sobota, 20 grudnia 2014

22. Autodestrukcja


      Alkohol znowu zatriumfował. Alek wiedział o tym nawet bez otwierania oczu. Pulsujący ból głowy, ogromne pragnienie i mdłości, jakie odczuwał, leżąc w plątaninie przepoconej pościeli na własnym łóżku były aż nazbyt realne i stanowiły niepodważalny dowód kolejnej, życiowej porażki. Ta świadomość wcale nie pomagała mu się pozbierać. Równie nieprzydatne okazały się luki, jakie chłopak odkrył szybko w swojej pamięci. Aleksander nie pamiętał chociażby, jak trafił w końcu do swojego pokoju po przepitej nocy. Co więcej, nie chciał zgadywać potencjalnych możliwości, bo było ich zbyt wiele, a każda następna wydawała mu się coraz bardziej pogrążająca. Jednocześnie wcale nie spieszyło mu się do poznania prawdy. Alek bał się otworzyć oczu - wiedział, że wtedy przepadnie bez reszty, a wyrzuty sumienia, które do tej pory tylko dotkliwie go kąsały i kpiły z jego lekkomyślnego zachowania, będą najmniejszym, czekającym go problemem. Dlatego też leżał bez ruchu, starając się oddychać głęboko i spokojnie. Metoda ta, jakkolwiek sprawdzona, tym razem nie zdała egzaminu. Potworny kac, który najwyraźniej uznał Aleksandra za swojego najnowszego przyjaciela, powitał go z niebywałym entuzjazmem, ciągnąc za sobą mnóstwo swoich następstw. Młody Kamiński walczył z nimi, lecz nadchodząca fala mdłości pozbawiła go złudzeń. Chłopak szybko dobrnął do łazienki i zwracając treść żołądka, przeklinał własną głupotę. Nawet chciał być zły na kogoś innego. Alek pragnął przerzucić odpowiedzialność na kogokolwiek, wliczając w to samego Boga, ale doskonale wiedział, że nie ma takiego prawa. Wszystko, co go spotkało i czego doświadczał obecnie było idealną karą za tak idiotyczne zachowanie. Próbował uwierzyć, że to go czegoś nauczy, ale szczerze w to wątpił. Ile już razy przechodził przez coś podobnego, a i tak nie potrafił wyciągnąć prawidłowej nauczki? Powtarzał swoje błędy raz za razem, czasami żałując, ale częściej wcale.
       Tym razem dodatkową motywacją do wyznania skruchy było coś jeszcze. Fatalne przeczucie, że w całym tym zamieszaniu przegapił coś oczywistego. Czuł to podskórnie, a chwilę potem przeczucie to przerodziło się w przeklętą pewność. Alek uświadomił sobie, że miał przecież rano wyjść po przyjaciół na stację. Obiecał, że pokaże im drogę do hotelu, a potem oprowadzi po mieście i pokaże wszystko, co godne zobaczenia. Nie zrobił tego. Zapomniał. Przespał, przejęczał, przerzygał... Cokolwiek robił w tamtym czasie, nie miało najmniejszego znaczenia. Fakty były takie, że zawalił. Ta nieistotna błahostka stała się więc szybko kolejną, złamaną obietnicą, którą chłopak mógł śmiało dopisać do swojej listy, a ta i tak miała już pokaźne rozmiary. Mimo to chciał naprawić błąd. Alek wziął lodowaty prysznic, wymył zęby pozbywając się z ust nieprzyjemnego posmaku i w biegu, zakładając na siebie ubrania, skierował się do wyjścia. Nie mógł już zdążyć na czas, ale liczył na to, że przyjaciele jednak zaczekają na niego tam, gdzie się umawiali. Było to wątpliwe, bo przecież znali adres hotelu i równie dobrze mogli przybyć na miejsce bez niczyjej pomocy, ale poruszanie się po obcym mieście bez przewodnika nigdy nie stanowiło prostego zadania, więc Alek wierzył w intuicję kumpli, a przede wszystkim tą Asi.
       Imię dziewczyny pojawiło się w jego umyśle nagle, a samo wspomnienie drobnej brunetki mocno ukuło go w serce i spowodowało, że chłopak zatrzymał się w półkroku podczas zbiegania ze schodów. Spowodował, że podążająca za nim niemiecka pokojówka wpadła na niego, przeklinając szpetnie i to zapewne pod jego adresem, ale on nawet nie zwrócił na to większej uwagi. Miał ważniejsze sprawy na głowie. Lodowate macki strachu mocno zacisnęły się na jego gardle, nie pozwalając nabrać spokojnie oddechu. Do tej pory Alek bał się wielu rzeczy, ale dopiero perspektywa ponownego spotkania z Joasią uwolniła potok myśli oraz wiążących się z tym wątpliwości. Bo co on najlepszego nawyrabiał? Zranił dziewczynę w najgorszy z możliwych sposobów. Zdradził ją, gdy alkohol odebrał mu resztki zdrowego rozsądku. Nie, nie zrobił tego celowo, ale fakt ten nie ogrywał większej roli. I tak ją skrzywdził. Nie miał żadnego wytłumaczenia. Jak mógłby zatem teraz spojrzeć jej w oczy i wyznać prawdę lub co gorsza, okłamać? Nie potrafił. Po prostu nie potrafił.
- Nad czym tak myślisz, misiu złoty? - Nie spostrzegł momentu, w którym Julia pojawiła się w pobliżu. Nie był świadomy, jak długo się mu przyglądała ani czy była świadkiem tego chwilowego załamania. Jednak po jej pewnej siebie i zdecydowanie kpiącej minie z łatwością stwierdził, że dziewczyna widziała więcej, niż on sam by sobie tego życzył. - Nie wyglądasz najlepiej, skarbie. Kolejna, nieprzespana noc? A może nabawiłeś się niestrawności?
     Nie chciał z nią rozmawiać, ale ona nie przestawała mówić. Zignorował ją. Skierował się do wyjścia, a ona deptała mu po piętach, nie planując się odczepić.
- Twoja mama zdradziła mi, że dzisiaj przyjeżdżają twoi przyjaciele. - Zerknęła na niego spod długiej, blond grzywki, aby sprawdzić jak zareaguje, ale kiedy nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia, uśmiechnęła się cwanie, z łatwością odkrywając, co jest przyczyną tego wysilonego spokoju. - I Asia. Mam rację? Pewnie, że mam!
- Nic ci do tego - warknął, przyspieszając kroku. Julia jednak nie poczuła się zrażona. Szybko dostosowała się do szybszego tempa i uśmiechnęła złośliwie.
- Tak myślisz? - spytała, unosząc w górę jasne brwi, tak, że całkiem znikły pod kotarą gęstej grzywki. - Bo mi się wydaje, że jednak coś mogę powiedzieć w tej kwestii. Uwierz, wystarczy jedno moje słowo i ten twój cały cudnie zaplanowany świat legnie w gruzach. Chyba, że...
- Czego chcesz? - Przerwał jej ze złością, zatrzymując się i mrużąc oczy w jaskrawym, odbitym od śniegu świetle. Nie mógł znieść towarzystwa dziewczyny, ale ona tego nie rozumiała. Nie mogła pojąć, że powinna zostawić go w spokoju. Alek i tak był już mocno spóźniony, a ta bezsensowna konwersacja okradała go z kolejnych, cennych minut.
- Chyba, że ładnie mnie poprosisz, abym trzymała język za zębami, to wtedy ta twoja nieszczęsna chwila zapomnienia dalej pozostanie naszą słodką tajemnicą - kontynuowała, mrucząc kusicielsko, wcale nie zniechęcona rosnącym zniecierpliwieniem chłopaka. - Ale musiałbyś się bardzo, bardzo postarać.
- Porozmawiamy później - stwierdził Alek i próbował ją wyminąć, ale dziewczyna była uparta. Zastąpiła mu drogę, nie pozwalając przejść.
- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo - ostrzegła, a on mógł tylko zgrzytać zębami w akcie bezsilności, bo Julia, rzecz jasna, miała rację. Nic nie mógł zrobić, a każda próba zmiany takiego stanu rzeczy mogłaby skończyć się tragicznie. Julka zrozumiała to pierwsza i cieszyła się swoją przewagą. - Jak wytłumaczyłeś matce przyjazd Aśki, skoro podobno szalejesz z ogromnej miłości do mnie?
- Powiedziałem, że jesteś zwykłą zabawką i niczym więcej - wycedził powoli, z satysfakcją dostrzegając przebłysk bólu, który przemknął przez twarz blondynki. Ta jednak szybko się opamiętała, przyjmując obojętną pozę. Alek jednak spostrzegł, jak łatwo można zranić tę wyrachowaną dziewuchę i zamierzał o tym pamiętać.
- Uwierzyła?
- Nie miała raczej innego wyboru. - Wzruszył ramionami, jakby rozmowa z matką i jej okłamywanie nie stanowiło dla niego żadnego problemu. - Postawiłem sprawę jasno, a przez to, że ona zupełnie nic o mnie nie wie, nie pozostało jej nic więcej, niż dać wiarę w społeczne zepsucie własnego syna.
- Niezły z ciebie numer, co? - Julka zaśmiała się, kręcąc głową z niedowierzaniem. Nie mogła zrozumieć, że tak bardzo pomyliła się w osądzie. Myślała, że Alek będzie osobą łatwą do manipulacji, a przede wszystkim do zranienia. Po części tak było, ale w dużej mierze chłopak okazał się równie bezwzględnym manipulantem i oszustem, jak ona sama. To zrobiło na niej wrażenie. - Ale jest w tym coś pokrzepiającego, wiesz? Udowodniłeś mi, że mamy więcej wspólnego, niż mogłoby się wydawać na początku. W gruncie rzeczy jesteśmy tacy sami i za to cię naprawdę lubię. Gdy już ci się znudzi ta twoja cnotliwa Aśka to wiesz, gdzie mnie szukać. Będę czekała.
     Chciał coś odpowiedzieć. W głębi serca pragnął zaprzeczyć wszystkim tym słowom i uznać je za krzywdzące, całkiem niesprawiedliwe. Jednak nie mógł. Przecież to wszystko było prawdą. Julia kilkoma słowami zdarła z niego ten śmieszny kostium, który na siebie narzucał od czasu do czasu. Ukazała jego prawdziwą naturę. Naturę pieprzonego egoisty, manipulatora, kłamcy, człowieka bez żadnej wartości. Julka miała rację. Byli niemal identyczni. Nie zdążył jej tego przyznać, bo dziewczyna mrugnęła do niego porozumiewawczo i zniknęła za rogiem, a do jego uszu dotarł znajomy wrzask.
- Alek! - Nie dostał szansy na właściwą reakcję, kiedy coś wielkiego i ciężkiego zwaliło go z nóg, wpychając w śnieżną zaspę. Kiedy prychając oraz bluzgając wszelkimi znanymi przekleństwami wydostał się ze śniegu, spostrzegł nad sobą uśmiechniętego od ucha do ucha Pandę. - Cześć, Alek. Tak właśnie myśleliśmy, że nasz przyjazd mógł wylecieć ci z głowy, dlatego postanowiliśmy oprowadzić się sami.
     Aleksander patrzył na przyjaciela z niedowierzaniem. Tylko jeden, jedyny człowiek na całym świecie byłby zdolny obrócić podobną zniewagę w żart, zamiast gniewać się i wszczynać idiotyczną kłótnię, a osobą tą był oczywiście Panda. Ktoś obcy pogniewałby się za złamaną obietnicę lub uznałby podobne zachowanie za nietaktowne. Grzesiek skwitował sytuację uśmiechem.
- Przepraszam - mruknął Aleksander, podnosząc się z ziemi. W sumie sam nie wiedział za co konkretnie przeprasza przyjaciela. Tylko za to, że nie wywiązał się z umowy? Czy raczej za wiele, wiele więcej? - Cieszę się, że tu jesteście. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo mi was brakowało.
     Panda spojrzał na niego, jakby ten całkiem postradał rozum albo jakby ktoś obcy go podmienił. Podobne zachowanie nie pasowało do Kamińskiego. Alek nie był osobą wylewną ani nadmiernie uczuciową - koniec, kropka. Poza tym Grzegorz nie przypominał sobie, aby kumpel kiedykolwiek przepraszał z własnej woli. Czasami, owszem, robił to, ale musiało upłynąć mnóstwo wody, aby zrozumiał swój błąd. Tym razem nikt na niego nie naciskał, a Aleksander i tak znalazł odpowiednie słowa. Pobyt w Austrii zmienił go diametralnie.
- Maniek! - Grzegorz zwrócił się z pretensją do Mateusza, który stał na uboczu i tylko przyglądał się poczynaniom kumpli z niejakim znużeniem. - To nie jest nasz Alek. Idziemy szukać dalej.
     Oczywiście chłopak żartował, ale Alek spojrzał z niepokojem na Mateusza, jakby w obawie, że przyjaciele naprawdę odwrócą się i odejdą, znikną po raz kolejny z jego życia.
- Panda, zobacz coś ty narobił. Przestraszyłeś go - zaśmiał się Maniek, ale w jego głosie zabrakło zwyczajnej wesołości. W jej miejsce wskoczyły nowe, agresywne nutki, których Alek kompletnie nie rozumiał. Kiedy je wychwycił, spojrzał pytająco na przyjaciela, ale ten wytrwale unikał jego wzroku, jakby karząc za jakieś przewinienie. Brak reakcji ze strony Mateusza wprowadził Alka w zakłopotanie, lecz chłopak nie pytał o powody takiego zachowania. Czuł, że na to przyjdzie jeszcze czas potem.
- Chcecie zanieść rzeczy do hotelu? - spytał w zamian, wskazując na walizki, które chłopcy odłożyli na ziemię. Trzy walizki. Dla trzech osób, a ich było tylko dwóch. Aleksander wolał się nie zastanawiać, co to może oznaczać, ale niecierpliwe oczekiwanie i nerwy stworzyły potworną kombinację, łącząc się w parę z porannym kacem, który ciągle trzymał Alka w garści. - Potem pokażę wam stok.
- Maniek, zobacz. Przecież on nie może wytrzymać z ciekawości - parsknął Panda, szczerząc zęby w złośliwym uśmiechu. - Jest ciekawy, co zrobiliśmy z tą jego Asią. Bez obaw, Aluś, twoja dziewczyna jest cała i zdrowa. Poszła się tylko odświeżyć po podróży, żeby być dla ciebie piękną i pachnącą.
     Mańkowi najwyraźniej do śmiechu nie było, bo tylko zacisnął dłonie w pięści, a gdy uzmysłowił sobie, co też wyprawia, szybko chwycił walizkę dla niepoznaki. Zbyt późno. Dla Kamińskiego był to tylko kolejny dowód na to, że kumpel jest na niego zły. Tylko o co? Przecież nie rozmawiali już od dłuższego czasu, a w rozmowach, które odbyli raczej wszystko przebiegało bez problemów. Nie pokłócili się o nic. Nic też nie zapowiadało, że Mati może mieć o coś do Alka pretensje, a jednak najwyraźniej tak właśnie było.
     Wspólnie skierowali się w stronę hotelu, a Grzegorz paplał beztrosko o tym, jak minęła im podróż, ale Aleksander już nie słuchał. Zamyślił się nad dziwnym zachowaniem Mateusza, jednocześnie próbując uspokoić rozszalałe nerwy. Obawiał się spotkania z Asią, ale jednocześnie nie mógł się doczekać, aż znowu weźmie ją w ramiona. Nic nie mógł poradzić na to, że tak potwornie za nią tęsknił. Dlatego też, nie do końca zrozumiał własną reakcję, gdy w końcu ją zobaczył. Kiedy dziewczyna ruszyła w jego stronę z tą charakterystyczną, wiecznie zamyśloną miną, on sam przystanął, niezdolny do wykonania chociażby jednego kroku więcej. Bał się. Lodowate macki strachu, które już wcześniej dawały o sobie znać, teraz ciasno oplotły jego nogi i przytrzymały w miejscu. Asia jednak nie miała tego problemu. Śmiało pokonała dzielącą ich przestrzeń, ale na tym i jej odwaga się skończyła. Stała zaledwie metr lub dwa od niego, lecz dla Alka była to bariera niesamowicie trudna do pokonania.
- To my już pójdziemy do pokoi - usprawiedliwił się Panda, zerkając to na jedno, to na drugie. Kiedy żadne nie odpowiedziało, chwycił swoją walizkę, pociągnął za sobą Mańka i zniknął na hotelowych schodach. Dopiero wtedy Asia spojrzała nieśmiało na Alka. W jej oczach pojawił się strach. A może gościł w nich tak samo długo, jak i w jego? Aleksander tego nie wiedział, ale niepewność, z jaką dziewczyna na niego patrzyła niemal go zabolała, bo była odbiciem uczuć, które targały również nim samym.
 - Cześć - przywitała się cichutko, nadal nie będąc pewną reakcji chłopaka na swój widok. Tak jakby miałby nie zechcieć jej z powrotem po tak długiej rozłące. Głupota. Idiotyzm.
     Nie odpowiedział. Nie miał pojęcia, w jaki sposób miałby przekonać Joasię, że jej obawy są bezpodstawne. Nie umiał znaleźć odpowiednich słów, dlatego trwał w bezruchu przez jakąś sekundę albo dwie, a potem, jakby podejmując niezwykle trudne wyzwanie, zdecydowanym krokiem pokonał tą niewyobrażalną odległość, która ich do tej pory dzieliła. Gdy znalazł się dostatecznie blisko, delikatnie ujął twarz dziewczyny w obie dłonie i mocno pocałował. Nawet nie spodziewał się, że w tak wielkim stopniu można tęsknić za czyimś dotykiem, za smakiem obcych ust. Przecież to nie było normalne. Ta cała zależność, wręcz osobliwe uzależnienie od drugiej osoby. Alek zdawał sobie z tego sprawę, a nawet był tym nieco przerażony, ale nie zamierzał się wycofywać. Całując Asię, chciał jej przekazać, że cholernie tęsknił i że przeprasza za wszystko, co zrobił, a czego ona nie była świadoma - czego nie mogła jeszcze wiedzieć ani nawet się domyślać. Mimo to on pragnął, aby dziewczyna zrozumiała i przebaczyła mu. Jednocześnie wiedział, że prosi o zbyt wiele i właśnie przez ten jeden gest poczuł się gorzej. Znacznie gorzej. Czuł, że tym sposobem rani ją jeszcze bardziej. I nie tylko ją. Ranił samego siebie, ale nie przerwał pocałunku jeszcze przez dłuższą chwilę. Zapoczątkował tą potwornie niesprawiedliwą, powolną autodestrukcję i zamierzał w niej trwać, karząc samego siebie za własne błędy oraz przewinienia.


Po długiej przerwie, ale w końcu jest. Niby odrobinę wymuszony, ale ogólnie rzecz biorąc jestem z niego raczej zadowolona. Fakt, miało to wyglądać inaczej, bo chciałam napisać coś z perspektywy Asi, ale kompletnie nie umiałam wczuć się w jej rolę, więc pomęczyłam jeszcze trochę tego mojego Alusia. I wiecie co? Przeraża mnie troszeczkę, jak mało rozdziałów zostało do końca. Niesamowicie zżyłam się z tym opowiadaniem oraz z jego bohaterami, więc rozstanie z nimi zapewne nie będzie niczym przyjemnym. 
Co jeszcze? A tak, przed świętami nic więcej się tutaj raczej nie pojawi, więc pragnę złożyć wam wszystkim najserdeczniejsze życzenia. Otóż, życzę wszystkim czytelnikom dużo, dużo zdrowia, bo jest ono najważniejsze i bez niego ciężko coś w życiu osiągnąć. Poza tym dużo szczęścia i wszelkiej pomyślności, Wigilii spędzonej w ciepłej, rodzinnej atmosferze, mnóstwa prezentów pod choinką, a także wspaniałej, sylwestrowej zabawy do rany. Aby ten nowy, 2015 rok był równie szczęśliwy jak ubiegły, a może i szczęśliwszy - aby obfitował w wenę i dużo wolnego czasu, który będziecie mogli poświęcić na rozwijanie własnych pasji. Ach! I jako maturzystka - życzę wszystkim towarzyszom tego niewdzięcznego losu, powodzenia na maturze!   

15 komentarzy:

  1. Dobra, jestem teraz w szale pisania komentarzy, więc zaglądam do Ciebie, zanim wypadnę z tego rytmu.
    PRZEPRASZAM! Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie fakt, że ostatnio ciężko mi napisać cokolwiek :< Komentarz tutaj miałam zostawić już ze 3 rozdziały temu, tylko że za każdym razem jak próbowałam to myślałam, że mózg mi zaraz eksploduje. Jakoś tak wypadłam z tego blogowego rytmu i bardzo chciałabym wrócić, dlatego biorę się za to rękami i nogami. Koniec obijania się :)
    Martwi mnie to zamiłowanie Alka do alkoholu... No ale z tego co pamiętam z prologu to nie zginie od zapicia się na śmierć, całe szczęście.
    No cóż, skoro musi zginąć to ja się wolę z tym pogodzić odpowiednio wcześniej tym bardziej, że pozostało niewiele do końca.
    A w tym czasie chyba wiele się wydarzy. Julka pewnie jeszcze nie zeszła ze sceny i coś mi się wydaje, że będzie ona jedną z przyczyn ostatecznego załamania Aleksandra... Będzie tu jeszcze trochę miejsca na odrobinkę szczęścia Asi i Alka? Będzie? :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ nie masz za co przepraszać! To ja dziękuję, że mimo wszystko znalazłaś czas, aby tutaj do mnie wpaść i napisać ten komentarz. To dla mnie naprawdę ważne i jestem ci za to wdzięczna.
      Rozumiem jak ciężko wrócić do blogowania, bo ja w swojej krótkiej karierze miałam kilka przerw - ba! Nawet ta ostatnia mini przerwa - strasznie ciężko było po niej wrócić do regularnego czytania i pisania.
      Alek niestety uległ swojej największej pokusie, ale złożyło się na to kilka czynników. Przede wszystkim te problemy z Julką. Nie potrafił sobie z tym poradzić i czuł się zagubiony. Alkohol pomógł... Na chwilę.
      Julka chyba jeszcze ostatniego słowa nie powiedziała. Niby zapewnia, że poczeka na krok chłopaka, ale taka bierność w ogóle do niej nie pasuje, więc będzie ciężko dotrzymać tą obietnicę. Aczkolwiek nie mówię, że będzie to niemożliwe ;)
      Czy będzie miejsce na szczęście? Będzie! Kolejny rozdział będzie dość sielankowy, bo zasłużyli! Jednak ogólnego zarysu fabuły chyba nie zmienię już i jednak nie zakończy się to tak pozytywnie, jak powinno.
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Pierwsza!
    Oj kochana, długo kazałaś nam czekać na rozdział;) Mam nadzieję, że teraz gdy już odrobisz się z przygotowaniami na święta to będziesz miała chwilę by napisać kolejne części i kolejna pojawi się w miarę niedługo. Bo historia jest świetna, a czas oczekiwania dłuży się niemiłosiernie! ;)

    Alek powoli staje się tym czego od zawsze nienawidził. Skoro jest na tyle zdesperowany by uciekać od problemów w alkohol to w niedługim czasie może się od niego naprawdę uzależnić. Sam fakt, że nie potrzebuje kompana do picia i nie sprawia mu problemu picie w samotności jest już mocno niepokojący. Ten chłopak przechodzi chyba najgorsze chwile swojego życia i nawet świadomość, ze gdzieś tam na świecie są osoby, którym na nim zależy chyba nie napawa go optymizmem. Jednak najgorsze jest to, że ciągle mam w pamięci prolog i wiem, ze historia nie zakończy się dobrze. Wyczuwam tragedię, jestem prawie pewna, że masz zamiar Alka uśmiercić i zaczynając czytać rozdział zawsze boję się, że to się stanie już teraz. Tym bardziej, ze chłopak stacza się coraz bardziej i nie zdziwiłabym się wcale gdyby kiedyś napity poszedł na stok.

    Dawno już nie było rozdziału z perspektywy Asi. Ciekawa jestem czy w najbliższym czasie masz zamiar przekazać nam trochę jej odczuć i jej emocji. No i przede wszystkim gdzieś tam wewnątrz łudzę się, że przyjazd przyjaciół pomoże mu stanąć na nogi. Tylko obawiam się, że jeśli przypadkiem dowie się, że najlepszy przyjaciel wbija mu nóż w plecy i stara się odbić mu dziewczynę to będzie to gwóźdź do trumny Alka.

    Trzymasz mnie w niepewności i cholernie mi smutno jak Alkowi jest smutno! Czekam na kolejny rozdział bardzo niecierpliwie i mam nadzieję, że mój komentarz nie był zbyt chaotyczny :D

    Wesołych Świąt, kochana!:***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :*
      Wiem, wiem, że troszkę mnie nie było, ale próbne matury i koniec semestru troszkę dały mi w kość. Teraz, skoro mam w miarę luz, to postanowiłam wrócić i chociaż postarać się doprowadzić wszystko do końca. Kolejny rozdział może pojawi się jeszcze przed Nowym Rokiem, ewentualnie zaraz po nim ;)
      Alek nie radzi sobie ze swoimi problemami. Zauważył, że alkohol pomaga zapomnieć. Ale nic więcej. Procenty nie rozwiązują żadnych trudności, a on może w końcu to zrozumie. Póki co alkohol pozwolił mu poradzić sobie jeżeli chodzi o kwestię z Julką. Tylko, że tak dalej ciągnąć tego nie można.
      Śmierć Alka jest takim dziwnym i trudnym tematem, bo niby wszystko z góry przesądzone, a jednak korci mnie, aby coś z tym zrobić, bo za bardzo polubiłam tego mojego Kamyczka, aby zgotować mu tak potworny los. Z drugiej strony właśnie takie zakończenie może być dla niego najłaskawsze. Nie wiem, naprawdę mam mętlik w głowie i staje się on coraz dotkliwszy z rozdziału na rozdział.
      A perspektywa Asi? Będzie! Będzie w kolejnym rozdziale. W tym jakoś nie miałam głowy, choć chciałam opisać moment podróży i jak to się układa między nią a Mańkiem. W każdym bądź razie emocje dziewczyny będą widoczne już w kolejnej częsci.
      Jeszcze raz bardzo dziękuję!
      Również życzę Ci Wesołych Świąt! :**

      Usuń
  3. Na prawdę świętą idą i wszyscy się tacy mili nagle zrobili, więc ja już nie powiem co myślę o Julii, zgoda? No nie powiem.
    Alek wreszcie pokazał Asi, że ją kocha, mam wrażenie. Pozwolił sobie na chwilę bez maski i po tej całej wpadce z zapomnieniem o przyjaciołach okazał jej jak wiele dla niego znaczy. I tak sobie spekuluje, że może ona dojrzy jak bardzo on jej potrzebuje. Dojrzy, że tylko ona i to co z sobą niesie może stanąć na wysokości zadania i zatrzymać autodestrukcję... Tylko przydałaby się prawda. Gdyby on wyznał jej co go boli, wierzę, że by mu wybaczyła. No ale jak dowie się ze źródła "trzeciego" to krucho to widzę.
    Plus martwi mnie Maniek. Minęło tyle czasu, a ten nadal nienawiścią zaślepiony. Boję się, że ta żmija to dojrzy, bo pewno będzie ich wszystkich obserwować . I zrobi z niego swoją kolejną marioneteczkę na sznurkach ,która idealną drogą zabierze się za rozwalanie tego co pozostało pomiędzy Alusiem i Joasią...
    I na koniec, jak ja tego Pandę uwielbiam, choć to postać poboczna. Jak miło w dzisiejszym świecie spotyka się kogoś, kto jest tak szczery i pozytywny. No i wie co to przyjaźń.
    Przepraszam, bo to nie jest chyba jakiś szczególnie produktywny komentarz, ale ty i tak wiesz, jak ja to uwielbiam?
    Wesołych Świąt<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgoda ^^ Ja o Julce też się wypowiadać nie będę, bo każdy widzi jaka ona jest. No może prawie wszyscy. Bo Alek na początku dał się omamić. Jednak przejrzał na oczy i pokazał, kto jest dla niego najważniejszą osobą. Przekazał Asi, że ją kocha, ale jedna taka chwila otwartości to za mało, aby Joasia dostrzegła, że dzieje się w nim coś złego i powinna zareagować, nim on sam ulegnie tej zaplanowanej autodestrukcji. Niemniej, kolejny rozdział chyba przyniesie trochę optymizmu - wprost nie mogę się doczekać, kiedy go dodam!
      Maniuś kiedyś zrozumie, że podobnym zachowaniem nic nie osiągnie, ale czy wtedy nie będzie już za późno? Póki co jest zły na Alka, ten to widzi, ale zupełnie nie rozumie. Błędne koło.
      Oczywiście dalej tam czai się Julka, która może wszystko pogorszyć. Jedynym światełkiem w tunelu jest Panda, który stara się ratować sytuację jak może najlepiej. Ale on jest jeden, jedyny, a tych problemów namnożyło się co nie miara :(
      I nie przepraszaj! Nie masz za co, to ja serdecznie dziękuję za każde słowo z tego komentarza. Nawet nie wiesz ile one dla mnie znaczą i ile weny przynoszą!
      Również życzę Ci Wesołych Świąt :*

      Usuń
  4. ok, jestem.ach ten Alek, faktycznie sam się nieźle wkręcił. powinien powiedziueć prawdę, a-nie byłby taki jak Julka, choć i tak nie sądzę, aby był aż tak zły - ona jest zepsuta, nawet jeśli zraniona-to nie jest normalne, b) myślę, że Aśka by to zrozumiała. myślę,że ucieczka nic nie daje, nawet jeśli ta ucieczka w bliskośc, bo później i tak przyjdzie prawda nie od tego, od kogo powinna. A Maniek w ogóle nie powinien przyjeżdżać, jesli ma się tak zachowywać. DObrze, że Panda ma taki charakter, jaki ma,to może wszyscy nie zwariują :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Alek troszkę się pogubił, a im bardziej zapędza się w te swoje kłamstewka i udawanie, tym ciężej będzie mu się z nich wyplątać. Gdyby zdobył się na wyjawienie prawdy Asi, to dziewczyna pewnie postarałaby mu się pomóc. Jednak Alek to tchórzliwa istotka jest i strach jest w tej chwili od niego potężniejszy.
      Maniek to wcale nie chciał przyjeżdżać. Zrobił to tylko dla Asi i pewnie teraz pluje sobie w brodę, że jej uległ - stąd też takie zachowanie, ale bez obaw - on akurat troszkę się poprawi w kolejnym rozdziale w przeciwieństwie do innych osóbek.
      A Pandzia to cała nadzieja tego opowiadania :D
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  5. Wiesz doskonale, co ja sądzę o tym rozdziale :* I wiesz też, że mam Cię za sadystkę zsyłającą cierpienie na tak miłych i genialnych bohaterów, ale i tak Cię kocham haha <3 I to opowiadanie przede wszystkim.
    Julka... ech, szkoda mi słów na tą dziewczynę. Co ona wyprawia, to jest aż nie do pomyślenia i podchodzi pod pewien wymiar zastraszania. Niebo powoli wali się na głowę Alka, a chłopak nie ma sił, by powstrzymać ten destrukcyjny proces. Jak głosi sam rozdział - proces autodestrukcji. Kurde mol, a tak kocham tego bohatera... a ty mu taką krzywdę uczynisz, w zasadzie już w prologu uczyniłaś...
    Zastanawia mnie, jakie niespodzianki przyniesie przyjazd przyjaciół Alka. No cóż, Maniek nie wydaje się zbyt zadowolony. Dziwię się, że w ogóle przybył na miejsce. Lepiej dla niego, gdyby został w domu. Zresztą dla reszty również - przynajmniej nie wprowadzałby tak nerwowej atmosfery. Ciekawi mnie także, czy główny bohater wreszcie dowie się o pocałunku Mateusza i Asi. Znając jego charakter, wątpię, żeby był wyrozumiały.
    Poza tym cieszę się, że spotkał się ze swoją ukochaną. Oby nic nie przerwało tej sielanki...
    Pozdrawiam serdecznie ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, dlatego jeszcze raz dziękuję :*
      Ja sadystka? No co ty! ;D Już nawet ci nie będę przypominać, co ty tam u siebie nawyrabiałaś! Toż to dopiero sadyzm!
      Jakby na to spojrzeć z innej strony to można znaleźć jakieś wytłumaczenie dla tego nienormalnego zachowania Julki, ale ja tłumaczyć jej nie zamierzam. Pogubiła się, ale nic nie daje jej prawa, aby traktować ludzi w ten sposób.
      Alkowi to ja jeszcze nic nie zrobiłam, póki co żyje i miewa się (nie)dobrze. Jednak dostanie kilka fajnych chwil, zanim to opowiadanie dobiegnie końca. Tyle mogę obiecać.
      Maniuś to w ogóle nie chciał przyjeżdżać. Zrobił to tylko dla Asi, ale pewnie sam tego przeboleć nie może. Trudno jest się patrzyć na kogoś kogo się kocha w ramionach kogoś innego, kto niedawno był twoim najlepszym kumplem. Ta zgryza ta nie daje mu spokoju i sprawia, że on zmienia się w takiego potworka.
      Reszta wyjdzie z czasem!
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  6. Włączam sobie Twój blog, żeby dodać komentarz. Słucham sobie „pretty woman” (tak, oglądałam wczoraj. Nie mogłam przejść obojętnie wobec uroku Richarda Gere’a -.-) i nagle coś mi tak zakłóca melodie. Oczywiście, Happysad. Mrr… Ale spoko, lubię to, więc jest git ! ^^ Ale Taylor nie zdzierżę ;D
    Przechodzę do sedna sprawy ;D Nienawidzę Cię za to, że zrobiłaś z Julki blondynkę. Naprawdę. Wiem, ze już to pisałam, ale kurcze… Zawsze wszyscy akurat blondynki muszą wybierać. A prawda jest taka, że większość tych blondynek stereotypowych to dziewczyny z innymi kolorami włosów, które się na blondynki stylizują. I potem my za to cierpimy, a nikt nie widzi tych metrowych odrostów blondyneczek – plastikowych – laleczek. Brrr… -.-
    W każdym razie Julka to jeszcze większa (nie napiszę tego słowa, gdyż obowiązuje mnie kultura) , niż się z początku spodziewałam. Myślałam, żę będzie taką idiotką jedynie, która zechce namieszać w życiu Alka, a tu się okazuje, że jest sprytną idiotką. Wmawia Alkowi, że coś jej zrobił, a potem tak do niego lata i w ogóle? Wiesz, z całym szacunkiem, ale gdyby Alek był mądry, to od razu rozkminiłby, że wcale niczego nie zrobił. Kobieta w taki sposób skrzywdzona stroni o takiego mężczyzny i wręcz przed nim ucieka, a nie próbuje jeszcze się bardziej zbliżyć. I na pewno mu się nie narzuca. Może i doszło miedzy nimi do czegoś więcej, niż sam pocałunek. Może. Ale gdyby oboje tego nie chcieli, podejście Julki byłoby inne. Dlatego ja nie rozumiem, czego on się tak boi? Rany, najwyżej matka dowie się, że spał z tą kretynką i tyle. Jest dorosły, jakby nie patrzeć. Może robić, co mu się żywnie podoba. Poza tym Eliza wcale nie jest zachwycona tą dziewczyną, wręcz powiedziałabym, że wcale jej nie lubi. Nie wydaje mi się, że uwierzyłaby jej, a nie własnemu synowi. Jest coś takiego, jak matczyna intuicja, która by jej na to nie pozwoliła. Tak myślę.
    Gdyby Alek podszedł do całej sprawy z głową, a nie z emocjami, zapewne zauważyłby te szczegóły i sprawa by się wyjaśniła. Albo na jego miejscu zrobiłabym teraz wszystko, aby się zabawić Julką i pokazać jej, że ma ją w poważaniu i jej uczucia wcale się nie liczą. Z całym szacunkiem, ale jakby mnie ktoś tak zgnoił, to nie pozostałabym dłużna. Wszystko ma swoje granice i czasami trzeba odrzucić tę naturalną, wrodzoną dobroć, która przepełnia nasze serce. Wiem to z własnego doświadczenia i mam nadzieję, że Aleksander także z tego skorzysta.
    Zaniepokoił mnie stan Mańka. Już nie chodzi o to, że perfidnie zaczął kłamać Aśce na temat Aleksandra, że to niby on był nieznośny i dlatego Magda go zostawiła. Przecież my możemy wniknąć w głowę Alka i wiemy, że tak wcale nie było. Ale, na Miły Bóg, rozumiem, że uczucie robi nam z głowy sieczkę, lecz żeby do takich kłamstw się posuwać? Ja, nawet gdybym miała pewność, że dzięki temu wybiję komuś kogoś z głowy, nie zrobiłabym tego. Związku nie buduje się na kłamstwach. Tak po prostu nie można. Wydaje mi się, że Maniek w końcu zrozumie, jak podle postąpił. Wydaje mi się, że to jemu pierwszemu Alek się zwierzy z tego wszystkiego. Będzie to dla Mateusza trudne. Będzie miał do wyboru albo szczęście zakochanego po uszy przyjaciela, albo swoje własne. I wtedy wybierze właściwie. Wybierze szczęście Aśki i Alka. Przecież w innym wypadku także ją zniszczy, a to byłoby egoistyczne. Czy mógłby próbować być z kimś, kogo zniszczy? Nie sądzę. Ja bym nie potrafiła, tak myślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alek jest dziwny. Widzi, co się dzieje z jego ojcem, a sam sięga po alkohol. Mógłby postawić się na jego miejscu. Owszem, walczył z tym, lecz poległ. A pierwszy ruch jest najgorszy. Jeśli ulegniesz, potem będzie jeszcze gorzej. Niestety, prawda jest taka, że ludzie, których rodzice pili, lub piją, prędzej, czy później także schodzą na tę drogę. Nie wiem czemu. Może to jest już w geny wbudowane? To także widzę po swoich doświadczeniach. Wiesz, wszystko przechodzi z ojca na syna. Mam wrażenie, że wbrew wszystkiemu to kobiety są bardziej odporne na ból i na alkohol, aniżeli mężczyźni. My, choć delikatne i wrażliwe, umiemy sobie ze wszystkim jakoś poradzić, nie angażując w to żadnych używek. Oni zazwyczaj w chwili stresu i załamania właśnie do tego się uciekają, pragnąć jedynie zapomnienia. A to nie jest żądne rozwiązanie. Niestety, nie tędy droga. Droga ta jest zawiła, długa i usłana przeróżnymi paradoksami, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć. Ale trzeba walczyć, bo właśnie od tego mamy rozum i silną wolę. Aby walczyć o swoje i się nie poddawać, ani żadnym pokusom, ani cierpieniu.
      Gadam jak ksiądz z ambony.
      Cóż mogę Ci jeszcze napisać? Mam nadzieję, że to wszystko się jakoś ułoży. Teraz, gdy Aśka wraz z chłopakami przyjechała, Alka czeka najcięższa próba. Oczywiście, jestem zdania, że dziewczyna powinna dowiedzieć się, co się stało, ale nie teraz jeszcze. Alek musi sam się upewnić, czy aby na pewno między nim, a Julką doszło do czegoś więcej. Szczerze mówiąc, a raczej pisząc, mam jakąś tam pewność, że Julka zmyśliła wszystko, aby sobie nim pomanipulować, bo przecież właśnie o to tej dziewusze chodzi.
      No cóż, zaczekamy i zobaczymy, jak to wsjo rozegrasz. Będzie burzliwie, to na pewno ^^
      Zostaje mi jeszcze tylko życzyć Ci Szczęśliwego Nowego Roku, moja droga!!! :*

      Usuń
    2. Ja wielbię chłopaków z Happysad - to tacy pozytywnie zakręceni ludkowie i mają wielki talent. A już nie wspomnę, że to prawie sami swoi, bo pochodzą z moich regionów :D No, a Taylor ani nie nie lubię, ani nie darzę wielką miłością. Po prostu ta piosenka wpada w ucho :D
      Wiem, mam cholernie rozbieżny gust, ale na to ja nic nie poradzę!
      Za to zgadzam się z tobą odnośnie uroku Richarda Gere’a. Lubię to! Zdecydowanie ^^
      Ja wiem, że strasznie nie spodobał ci się kolor włosów tej mojej Juleczki, ale ty dobrze wiesz, że to nic nie znaczy. Równie dobrze mogłabym zrobić z niej rudasa lub brunetkę i to niczego by nie zmieniło w jej charakterze. Po prostu ten typ tak ma. Na początku nawet nie zwróciłam zbytnio uwagi, że w ten sposób tylko popieram ten nieszczęśliwy stereotyp, że to zawsze blondyny są tymi najgorszymi. No trudno, nie będę dodatkowo mieszać, zmieniając jej kolor łepetyny ;)
      Aluś wbrew wszystkiemu głupi nie jest :D On czuje, że coś tu nie gra i tak nie do końca daje wiarę słowom Julki. Jej zachowanie mówi samo za siebie, ale jej też za bardzo na tym nie zależy czy ktoś ją rozpracuje czy nie. Chciała namieszać i to jej się udało, a że ostatniego słowa nie powiedziała to już inna sprawa ;) Dlaczego więc Alek się boi przyznać prawdę chociaż przed matką? Chyba chodzi tutaj o to, że może stracić w jej oczach, a może też o to, że jej nie ufa i myśli, że ta pożal się prawda dotrze również za jej sprawką do Asi. Tak, chyba chodzi głównie o to drugie. Bo Aluś to wstręty pozer, który niby gra niewzruszonego typka, ale przyznać się przed ukochaną dziewczyną do własnych przewinień nie jest już w stanie.
      Nie jestem pewna czy Alek będzie w stanie odegrać się na Julce. On po prostu chce o niej zapomnieć, czego ona mu nie ułatwia. Może gdyby postawił sprawę jasno, wygarnął co o niej naprawdę myśli i nie używał do tego celu półsłówek wreszcie coś do niej by dotarło. A w ten sposób? Zobaczymy, co też podsunie mi wyobraźnia w kolejnych rozdziałach.
      Maniuś to znowu inna historia. Jemu po prostu ciężko jest się pogodzić z widokiem osoby, którą w jakimś tam stopniu kocha albo lepiej - zauroczył się w niej, w ramionach kogoś innego, kto kiedyś był jego najlepszym kumplem. W takich sytuacjach ciężko przejść do codzienności z marszu. Potrzeba czasu, a Mateuszowi nikt tego czasu nie daje. Wszyscy chcą, aby się natychmiast otrząsnął i zapomniał, a tak się nie da. Wystarczy spojrzeć na Aśkę - gdyby nie wymagała od niego przyjazdu do Austrii, on może ochłonąłby i wszystko potoczyłoby się inaczej... Nie zdradzę, jakie decyzje podejmie Maniuś i jak to się skończy. Na to przyjdzie jeszcze czas.
      Co do tego picia - jestem po lekturze genialnej książki Freya - właśnie tak autor przedstawia własną historię związaną z piciem i obala mit, że jego alkoholizm miałby być związany z genami, skoro jego dziadek był również alkoholikiem. Twierdzi, że zaprzestanie picia to tylko kwestia silnej woli i podjęcia odpowiednich decyzji. Wcale nie nasz zestaw genów skazuje kogoś na alkoholizm tylko ludzka psychika. Jeżeli podążyć tym tropem, Alek po prostu podjął złą decyzję pod wpływem tak wielu negatywnych oddziaływań. Nie wiem czy to prawda, ale według mnie jest to możliwe. Co do większej odporności kobiet - fakt, my łatwiej sobie z tym radzimy, bo strasznie emocjonalne z nas istotki - wypłaczemy co na sercu nam leży lub wykrzyczymy na Bogu winnego ducha człowieka i jest nam lepiej, a mężczyźni starają się być twardzi, a alkohol ponoć leczy zbolałe dusze. Chyba dlatego tak łatwo im przepaść.
      Bardzo dziękuję za długaśny komentarz. Zdecydowanie tego potrzebowałam, bo moja wena dostała dzięki tobie zastrzyk wspomagający i zasypuje mnie pomysłami, jak mogę to dalej rozegrać. Jeszcze raz dziękuję ;*
      Tobie również życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku i oczywiście udanego Sylwestra z zabawą do rana!

      Usuń
  7. Jezusie kochany! Dopuściłam się strasznej zbrodni. 4 rozdziały do przeczytania. Czyli jednak miałam rację, że wtedy zostały mi 3. Aż się wstydzę za siebie i za swój internet, tak pozwalam trochę na niego ;P. W każdym razie przeczytałam następny, ale tak stwierdziłam, że coś tu jest nie tak, jakbym coś ominęła. Wzięłam wstecz i patrzę, że mam coś jeszcze do przeczytania. Wiem jakie to miłe jest czytać opinie pod każdym rozdziałem, dlatego u Ciebie tak zrobię ;). Cóż mimo wszystko nie mam ochoty Cię zabić. Jak na razie... ;P Julka pokazała, że ją również można zranić, tak jak ona rani innych. Choć nie jestem za ludzką krzywdą, to mam nadzieję, że ten fakt przyda się Alkowi i gdy Julka zajdzie mu mocno za skórę, to go wykorzysta. Należy jej się. Rozumiem, że życie mocno ją skopało, ale to nie znaczy, że ona musi kopać innych. Kto dał jej takie prawo? Aż nie wiem, co ja sobie myślałam, że za pierwszym razem stwierdziłam, że będzie miła... chociaż i tak już miałam obawy, że namiesza. Tylko nie wiedziałam, że aż tak. Chodź znając Ciebie to można by było się tego spodziewać ;P. Lubię Pandę, a ten jego incydent z wepchnięciem Alka do śniegu przypomina mi pewną beztroską osobę, którą niedawno poznałam ;D. Pewnie idealnie mógłby się nadawać na jego odpowiednika ;). Cóż Mańka kompletnie nie rozumiem, bo krzywi się na Alka, a tak naprawdę wina leży po stronie Mateusza. To on się zmienił i to jego wina. Dziwi mnie jeden fakt. Asia poszła się odświeżyć, ale do hotelu? I czy to było aż tak niezbędne? Już troszkę zapomniałam o Asi i zdziwiło mnie ta jej początkowa radość na widok Alka, bo wydawał się być raczej spokojną osobą. No cóż, ale entuzjazm ucichł, choć został zastąpiony pocałunkiem. Ale troszeczkę nie do końca wiem czy Alek tak naprawdę pokochał Asię. W końcu do niedawna męczył go ktoś inny, a teraz jeszcze Julka, która zdaje się go okłamywać. To niezbyt działa na postrzeganie dziewczyn. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, od razu straszliwej :P Ja sama chyba wprowadziłam cię w leciutki błąd, bo upierałam się, że od czasu, gdy zaczęły się twoje problemy z netem dodałam tylko 2 rozdziały, a to faktycznie 3 były! Wybacz :D
      A za komentarze bardzo dziękuję! Za każdy z osobna i za wszystkie razem wzięte. Masz rację, to strasznie miłe, odczytywać pod każdym opinię innych. To bardzo mobilizuje do dalszej pracy ;)
      No bo wbrew pozorom Julka to też człowiek. Zły i knujący same straszne rzeczy, ale jednak człowiek, który gdzieś tam ma swoje uczucia podatne na zranienie. Alek to zauważył, ale czy wykorzysta?
      Haha, Pandzia to taki zakręcony człowieczek jest. Mi też przypomina kogoś kogo znam, ale jeżeli i ty odnajdujesz w nim podobieństwo do swojego znajomego to pozostaje mi tylko się cieszyć ^^
      Maniuś mi się zmienił w ciągu tych kilkunastu rozdziałów w innego człowieka, chociaż stary Mateusz gdzieś tam pewnie jest i może jeszcze da o sobie znać.
      A Aśki zwyczajnie musiałam się pozbyć na chwilę i to jej pójście do hotelu było mi na rękę ^^ Aluś mógł się skupić na przyjaciołach bardziej, bo gdyby od razu zauważył dziewczynę to raczej oni mimowolnie zeszliby na dalszy plan. Taki mały podstęp z mojej strony. Czy niezbędny? Pewnie nie, ale źle chyba przez to nie wyszło ;)
      Radość na widok Alka? Przecież ta dziewczyna była przerażona! :D Nie wiedziała, jak chłopak zareaguje na jej widok i bała się tego. Do wielkiego entuzjazmu to trochę chyba tutaj zabrakło ;)
      A czy Alek pokochał Asię? Mogę zapewnić, że tak. Chociaż w jego życiu były inne dziewczyny to jednak Joasia wywalczyła sobie szczególne miejsce. Bo on dostrzegał już od początku jej odmienność, jakkolwiek to zabrzmi i to w niej pokochał najbardziej.
      Dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń