niedziela, 23 marca 2014

8. Można zwyciężyć na wiele sposobów...


     Alek oczekiwał na swoją kolej, niecierpliwie kręcąc się wśród innych zawodników, wyłamując sobie przy tym nerwowo palce i mamrocząc coś niezrozumiałego pod nosem. Maniek obserwował go przez chwilę, ale szybko zwątpił i przeniósł swój wzrok na telebim, na którym wyświetlany był przejazd każdego ze snowboardzistów. Tym razem to on stanowił siłę opanowania i spokoju. Zamiast pozwolić, by zjadły go nerwy, uciekł myślami w sobie tylko znany świat, co pochłonęło go do tego stopnia, że wcale nie zareagował, gdy w końcu wyczytano jego nazwisko. Zaprzepaściłby swoją szansę w tak błahy, idiotyczny sposób, gdyby Alek nie wydarł mu się prosto do ucha, że ma ruszyć tyłek na próg startowy. Chłopak drgnął niespokojnie, chwycił swoją deskę, po czym pobiegł na wyznaczone miejsce, a chwilę potem Aleksander mógł już obserwować na ogromnym ekranie, jak przyjaciel pokonuje pierwsze przeszkody - pewnie, zdecydowanie, z niezwykłą starannością oraz precyzją, o którą walczył na wszystkich treningach. Było dobrze, a przynajmniej tak to wyglądało na początku. Jednak po przejechaniu połowy przygotowanej trasy, coś zaczęło się psuć. W dopracowaną stylistykę przejazdu zaczęły wkradać się błędy, a raz chłopak musiał się nawet bronić przed upadkiem brzydkim, awaryjnym lądowaniem. Mimo to Maniek za wszelką cenę starał się utrzymać poziom. Jego desperację widać było w kolejnych ewolucjach, co nie umknęło uwadze surowych sędziów. Alek zerknął tylko na chwilę w stronę stanowiska jury i dostrzegł ten sam wyraz malujący się na twarzy każdego z jego członków - potężną dezaprobatę, w którą szybko przemieniła się akceptacja, z jaką spoglądali na Mateusza na początku jego próby. Aleksander mógł się tylko domyślać, ile punktów odejmą przyjacielowi w ostatecznej ocenie za te wszystkie potknięcia. Dlatego też mocno zacisnął kciuki, modląc się w duchu, aby Maniek wytrwał i dotarł do celu, popełniając przy tym jak najmniej błędów. Gdyby mu się to udało, wciąż miałby szansę na pozytywne zakończenie kwalifikacji, choć wciąż dużo zależałoby od pozostałych zawodników oraz od ich przejazdów.
     Nie tylko Alek był pilnym obserwatorem. Inni też się przyglądali. Niektórzy w milczeniu, inni głośno komentując, a wręcz jawnie się naśmiewając. Jednak tych ostatnich było zdecydowanie najmniej. Środowisko snowboardzistów było bowiem jedną, wielką rodziną. W przeciwieństwie do innych dyscyplin sportowych, tutaj nie udzielała się niezdrowa konkurencja, która niekiedy popychała do nieczystych zagrań i budowała napiętą atmosferę. Zawodnicy w większości znali się doskonale, często spotykali się na stokach, wspólnie ćwiczyli przed zawodami. Starali się trzymać razem, wspierać, dopingować, służyć cennymi radami i wskazówkami, wymieniać doświadczeniami. Oczywiście, zdarzało się, że ktoś wyrywał się poza ten utarty schemat i odcinał od tej rozbudowanej społeczności. Zaczynał trenować samotnie, skrupulatnie czy wręcz zazdrośnie ukrywając przed światem swoje popisowe triki, którymi miał zamiar zabłyszczeć na zawodach. Jednak były to przypadki jednorazowe. Większość wolała wspólnie znosić gorycz porażki czy cieszyć się ze zwycięstwa. Oni umieli przegrywać. Większość, ale nie wszyscy. Niektórzy złościli się i obrażali niczym małe dzieci. Alek wolał ich unikać, dlatego też nie brał udziału w ogólnej dyskusji, aby czasem na nich nie natrafić. Stał spokojnie, obserwując, jak przyjaciel kończy swój przejazd. Teraz pozostawało tylko czekać na punktację...
- Kamyk! - Nie odwrócił się. Nie dlatego, że nie rozpoznał dawnego przezwiska. Jasne, że je poznał. Poznał również głos osoby, która go wołała. I właśnie to był główny powód, dla którego nie zareagował. Wciąż wpatrywał się w ekran, choć nawoływania się powtórzyły. Dopiero, gdy natręt stanął przed nim, łaskawie zwrócił ku niemu wzrok. - No tak myślałem, że to ty! Widzę, że twoja głuchota postępuje w zastraszającym tempie. Nie myślałeś nad wizytą u jakiegoś lekarza? Mogę ci ją sfinansować, jeżeli cię na nią nie stać.
- Czego chcesz, Przemek? - spytał, niechętnie przyglądając się dawnemu znajomemu. Poznał go od razu, choć chłopak zmienił się niesamowicie przez te kilka lat. Trochę urósł, nieco schudł, zmienił fryzurę: pozbył się tego charakterystycznego nieładu na głowie, a ciemne włosy zostały obcięte na krótko. Jednym słowem wydoroślał, choć Alek był przekonany, że zmiany, które w nim zaszły, dotyczyły tylko jego wyglądu. Czuł, że pod względem osobowości, Zakopiańczyk pozostawał tą samą podłą, parszywą i dwulicową gnidą, jaką Aleksander zapamiętał. - Myślałem, że już wszystko zostało wytłumaczone i postanowiliśmy nie wchodzić sobie w drogę.
- Aleś ty drażliwy! - zaśmiał się Przemek. - Chciałem się tylko przywitać, ale widzę, że nic się pod tym względem nie zmieniłeś. A ja myślałem, że to tylko wymysł Madzi! Teraz rozumiem, dlaczego od ciebie uciekła. Pewnie chętnie byś się z nią znowu spotkał, co? Może będziesz miał okazję, bo zaraz ma tu przyjść. Poszła tylko kupić nam coś ciepłego do picia.
- Wysługujesz się dziewczyną? Bardzo męsko - zakpił Alek.
- Przynajmniej mam kim - odparł Przemek, czując, że w taki sposób rozdrażni kolegę i trafi w jego słaby punkt. Alek jednak nie dał się sprowokować, choć sporo go to kosztowało. Miał ochotę rzucić się na chłopaka i zetrzeć mu z twarzy ten paskudny uśmieszek zadowolenia, ale wiedział, że nic by na tym nie zyskał, a stracić mógłby sporo. Wokoło roiło się od kamerzystów i fotografów, którzy tylko czekali na taką okazję, by móc szybko to uchwycić i doprawić jakąś pikantną historię z absurdalnym finiszem. Dlatego też Alek poprzestał na zaciśnięciu dłoni w pięści oraz spokojnym odliczeniu w myślach do dziesięciu. Aby nie utracić uchwyconego spokoju, dodatkowo zignorował swojego rozmówcę, jeszcze raz spoglądając na telebim z nadzieją, że ujrzy punkty przyjaciela, ale swoją próbę oddawał już ktoś inny. Nie czekając, aż przejazd ten dobiegnie końca, Aleksander odwrócił się na pięcie i bez słowa pożegnania, odszedł w stronę progu startowego, bo powoli zbliżała się pora jego występu. Przed startem chciał jeszcze odnaleźć Mańka i spytać o ostateczny rezultat. Nie szukał zbyt długo. Znalazł go przy punkcie startowym, siedzącego samotnie na schodach. Chłopak wyglądał na zamyślonego, ale gdy tylko spostrzegł przyjaciela, przybrał radosny wyraz twarzy.
- Jak bardzo się zbłaźniłem? - zapytał, uśmiechając się krzywo.
- Przestań, nie było tak źle - odparł Alek, siadając obok niego. - Poprawisz się we właściwym konkursie. Tylko pamiętaj o koncentracji, bo tu leży cała wina.
- O ile, w ogóle się dostanę dalej - mruknął Mateusz. - Póki co jestem na liście, ale jeżeli wszyscy pojadą lepiej, to natychmiast z niej wypadam. No, ale nieważne. Najwyżej spróbuję za rok. To ty mi powiedz, co cię gnębi. Bo skoro mówimy o koncentracji, to twoja gdzieś uciekła. Widzę to po twojej minie.
- Wydaje ci się. - Próbował zbyć go Alek, ale Maniek był na to przygotowany i tylko posłał mu niedowierzające spojrzenie.
- Oj, nie umiesz kłamać, Aluś. Dobrze o tym wiesz, więc po co nadal próbujesz? - zapytał, a Aleksander odrobinę się zmieszał. Nie lubił okłamywać przyjaciół i robił to bardzo rzadko, tylko wtedy, gdy wymagała tego od niego sytuacja. Czuł się źle, że Mateusz go na tym przyłapał. - Powiedz, to o nich ci chodzi?
    Alek spojrzał we wskazanym kierunku i musiał ugryźć się w język, aby nie powiedzieć czegoś, czego potem długo by żałował. Znajoma para stała kilkanaście metrów dalej, uśmiechając się do siebie, trzymając za ręce i skradając nawzajem swoje pocałunki. Wyglądali na szczęśliwych. Chyba to go najbardziej zabolało. Bo kiedyś to on był na jego miejscu. To w jego ramionach dziewczyna odnajdywała bezpieczeństwo i razem cieszyli się ze swojej bliskości. Wciąż pamiętał ciepło jej ciała, zapach jej włosów, smak jej ust, niepewne drżenie palców, gdy go dotykała. Na samo wspomnienie poczuł lekkie ukłucie w sercu, ale starał się je zlekceważyć. Przecież to już nie było ważne. Minęło bezpowrotnie.
- Widzę, jak na nią patrzysz. Wcale ci nie przeszło - mruknął Maniek. Aleksander czuł, że przyjaciel mu się przygląda, ale nie odwzajemnił tego spojrzenia. I tak został rozpracowany. Do cna. Wciąż śledził spojrzeniem jasnowłosą dziewczynę wtuloną w ramiona Przemka. Chciał kląć, krzyczeć, a najbardziej chyba uciec najdalej od nich obojga, ale nie zrobił żadnej z tych rzeczy.
- Nienawidzę jej - warknął, chowając twarz w dłoniach. Nie dowierzał, że tego nie przewidział. Przecież Przemek był aktywnym zawodnikiem. Nie opuszczał żadnych zawodów z byle powodu, a Magda często mu towarzyszyła. Gdyby tylko o tym pamiętał... Chyba wolałby zaoszczędzić sobie nerwów i wcale nie zdecydowałby się na start. Teraz pozostawało mu tylko żałować źle podjętej decyzji.
- Nienawidzisz? O nie, nie ma tak łatwo, stary - zaśmiał się Mateusz, ale patrzył na przyjaciela pocieszająco. - Ty ją nadal kochasz.
   Idiotyczne słowa kumpla zszokowały go jeszcze bardziej, niż sam widok dziewczyny. Nie chciał się do nich przyznać, ale kryły one w sobie prawdę. Bo on ją kochał. Mimo wszystko i wcale nie przestał. A to było niebezpieczne. Cholernie niebezpieczne. Dlatego też musiał zaprzeczyć słowom kumpla, bo może w ten sposób sam przemówiłby do swojej podświadomości i wmówiłby jej, że wcale tak nie jest. Nawet chciał to zrobić, ale słowa zamarły mu w gardle, a gdy odzyskał wreszcie głos, było już za późno, bo usłyszał wtedy wezwanie na start. Zerwał się na równe nogi i spojrzał na Mańka spanikowanym wzrokiem.
- Spokojnie, dasz sobie radę - zawołał Mateusz, błędnie interpretując przerażoną minę kumpla. - Poza tym masz życzenia powodzenia od pewnej fanki czekającej na ciebie pod stokiem. Twoja różowa pszczółka w ciebie wierzy, więc idź tam i pokaż, do czego jesteś zdolny. Zaprezentuj się z jak najlepszej strony!
     Alek, który już zamierzał wbiec po schodkach na podest, zamarł w półkroku i spojrzał na niego z niedowierzaniem. Że niby Asia chciała życzyć mu powodzenia? Pomimo tych wszystkich głupot, które jej powiedział? Przed jego oczami natychmiast uformował się widok ciemnowłosej dziewczyny o tych niezwykłych, zielonych oczach, z łatwością spychając obraz Magdy gdzieś w odmęty pamięci, tam gdzie od zawsze było jej miejsce. To wcale nie było lepsze. Bo Magda prędzej czy później miała znowu dać o sobie znać, a sprawa z Aśką była tylko nowym problemem. Stanowiła kolejną, dołożoną cegiełkę, być może decydującą o ostatecznym powaleniu całego muru. Alek właśnie tego się obawiał najbardziej. Tego, że zostanie bezbronny, zupełnie bez żadnej ochrony, jaką zapewniało mu to oddzielenie się od zewnętrznego świata. Teraz cały proces kruszenia się tej twardej, niemal niezniszczalnej ściany rozpoczął się i nic nie mogło go już wyhamować.
 - Alek! No ruszaj już! - zawołał Mateusz, posyłając przyjacielowi ostatnie, zmartwione spojrzenie. Zmartwione, bo widział w oczach przyjaciela ten mętlik uczuć i sprzecznych emocji, a to skutecznie rozbijało wszelką koncentrację. Maniek zaczął się o niego poważnie niepokoić i nawet zastanawiał się czy, aby nie powstrzymać kumpla przed startem. Dla jego dobra. Jednak zanim zdążył podjąć ostateczną decyzję, Alek go posłuchał i poszedł na odpowiednie miejsce, ustanowione za punkt startowy. Potem Mateusz miał jeszcze długo sobie wypominać tą bierność. Nawet Alek, gdyby spojrzał na to z perspektywy czasu, już bez tych wszystkich emocji, chyba sam zauważyłby, że popełnia ogromny błąd. Bo działanie pod wpływem takiego wewnętrznego rozbicia - smutku, zdezorientowania, niepewności i tej piekielnej wściekłości nigdy nie wychodziło zbyt dobrze. Częściej niosło za sobą śmiertelne niebezpieczeństwo. On był tego świadomy, ale złość go nakręciła. Wprost dodała mu skrzydeł. Skrzydeł, które szybko zostały podcięte.

     Asia stała przy bandzie razem z Luizą, która zdążyła się już zaangażować w rolę fotoreportera i całą swoją uwagę poświęciła wykonywaniu zdjęć kolejnym zawodnikom. Lekceważyła w ten sposób przyjaciółkę, lakonicznie odpowiadając na zadawane przez nią pytania. Joasia jednak nie miała jej tego za złe ani też nie męczyła zbytnio wymuszoną rozmową. Rozumiała, że dziewczyna musi się dobrze spisać, aby na stałe otrzymać posadę, na której przecież tak bardzo jej zależało. Asia nie miała zamiaru przeszkadzać przyjaciółce w spełnianiu swoich marzeń. Dlatego też, bez słowa sprzeciwu, dotrzymywała jej towarzystwa, podrygując z zimna w rytm głośnej muzyki i z uwagą przyglądając się snowboardzistom, a w szczególności oczekując na znajome twarze. Wraz z upływem czasu, ze zdziwieniem odkryła, że bawi się całkiem nieźle i że nawet jej udzielił się nastrój panujący pod stokiem. Razem z innymi widzami głośno dopingowała zawodników, nie zwracając uwagi na zdziwienie malujące się na twarzy Luśki, która była przekonana, że tym razem przegięła i nie uda jej się tak łatwo rozchmurzyć Asi. Tymczasem dziewczyna sama odnalazła świetny humor, a gdy na starcie pojawił się Mateusz, mocno ścisnęła kciuki, tylko na chwilę poważniejąc. Niestety niezbyt wiele to pomogło. Chłopak przejechał ładnie, ale nie uchronił się przed błędami, które nawet Asia, niezaznajomiona z przepisami tych zawodów, zdołała wychwycić gołym okiem. On sam chyba wiedział, że nie pokazał wszystkiego, co potrafi, bo pokręcił głową z niezadowoleniem. Zdobył się jednak na uśmiech, gdy dostrzegł znajomą postać pośród tłumów.
- Nie wiedziałem, że jesteś tak wielką fanką tego sportu - zagadnął do Joasi, gdy zbliżył się do miejsca, w którym stały obie dziewczyny. - Żadne znaki na niebie ani na ziemi na to nie wskazywały.
- Powoli się wkręcam. Nie widać tego? - spytała, a on uśmiechnął się przepraszająco.
- W każdym razie bawcie się dobrze. Idę pogonić Alka, aby ładnie się dla was zaprezentował, aby koleżanka mogła sfotografować coś znacznie bardziej widowiskowego, niż to, co ja wam zaprezentowałem.
- Poczekaj! - zawołała za odchodzącym chłopakiem Asia. Kiedy tylko się zatrzymał, pożałowała swojej decyzji, ale było już za późno, aby się wycofać. Mateusz wrócił do nich, spoglądając na nią pytająco. Joasia czuła, że na jej policzki wyskoczyły niechciane rumieńce, ale westchnęła tylko i zamykając oczy, wykrztusiła to, co leżało jej na sercu od początku tych kwalifikacji i czego nie zdołała powiedzieć odpowiedniej osobie, gdy miała ku temu najlepszą sposobność. - Przekaż Alkowi, że życzę mu powodzenia i za niego też mocno trzymam kciuki.
     Chłopak uśmiechnął się promiennie, skinął głową i odszedł w tylko sobie znanym kierunku, a ona znowu zaczęła śledzić kolejne przejazdy, a raczej starała się to robić, bo tym razem to Luiza zamęczała ją pytaniami, uniemożliwiając odpowiednie skupienie się. Oczywiście, wszystkie dotyczyły tej nietypowej prośby i samej osoby Alka. Kiedy jednak w końcu dziewczyna zrozumiała, że na chwilę obecną nic więcej nie wyciągnie od Asi, zaproponowała skorzystanie z przepustki i przeniesienie się w obszary dostępne tylko zawodnikom i upoważnionym do tego ludziom. Odnalazły dogodne miejsce do dalszej obserwacji, akurat, gdy na starcie pojawił się Alek. Wtedy też Asia, zgodnie z obietnicą, zacisnęła palce, pragnąc, aby tym razem przyniosły zawodnikowi więcej szczęścia. Wciąż nie przeszła jej złość, jaką odczuwała względem niego, ale widząc, jak bardzo mu zależy, by dobrze wypaść w konkursie, nie mogła postąpić inaczej, niż wspierać go od początku do końca.
    Obserwowała, jak wychodzi z progu, zgrabnie wykonuje przejazd po poręczy i perfekcyjne ląduje na śniegu, a następnie nabiera rozpędu, kierując się na jeden z niższych wyskoków. Popisał się kilkoma, trudnymi technicznie obrotami i prawidłowym, może nieco zachwianym lądowaniem. Otrzymał za to brawa od widowni, ale widocznie nie poczuł się tym zadowolony, bo tuż po dotknięciu deską ziemi, znowu nabrał szybkości, tym razem decydując się na najwyższą z przeszkód. Zaatakował ją z niezwykłą agresją, niespotykaną jeszcze u żadnego z jego poprzedników. Wzbił się wysoko w powietrze i już miał zacząć wykonywać przygotowane wcześniej triki, ale jakby nagle się zawahał czy rozmyślił. Dziewczyna obserwowała to z niedowierzaniem, czując jak czas zwalnia, a serce w niej kompletnie zamiera, zapominając jak należy prawidłowo pompować krew. Widziała, że chłopak zawisł na chwilę w powietrzu, po czym spanikowany, zaczął wymachiwać szybko rękoma, próbując odzyskać straconą równowagę, ale to już nie mogło go uratować. Spadł. Uderzył o ziemię z potworną siłą i przeturlał się jeszcze przez parę metrów, nim ostatecznie się zatrzymał. Bezwładnie niczym szmaciana lalka lub kukiełka, której ktoś dla żartów przeciął  niezbędne do funkcjonowania sznurki.
     A w Asi coś pękło na ten widok. Jakaś niewidzialna blokada, która do tej pory trzymała jej emocje w ryzach i nie dopuszczała, aby ujrzały one światło dzienne. Krzyk przerażenia mimowolnie wydobył się z jej gardła, ściągając na nią tym samym uwagę innych. Wcale się tym nie przejęła. Nawet na nich nie patrzyła. Wzrok utkwiła w nieprzytomnym chłopaku, do którego wciąż nikt się nie zbliżał. Nie rozumiała tego, tej cholernej ignorancji. Przecież mijały cenne sekundy, od których mogło wiele zależeć, a absolutnie nic się nie działo. Wszyscy tylko obserwowali w milczeniu, czekając na nie wiadomo co. Ona sama nie mogła znieść tej bezczynności. Chciała do niego pobiec i upewnić się, że nic mu się nie stało, ale Lusia, jakby przewidując jej zamiary, chwyciła ją mocno za rękę i pokręciła przecząco głową, gdy dziewczyna spojrzała się na nią z pretensją w oczach. Joasia miała zamiar natychmiast osądzić przyjaciółkę o znieczulicę, o brak zrozumienia, co do jej pogmatwanych uczuć, ale szybko zmieniła zdanie. Bo przecież Luiza rozumiała ją doskonale. Niby żartowała, niby się śmiała, lecz od początku do końca wiedziała. I to nawet wtedy, kiedy Asia uparcie wypierała ze świadomości ten prosty fakt, że Alek nie jest dla niej tak do końca obojętny. Luśka wiedziała, że to nie jest wielka, typowo powieściowa miłość, ale czuła też, że ta relacja daleko odbiega od zwykłej wrogości, a na którą powoływała się Joasia. Umiała postawić się w jej sytuacji, bo ona również, choć nie znała zbyt dobrze chłopaka, odczuwała niepokój, a wręcz zwyczajny strach, które wkrótce odnalazły swoje odbicie też w reszcie widzów. Kiedy nic się nie zmieniło, a chłopak wciąż się nie podnosił z ziemi, przez tłum zaczęły przetaczać się co jakiś czas pomruki zaniepokojenia, co chyba zmusiło organizatorów do jakiejkolwiek reakcji, bo po chwili na miejscu pojawiła się ekipa ratunkowa i podbiegła do nieprzytomnego Alka. To wcale nie uspokoiło Asi. Ona wciąż drżała o losy chłopaka.



24 komentarze:

  1. Jejujejuuuu ;-;
    Co się stało z Alekiem?! Czy on w ogóle żyje? Tyle pytań, a zero odpowiedzi......
    Dalej, jak zawody? Jakie wyniki? Kto wygra? Czy one w ogóle się będą rozgrywać?
    Czekam na odpowiedzi, bo aż nie wiem co powiedzieć. Same pytania!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż taką potworną sadystką nie jestem, aby zabić głównego bohatera w połowie opowiadania, a nawet jeszcze nie w połowie! No, ale co z nim będzie? Tego nie zdradzam.
      Zawody się odbędą, bo jednak takie jest świat biznesu. Klęska jednego człowieka nie przekreśla całej konkurencji, bo byłoby to nieopłacalne dla organizatorów. Maniek będzie miał się okazję poprawić.
      Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  2. Ponowny widok Magdy wywołał w Alku powrót uczuć co do dziewczyny. Do tego jego złość zwiększyła się, kiedy zobaczył ją w towarzystwie Przemka - dawnego znajomego, z którym nie ma najlepszych wspomnień. Nie ma mu się co dziwić.
    Zawody, zawody, zawody. Dla Mańka ten zjazd nie był najlepszy, ale na pewno nie tak zły jak dla Alka! :O Przewrócił się i stracił przytomność, jezu! Mam nadzieję, że nic mu się nie stało i że się chłopak pozbiera jakoś po tym. A, no i reakcja Asi, hmm... chyba już go nie nienawidzi, jak uparcie twierdziła. Chyba zaczyna mu na nim zależeć, co pokazała sytuacja upadku Alka.
    Czeeekam z niecierpliwością na nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie powiedziałabym, że widok Magdy wywołał w Alku powrót uczuć. Bo one w nim były przez cały ten czas. Nie łatwo jest zapomnieć o swojej pierwszej miłości, zwłaszcza, że on ją naprawdę kochał. To ona wszystko zepsuła, oszukując go, zdradzając i związując się z Przemkiem. Ale tak - to zdecydowanie zwiększyło złość Alka.
      Maniuś jeszcze będzie miał szansę zabłysnąć, a Alek już niestety nie. On nawet nie tyle, co się przewrócić, a spadł i to z dobrych, kilku metrów i nie mógł się jakoś ratować łagodniejszym upadkiem. Nie wszystkie przeszkody są tak wysokie (te, na Soczi mnie przeraziły! :o), ale tutaj postanowiłam się dodatkowo poznęcać nad Aleczkiem stawiając na jego drodze jedną z wyższych.
      Asia niby go nienawidzi za to, co jej powiedział i za to jego całe zachowanie, ale jak widać to też w jakimś stopniu zwykła gra. Tutaj z Alkiem mogliby podać sobie ręce, bo oboje nie są szerzy sami ze sobą. No cóż, powoli chyba muszę ich jakoś do siebie zbliżyć (choć wielkiej miłości nadal nie obiecuję) więc cieplejsze uczucia muszą się pojawiać.
      Dziękuję pięknie i pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. Rozdział jest genialny!
    Kurczę, szkoda mi Mateusza, tak dobrze przygotował się do zawodów, a nie poszło mu zbyt dobrze. Jednak mógł na własne oczy zobaczyć, jak w Asi rodzi się fascynacja snowboardem, a to już coś. I mógł zanieść Alkowi wieś, że ktoś wiernie mu kibicuje...
    Ten Przemek to kawał drania, zaczepił Alka specjalnie, by mu dokuczy. Co za dziewczyna z tej Magdy, że wolała kogoś takiego? :o
    Zastanawiam się, czy uczucia chłopaka to rzeczywiście jeszcze miłość, czy tylko jej bolesne wspomnienie, zwłaszcza, że wzmianka o Joannie wytarła z jego myśli obraz byłej dziewczyny.
    Kamiński zdecydowanie nie powinien przystępować do zawodów w takim stanie, o czym dobitnie świadczy jego wypadek. Mam nadzieję, że nic poważnego mu się nie stało!
    Nie można jednak winić Mańka, za to, że go nie powstrzymał - przecież nie mógł wiedzieć, jak to się skończy.
    Podobała mi się też postawa Luizy, która mimo zrozumienia dla uczuć przyjaciółki nie pozwoliła jej zrobić niczego głupiego i niepotrzebnego.
    Niecierpliwie czekam na informacje o stanie zdrowia Alka! :)
    PS. Smutno mi, że nie było Pandy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Mati będzie miał jeszcze okazję pokazać, na co naprawdę go stać we właściwych zawodach. Tutaj jednak trochę stres go zjadł i wyszło, jak wyszło. Jeżeli tylko zrozumie, że nie mógł nijak zapobiec wypadkowi Alka to będzie dobrze. Bo w sumie wyrzucanie sobie tego, że nie powstrzymał przyjaciela przed startem, widząc w jak fatalnym jest stanie, niczego już nie zmieni. Snowboard ma to do siebie, że jeżeli tracisz koncentrację to natychmiast obrywasz po tyłku. Tutaj trzeba być skupionym w 100%. Sama niejednokrotnie przez to przechodziłam ;) Alek źle zrobił decydując się na przejazd, wiedząc, że nie potrafi zebrać myśli. To wystarczyło, aby skończyło się jak się skończyło. Najgorsze, że on wcale po tym nie zmądrzeje. Ale tutaj ciiii, nic nie mówię.
      Przemek jest okropnym człowiekiem, a Madzia w sumie jest jego warta. Pasują do siebie idealnie. Ona nie doceniła tego, co zaoferował jej Alek - tego prawdziwego, wspaniałego uczucia. A nawet więcej, bo bez żalu z niego zadrwiła. No, a biedny chłopak wciąż nie może się z tym pogodzić. Ciężko jest zapomnieć o pierwszej miłości, zwłaszcza, że z jego strony wszystko było szczere. To ona wszystko zepsuła.
      Jednak Joasia jest kimś zupełnie innym i tym intryguje Alka. Tylko że w tym wypadku o miłości mówić nie można. Raczej o zauroczeniu, a i to chyba za dużo. W każdym razie, według mnie, bo Lusia i tak wie swoje ;) Widzi, jak przyjaciółka reaguje na chłopaka i jak zachowała się, gdy zdarzył się ten wypadek. To pozwoliło jej wysnuć własne wnioski i trwale się nich trzymać. No nic, zobaczymy co tam dalej wykluje się w mojej wyobraźni ;)
      A Pandzia będzie już w kolejnym rozdziale ^^ Troszkę poprawi nastrój, bo póki co zrobiło się dość grobowo.
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  4. Ok,mówiłam, ze Mateusz powinien wygrać itd, ale to noe znaczyło, ze miałas sprawić, zeby mojemu Alusiowi biednej stało sie cos takiego (naprawde, ze tez ta Magda głupia musiała tu przyjść...tylko mi nie mów, ze ten Przemek wygra,bo wyjdę z sienie i stanę obok),,,, mam nadzieje, ze nie bedzie potrzebował jakiejś operacji czy cos... I ze zapomni o dawnej dziewczynie szybciej,niz mysli, a to dzieki Joasi. Dobrze,ze uświadomiła sobie,iż wcale go nie nienawidzi,tylko troche szkoda,ze w az tak... Hardkorowych warunkach. Czekam z niecierpliwoscia na ciąg dalszy. Moze jakes radosniejsze uczucia sie pojawia albo chociaz troche zejdziesz z Alka, co? Bo to dosc okrutne tak go męczyć... Np.moze z ojcem sie pogodzi? Tak na dobry początek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, jestem straasznym stworzonkiem, że tak gnębię biednego Alka, ale jego sytuacja znacząco się poprawi i to już niedługo. Bez obaw! ;)
      A kto wygra zawody? Nie zdradzę tego, aczkolwiek Maniuś wciąż ma szansę, aby tutaj zabłyszczeć. Madzia miała się pojawić i pojawiła. Niestety, w takich a nie innych okolicznościach i przyczyniła się w jakimś stopniu do tego wypadku. Bo snowboard to przepiękny sport, ale jak tracisz czujność to natychmiast obrywasz po tyłku. Sama wiele razy tego doświadczyłam - no nie aż tak bardzo jak Aluś, ale też kilka kontuzji nałapałam w poprzednich sezonach. W tym szczęśliwie udało się obyć bez żadnej :) Aluś też się z tego wygrzebie. Nie jestem taką sadystką by pozbywać się głównego bohatera nawet nie w połowie opowiadania!
      Czasami, aby zrozumieć najoczywistsze fakty trzeba doznać większego wstrząsu. Wypadek Alka z całą pewnością dał do myślenia Asi i uzmysłowił kilka, ważnych kwestii. Tylko to jak ona się do nich odniesie to już zupełnie inna sprawa.
      Dziękuję ślicznie i pozdrawiam!

      Usuń
  5. O matko ... aż nie wiem co mam napisać! Wspaniały rozdział! Ale po kolei ... Magda pojawiła się w najgorszym momencie. W sumie sam jej widok bo z Alkiem nie rozmawiała ... za to zrobił to Przemek i to w dość perfidny sposób. Widać było że chciał go trochę wyprowadzić z równowagi. Jak widać o pierwszej miłości nie tak łatwo jest zapomnieć, a przykład Alka jest idealny. Za to jestem zaskoczona (podobnie jak pan Aleksander) zachowaniem Asi! A raczej tym że życzyła mu powodzenia. Ok, wiem że dziewczyna wcale nie jest zołzą i ma dobre serce, ale mimo wszystko po brzydkim zachowaniu Alka miała prawo być obojętną. A tu taka miła niespodzianka :) Ale niestety wszystko skończyło się fatalnie wraz z upadkiem Alka. Złość dodaje skrzydeł, ale też odbiera zdrowy rozsądek. Alek prosił Mańka o skupienie, a czy sam zrobił to samo? Zaczynam wątpić ... niestety. Straszny pech. No i znowu zachowanie Asi ... Alek nie jest jej obojętny, to już wiadome :) Nie będę tego przecież zrzucać na samarytańskie serce! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie za cudny komentarz :*
      Madzia miała się jeszcze pojawić, a ten moment wydał mi się najmniej odpowiedni, a przez to właśnie najlepszy ze wszystkich :) Z Alkiem nie rozmawiała, ale wcale nie musiała, aby sprawić, że chłopak stracił tak cenną koncentrację. Nie robiła tego celowo, tak po prostu wyszło.
      Przemek natomiast działał z premedytacją. Chciał dopiec dawnemu kumplowi i w dużym stopniu mu się to udało.
      Pierwszej miłości nie jest się zbyt łatwo wyzbyć z pamięci, zwłaszcza, że ze strony Alka uczucie było czyste, a wina leżała tylko po stronie Magdy. To ona wszystko zepsuła.
      A Asia zaskoczyła chyba nawet samą siebie. Ona dalej nie chce przyznać, że Alek nie jest dla niej jedynie wrogiem, którego stara się unikać. Chłopak zdołał ją zaintrygować i nieświadomie powołał do życia uczucia, których Asia sama nigdy by w sobie nie odkryła ;) To jednak nie oznacza, że w kolejnym rozdziale rzucą się sobie na szyję i wszystko zakończy się happy endem. Oj, nic z tego :D Jestem tak potworną osobą, że jeszcze troszkę ich pomęczę.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Nie ma to jak moja skleroza xd byłam pewna, że rozdział skomentowałam już dawno, a tu proszę, nawet go nie przeczytałam xd
    Ale już jestem i mam zamiar się wypowiedzieć.
    Pewnie gdyby nie to, że mam dobry dzień (nawet bardzo ^^) opieprzyłabym Cię siostrzyczko za to co stało się Alkowi. ale skoro mam taki dobry humor to tego nie zrobię. będę tylko ubolewać nad tym, co się mu stało. Przemek i Magda... chyba szybuję już sokowirówkę, aby ich tam do niej wrzucić i zrobić miazgę! (taaa oglądałam przed chwilą "1000 sposobów na śmierć" jak widać humor mi się udzielił xd) takie chamy! a tak Magda to prawdziwa s***. niby nic nie zrobiła, ale i tak jej nienawidzę!
    Alek, Aluś, Aleksandrze. nie umieraj mi tylko! nie teraz. wiem, że w końcu umrzesz ;c ale nie teraz. to nie jest dobry moment. musisz jeszcze Aśkę nauczyć jeździć!
    A nasza Asiuna dojrzewa xd skoro już dochodzi do takich myśli to jest na dobrej drodze do szczęścia. no dobra, nie wiem czy wytrzyma z Alkiem, ale za to ja będę szczęśliwa xd
    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ty nie dobra :D Ale moja skleroza i tak wygrywa z twoją, siostruniu!
      Uff, czyli jednym zdaniem - upiekło mi się? To dobrze, bo myślałam, że mnie ukamienujecie za to znęcanie się nad Aleczkiem. W takim razie mam wolną drogę i mogę jeszcze trochę go pomęczyć ^^
      A cóż to za mordercze zapędy w tobie drzemią? :o Przemuś i Madzia nie są święci, ale żeby ich zaraz przez sokowirówkę przepuszczać? Szkoda urządzenia :D Tak, tak mam przedziwny system wartości w tym opowiadaniu!
      Aluś na tamten świat się nie wybiera, a ja nie byłabym tak potworną sadystką, aby uśmiercać go w połowie opowiadania ( no dobra, może i bym była, ale nie tym razem ^^ )
      Asiunia wreszcie zrzuciła klapki z oczu, ale to nie znaczy, że nagle wszystko zacznie się układać. Tak dobrze to nie ma! Przecież mnie znacie :*
      Ja też życzę ci mnóstwa weny, a za komentarz pięknie dziękuję!
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  7. Ja teraz będę rozpaczać, bo napisałam taki ładny, długi komentarz, chciałam go opublikować, kiedy mój zacny internet się rozłączył. Ech, kocham go po prostu XD Mój komputer ma jakiegoś haka na Twoje opowiadanie, bo już drugi raz, gdy komentowałam, odmówił mi posłuszeństwa XD Jednakże przechodząc do treści...
    Bardzo polubiłam Luizę. Sama nie wiem dlaczego, ale ta radosna istotka wiele wnosi do opowiadania. Jest takim małym promykiem szczęścia *.* Przypomina mi także o moich przyjaciołach, którzy często zachowują się w ten sam, charakterystyczny, pełen pozytywnej energii sposób. Cieszę się więc, że wykreowałaś taką, a nie inną postać.
    Alek z pewnością jeszcze przez długi czas nie zapomni o słowach ojca. Teraz odbudowanie relacji ojciec-syn będzie niezmiernie trudne. Nawet jeśli mężczyzna nie był do końca świadomy tego, co mówi, musiał przynajmniej w pewnym stopniu myśleć w podobny sposób. Pijani ludzie nie potrafią tak dobrze kłamać.
    Całe szczęście, Alek ma oddanych przyjaciół. To oni są jego prawdziwą rodzinę, choć niepołączoną więzami krwi. Jednak DNA w tej kwestii ma najmniejsze znaczenie. To smutne, że chłopak lepiej czuje się w domu kumpla niż swoim własnym, jakby nigdzie nie potrafił znaleźć miejsca dla siebie.
    Pojawienie się Przemka i Madzi wszystko zepsuło. Czytając, odebrałam wrażenie, że dziewczyna celowo pragnęła zdekoncentrować Alka, sprawić, by przegrał. To okrutne z jej strony. A Przemek mógł sobie przynajmniej podarować całą rozmowę z młodym snowboardzistą. Do Alka powróciły wszelkie wspomnienia z przeszłości. Z pewnością widok Magdy w ramionach innego mężczyzny był dla niego bardzo bolesny. Nic dziwnego, że nie mógł skupić uwagi na jeździe. Co z nim będzie? Cały czas próbuję połączyć prolog z resztą opowiadania. Czy planujesz go uśmiercić? Wiem, nie powiesz mi tego teraz, ale mam nadzieję, że tego nie zrobisz. Może chciałaś przez to powiedzieć, że już nigdy nie stanie na nogi? Nie wiem XD I ze zniecierpliwieniem czekam na wyjaśnienie.
    Szkoda, że Mateusz popełnił tak wiele błędów. Z pewnością stres zrobił swoje, choć chłopak był znakomicie przygotowany. Liczę na to, że przejdzie kwalifikacje i wystartuje w zawodach. Jeśli nie teraz, to za jakiś czas :)
    P.S. Przykro mi, że zawiesiłaś Ostatnie Tango. Było to jedno z moich ulubionych opowiadań. Dokonałaś nie lada wyczynu, bo zainteresowałaś mnie fantasy, choć jestem antyfanką tego gatunku xD Mam nadzieję, ze wróciszs z nową dawką weny do kontynuacji tej historii.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział, zwłaszcza dlatego, że zżera mnie ciekawość na temat sytuacji Alka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to tylko nie tobie komputer takie cyrki odstawia przy moim opowiadaniu! Coś w nim złego jest :D Albo wszystko sprzeciwia się przeciwko mnie.
      Luzia jest cudna i coś czuję, że w kwestii tej postaci jeszcze mnie udusicie przed końcem tej historii. Ale o tym cii! O tym w przyszłym rozdziale albo jeszcze kolejnym!
      Aluś długo, długo całkiem nie wymaże z pamięci krzywdzących, lecz też nie do końca prawdziwych, słów ojca. Jednak ten wypadek trochę załagodzi tą trudną sytuację między nimi. Paweł zda sobie po części z tego, że syn znaczy dla niego naprawdę bardzo dużo i nie wyobraża sobie życia bez niego, a ukochana kobieta na chwilę odejdzie w zapomnienie.
      No tak, Alkowi oddanych przyjaciół odmówić nie można. Zawsze ma w nich wsparcie i może na nich liczyć. Niestety, bolesna prawda jest taka, że w domu Mańka od zawsze czuł się lepiej, szczególnie w tych ostatnich latach, kiedy sytuacja nieco się skomplikowała.
      Nie, nie - Madzia jest okropna, ale aż tak zajść mu za skórę by nie mogła. Wcale nie zdawała sobie sprawy z obecności byłego chłopaka. Natomiast doskonale wiedział o tym Przemek, który zadziałał dość perfidnie, bo wiedział, że Alek ich obserwuje, wciąż czuje coś do Magdy, a mimo to wykorzystał to by osłabić lub nawet pozbyć się konkurenta, który mógłby mu zagrozić - w związku, ale przede wszystkim na zawodach.
      Ja już na szczęście mniej więcej połączyłam sobie ten prolog z resztą opowiadania i jego zakończeniem ^^ Za to też mnie ukamienujecie, ale nie mogę się powstrzymać. W każdym razie od kolejnego rozdziału zacznie się troszkę skakania w czasie. Mam nadzieję, że nie okaże się to zgubne dla mnie i całość wyjdzie całkiem fajnie. No dobra, nie fajnie. Ciekawie :D
      Nie, nie powiem ci jakie zamiary mam względem Alka. Nie mogę tego zrobić, bo wszystko bym zepsuła ;)
      Mateusz będzie miał jeszcze okazję się poprawić. Nie mówię, że od razu wskoczy na pudło, ale dam mu szansę!
      Tango musiałam zawiesić, aby go całkiem nie zepsuć. Bo zależy mi na nim bardzo, a póki co straciłam serce do fantastyki. Zaczęło ono bić w całkiem nieprawdopodobnym, nie podobnym do mnie kierunku zwykłych obyczajówek ;) Ale Tanga nie skreślam! Wrócę tam. Jak nie za tydzień, nie za miesiąc, to w wakacje. W wakacje na pewno.
      Bardzo, bardzo dziękuję za przepiękny komentarz i pozdrawiam serdecznie! :*

      Usuń
  8. Niedorzeczne i niedopuszczalne. Zaniedbanie, jakie należy naprawdę solidnie ukarać. Powinnaś wymyślić mi srogą karę, naprawdę.
    Na szczęście w końcu się ogarnęłam i postanowiłam dodać ten komentarz. Coś ostatnimi czasy znowu ochota na pisanie czegokolwiek sobie ze mnie kpi i po prostu ucieka, gdzie pieprz rośnie, przez co zaniedbuję takie kochane duszyczki, jak Ty. Ale, jak już podkreśliłam, ogarnęłam się, o!
    I jestem u Ciebie :D

    Zacznę od razu od Magdy. Naprawdę, to dziewuszysko nie musiało nic nawet mówić, żebym je od razu oceniła. Ona jest po prostu jakaś nienormalna. Ja rozumiem, że jej chłopak nowy też bierze udział w konkursie, ale mogłaby zachować choć odrobinę godności i się tak do niego nie lepić na oczach Alka. Szczerze powiedziawszy, to chciałabym, żeby Alek pokonał tego naburmuszonego, zapatrzonego w siebie, głupiego Przemka i pokazał Magdzie, że oprócz zarąbiaszczego chłopaka z charakteru, traci także Miszczunia w snowboardzie. Boże, ileż ja bym dała, żeby ona cierpiała! Naprawdę! Może i jestm wredna, zła i w ogóle be, ale nie mam co do niej innych odczuć, aniżeli wielka i bardzo szczera nienawiść. Ta kobiecina od samego początku mi się nie podobała, a jak przeczytałam, że pojawiła się na zawodach, to normalnie... Telefon biedny wytrzymał. :)
    Mam jednak nadzieję, że to wszystko, to całe wydarzenie, nie wpłynie stale na Alka. Że chłopak jednak będzie dał radę się pozbierać. Że uda mu się jakoś pozbierać i na powrót skoncentrować na teraźniejszości, a nie przeszłości. Bo ileż można rozpamiętywać to, co się stało? Wiem, bardzo długo. Oj, tak... Ale jednak trzeba walczyć. Mieć nadzieję na lepsze jutro. Bo może ono naprawdę kiedyś nadejdzie, ale musimy mu na to pozwolić, co? Alek powinien w końcu zapomnieć o Magdzie. A ja nie widzę innej okazji do wyrzucania jej z pamięci jak teraz. Kiedy pojawiła się Aśka. Dziewczyna naprawdę jest bardzo fajna i strasznie normalna, serio. Uważam ją za normalną, a w moich kryteriach niewiele osób zasługuje na takie miano. Albo ktoś jest super, albo głupi. Normalni ludzie to rzadkość i dlatego ich cenię ;D Więc, jak możesz tutaj wyczytać, lubię Aśkę i naprawdę dobrze jej życzę. Tym bardziej, że wierzę, iż chociaż na chwilę jest ona w stanie sprawić, by mój kochany Aleczek w końcu zapomniał o tej zołzie jednej ;/ Wiążę z Joanną wielkie nadzieje, więc mnie nie zawiedź, ok?
    Chciałam jeszcze jedynie wspomnieć o tym, że Maniek także zaczyna się wkradać do mojego serca. On jest taki… inny? Przystępny? Otwarty na ludzi? Tak, to są dobre określenia. I jednocześnie jest niesamowicie przyzwoitym człowiekiem i wspaniałym przyjacielem. Tak niesamowitych osób nie spotyka się na każdym kroku. Powtarzam się zapewne, lecz Alek naprawdę ma niesamowite szczęście, że trafił mu się ktoś taki. Ja na jego miejscu bym chyba z radości codziennie skakała. Bo trzeba być farciarzem.

    Ej, kończę, bo jestem po 580 ml Desperadosa, a piwo działa na mnie znacznie szybciej niż inne trunki, więc trochę zaczynam gadać od rzeczy. Tak więc, moja droga, do spisania!!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie gadaj takich głupot ;) Karać cię nie mam za co, no może za to marudzenie, kochana! No, ale skoro już ogarnęłaś to i tak nie ma o czym mówić :D Bo byłoby mi bardzo, bardzo przykro gdybyś znowu od nas uciekła!
      A tak odnosząc się do twojego komentarza, za który oczywiście pięknie dziękuję, to zgadzam się. Magda jest straszną jędzą, ale tym razem nie działała z premedytacją. Okazując czułość Przemkowi, wcale nie zdawała sobie sprawy z obecności Alka. Tutaj zawinił chłopak, który dość perfidnie próbował robić koncentrację konkurenta. Niestety, skutecznie. Co oczywiście nie zmienia faktu, że Madzia święta nie jest. Nie jestem pewna, czy gdyby jednak wiedziała, że obserwuje ją były chłopak, zachowałaby się inaczej.
      Aluś to silny chłopak jest i się podniesie. Tyle mogę obiecać. Asia w jakimś malutkim stopniu uświadomi mu, że nie powinien ciągle rozmyślać od przeszłości. Ona jest ważna, ale nie można ciągle w niej tkwić. Trzeba w końcu zrobić ten krok na przód.
      Asia - normalna? Powiem ci, że to chyba najlepsze dla niej określenie. Jest naprawdę sympatyczną dziewczyną i może w końcu ktoś to dostrzeże ;)
      Postaram się nie zawieść twoich oczekiwań na tym gruncie, choć nie byłabym sobą, gdybym czegoś przy okazji nie pokomplikowała i to już w kolejnym rozdziale!
      Mańka bardzo lubię! Może nie tak jak Alka czy Pandę, który już dawno skradli moje serducho, ale Maniuś też z rozdziału na rozdział trwale wkrada się w moje łaski. Dlatego też cieszę się, że i ty również go polubiłaś ^^
      Alek zdecydowanie miał wielkie szczęście, że spotkał w swoim życiu ludzi, którym tak bardzo na nim zależy.
      A ty nie pij tyle! :D Chociaż, dobra. Przy weekendzie można - pozwalam :D
      Pozdrawiam!


      Usuń
  9. Przepraszam tak bardzo za kolejne spóźnienie. Ostatnio niestety poza wszystkimi problemami nie mam chwili wolnego czasu. A teraz coś mnie złapało na początek wiosny, leżę w łóżku i cieszę się że mogę czytać takie piękne rzeczy.

    Boże, ile w tym odcinku było ukrytych emocji, cała gama, podnoszący się nastrój, wzrastająca temperatura i nagle ten wypadek- jako wybuch, trochę rozrywający serce, choć na szczęście już wykluczyłaś, iż to już prologowa scena...
    Co się stało? O ile dobrze zrozumiałam to nie było jakieś potknięcie, czy kłopot techniczny. On stanął w powietrzu, jakby stracił wiarę, stracił poczucie sensu, potrzebę wygranej. Jakaś przytłaczająca siła przebiła magię snowbordu- jego miłości.
    I niestety w jego przypadku nie mamy za zadanie się zastanawiać co się stało, tylko która z rzeczy zaważyła.
    Była, która jakiś czas temu bardzo go upokorzyła? Sytuacja rodzinna? A może myślał o Asi. Dziewczynie w której mógłby w sumie szukać jakiejś przeciwwagi. Szczęścia i porządku, a jednocześnie prawdziwego uczucia. Bo ona od początku, choć nieco zamknięta i nie oczywista, jest do tego zdolna.
    Co jeszcze? Dodam, że uwielbiam sposób przedstawienia Alka. Tych jego wewnętrznych warstw, do których nawet najbliżsi przyjaciele nie mają prawa wstępu.
    Czekam na więcej i tym razem postaram się bardzo przybyć na czas.
    Pozdrawiam;)
    Gdybyś miała wolną chwilkę to u mnie nowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci pięknie za komentarz :* A przepraszać nie ma za co, ja sama ostatnio zbyt wiele zajęć mam, a i choroba też mnie niedawno dopiero opuściła. Co jest z tą wiosną w tym roku to ja nie mam pojęcia.
      Nie, nie do prologowej scenki jeszcze trochę czasu upłynie. A co się stało? Na to pytanie chyba sam Alek ci nawet odpowiedzi nie udzieli. Brak koncentracji miał tutaj kluczową rolę. A na nią złożyło się już wiele czynników.
      Alek to skomplikowany typek, który jeszcze nie jedno ma do udowodnienia. No, a do ciebie już lecę i zagłębiam się w rozdział :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Nadrobiłam, choć trochę mi to zajęło :)

    Z Alkiem poczułam taką dziwną więź. Lubię go, po prostu. Pomimo wszystkich wad, opryskliwości - lubię go :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!
      Strasznie mi miło, że całość ci się spodobała i że Alek zyskał sympatię ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  11. Jestem w ogromnym szoku! Kiedyś pomyślałabym sobie "ee, przecież nie uśmierci głównego bohatera!", ale szczerze powiedziawszy teraz wydaje mi się, że mogła byś to zrobić i jestem bardzo zaniepokojona jego upadkiem.
    Myślałam, że ten konkurs będzie przełomem w jego życiu. Zostawi wszystkie przeciwności za sobą, stanie oko w oko z wyzwaniem i pokona wszystkie swoje słabości. Pokaże wszystkim na co go stać i że powrócił mistrz. na pewno utarłby tym nosa swojej byłej i temu okropnemu Przemkowi, który chciał go chyba zdekoncentrować i wyprowadzić z równowagi. Chyba mu się to udało. W ogóle nie rozumiem jego toku rozumowania. Zdobył Magdę, odbił mu dziewczynę, więc to chyba powinno mu wystarczyć. Po co podchodzi i gada te żałosne zdania? Dałby se siana. Ale tu plus dla Alka, że nie dał się sprowokować. Mądry chłopak!
    Ale wracając do mojej poprzedniej myśli. Myślałam, że inaczej to zostanie rozegrane. Brałam pod uwagę tylko happy end i że któryś z chłopaków na pewno wygra bądź zajmie wysokie miejsce. A tu taka niespodzianka! Wszystko potoczyło się nie tak jak trzeba i mam tylko nadzieję, że nie zakończy się tragedią.
    Swoją drogą, zachowanie Aśki, ten jej strach o nieznajomego chłopaka, ta troska i oparcie, które mu okazała kilkoma słowami są niesamowite. To naprawdę ciepła osoba, aż jestem w szoku, że ma w sobie tyle życzliwości po tym co jej nagadał wczesniej i jaki był.
    Dobra koniec gadania, lecę dalej:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, jeszcze dobrze mnie nie znasz ^^ W swojej karierze pisarskiej i nie do takich rzeczy się posuwałam, jak uśmiercenie głównego bohatera, więc miej się na baczności :D
      Konkurs w jakimś stopniu był przełomem w życiu Alka. Zrozumiał wiele kwestii, ale ich ogrom jednak ostatecznie go przytłoczył.
      Przemek niestety to potworny typ. Z Magdą są siebie warci. Na szczęście są to postaci epizodyczne i zbyt często już pojawiać się nie będę. Na szczęście, bo nie wiem czy sama bym to wytrzymała -.-
      Myślę, że jednak happy end w takim metaforycznym sensie udało mi się tutaj przemycić. No bo w końcu Alek przegrał, ale wygrał też coś dużo cenniejszego, a mianowicie zdobył uwagę Asi i spowodował, że ona sama też co nieco zrozumiała. Sprawił, że dziewczyna jest troszkę pewniejsza swoich uczuć ^^

      Usuń
  12. Tytuł mnie zastanawiał, miałam wrażenie, że Alkowi się powiedzie. Miałam trochę chyba racji, ale i Mateuszowi też nie poszło najlepiej. Swoją droga to mnie to zastanawia, jak oni się tak wybijają w górę, bo przecież jeżdżą szybko, więc chyba trudno zatrzymanie się czy coś. Nie wolno się zastanawiać, co ja bardzo lubię ;D. Kolega kiedyś moje podejmowanie decyzji i realizacje ich, nazwał zastojem, a nie tempem ;P. Ale ogólnie sport wydaje się dosyć fajny. Bardzo mnie to ucieszyło, że zawodnicy się dopingują i wspierają, a nie ze sobą tam mocno rywalizują i tylko dogryzają. Mam trochę wrażenie, że ludzie są bardziej sztuczni teraz i fałszywi. Brakuje mi tej przyjaźni wśród innych czy po prostu miłego słowa od innej osoby, aby pocieszyć czy zdopingować. Trzymam więc kciuki za Mańka, aby jednak się dostał. Dobrze, że na początku chociaż dobrze mu szło, bo to dało jakąś nadzieję. Ech, nie lubię takich ludzi jak Przemek. Przyjdzie taki i zacznie mącić człowiekowi w głowie. Taka Magda to się powinna wstydzić tego, co zrobiła. Szczerze mówiąc, to Przemek nie powinien tak gadać, bo skoro dziewczyna raz poszła do innego, to może zrobić to ponownie. Chyba trudno jest jednocześnie kochać i nienawidzić. Zwłaszcza, że tak bardzo chce się, aby przeważyło to drugie. W końcu nie da się od tak wymazać tylko spędzonych chwil, no i pewnie bliskości jak to w związkach bywa. Czymś ona się jednak od tej przyjaźni różni. Przytulić po przyjacielsku można, ale w związku można sobie chyba pozwolić na więcej bliskości. Też mnie zdziwiło to, że nikt tak długo nie podszedł do niego. Na szczęście w końcu ktoś się tam ogarnął. Ciekawi mnie czy coś mu się stało. Bo zabić, go nie zabiłaś ;p. Mam wrażenie, że może w tym czasie pozna się trochę bliżej z Asią. Swoją drogą zdziwiło mnie to, że mimo wszystko życzyła mu powodzenia, ale to miłe z jej strony, może dotrze do Alka, że jednak nie jest taka zła. W końcu niedawno sam chciał ją przeprosić. Może wreszcie będzie miał ku temu okazje? Może w końcu to powiem, bo znowu zapomnę: co do tego, że Alek jest blondynem, też mam kumpla blondyna... i w tym zawsze dziewczyna ma jakoś ciemne włosy. Nie trafiłam jeszcze na to, aby blondynka przyjaźniła się z blondynem ;d. Ale to, że jest blondynem jakoś wzbudza u mnie sympatię ;p. Znowu... "Kamyk" mój kolega z klasy miał taką ksywkę, ale też jej nie lubił ;p. Jej, niech Luiza w końcu przestanie jej truć głowę z tym chłopakiem. No cóż lecę dalej, aby dowiedzieć, co też zrobiłaś mojemu jednemu z ulubionych bohaterów. Zastanawia mnie, co na to jego tata...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alek nie zwyciężył w kwalifikacjach, ale swoim wypadkiem spowodował, że Asia jednak zrozumiała, że chłopak nie jest tylko jej wrogiem, a raczej znaczy dla niej coś więcej, choć na ten moment to chyba za dużo powiedziane.
      Jak się wybijają? Powiem ci, że ja "fruwania" jeszcze nie okiełznałam, ale wydaje mi się, że duża prędkość+wysoka przeszkoda+odpowiednia praca nóg i można latać :D Całość polega na tym, aby się nie zastanawiać. Ja też lubię sobie wszystko przemyśleć, ale w tym sporcie nie ma na to miejsca. Decyzję trzeba podejmować szybko, bo i prędkość przy zjeździe jest imponująca.
      Snowboarding jest dość nietypowym sportem, jeżeli chodzi o zachowanie zawodników. W innych dyscyplinach jeden drugiego często my zeżarł wzrokiem, a tutaj ludzie są naprawdę wspaniali! Często oglądam pokazy i początkowo takie przyjazne zachowanie nie przestawało mnie zaskakiwać, potem zaczęło bardzo podobać i żałuję, że inni sportowcy nie przejęli takich obyczajów.
      No, ale nawet w tak zgranej społeczności zdarzają się osobniki niemiłe. Do tej grupy z całą pewności zalicza się Przemek. Chłopak chciał zdekoncentrować rywala i cóż... udało mu się. Udowodnił, że Magda wcale nie zniknęła z myśli Alka. To głupie, zwłaszcza, że dziewczyna jest okrutna i nikt nie dał Przemkowi gwarancji, że nie potraktuje go tak jak Aleksandra.
      Nie, nie mogłam go zabić ^^ Choć to w moim wypadku nigdy nie jest takie wiadome, jak by się mogło zdawać!
      Powiem ci, że znowu tak bardzo się nie mylisz, wiesz? Jak ty to robisz :D
      Ja jestem ciemną blondynką i przyjaźnię się z blondynem. To też się liczy? :D Chociaż te moje włosy to same nie potrafią się określić, jaki kolor mają mieć. Raz są wyraźnie blond, a miejscami przechodzą aż w brąz. Zależy od słońca. No, ale przyznam ci rację - w opowiadaniach zazwyczaj też spotykam się z podobnym zestawieniem: jasne + ciemne włosy.
      Luiza jest męcząca i irytująca, ale zwykle osiąga swój cel, więc... :D Nie, no nie będę nic zdradzać.
      Dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń