zawsze bedzie mial pod gorke... dopiero co zaczal pozytywnie patrzec na swiat a tu taka akcja z ojcem. sama nie wiem co mam mowic... pozwol, ze zostawie ten rozdzial bez jakiegos porzadnego komentarza. mysle ze slowa sa tutaj po prostu zbedne...
    pozdrawiam i zapraszam do siebie
    kiciak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no tak zawsze to nie ;) Jeszcze tylko przez jakiś czas, potem los się troszkę do niego uśmiechnie, a potem znowu postanowi spłatać figla. Tak bywa czasami.
      Za komentarz dziękuję i obiecuję, że niedługo do ciebie wpadnę.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Ołł... a ja myślałam, że zapowiada się taki miły i przyjemy rozdział, może jakieś ocieplenie relacji Alka i Asi, przy ponownym spotkaniu, ale końcówka mnie zbiła z tropu. Bo jak ojciec może powiedzieć coś takiego własnemu synowi?! No ja rozumiem, że był pod wpływem alkoholu, ale mógł się powstrzymać. Ach, no i matka Alka nie lepsza, jak wynika ze słów jego ojca. A ja myślałam, że jego życie jest wręcz idealne; dobry dom, wierni przyjaciele.. jego jedynym problemem mogło być rozstanie z Magdą, a ja widać jest z goła inaczej.
    Szkoda, że nie napisałaś nic z punktu widzenia Aśki, bo dłuższym rozdziałem to ja bym na pewno nie pogardziła, ale cóż. Ważne, że w ogóle się pojawił, prawda? :-)

    PS. zapraszam na ósmy rozdział :
    http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja takich miłych i przyjemnych rozdziałów chyba pisać nawet nie umiem! Jak zaczyna się tak sympatycznie, to zaraz muszę dorzucić jakieś potworne zakończenie i na odwrót. No, ale zobaczymy, jak to dalej będzie wyglądać.
      Oj, życie Alka zdecydowanie różami usłane nie jest. Jeszcze trochę się nad nim poznęcam chyba zanim dam mu odpocząć i sprowadzę jego życie na spokojniejsze tory.
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!

      Usuń
  11. Nadrobiłam dzisiaj na WOSie dwa rozdziały! Jestem z siebie dumna ^^ Łeee ja nie wiem, kiedy się nauczę czytać wszystko regularnie i cieszę się, że wszyscy są tacy łaskawi i mi wybaczają :3 Dobra, już kończę bredzić, przechodzę do komentowania:
    Zacznę o tego, że ja też lubię znęcać się nad moimi bohaterami xD To chore, wiem xD Ale to też taki rodzaj odreagowania... jedni uciekają się w przemoc, inni w swoją wyobraźnię. Nie mniej jednak, żal mi Alka. To, co usłyszał od swojego ojca, było nawet bardziej niż straszne. W jednej sekundzie stracił ostatnią deskę ratunku. Stracił osobę, którą bardzo kochał. Najprawdopodobniej JEDYNĄ osobę, którą kochał (oczywiście nie licząc jego przyjaciół, ale to coś zupełnie innego).I to w tak krótkim czasie, nagle, zupełnie niespodziewanie. Wiadomo, że ojciec chłopaka nie był do końca szczery. Alkohol zrobił swoje, jednak mimo to słowa mężczyzny już do końca życia pozostaną w umyśle jego syna. W końcu nie można wymazać i zmienić przeszłości.
    Alkoholizm to straszna choroba, a walka z nią często ciągnie się latami, jest naznaczona nieskończoną ilością obietnic "zmienię się", "od tej pory wszystko będzie lepsze, inne". Oczywiście żadna z tych obietnic nie ma pokrycia w rzeczywistości. A najbardziej cierpią bliscy i rodzina, w tym przypadku Alek.
    Co do poprzedniego rozdziału...
    Luiza wydaje się bardzo pozytywną postacią. Od razu ją polubiłam ^^ Przyjaciele często są swoimi przeciwieństwami, a mimo to rozumieją się bez słów. Tak samo jest też w przypadku chłopaków. Nawet, gdy Alek stał się zimny, oschły i opryskliwy, oni go nie opuścili. Wiedzieli, że cierpi. Martwi mnie tylko jego zamiłowanie do zbyt ekstremalnej rozrywki. Sądząc po prologu, młodzieniec w końcu popełni śmiertelny błąd i srogo za to zapłaci.
    Ech, dobrze jest wiedzieć,że nie tylko ja rozładowuję stres z nosem w podręcznikach. Asia przez to jest bardzo bliska mojemu sercu ^^
    Nowszy rozdział według mnie jest najlepszym z dotychczasowych, zwłaszcza dlatego, że dotyka tak trudnego tematu. Podobało mi się to, jak oddałaś zachowanie Alka. Było ludzie i realistyczne.
    Ja pozdrawiam i życzę dużo weny ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, bo jak można by ci nie wybaczyć? :D A opóźnieniem przejmować się nie musisz, ja też teraz wszędzie ich sobie narobiłam, bo zwyczajnie nie miałam czasu, aby przysiąść na dłużej do komputera. Oj, no znęcanie jest super! Nie znam lepszego sposobu na wyładowanie złych emocji, niż rozpocząć nowy rozdział i zesłać na jego bohaterów najgorsze problemy jakie tylko się da. Cóż, potem się tego żałuje, ale ulga chwilowa jest :D
      Tutaj też mi Alka szkoda. No, ale jest moją ulubioną postacią, a takie cierpią najbardziej. Chłopak jeszcze długo nie będzie mógł na nowo zaufać ojcu i spróbować powrócić do starego biegu rzeczy. Ich relacje już nigdy mogą nie wyglądać tak samo. Alkohol wszystko zniszczył i niszczyć będzie. To strasznie, ale niestety prawdziwe. Przed tą chorobą nie ma ratunku ani lekarstwa. Jeżeli ktoś raz już przepadł, to ciężko będzie mu wrócić, a raczej będzie to niemożliwe. Bo może się starać, uciekać od nałogu, ale on go w końcu i tak złapie. Nie ma innej opcji.
      Lusia to zakręcona, strasznie pozytywna postać. Pod tym względem pasuje mi do Pandzi ^^ No, a chłopaki to świetni kumple. Zależy im na Alku i będą się go trzymać tak długo się da. Nie pozwolą mu gnić w samotności.
      Bo tak naprawdę to tylko oni go znają takiego jakim jest naprawdę, a nie na jakiego stara się pozować przed innymi. Tylko że nie zawsze uda im się go dopilnować... No, ale o tym póki co milczę. Nie zakończyłam jeszcze tego opowiadania i wszystko może się w nim zdarzyć.
      Dziękuję bardzo za komentarz, również życzę ci mnóstwa weny i pozdrawiam ;*

      Usuń
  12. Widząc, że dodałaś coś nowego, nie liczyłam nawet na przyjemny i cieplutki rozdział. Podskórnie czułam, że będzie to coś innego niż dotychczas, nieco głębszego, sięgającego do problemów któregoś z bohaterów. I nie pomyliłam się, na dodatek wybrałaś mojego ulubieńca, Alka. Bardzo fajnie opisałaś jego zachowanie - w stosunku do chłopaków, inne niż dotąd, jakby odżył, na moment stał się kimś innym. A potem to wprowadzenie do historii z ojcem i rozmowa z Pawłem, w której w pijanym widzie wyrzucał synowi jakieś brednie... Bardzo prawdziwie pokazałaś zachowanie Alka i gratuluję ci tego opisu tutaj :) bardzo fajnie też pokazałaś jak wiele masek nakłada na siebie Alek, jak robi ludziom wodę z mózgu i skrywa swoje uczucia, za wszelką cenę starając się zachować dla siebie jaki jest naprawdę. Chyba widać to dopiero pod koniec rozdziału, kiedy ucieka od ojca, nie mogąc słuchać jego monologu - wrażliwy, zagubiony, ale też obojętny, wypalony. Nie dziwię się, że tak łatwo przychodzi mu uciekanie do snowboardu, kiedy już musi odreagować.
    Pozdrawiam serdecznie i do szybkiego napisania :*

    PS. jest prawie 3 w nocy i jestem już na nogach bardzo, bardzo długo, więc nie wszystko co napisałam wyżej może mieć sens ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, bo ja chyba nawet nie umiem pisać miłych i przyjemnych w odbiorze rozdziałów. Zawsze muszę coś namącić i utrudnić komuś życie. A że Aleczek jest moją najukochańszą postacią to właśnie on najczęściej obrywa po głowie. Alek bardzo dużo gra, udaje kogoś kim absolutnie nie jest. Tylko przyjaciele wiedzą, jaki jest naprawdę i chyba dlatego wciąż się go trzymają, choć on sam nie daje im ku temu powodów.
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam :*

      Usuń
  13. Jesteś niedobra! :D Zgotowałaś Alkowi naprawdę ciężki los. Do tej pory sądziłam, że sytuacja z Magdą była głównym powodem jego okropnego zachowania, ale teraz widać, że to tylko jeden z wielu powodów. Nie sądziłam, że w jego domu dzieją się takie rzeczy. Zdziwiło mnie, że po rozwodzie Alek został z ojcem. Przecież zazwyczaj matki starają się o opiekę nad swoimi dziećmi. Na szczęście wszystko zaraz wyjaśniłaś. Choć przyznam się szczerze, że spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego! Nie mogę sobie nawet wyobrazić jak on musiał się czuć po tym wszystkim. Ojciec, który obiecywał poprawę, który miał jakoś postarać się scalić tą rodzinę wykrzyczał mu, że go nienawidzi, że odejście matki to jego wina. Przecież to jakaś masakra. Nie dziwię się wcale, że chłopak jest wybuchowy, agresywny, że nie potrafi się cieszyć i uśmiechać. Po raz pierwszy miał dobry humor i co? Dostał za to ogromną karę. I gdzie on teraz pójdzie? Co ze sobą zrobi? Bo wątpię, że wróci do domu, do ojca pijaka, który go nie kocha i traktuje jak kulę u nogi. Teraz Alek na pewno nie da rady stanąć na nogach...
    Ale namieszałaś, ło! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem bardzo niedobrym, sadystycznym stworzonkiem ^^ Lepiej na to się przygotuj, bo w tym rozdziale nie pokazałam jeszcze wszystkiego na co mnie stać!
      Sama sytuacja z Madzią nie mogłaby chyba wpłynąć tak bardzo na ukształtowanie tego alkowego charakterku. Na tą potężną zmianę musiało wpłynąć o wiele więcej czynników.
      Dlaczego Alek został z ojcem? To zostanie dokładniej wytłumaczone w rozdziale 14, który akurat wczoraj skończyłam pisać :) Tutaj pojawiły się jakieś wyjaśnienia, ale nie są one kompletne.
      Namieszałam porządnie, ale Alek to silny chłopak jest, no! Poradzi sobie jakoś ^^ Więcej nie zdradzam, bo wszystko zawarte jest w kolejnych rozdziałach :)

      Usuń
  14. Jej, już sama informacja pod rozdziałem powiedziała mi, że jesteś okrutną istotą ;P. Wprawdzie spodziewałam się nawet najgorszego czyli śmierci ojca Alka. Mimo, że zdarza mu się wypić i być agresywnym, to mam wrażenie, że Alek i tak go kocha, choć czasem trudno. Te słowa co powiedział są bolesne. Zwłaszcza, że czasem krążą plotki, że po pijaku jest się szczerym i to może jeszcze bardziej boleć. Ale czy tak naprawdę przestałby go kochać z tego powodu, bo się urodził? Eliza właśnie pokazała, że jest nieodpowiedzialna i nie kocha swojego męża. Przecież takie dziecko jak Alek, znaczy po prostu dziecko to taki owoc tej miłości między dwojgiem ludzi. Nie powinien rozdzielać. Odniosę się trochę do tego, że to zazwyczaj żona się stara, aby przejąć syna. Jeśli przecież go nie kochała, to po co? Chociaż może nakierowałam się za bardzo tym, co powiedział Paweł. Swoją drogą te nazwisko... Aleksander Kamiński to pisarz, a Paweł Kamiński to kolega z byłej klasy... dziwnie mi się to czyta ;d. Chociaż w sumie szybko zapomniałam i wcieliłam sobie charaktery Twoich postaci do tych osób. Nie dziwię, że Alek jest nerwowy, bo kto by nie był, gdyby rodzic robił takie rzeczy. A do tego Alek jeszcze już tak naprawdę nie ma mamy. Ma tylko przyjaciół. Może to właśnie do nich pójdzie tym razem? Chociaż chyba mało prawdopodobne. Nie robił przecież tego chyba nigdy. Trudno od tak się zmienić. Alek jednak powinien jakoś się z nimi tym podzielić, bo ciężko dźwigać taki ciężar. Czasem może sobie zrobić krzywdę przez to, a z przyjaciółmi będzie mu łatwiej. Chociaż pewnie mu trudno, bo boi się okazywać uczuć, słabości, a wiem po sobie jak ciężko jest to zacząć, przyznać się do tego. Co do chłopaków, w sumie fajny sposób sobie znaleźli, aby odstresować przyjaciela...w każdym razie dało to dobry efekt. Chociaż to, że już nawet Mateusz nie jest cierpliwy, to już nie. Ej, Panda mógł sobie darować z tą dziewczyną, sam ma, że tak przygaduje?;P Poza tym nie wszyscy chcą być z kimś związani ;P. Czy mi się wydaję, czy może Asia się tu zakręci i to oto może chodzić z tą miłością... że będzie problem. Czy to chodziło o Magdę? Ech, nic mi pewnie nie powiesz :P. No cóż ja chyba dokończę jutro czytać albo w najbliższym czasie. Swoją drogą byłam pierwszy raz w pracy dzisiaj ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jestem okrutną, sadystyczną istotką i nie mam litości dla moich postaci ^^ No może czasami zdarzy mi się jakiś akt miłosierdzia, ale hmm... bardzo rzadko.
      Nie, nie mogłabym uśmiercić ojca Alka, a przynajmniej nie w tym momencie opowiadania. Chłopak zostałby wtedy całkiem sam i nie wiem jak dałby sobie radę. Poza tym to byłby niewyobrażalny cios dla Aleksandra, bo jak sama zauważyłam on kocha swojego ojca, mimo wszystko. Sama nie potrafię teraz jednoznacznie stwierdzić czy coś w tych słowach, które Paweł wypowiedział po pijaku do swojego syna jest prawdziwe. Może i tak, ale na pewno nie w stopniu, w którym mężczyzna to zaakcentował. No, bo historia Pawła i jego żony zostanie poruszona troszkę później i wtedy stanie się to bardziej jasne.
      Haha, wszelkie zbieżności nazwisk są zupełnie przypadkowe :D Nawet szczególnie się nad nimi nie zastanawiałam, tylko wybrałam te, które jako pierwsze rzuciły mi się na myśl.
      Alek nie ma łatwego życia i wszystkie te incydenty, te poszczególne wydarzenia składają się na jego trudny charakter. Wystarczy tylko troszkę się w to zagłębić, aby zrozumieć, że on naprawdę nie jest taki zły. Chłopak tylko buduje taki potężny mur między sobą a resztą świata. Nie chce zostać znowu zraniony, dlatego tak ciężko przychodzi mu zaufanie do drugiego człowieka. Maniek i Panda znają go od dziecka i chyba tylko to pozwoliło im się do niego zbliżyć. Bo oni go poznali zanim stał się taki, jaki obecnie jest. Mieli okazję zaobserwować jego lepszą stronę i żyją w nadziei, że ona gdzieś tam jeszcze jest, a tylko wystarczy ją wydobyć. Takie momenty, jak ten zaprezentowany powyżej tylko ich w tym utwierdzają.
      Pandzia w związku? Oj, nie wiem co by z tego wyszło :D Zwłaszcza, gdyby związać go np.z taką Luizą. Ojej, to chyba nie byłby dobry pomysł! No, ale on wie lepiej, a raczej nie zna umiaru ^^ Dlatego tak bardzo dogryzał Mańkowi, choć sam nie ma dziewczyny.
      Spokojnie, dokończ, gdy tylko będziesz miała czas i ochotę. I tak jestem Ci bardzo wdzięczna, za to, że w ogóle chce ci się to wszystko nadrabiać i pisać tak długaśne, wspaniałe komentarze. Wiesz, że zwracasz w nich niekiedy uwagę na rzeczy, o których nikt inny nie wspomniał? Za to też należy ci się pokłon, a może nawet jakiś ołtarzyk wdzięczności? :D
      O, byłaś w pracy? I jak? :D W jakiej branży? :D

      Usuń
    2. O to bardzo miło to czytać ;D. Twoje komentarze też się dobrze czyta ;P. Cieszę się, że mam nową czytelniczkę ;). A praca to nic takiego, w Decathlonie, takie tam bzdury, ale zawsze pierwsze doświadczenie. No i tylko na wczoraj było.

      Usuń
    3. Ja cieszę się, że udało mi się trafić na tak dobry blog z wieloma świetnymi opowiadaniami :)
      Dobra i taka praca! W mojej mieścinie to nawet o taką ciężką -.- A strasznie zależało mi, aby znaleźć coś na wakacje. Cóż, pozostały mi tylko sesje fotograficzne. Może nie ma z tego wybitnie dużo kasy, ale sprawia mi to przyjemność, a to najważniejsze przecież :D

      Usuń