czwartek, 23 października 2014

20. Nieprzekraczalne granice

     Ostatnie dni były dla Alka czasem niebywale trudnym. Chociaż Julka wcale mu się więcej nie narzucała, to chłopak czuł się nieswojo, gdy przebywał w jej towarzystwie podczas pracy na stoku. Widział bowiem ostre spojrzenia, które dziewczyna posyłała w jego stronę od czasu do czasu i bezbłędnie odczytywał każdą groźbę kryjącą się za tymi pojedynczymi gestami. Było to nic innego jak idiotyczna gra, mająca na celu sprawdzenie wytrzymałości psychicznej badanego obiektu. A wytrzymałość ta i całe opanowanie, które posiadał w sobie Alek powoli zbliżały się do swojego kresu. Co prawda, chłopak nie wierzył w to, że mógłby jakoś zawinić i naprawdę zadziałać wbrew czyjejś woli, ale Julia niczego nie ułatwiała. Całą swoją postawą podsycała niepewność drzemiącą w naiwnym sercu Aleksandra, wzbudzając tym samym masę cholernych wątpliwości. Zabawa ta sprawiała jej wiele radości, okrutnej satysfakcji i dziewczyna nie zamierzała tego przerywać wcześniej, niż uznałaby to za konieczne. Młody Kamiński miał dosyć podobnych podchodów. Pragnął wyrzucić dziewczynę ze swojego życia, tak samo jak wyrzuca się zbędny, irytujący przedmiot, o który potyka się każdego dnia, a jednocześnie nie potrafił tego zrobić. Za każdym razem, gdy próbował, odzywał się w nim chory sentymentalizm, natomiast wyrzuty sumienia zaczynały kąsać z nową siłą. Dlatego nadal pozostawał zależny od Julki, trwał w wypracowanej bierności. Pozwolił, aby dziewczyna dalej nim sterowała, kreowała jego kolejne ruchy. To go niszczyło. Zżerało niespiesznie od środka, pozostawiając za sobą kompletne spustoszenie. Jednak Alek nie reagował, choć nienawiść narastała w nim do niewyobrażalnych rozmiarów. Przypuszczał, że gdy w końcu wybuchnie, on sam bardzo dotkliwie odczuje tego skutki. Tymczasem bez reszty oddał się pracy, aby tylko choć na chwilę uwolnić się od natrętnych myśli. 
- Głupi jesteś. - Chłopak zerknął na niewysoką, rudowłosą Austriaczkę stojącą za kasą w wypożyczalni sprzętu zimowego, do której przyszedł, aby oddać pożyczoną wcześniej deskę i zakończyć swoją zmianę. Chciał zrobić to szybko, bo zbyt wiele obowiązków czekało, aż poświęci im uwagę. Jednak Alek nie spodziewał się, że ktoś z jego nowych współpracowników postanowi do niego zagadać. Do tej pory nie złapał z nimi dobrego kontaktu i już nawet nie łudził się, że kiedyś to nadrobi. W dużej mierze traktowali go jak powietrze: użyteczne, nieprzeszkadzające, całkiem niewidzialne. On to wszystko rozumiał i do jakiegoś stopnia akceptował. W końcu był tylko zagranicznym intruzem, kimś, kto starał się wkraść w łaski dobrze zgranego zespołu. Nie mógł od nich wymagać cieplejszych gestów. Myślał, że już tak pozostanie aż do końca jego pobytu w Austrii, lecz najwyraźniej się pomylił. Ann, bo tak miała właśnie na imię dziewczyna, spoglądała na niego z zainteresowaniem i bez cienia niechęci. Tylko sposób, w jaki rozpoczęła tą rozmowę budził podejrzenia. Alek nie znał jej zbyt dobrze, tak samo jak nie przyzwyczaił się jeszcze do używania obcego języka w tak swobodnych konwersacjach, jednak sens wypowiedzianych przez nią słów dotarł do niego natychmiast. Nie potrzebował dodatkowego tłumacza. Za to pomocny mógłby okazać się ktoś, kto podpowiedziałby mu, jak powinien się zachować i co odpowiedzieć na podobną zaczepkę. Na szczęście Alek nie musiał długo czekać na wybawienie. Usłużny okazał się chłopak, którego młody Kamiński poznał podczas swoich pierwszych zajęć na stoku. Pamiętał, że miał on na imię Mark, był niewiele starszy od niego i również zajmował się nauką jazdy, lecz nie na snowboardzie, a na nartach. Pozostałe informacje umknęły z głowy Kamińskiego. 
- Ann, daj mu spokój - zaśmiał się Mark, podchodząc do niej i kiwając głową w stronę Aleksandra. - Nie widzisz, że nowy uległ magii naszej Julii? 
- Tak, chyba jej klątwie - parsknęła ruda, spoglądając na Aleksandra ze współczuciem. - Naprawdę powinieneś na nią uważać. Ta dziewucha to same kłopoty. Niejeden już wpadł w zastawione przez nią sidła i zapłacił za to wysoką cenę, a ty wydajesz się w porządku. Szkoda by było, gdybyś odpadł już na starcie.
- Zapamiętam - wymamrotał niewyraźnie Alek, przekazał jej deskę i wymknął się z wypożyczalni, słysząc za sobą donośny śmiech Marka, wyraźnie rozbawionego takim zachowaniem. Cóż, nie dało się ukryć, że ich ostrzeżenie było trafne, choć lekko spóźnione. Aleksander miał tego świadomość i pewnie, gdyby posiadał więcej poczucia humoru, sam chętnie dołączyłby do kolegi i śmiałby się z własnej, dziecięcej naiwności. Jednak teraz nie było mu do śmiechu. Ze spuszczoną głową wycofał się do hotelu, aby odnaleźć matkę. Kobieta chciała z nim porozmawiać już wcześniej, ale wtedy nie znalazł dla niej czasu. Był to kolejny błąd, o czym przekonał się przechodząc do pomieszczenia wypoczynkowego przeznaczonego jedynie dla pracowników. Owszem, zastał tam Elizę, ale kobieta nie była sama. Towarzyszyła jej Julka, co wywołało w Alku lekki przypływ irracjonalnej paniki. Dziewczyna natychmiast to spostrzegła i uśmiechnęła się do niego złośliwie.
- O Alek! Właśnie opowiadałam twojej mamie, jak miło spędzamy ostatnio razem czas. - Podeszła do niego tanecznym krokiem i zarzuciła mu ręce na szyję, szeptając do ucha: - Ale chyba kilka szczegółów mi umknęło. Zagraj to ładnie, bo w innym przypadku postaram się odświeżyć sobie pamięć. - Szybko się odsunęła, zanim zdążył w jakikolwiek sposób zaprotestować. Chłopak spojrzał na matkę i przywrócił na usta wymuszony uśmiech, mający potwierdzić słowa blondynki. Musiał udawać. Tylko to mogło go uratować w tej chwili. W końcu nie chciał, aby prawda, jakkolwiek by ona nie wygląda, ujrzała światło dzienne i to w takich okolicznościach. To mogłoby zniszczyć wszystko, nawet relację, którą zaczął powoli odbudowywać z własną matką.
- A tak, Julka to naprawdę wspaniała dziewczyna - odparł, starając się, aby te słowa zabrzmiały prawdziwie. Jednocześnie przyciągnął blondynkę do ciebie w idiotycznej imitacji uścisku, jakim mógłby obdarzyć dziewczynę zakochany chłopak. - A do tego popieprzona suka - wymamrotał, chowając twarz w jej włosach. Julka zaśmiała się wdzięcznie na te słowa i pocałowała go w policzek, po czym zgrabnie wyplątała się z jego ramion i podeszła do drzwi. 
- Widzimy się wieczorem na stoku - zadecydowała, zanim w końcu wyszła. Alek został sam, czując na sobie badawczy wzrok matki. Nie miał śmiałości go odwzajemnić, zwłaszcza po tak bezczelnym kłamstwie, ale nie mógł też całkiem go zignorować. Spojrzał na kobietę ukradkiem, a troska, którą dostrzegł w jej oczach go zabolała. Wszystkie tematy, które chciał poruszyć z Elizą, wydały mu się teraz nieistotne. Ważniejsza okazała się zwykła, tchórzowska ucieczka.
- Ja też już chyba pójdę - wymamrotał tylko i szybko ruszył w kierunku wyjścia, choć Eliza wołała za nim, prosząc, aby zaczekał. Nie chciał tego zrobić. Nie chciał wysłuchiwać pouczających kazań własnej matki i niekończących się pytań. Dobrze wiedział, co myślała o całej tej sytuacji kobieta. Tylko że ona nie miała już prawa go pouczać. Zbyt długo była nieobecna w jego życiu, aby teraz dawać mu dobre rady i bawić się w kochającego rodzica.
- Nie zapędziłeś się za daleko? - Lodowaty ton Elizy zadziałał skuteczniej, niż wszystkie słowa perswazji czy prośby, których do tej pory używała kobieta. Alek natychmiast zwolnił, po czym zatrzymał się i spojrzał z niedowierzaniem na matkę. Spodziewał się nagany, odrzucenia, nawet krytyki, ale wcale się ich nie dopatrzył w postawie kobiety. Była ona zmartwiona, ale wcale go nie oceniała, a tym bardziej nie potępiała. - Nie zrozum mnie źle, Alek, odkąd tutaj jesteś starałam się nie mieszać się w twoje życie, bo doskonale wiem, co o tym myślisz. Pewnie wydaje ci się, że już dawno utraciłam ten przywilej, ale mylisz się. Choć na chwilę zapomnij o tym, co było i zauważ, że ja dalej pozostaję twoją matką i martwię się o ciebie. Nic ani nikt tego nie zmieni. Ty również nie, choć na pewno bardzo byś tego chciał.
- Wzruszające - warknął chłopak. Eliza grała na jego uczuciach, czego mógł się spodziewać. Alek odczytał to jako tani chwyt, mający na celu wymuszenie całej prawdy o relacji, jaka łączyła go z Julią, i nawet nie starał się dopatrywać w nim czegoś więcej. - I co miała na celu ta niezwykle poruszająca przemowa?
 - Alek, ja po prostu nie chcę, abyś zrobił coś, czego później mocno będziesz żałował. Możesz mi zaufać, że wiem całkiem sporo o nieprzemyślanych decyzjach. Boję się, że zaczniesz powtarzać moje błędy.
- Zbytek łaski. Doskonale wszystko sobie przemyślałem i nie potrzebuję niczyich rad, zwłaszcza tych twoich. Panuję nad swoim życiem i swoimi wyborami. - Chciał być przekonującym, ale sam sobie nie uwierzył. Wyraźnie słyszał nutkę fałszu we własnym głosie i odczuwał ją całym sercem. Sytuacja już dawno go przerosła i niewątpliwie potrzebował pomocy. Nie umiał się jednak do tego przyznać, a to stanowiło największy problem.
- A ta scena z Julią ma to niby potwierdzić? Lubię tą dziewczynę, ale, Alek, przecież ty nic do niej nie czujesz. Nie rób takiej miny, przecież widzę, jak na nią patrzysz. Taką niechęcią nie obdarowuje się osoby, którą darzy się wielką miłością.
- Brednie. Skąd możesz wiedzieć, co do niej czuję? Może naprawdę ją kocham? - Było to tylko kolejne, obłudne słowo, które paliło go w gardle, pozostawiając po sobie niemiły posmak. - A może uczucia mi się znudziły i nie szukam związku, a dobrej zabawy? Może chcę ją skrzywdzić, aby udowodnić wam wszystkim, że tak też potrafię? Przecież mnie nie znasz, nie wiesz do czego jestem zdolny. Sam tego nie wiem - wymamrotał dużo ciszej.
- Nie mów tak, jesteś dobrym człowiekiem.
- Dobrym? - Jego brwi powędrowały do góry, w komicznym wyrazie zdziwienia, wręcz zaskoczenia, a na ustach odmalował się zawadiacki uśmiech. - To zabawne, że nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz. Za dużo razy dostałem po dupie za bycie dobrym człowiekiem i stwierdziłem, że nie warto o to walczyć. Jest to zwyczajnie nieopłacalne, mamo. To zło zawsze triumfuje, a szczęśliwe zakończenia mają miejsce tylko w bajkach dla najmłodszych. Przemyśl to sobie...
     Chciał wyjść, zaplanował to sobie jak najlepiej potrafił, ale Eliza znowu okazała się lepsza, jednym pytaniem niszcząc cały, wypracowany spokój własnego syna.
- A co z twoimi przyjaciółmi?
- Co ma z nimi być? - spytał, ściskając nieco mocniej pochwyconą już klamkę. Kobieta nie musiała kontynuować, bo Alek już wiedział do czego zmierza i to go przerażało. Przez zamieszanie z Julką, kompletnie zapomniał, że zaprosił ich do Austrii na wspólne wakacje. Zrobił to, gdy wszystko układało się po jego myśli. Wtedy wydawało mu się, że będzie to genialny pomysł, lecz teraz... Teraz perspektywa spotkania ze znajomymi kompletnie go sparaliżowała. A jeszcze bardziej porażająca była świadomość tego, że nie może się już wycofać z tej propozycji, decyzja została przesądzona.
- Dzwonili wcześniej, ale nie miałeś czasu podejść do telefonu. Będą jutro wieczorem.
- Panda i Maniek? - upewnił się, choć wiedział co usłyszy.
- I Asia. Bo wciąż ją pamiętasz, prawda? - spytała i uśmiechnęła się, widząc, że osiągnęła zamierzony efekt. Cierpienie na twarzy syna wcale jej nie bawiło, ale Eliza chwytała się ostatniej deski ratunku. Miała nadzieję, że taki garnek z lodowatą wodą wylany na rozgorączkowaną głowę Aleksandra zmusi go do pewnych refleksji. Widząc niepokój w ciepłych, czekoladowych oczach chłopaka, wiedziała, że osiągnęła sukces. - Ja jej nie znam, ale przez telefon wydawała się być sympatyczną osobą. Naprawdę chcesz ją stracić? Bo stracisz, jeżeli czegoś w swoim życiu nie zmienisz.

9 komentarzy:

  1. Autorko, przestań pisać do szuflady! Zapraszamy do sprawdzenia naszego portalu www.wydacksiazke.pl. Przetestuj system, w którym możesz samodzielnie zaprojektować i opublikować własną książkę.Po więcej informacji na temat self-publishingu zapraszamy na www.blog.wydacksiazke.pl Pozdrawiamy, WydacKsiazke.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja w końcu też jestem ;P. Krótki ten rozdział ;P. Chociaż jest jedna zaleta: wyrządziłaś niewiele krzywdy Alkowi ;P. Zastanawia mnie najbardziej to czy Alkowi uda się wytłumaczyć tę sprawę z Julką bez strat dla siebie. Znając Ciebie mogę już sobie odpowiedzieć: nie. Będzie cierpiał, cierpiał... i jeszcze raz cierpiał. Mam nadzieję, że mimo wszystko w końcu prawda wyjdzie na jaw i to do Julki stracą zaufanie. Nie mówię tu o współpracownikach Alka, ale o np. Elizie. Darzy ją sympatią, a nie zna jej całkowicie. Cóż Alek sam sobie trochę szkodzi. Rozumiem jego uczucia względem matki, bo sama pewnie bym się tak zachowała, ale wypowiedział kilka słów za dużo. Uwzględnił, że może być zły, że nie szuka miłości a dobrej zabawy... Jeżeli Julka wyzna swoje kłamstwo jego mamie, to tak naprawdę Eliza nie będzie miała pewności ile w tym prawdy. Nawet pewnie uwierzy jej a nie synowi. Zastanawia mnie jakby zareagowała jego mama, gdyby jednak powiedział to teraz przy dziewczynie... Tylko jedno jest niepewnie: czy tak naprawdę było. Moim zdaniem nie i Alek też się powinien do tego przychylać. Nie tak się zachowuje "ofiara". Zniszczyłaś ich przyjaźń i Ty dobrze o tym wiesz. Chociaż może sobie jeszcze wszytko wyjaśnią... moje marzenia, tak? ;P. Pozdrawiam i to ja się bardziej obijałam a nie Ty ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótki? Taki średni bym raczej rzekła :D I wymęczony, oj wymęczony!
      Aluś jeszcze się nacierpi, więc w tym rozdziale mogłam mu odpuścić, ale radzę się nie przyzwyczajać!
      Współpracownicy Alka już zorientowali się, jaka naprawdę jest Julia. Niestety, nie można tego samego powiedzieć o Elizie, która bardzo lubi dziewczynę i nie widzi u niej większych przewinień. Alek to wszystko zauważa i może dlatego powiedział to, co powiedział. Tak jak to on - zupełnie nie przemyślawszy tego, a echo tych słów może być wyraźne jeszcze dość długo i wpłynąć na jego niekorzyść. Może, ale nie musi ^^ Będę zuą osobą i nie zdradzę, jak ta sytuacja wpłynie na dalszy bieg wydarzeń.
      Wiem, że zniszczyłam przyjaźń :( Choć nie tak do końca wszystko jest stracone, jeżeli to cię pocieszy! Jednak jakichś niewiarygodnych zwrotów akcji też za bardzo nie przewiduję, zwłaszcza, że koniec zbliża się wielkimi krokami.
      I niee-ee, nieprawda :D Ja się obijam bardziej! Ale chora jestem, to mi wolno, o!
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  3. O, rozdział w całości z perspektywy Alka! Bardzo na plus;)
    Hm... ciężko mi ocenić zachowanie chłopaka, bo potrafię zrozumieć (albo chociaż wyobrazić sobie) jak może się czuć. Alkohol stanie się chyba jego największym wrogiem i następnym razem, gdy przyjdzie mu sięgnąć do kieliszka pewnie odmówi. Nigdy nie pił, a jak raz się napił to już takie konsekwencje. Z jednej strony denerwuje mnie jego bierność i fakt, że tak ulega tym wszystkim groźbą. Jako osoba postronna najchętniej wygarnęłabym dziewczynie wszystko i nie dała się zastraszyć. No tak, ale on nie jest pewny czy naprawdę tego nie zrobił i tu pojawia się problem. Dlatego wyjątkowo nie oceniam zachowania postaci i wstrzymuję się od krytyki i uwag. Pozostaje mi tylko żal i nadzieja, że mimo wszystko wyjdzie z tego obronną ręką.
    Poza tym powinien zastanowić go fakt, że dziewczyna wcale nie zachowuje się jak ktoś wykorzystany. Normalna skrzywdzona dziewczyna nie szantażowałaby w tak perfidny sposób, nie zachowywała jak ostatnia szmata i raczej przemawiałby przez nią smutek, żal, rozpacz, gniew, a nie wredność. A Julka jest po prostu wredna. I to powinno dać mu do myślenia, tym bardziej, że współpracownicy ewidentnie dali mu znak, że dziewczyna ma sporo na sumieniu. Więc może warto się przyznać choćby przed matką? Wydaje mi się, że mimo wszystko zależy jej bardziej na odzyskanym synu niż na jakiejś tam współpracownicy. No tak, ale z drugiej strony dlaczego miałby się zwierzać kobiecie, która przez pół życia się nim nie interesowała?
    Ciężki dylemat i ciężki orzech do zgryzienia. Biedny Alek... No i pytanie, co wydarzy się jak przyjadą "przyjaciele". Oj będzie gorąco, tak mi się wydaje.

    Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam na kolejny rozdział ;) I dziękuję za komentarz u mnie!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Alek stara się pozować na taką pewną siebie osobę, ale naprawdę jest chłopakiem bardzo podatnym na wpływy innych ludzi. Nie wie, jak wydostać się z tej sytuacji, bo cokolwiek by zrobił i tak będzie źle. Nie powie nic matce i będzie grał według zasad Julki - zniszczy sam siebie, a gdy powie o wszystkim niestety będzie musiał znosić tego konsekwencje. Oczywiście, co innego, że Julka wcale nie zachowuje się jak osoba pokrzywdzona. Alek jednak tego nie dostrzega i jak dziecko daje sobie wmówić winę. Słowa współpracowników dały mu trochę do myślenia, ale przecież on już sam zauważył, że dziewczyna jest wyrachowana - nie wie tylko czy w tym przypadku naprawdę do czegoś doszło i powinien wziąć za to odpowiedzialność czy raczej nie.
      Co do matki chłopaka, to sama jeszcze nie jestem pewna, jak by się zachowała na takie wyznanie. Prawda jest taka, że Alek to jej syn, ale syn, z którym nie miała kontaktu przez naście lat i nie wie na jakiego człowieka wyrósł. Julkę natomiast zna już dobrze od pewnego czasu i wydaje jej się ona dobra, niezdolna do podobnych zagrywek. No, a Alek też nie jest chętny do zwierzeń - właśnie w tych powodów, o których wspomniałaś. Przyjazd przyjaciół też pewnie niczego nie ułatwi!
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  4. Nareszcie wpadam, by skomentować, kochana:*
    Choć znasz moje zdanie na temat tego rozdziału, naskrobię coś tutaj, bo z własnego doświadczenia wiem, że komentarze niesamowicie motywują. Także przejdę do rozdziału:
    Julka jest nienormalna. Nie wierzę, żeby ktoś o zdrowych zmysłach zachowywał się w ten sposób. Nie wiem, może mści się za to, że jej nie poszczęściło się w życiu. Mimo to uważam, że totalnie przegięła. Nie można jej bez przerwy usprawiedliwiać trudną sytuacją.
    Tak mi teraz żal Alka... niby wyjazd do Austrii miał przynieść nowe życie, nowe możliwości, ustatkowanie... podczas gdy wszystko się pogorszyło. Julka poniekąd go zniewoliła, odebrała mu wolność słowa. Bo kto wie, co by zrobiła, gdyby opowiedział o wszystkim matce. No właśnie, matka... rozmowa z nią wyszła CI wyśmienicie. Mistrzostwo po prostu <3 Uwielbiam ten fragment. Przelałaś w nią tyle prawdziwych i skrajnych uczuć, pokazałaś, jak bardzo zależy jej na szczęściu Alka. Poza tym kobieta mi imponuje. Nie broni ślepo Julki, raczej przypomina chłopakowi o Asi. Jednak, chcąc nie chcąc, to nie jego wina. To ona nim manipuluje. W głębi serca mam nadzieję, że młodzieniec posłucha swoich nowych znajomych i jakoś się obroni. Musi mieć większą władzę, nie może dać się wodzić za nos Julce.
    Ciekawi mnie, jak rozegrasz scenę przyjazdu przyjaciół chłopaka z Polski. Ze zniecierpliwieniem czekam na ten fragment :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      Fakt, Julci do normalnych osób raczej zaliczyć nie można. Dziewczyna ma problemy i trudną przeszłość, ale to nie usprawiedliwia jej zachowania.
      Alek pewnie gdyby wiedział, co też przyniesie wyjazd do Austrii pewnie nigdy by się na niego nie zdecydował. Chciał nowego życia, a dostał coś dużo gorszego niż jego stare.
      Fajnie, że rozmowa z matką ci się podobała <3 Ja zawsze mam ogromny problem z dialogami, więc cieszę się, że tym razem wyszło to przyzwoicie.
      Oj, przyjazd przyjaciół pewnie skomplikuje jeszcze bardziej całą sytuację.
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  5. hej, na początku zauważyłam, że na początku napisałaś, że ostatnie DNI były dla Alka trudne, tak jakby od pamiętnej nochy minęło trochę czasu, a później przy tej akcji z Julką i matką wyszło tak, jakby to miało miejsce poprzedniego dnia. Ponadto rozdział mi się podobał, szczególnie druga część, ta rozmowa z matją. Niby Alek chciał być ostry, taki niedostępny jak kiedyuś, a z drugiej strony tak się boi tej Julki... ja rozumiem, że ona go szantażuje, ale jak da się jej już na początku, to będzie dalej robić go w konia. Boję się jak cjolera, co ona wymyśli dla Aśki. Mam nadzieję, że ta jej nie uwierzy... Coć właściwie się przespali, Alek nie może wmawiać sobie i innym, że nie... Boże, co za kicha... może Pandto coś na to poradzi. O Miśku nawet nie chcę myśle,c za bardzo sie boję konsekwencji... Zapraszam na zapiski-condawieramurs na nowośc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, faktycznie! Nie mam pojęcia, jak mogłam tak wielkiej nielogiczności nie dostrzec! Dziękuję, że mi to wypomniałaś - poprawię, jak tylko znajdę luźniejszą chwilkę!
      Alek chce uchodzić za twardziela, ale to bardzo krucha osóbka. Boi się Julki, bo sam nie wie czy do czegoś między nimi doszło i powinien wziąć za to odpowiedzialność, czy raczej zdradzić wszystkim to obłudne kłamstwo, którym dziewczyna próbuje go sterować.
      Przyjazd Aśki będzie z całą pewności polem popisu dla pomysłowości, a może nieobliczalności Julki. Co do chłopaków... chyba w nich jedyna nadzieja, a raczej w Pandzie, bo Mati niestety może to wszystko jeszcze bardziej skomplikować.
      Dziękuję raz jeszcze za komentarz i pozdrawiam! :*
      Twój rozdział już przeczytałam, ale skomentuję go wieczorem lub jutro!

      Usuń