sobota, 13 września 2014

18. Naiwność nie zna granic


     Julka była inna. Inna niż Asia czy Magda, czy nawet obie dziewczyny razem wzięte. Była bardziej otwarta, roześmiana, pewna siebie, a przy tym nie traciła swojego uroku. Alek miał okazję szybko się o tym przekonać, choć wcale tego nie planował. Spotykając ją na stoku, podczas pierwszego dnia w Austrii, nie sądził, że w niedługim czasie zostanie skazany na jej częste towarzystwo. Nawet nie próbował zwalać winy na zwykły kaprys losu. Chłopak był przekonany, że swoje zasługi w podobnym rozegraniu miał Adam, który źle zinterpretował zachowanie Alka. Mężczyzna pewnie chciał dobrze, ale tylko wprowadził w życie Kamińskiego jeszcze więcej niewiadomych. Bardzo niebezpiecznych niewiadomych, które z łatwością mogły namieszać w głowie tak młodego człowieka. Alek wcale nie był tego świadomy i może tylko dlatego nie zaprotestował, gdy jego ojczym oznajmił, że to właśnie Julka ma ocenić jego predyspozycje do jazdy na desce oraz umiejętności nauczycielskie. Od jej wyroku miała zależeć dalsza przyszłość chłopaka w Austrii. To go denerwowało, ale nie mógł się zbuntować. Nie miał takiego prawa. Dlatego, gdy dziewczyna przyszła do niego, spełnił jej prośbę i podążył za nią. Posłusznie, niczym kukiełeczka pozbawiona własnej woli. Był to pierwszy, ale z całą pewnością nie ostatni raz, gdy Alek odrzucił swoje zdanie na rzecz zachcianki Julki. Powoli stawał się od niej zależy, choć wtedy jeszcze nie zdołał się zorientować. Wydawało mu się, że ma wszystko pod kontrolą, a tak naprawdę znowu pozwolił się omamić, oczarować fałszywą delikatnością i obłudnym uśmiechem anioła.
- Więc Eliza to twoja matka? - spytała Julia, gdy szli obok siebie w stronę wyciągów. Ilekroć dziewczyna zbliżała się do niego, prawie dotykając go swoim ramieniem, Alek wzdychał ciężko i odsuwał się nieco, aby odzyskać skradzioną odległość, która w jego mniemaniu uznawana była za przyzwoitą.
- Teoretycznie - burknął, przewracając oczami. Nie chciał rozmawiać o swoich układach rodzinnych, zwłaszcza z kimś obcym, dopiero co poznanym. Julka go peszyła, denerwowała swoją żywotnością i pewnością siebie. On też kiedyś taki był, ale to minęło bezpowrotnie. Splot różnych wydarzeń nieco namieszał mu w psychice, czyniąc go zagubionym we własnym życiu. Momentami czuł się niczym małe dziecko umieszczone w nieznanym środowisku.
- To dziwne, wiesz? - zapytała, a jej oczy zabłysły wesoło. - Ona jest taką miłą, spokojną kobietą, natomiast ty... - Bez wstydu zlustrowała jego sylwetkę, wpędzając go w lekkie poddenerwowanie, po czym beztrosko wzruszyła ramionami. - Jesteś inny. W ogóle mi jej nie przypominasz.
- Widzę, że bardzo dobrze ją znasz - odparł chłodno, nerwowo poprawiając uchwyt na trzymanej w dłoni desce. 
- Można powiedzieć, że jest moją rodziną. Ona i Adam - szepnęła, nagle smutniejąc. Alek widząc, jak radosny uśmiech znika z jej ust, natychmiast poczuł się paskudnie i zapragnął się zrekompensować. Tylko nie wiedział, w jaki sposób to osiągnąć, nie przekraczając pewnych granic ustanowionych przez samego siebie. - Bo widzisz, ja swoich biologicznych rodziców nigdy nie znałam. Nic nie pamiętam ze swojego dzieciństwa. Nie wiem, czy pozbyli się mnie celowo czy coś ich do tego zmusiło. Nie jestem tego pewna, ale może lepiej żyć w tej nieświadomości, bo prawda mogłaby okazać się bolesna, a przez to niszczycielska... W każdym razie, wychowałam się w domu dziecka. To nie były wesołe czasy, wiesz? Nie, jasne, że nie wiesz, bo ciebie w tym samym czasie otaczali kochający ludzie, którzy pewnie zapewniali ci wszystko, o co tylko poprosiłeś. Nam z kolei brakowało dosłownie wszystkiego. Sierociniec, do którego trafiłam, nie był żadnym luksusowym hotelem. Był przepełniony po brzegi, więc trzeba było zacisnąć zęby i oszczędzać. Nie istniało tam pojęcie prywatności ani własności. Nawet własnego łóżka nie miałam! Musiałam je dzielić z młodszą od siebie dziewczyną... To nie było istotne. Z czasem człowiek się przyzwyczajał. Ze wszystkim się pogodziłam, prędzej czy później. No prawie ze wszystkim. Nie mogłam zrozumieć tylko jednego. Braku miłości. Niby od początku nikt nam jej tam nie obiecywał, ale jako dziecko i tak jej oczekiwałam. Tylko że w takim miejscu nawet ciepłe uczucia stanowiły towar luksusowy i strasznie na nich oszczędzano. Kilkoro dorosłych próbowało podzielić swoją uwagę na kilkanaścioro przygarniętych sierot. To nie było łatwe zadanie i z całą pewnością to nie ich wina, że nie zawsze im się to udawało. Doceniałam i nadal doceniam, to co dla nas zrobili. Tylko że nikomu nie życzę podobnego losu... No dobra, masz mnie. Wiem, że i tak było to lepsze, niż gdybym miała znaleźć się na ulicy. W domu dziecka chociaż zapewnili nam opiekę oraz podstawowe wykształcenie, gdyby nie ci ludzie nie wiem, gdzie w tym momencie bym była i czy w ogóle gdziekolwiek bym była. Czy bym sobie poradziła bez ich pomocy... W każdym razie zawsze byłam dobra w nauce, szczególnie języków. Dlatego, gdy tylko stałam się pełnoletnia i trzeba było opuścić bidul, natychmiast uciekłam za granicę. Postąpiłam trochę lekkomyślnie, bo nie miałam praktycznie nic. No może trochę oszczędności, które albo zarobiłam sama, albo podarowali mi moi opiekunowie na lepszy start w dorosłym życiu. Tych pieniędzy nie było zbyt wiele, ale wystarczająco, abym mogła opłacić koszty podróży. Byłam szczęśliwa, gdy dotarłam do Austrii, ale ta radość szybko się skończyła, gdy zorientowałam się, że nie mam pojęcia, co dalej. 
- Adam ci pomógł?
- Nie, to twoja mama była pierwszą osobą, która wyciągnęła do mnie pomocną dłoń. Widziała, jak żebrzę przy sklepie i zainteresowała się, dlaczego tak młoda osoba to robi. Gdy opowiedziałam jej swoją historię, ona podzieliła się ze mną swoją. Nie wiem, dlaczego to zrobiła. Nie pytaj. Może po prostu zauważyła pewne podobieństwa między nami. Może nie mogła w sobie już dłużej dusić prawdy, a we mnie dojrzała wiernego słuchacza? Nie powiem, żebym nim była, ale za kawałek bułki zrobiłabym wtedy wszystko. Eliza chciała porozmawiać. Zaprosiła mnie na obiad do hotelu, w którego właścicielem był Adam i zaczęła opowiadać. Przedstawiła, jak to z nią było i co zmusiło ją do wyjazdu. Powiedziała, że ma dziecko, które zostawiła z mężczyzną, którego nigdy nie kochała i uciekła. Wiesz, że płakała, gdy mi o tym mówiła? Naprawdę żałowała, że cię zostawiła. Bo ona cię kocha, Alek. 
- Nie możesz tego wiedzieć - prychnął, ale raczej bez przekonania. Historia, którą podzieliła się z nim dziewczyna zrobiła na nim ogromne wrażenie i wydawało mu się, że blondynka doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Julia patrzyła na niego uważnie, czekając, aż się złamie i porzuci tą durną maskę nieczułego buntownika. Przejrzała go od razu. 
- Nie mogę, ale zazdroszczę ci tego. Tej miłości, którą otaczają cię bliscy ludzie. Mnie nikt nigdy nie kochał. - Westchnęła, gdy spostrzegła, że ucieka przed nią wzrokiem. - W każdym razie, Adam pomógł mi później. Złożył mi propozycję, której nie mogłam odrzucić. Potrzebowali bowiem instruktorki snowboardu, bo mieli braki w kadrze. Szukali kogoś profesjonalnego, ale Eliza naciskała, więc postanowił dać mi szansę. Problem był tylko jeden. Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z deską, ale postanowiłam spróbować. Adam dał mi tydzień. Powiedział, że jeżeli w tym czasie załapię o co chodzi, on może mnie zatrudni. Jako instruktorkę i kelnerkę w barze na wieczornej zmianie. Pół na pół. Jak widać, udało się. Dał mi nadzieję na nowe życie.
     Alek zamyślił się, a ona mu nie przeszkadzała. Przez chwilę szli w ciszy, którą w końcu przerwała Julia.
- A jak z tobą? - zapytała, chcąc na chwilę zmienić temat. - Niby grasz twardziela bez uczuć, ale Eliza mówiła mi, że jednak jakaś dziewczyna zakręciła ci w głowie. Opowiesz mi o niej?
     Opowiedział. Odsłonił przed nią swoją prawdziwą twarz, stając się nagle bezbronnym. Zdradził, jak to wszystko naprawdę się zaczęło i jak rozwijało. Julia słuchała, wtrącając od czasu do czasu jakieś komentarze lub zadając pytania. Nie ukrywała swojego oburzenia, gdy przyznał, że nie zawsze traktował dobrze tej swojej Asi. Potrafiła go opieprzyć, a on wiedział, że Julia ma rację. Zasługiwał na potępienie za to, jaki był kiedyś. Jakim nadal zdarzało mu się być. Jednak to, że w końcu jednak zdecydował się zostawić to wszystko, opuścić Aśkę, gdy wszystko układało się w porządku, stanowiło dla Julii największy szok. W końcu ona wyjechała, aby uciec przed problemami, a Alek wybrał tę samą drogę, ale zdawałoby się, że zupełnie bez powodu. 
- I zostawiłeś ją samą? - spytała, unosząc wysoko jasne brwi, tak, że zniknęły pod kurtyną gęstej, prostej grzywki. - Samą z przyjaciółmi? Z dwoma chłopakami? Dziękuję, nie mam innych pytań. Alek, to nigdy się nie udaje!
- Panda i Maniek nigdy by mi tego nie zrobili - stwierdził z całą pewnością, na jaką było go stać. Alek gorąco wierzył w przyjaźń chłopaków i nie dopuszczał do siebie możliwości, że mogliby zawieść, wykorzystując jego nieobecność. - Znam ich od dziecka. Są mi bliscy, jak bracia. Zamierzam niedługo ich tutaj zaprosić, więc sama ich poznasz i zrozumiesz, że są w porządku. No, a Asi po prostu ufam.
- Czasem, po prostu zwyczajnie nie wystarcza. No, ale dobrze, to przecież twój wybór. Ja tylko nie pokładałabym w nich tak wielkiej wiary, gdybym sama znalazła się w takiej sytuacji. Przyjaźń, przyjaźnią, ale jednak uczucia nie są czymś, co można kontrolować i dowolnie przekształcać. - Widząc uparty wzrok chłopaka, tylko pokręciła głową i westchnęła. - Nic tutaj nie ugram. Nie będę się dalej produkować, skoro to do ciebie w ogóle nie trafia. Po prostu zapamiętaj sobie moje słowa, a poczuję się usatysfakcjonowana, zgoda? No, a teraz zajmijmy się czymś innym. W końcu po coś tutaj przyszliśmy...  - Figlarny uśmiech na nowo zagościł na jej ustach, jakby ostatnia rozmowa szybko odeszła w niepamięć. - Zobaczymy, czy to twoje urocze ciałko, spisze się równie dobrze, jak świetnie wygląda. Kto pierwszy na górze? 
     Zanim zdążył zareagować, Julka puściła się biegiem w kierunku wyciągu, szybko przypięła deskę do butów i już jej nie było. Alek pokręcił głową z niedowierzaniem, uśmiechnął się i szybko podążył za nią. Naiwnie, jak kukiełka.

     Zachowywał się tak dalej, coraz bardziej się pogrążając z dnia na dzień i z tygodnia na tydzień. Zaczął liczyć się z jej opinią, a każda, pojedyncza pochwała, która padła z ust Julki była dla niego niezwykle ważna. Absurdalnie. Dziewczyna nie powinna działać na niego w ten sposób, a mimo to, on stał się od niej w pewnym stopniu zależny. Oczarowała go gracją, z jaką poruszała się na desce i pewnością, z którą twardo stąpała po ziemi. Chociaż życie jej nie oszczędzało, potrafiła się pozbierać, wziąć los w swoje ręce i jednak odbić od dna. Sama. No może tylko z niewielką pomocą obcych sobie osób. Alek był świadomy, że on sam nigdy czegoś podobnego nigdy by nie osiągnął. Bez przyjaciół wcale by sobie nie poradził. To oni dźwignęli go na nogi, gdy osiadł bezradnie w ciemnej otchłani własnych problemów, załamując ręce. Maniek i Panda przytrzymali go przy powierzchni i asekurowali, gdy stawiał pierwsze kroki, po każdym, kolejnym upadku. Nie odwrócili się, nie zawiedli go. Mógł im bezwzględnie ufać. Liczył, że właśnie tak już będzie zawsze. Nie mógł się bardziej mylić. Jednak on o tym nie wiedział. To, co działo się w Polsce było dla niego niedostępną tajemnicą.
- I właśnie dlatego powiem mu, że kompletnie się nie nadajesz. Nie dość, że poruszasz się jak kaczka, to jeszcze kompletnie nie masz podejścia do dzieci. Biedny chłopiec był całkowicie przerażony, gdy tylko na ciebie spojrzał... - Dopiero te słowa wyrwały go z otępienia. Spojrzał ze zdziwieniem na Julkę, która siedziała na śniegu tuż przy nim, na co dziewczyna zaśmiała się cicho.
- Co? - spytał, nie rozumiejąc takiego zachowania dziewczyny. Do tej pory wydawało mu się, że jest ona z niego zadowolona. Przecież robił, co chciała. Posłusznie wykonywał każde, nawet najgłupsze polecenie. Tak, jak polecił mu to Adam współpracował z nią już niemal od miesiąca, ucząc najmłodsze dzieciaki jazdy na snowboardzie. I chociaż nie zawsze wychodziło mu to dobrze, to zawsze się starał. Podglądał techniki stosowane przez Julię i sam próbował ją naśladować. Nie miał podejścia do dzieci, irytowały go błędy, które powtarzały się notorycznie podczas kolejnych lekcji. Mimo to Alek nie złożył słowa skargi. Nie poskarżył się, że jednak woli wziąć pod swoje skrzydła kogoś bardziej świadomego, z kim lepiej będzie mu się dogadać. Po prostu walczył o utrzymanie stanowiska. Był przekonany, że będzie dobrze, ale jednak słowa blondynki wskazywały na coś zupełnie innego.
- Śmieję się tylko - odparła przekornie, gdy spostrzegła, że wywołała w nim tyle wątpliwości, a jej oczy zabłysły wesoło. - Aczkolwiek musisz mnie ładnie poprosić, żebym wypadła przed Adamem wiarygodnie, gdy będę mu składała ostateczny raport!
- Nie rozumiem, o czym mówisz. Nie zamierzam ci się kłaniać, abyś przekazała Adamowi pochlebne opinie na mój temat. - Alek odpiął wiązania i wstał z ziemi, pragnąc znaleźć się jak najdalej od dziewczyny. Przy niej nie mógł normalnie myśleć. Przytłaczała go swoją jasną, energetyczną osobowością. Czuł, że kompletnie traci kontrolę nad relacją, która połączyła go z Julią, a to wywoływało w nim niepokój.
- Boże, człowieku, ale ty jesteś poważny! - zwołała za nim Julka i po chwili znowu zrównała się z nim krokiem. Jednak zamiast posłusznie podążać obraną przed niego trasą, dziewczyna chwyciła go za rękę i przytrzymała w miejscu, znowu obstawiając przy swoim. - Chodź, musimy nad tobą poważnie popracować. Za godzinę rozpoczynam swoją zmianę w barze, ale możemy pójść tam wcześniej, napić się czegoś rozgrzewającego. Nie wiem jak ty, ale ja nieźle zmarzłam.
     Nie chciał iść. A jednak poszedł. Julka kierowała nim, jak chciała, a on nie potrafił zdobyć się nawet na słaby bunt. Pozwolił, aby dziewczyna zaciągnęła go do baru mieszczącego się nieopodal hotelu, w samym centrum ośrodka narciarskiego, i posadziła na barowym krzesełku tuż przy ladzie. Kazała mu czekać, więc czekał z cierpiętniczą miną, a ona sama zniknęła na chwilę na zapleczu. Ludzi nie było dużo. Tylko od czasu do czasu przemykali pojedynczy turyści lub całe rodziny, ale te z kolei kierowały się od razu do części restauracyjnej. Bar, bogato wyposażony w wysokoprocentowe napoje, o tej porze nie przykuwał szczególnie niczyjej uwagi. Mimo to Alek czuł się nieswojo. Dlatego odetchnął z ulgą, gdy wróciła do niego Julka - tym razem już nie w grubej, snowboardowej kurtce, lecz w zwykłej, czarnej i zdecydowanie zbyt krótkiej sukience, która stanowiła jej formalny strój do pracy. Wzrok chłopaka automatycznie zlustrował całą jej sylwetkę, nieco dłużej zatrzymując się na nieosłoniętych, zgrabnych nogach, jakich pozazdrościłaby blondynce niejedna z modelek. Długie, pięknie wyrzeźbione poprzez regularne treningi wyglądały naprawdę imponująco, więc nie było w tym nic dziwnego, że i Alek w jakimś stopniu uległ wdziękom dziewczyny. Patrzył się na nią jednak zbyt długo, niż by wypadało. Zupełnie niepotrzebnie. Kiedy zrozumiał swój błąd, było już za późno. Julka zdążyła wyłapać, że zwróciła jego uwagę i wcale nie czuła się tym speszona. Wręcz przeciwnie. Uśmiechnęła się zalotnie, mrużąc figlarnie oczy.
- Pan pozwoli, że pana obsłużę? - spytała, wślizgując się za ladę i śmiejąc się cicho.
- Julka, to nie jest dobry pomysł - wymamrotał, starając się wykręcić i wrócić na stok, gdzie czuł się najpewniej. Austria była spełnieniem jego marzeń, ale równocześnie przytłaczała go wieloma aspektami związanymi z funkcjonowaniem w tym nowym miejscu. Niektórych miejsc wolałby nigdy nie odwiedzać. Bar kojarzył mu się wyłącznie z nałogiem ojca, a od tego przecież pragnął się ostatecznie odciąć. Nie mógł pojąć, jak to się stało, że w końcu sam wylądował za barmańską ladą.
- Przestań, przecież nie będziesz siedział cały wieczór sam w czterech ścianach i się smucił. Jesteś młody, nie obciążają cię żadne obowiązki. W domu nie czeka żona z kolacją ani stęsknione dzieci. Chłopaku, pora się zabawić i skorzystać z korzyści, jakie daje wysoka pozycja ojczyma!
     Dziewczyna podsunęła mu kieliszek przepełniony zgubnymi procentami. Alek spojrzał na nią nieufnie, ze skwaszoną miną, ostentacyjnie ignorując postawiony przed nim alkohol. Nie bawiły go takie rozrywki.
- Ulżyj sobie - kusiła Julia. - Zapewniam cię, że po tym znikną te wszystkie zmartwienia, które zaprzątają ci teraz głowę. I nie, nie mów mi, że nad wszystkim masz kontrolę. Widziałam, jak zachowywałeś się dzisiaj na stoku. Całkiem zignorowałeś swojego kursanta, nie odpowiadając na żadne jego pytanie. To nie jest przykład pełnej władzy nad swoimi myślami. Możesz mi zaufać. Coś o tym wiem.
     Zaufał. Sam nie wiedział, dlaczego to zrobił, ale naprawdę jej uwierzył. Zanim odwaga go opuściła, szybko pochwycił postawione przed nim szkliwo i pochłonął zawartość jednym łykiem. Nie wyszło to, tak jak sobie zaplanował. Brak doświadczenia w spożywaniu podobnych trunków błyskawicznie dał o sobie znać. Chłopak zakrztusił się. Zaczął kaszleć, oczy zaszły mu łzami, a gardło paliło go żywym płomieniem. Julia patrzyła na niego z rozbawieniem, pomieszanym z zażenowaniem. Nie sądziła, że chłopak w tym wieku może okazać się kompletnym abstynentem. To odkrycie podsunęło jej do głowy pomysł. Okrutny, niesprawiedliwy, ale zapewniający mnóstwo rozrywki i być może jeszcze innych korzyści. Naiwność Alka mogła okazać się całkiem wygodna. Julka tylko na to liczyła. Nie chciała rozkochiwać w sobie chłopaka. Owszem, był on w jej typie, ale ona nie szukała miłości. Już dawno zapomniała o istnieniu takiego uczucia. Było jej ono zupełnie niepotrzebne, ale możliwość ingerencji w związek syna własnej szefowej i zabawa jego kosztem wydawała się czymś ciekawym. Julia chciała wynagrodzić samej sobie krzywdy sprzed lat, a Alek był jej do tego potrzebny. Pragnęła namieszać, chciała zobaczyć, do czego doprowadzi, gdy wprowadzi w życie niewinnego chłopaka jeszcze jedną niewiadomą. Dlatego też, ze zwodniczym uśmiechem, podsunęła Alkowi kolejny kieliszek, niby zagadując, a tak naprawdę zalewając jego organizm alkoholem, do którego chłopak był absolutnie nieprzyzwyczajony. Aleksander się rozluźniał i namawianie go na spożycie kolejnych drinków stawało się banalnie proste. Nie trzeba było wiele, aby Kamiński w końcu całkiem stracił kontrolę. 
- No zobacz, chłopie, coś ty zrobił. Mama nie będzie zadowolona, gdy cię zobaczy w takim stanie. Lepiej schowajmy cię u mnie - wymruczała, uśmiechając się do niego słodko. Nie odpowiedział. Patrzył się przed siebie nieobecnym, zamroczonym wzrokiem. Julia miała, co chciała. Przynajmniej połowicznie. To jednak jej nie satysfakcjonowało. Rzuciła szefowi słowo wytłumaczenia, dlaczego musi na chwilę zniknąć i pomogła Alkowi wstać. Chłopak nie był aż tak pijany, jak jej się na początku wydawało. Dzielnie sam przeszedł kilka kroków, może tylko nieco chwiejnym krokiem. Julia skierowała go w stronę tylnego wyjścia, uparcie ciągnąc za rękę, gdy zaczął się wahać i protestować. Nie pozwoliła mu się wycofać, a gdy tylko przekroczyli próg pokoju w mieszkaniu, które wynajmowała nieopodal baru, zatrzasnęła za nim drzwi, lekko go na nie popychając. 
- Pocałuj mnie - kusiła, a jej oczy zabłysły drapieżnie w półmroku, który panował w pomieszczeniu.
- Nie chcę - wybełkotał, choć sam już nie wiedział, czego naprawdę chce, a czego nie.  W głowie mu wirowało, a słowa wypowiedziane przez dziewczynę nagle straciły swój sens.
- Nieprawda - wymruczała mu do ucha, odsuwając zasuwak jego kurtki i zsuwając mu ją z ramion. - Pragniesz mnie, tylko o tym jeszcze nie wiesz. Udowodnię ci, że mam rację.
     Pocałowała go. Złożyła odważny pocałunek na jego szyi, a potem na zarysie szczęki. Alek potrząsnął głową, próbując odsunąć od siebie dziewczynę, ale ruchy, które wykonywał były nieskoordynowane, zupełnie niegroźne. Na Julce nie robiły żadnego wrażenia.
- Asia...
- Nie ma jej tu. Ale jestem ja. Tylko ja. To będzie nasza tajemnica - szeptała przekonująco. - Mogę być twoją Asią na tę jedną noc.
- Nie - powtórzył uparcie, lecz mniej pewnym tonem. - Ja... - Alek nie miał już okazji dokończyć tej wypowiedzi. Julia zamknęła jego usta namiętnym pocałunkiem, nie słuchając dalszych protestów. Zbyt dobrze wiedziała, że chłopak nigdy nie dopuściłby do takiej sytuacji, gdyby tylko był w stanie. Że zwyczajnie tego nie chciał. Nie chciał nawet wtedy, gdy i jego wargi odnalazły wspólny rytm z jej ustami. Trochę koślawy, ale zachłanny. Sprzeczny. Idiotyczny. Niepoprawny. Zupełnie niemożliwy.

12 komentarzy:

  1. A to pizda, za przeproszeniem!
    Zgrywa wielką ofiarę, biedną pokrzywdzoną przez los dziewczynkę, a tak naprawdę jest cyniczna i wyrachowana, o! To że ona miała w życiu mnóstwo problemów wcale nie znaczy, że musi zwalać je na głowę innym. A żeby spotkała ją za to kara! I to surowa!
    Biedny Aluś. Chyba całkiem się załamie jak już wytrzeźwieje i dotrze do niego co nie do końca świadomie zrobił...
    Jezu. Ale mi ta Julka ciśnienie podniosła! Nie znoszę takich laleczek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dzięki za komentarz :*
      Bo Julka jest pokrzywdzona, może dlatego zachowuje się w ten sposób... Chociaż w dużej mierze zależy to od charakteru. Trochę ma wspólnego z tym poprzednim Alkiem. On też krzywdził ludzi, bo żył w przeświadczeniu, że wolno mu to robić, skoro inni bawili się jego kosztem. Tylko że Alek w końcu zrozumiał, że popełnia błąd, a Julka jeszcze do tego nie doszła. To wszystko przed nią. Póki co bardzo skrzywdziła Alka... Aż serduszko mnie boli, jak pomyślę sobie, co będzie z nim dalej.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. czyliz grubsza to,co się spodziewałam,tylkoże przynajmniej nie z własnej woliAlka. ale cóż,mógłby wykazywac się więszą inteligencją,wiadomo było, do czegodąży ta dziewczyna..miała z pewnością ciężkie życie, ale sam fakt,że postanawia się zwierzać z takiej przeszłości już przypierwszym spotkaniu, nie świadczy o niej za dorbze.... tak,jakby nie miała nic do stracenia,jakby od początku grała w jakąś chorą grę. i dlatego ciężko mi jej było współczuć nawetnma początku rozdziały,a co dopiero później. dziewcyzna umie świetnie grać i to nie jest zbyt pocieszające... nieźle sobie owinęła biednego Alka wokół palca. biendy chłopak,życie mu wiele nie ułatwia,ale tutaj sam sobie był winny, za dużo pozowlił tej dziewczynie..trochę za krótko opisałąs to uczenie dzieci na swnoboardzie,dopiero potem oagrnęłam,o co chodziło z tym chlopcem.zaprazam na nowość na odnalezcprzeznaczenie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aluś niestety jest naiwny. Ma to po mnie - bez dwóch zdań. No, ale cóż, stało się. Chłopak uwierzył Julce, która od początku prowadziła swoje gierki. I nawet ta wymuszona szczerość nie była czymś przypadkowym. Ona dobrze to sobie przemyślała.
      Wiem, że trochę za krótko opisałam jego początki w Austrii jeśli chodzi o naukę dzieci, ale zrobiłam mały przeskok, aby ruszyć coś z akcją do przodu. Może niepotrzebnie, ale nie będę już tego zmieniać.
      Dziękuję za komentarz! U ciebie również go przeczytałam, teraz tylko muszę to jakoś fajnie skomentować, a jak zwykle brakuje mi na to czasu. Nie martw się, jakoś tam dotrę na dniach :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. No wiecie co? I to tak szybko? Ja już nie wiem za kogo pierwszego mam się zabrać, Ciebie czy Julkę? Która to chcę się zapoznać z moim szerokim wachlarzem tortur? Monika pójdzie na pierwszy ogień *zaciera łapki*. Szczerze mówiąc jak znam ludzi, którzy łatwego życia nie mają, to często nie mszczą się, a raczej są najzwyczajniej mili, pomocni i niezależni. Nie ma w nich takiej nienawiści jak jest w Julce. Można oczywiście to rozumieć, jeżeli chciałaby się mścić na osobach, które dostarczyły jej tego cierpienia, ale co wspólnego z wyrządzoną krzywdą miał Alek? Dlatego też raczej to zależy od charakteru niż od przeżyć. Mnie to zawsze zastanawia jak to jest z tym zaufaniem. Czasem nie powie się nic ważniejszego osobie, którą się zna od lat, a czasem pogadamy tylko chwilę i mamy chęć powiedzenia tej osobie o wszystkich naszych bólach. Czasem bierze się to chyba z tego, że chcemy się po prostu odwdzięczyć, czujemy, że ktoś się przed nami uzewnętrznił, czyli trochę nam ufa. Miło ze strony Elizy, że zajęła się tą dziewczyną. Cóż Alek czuje się skrzywdzony i jak ma problem z okazywaniem uczuć, to jest trochę do usprawiedliwienia, ale on sam się nie mści na innych i nie wykorzystuje, jak zrobiła to Julka. Wydawała się taką miłą dziewczyną, choć wiedziałam, że coś namiesza, to nie myślałam, że aż tyle, a przede wszystkim... nie tak szybko. Skończy się tylko na pocałunku? Chyba nie. Ja nie rozumiem tego całego chlania ;p. Niby będą na tym samym poziomie, bo Asia też święta nie jest, a raczej Maniek... ale oboje... to nie była ich wina. Tylko, że na pewno to nie wyjdzie tak prosto, bo tak się nie da... bo trzeba namieszać - geniusz zła, Monika się o to postara! ;P. Ach, zabiję Cię kiedyś... Zwaliłaś taką ładną przyjaźń, jak mogłaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie! Weź Julką, weź Julkę! :D Ona bardziej zasłużyła!
      No, ale dobra. Po kolei. Otóż nie wyjaśnię ci w tym momencie, co też kierowało tym absurdalnym zachowaniem Julki. To kiedyś wyjdzie na jaw. Te wszystkie jej pobudki, dlaczego postanowiła potraktować Alka w tak przedmiotowy sposób. Na ten moment milczę ;)
      Eliza to dobra kobieta i bardzo współczująca. Nie potrafiłaby przejść obojętnie obok Julki, która wyraźnie sobie nie radziła. Szkoda, że dziewczyna tego na dłuższą metę nie doceniła.
      Ja chlania też nie rozumiem i nie zrozumiem nigdy. Sama potrafię się bawić świetnie bez alkoholu, ale niestety niektórym jest on koniecznie potrzebny do szczęścia. Alek był w tym wypadku na straconej pozycji, ale trochę to jego wina, bo mógł trzymać się swojego zdania, ale w końcu dał się oczarować Julce i efekt mamy powyżej. Czy skończy się na pocałunku? Okaże się w kolejnym rozdziale :D
      Ja też cię bardzo lubię, hahah :D
      Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  4. Pierwsze wrażenie zazwyczaj jest mylne i takie okazało się w moim przypadku. Na początku Julia wydała mi się normalną dziewczyną, która w życie Alka może wnieść wiele radości i takiej zwykłej szczerości. Miałam wrażenie, że będzie wspaniałą przyjaciółką, która wszystko zrozumie i będzie potrafiła doradzić niczym kiedyś Panda lub Maniek. Sporo zawdzięcza jego matce i ojczymowi i choćby z chęci odwdzięczenia się powinna pomóc Alkowi. Na początku rozdziału właśnie tak sądziłam. I nawet zaczynałam ją lubić, choć ta jej gadatliwość wydała mi się bardzo irytująca, a fakt, że kieruje nim jak lalką, mega podejrzany. Ale chyba w życiu nie podejrzewałabym, ze zachowa się w ten sposób! No bo to, że chciała się zabawić jego kosztem i specjalnie go upiła było poniżej poziomu! Gdyby Alek tego chciał i z własnej woli odwzajemnił pocałunek, to byłaby to wina ich obojga, ale skoro wszystko było misternie uknutą intrygą tlyko po to by zaciągnąć go do łóżka bądź pocałować, to ja już kurde pytań nie mam. Ta dziewczyna wydawała się naprawdę spoko, było mi jej żal i cieszyłam się, ze w końcu stanęła na nogi i życie jej się poprawiło, a okazała się zwykłą su*ą! Wybacz za to słowo, ale inaczej jej się określić nie da. Tym bardziej, że chwilę wcześniej Alek jej zaufał, otworzył się przed nią i opowiedział o swoim życiu. W pewnym sensie mógł poczuć w niej przyjazną duszę, a ona to wszystko perfidnie wykorzystała. No brak mi słów! Zabiłabym! Nie dość, że chłopak i tak jest kompletnie rozbity, jest w nowym miejscu, z nowymi ludźmi, zostawił stare życie, przyjaciół, dziewczynę, to ta mu jeszcze dowaliła. Co za....!!

    Ale Ty lubisz komplikować mu życie;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julcia zdecydowanie normalna nie jest. Wyrachowania za to jej nie brak. Wszystko, co robi dobrze sobie wcześniej przemyśli. Tak też było w przypadku rozmowy z Alkiem. Nie mówię, że było to kłamstwo. Ale raczej ciężko jest zwierzyć się nieznajomej osobie z takiej przeszłości, skoro była ona rzeczywiście tak bardzo bolesna... Julcia dużo gra i nie zachowuje się fair. Ona nie postrzega pomocy, którą otrzymała od matki Alka za coś za co powinna być wdzięczna, raczej doszukuje się w tej zależności kolejnych korzyści dla siebie.
      Oj, na upiciu Alka wcale tylko się nie skończy. Dziewczyna znalazła sobie świetną zabawę, gdzie będzie mogła do woli zabawiać się kosztem niewinnego chłopaka. Alek po prostu znalazł się w niewłaściwym miejscu o zdecydowanie niewłaściwym czasie. No, ale Kamiński jest cholernie naiwny. W tym wypadku bardzo przypomina mi mnie samą. Ja też nigdy nie wiem, komu mogę ufać i w rezultacie zawsze wybieram źle i dostaję po tyłku.
      Ja bardzo lubię mu komplikować życie! Taki sposób na odreagowanie codziennych stresów, haha ;D
      Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  5. Kutwa mać. Serio, odkąd tylko przeczytałam imię Julka wiedziałam, ze będą same problemy. Już tego pierwszego dnia, w którym Alek ją zobaczył, wiedziałam, że ona wcale nie jest taką cnotką, za jaką można ją uważać. Boli mnie trochę, że to musi być blondynka, bo kurde straszne opinie nam robicie, no! Ale cóż, niestety takie jest stereotypowe myślenie o nas, więc nie mam Ci za złe. Aczkolwiek byłoby fajnie, gdyby to naprawdę była farbowana brunetka. To one są takimi trochę teges zazwyczaj!
    Ale w tym oto miejscu Alek zyskał moje uznanie większe za to, że odmówił. Ale później stracił moich oczach. mam nadzieję, że jednak da tej lasce o tyłku i nie dopuści do tego, żeby coś więcej między nimi zaszło. Wiesz jak ja widzę tę całą Julię? Jako taką cholerną pijawkę, która przysysa się do jakiejś rodzinki i wykorzystuje ją najbardziej, jak tylko może. Już podczas tego jakże wspaniałego przemówienia, na mocy którego Alek miał odczuć wielkie współczucie do blondyny, zajarzyłam, że coś z nią jest naprawdę bardzo, bardzo nie tak. Kto normalny tak ot się otwiera i mówi o tym, ze ktoś go nie kochał? roszę, nawet przyjaciele często nie wiedzą, co takiego męczy duszę tego drugiego.
    Wiesz co? Nawet nie wiem, co powiedzieć. Mogłabym tutaj narzekać na tę głupią Julię, ale jaki to ma sens? Wprowadziłaś ją, więc podejrzewam, że jeszcze bardzo, bardzo tutaj namiesza. A jeśli Alek jej uległ/ ulegnie, to może się w tyłek pocałować. Wtedy będę wręcz jęczeć i błagać, żebyś zrobiła wszystko, aby Maniek był z Asią i, żeby Alek pożałował swojej lekkomyślności. Ale na razie jeszcze ufam Alkowi i mam nadzieję, że jednak pomyśli. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julcia to gwarantowane kłopoty. Ja ci powiem, że nawet nie zastanawiałam się nad kolorem jej włosów. Wpisałam pierwszy, który przyszedł mi do głowy. I jeżeli chciałabym zrobić to złośliwie, to obraziłabym samą siebie, bo i ja również jeszcze do blondynek się łapę! Ciemna ze mnie istotka, bo ciemna, ale wciąż blondynka ;)
      Aluś troszkę się pogubił. Julka poprzestawiała mu w tej łepetynie, niestety skutecznie. A zapewniam, że to nie koniec problemów, które planuje zesłać na tego biednego chłopaka. Jak to się skończyło, jeżeli chodzi o akcję z rozdziału zaprezentowanego powyżej? Może niedługo jak łaskawa wena mnie odwiedzi, to będziecie mieli okazję się przekonać.
      A tak wracając jeszcze do Julii, to dobrze ją rozszyfrowałaś. Wprowadzając ją, chciałam wykreować osobę, która będzie żerować na innych i której krzywdzenie niewinnych osób będzie sprawiać ogromną przyjemność. Myślę, że wyszło mi aż za dobrze. Julka więcej gra, niż pokazuje jaka jest naprawdę. W tej rozmowie po części była z Alkiem szczera, ale powiedziała to wszystko w dużej mierze po to, aby wzbudzić w chłopaku żal i spowodować, że nie będzie potrafił jej odrzucić. Cóż, to jej się udało. Alek jest strasznie naiwny. Trochę jak ja niestety... A to sprowadziło i dalej będzie sprowadzać na niego mnóstwo problemów.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*

      Usuń
  6. Jaka chamówa z tej Julki... ja się nawet nie będę wypowiadać. No rozumiem, łatwo jej nie jest i chyba nie do końca kontroluje samą siebie, próbuje się jakoś odegrać na całym świecie.... lecz mimo tych wszystkich aspektów, nie cierpię jej. Alek jest taki kochany, biedny, widać, że zależy mu na Aśce. A ona bezczelnie wykorzystała jego naiwność. Najpierw go upiła, a potem... Bóg jeden wie xD
    I wiesz, przykro mi, że dziewczyna okłamuje matkę Alka, która ma ją za anioła i ósmy cud świata. Prawdopodobniej lubi ją bardziej niż własnego syna. Przez ten rozdział mój stosunek do Elizy nieco się pogorszył, choć de facto kobieta w ogóle w nim nie wystąpiła.
    Jak widać wyjazd do Austrii wcale nie był takim dobrym pomysłem. Mimo że Alek zyskał możliwość treningów na najlepszych stokach, jego stan psychiczny nie jest ani trochę zadowalający. W jego głowie kłębi się miliony wątpliwości, niektóre sytuacje spadły na niego jak grom z jasnego nieba... i będę mocno zaciskać kciuki, by jakoś sobie z nimi poradził.
    Pisz szybko, kochana; * Życzę duużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  7. No co za szmata! Wybacz bo nie było mnie tu tak dawno, a zamiast przeprosić na sam początek to zaczynam od wyzywania ludzi. Ale o ile zaległości wołają o pomstę do nieba, to to drugie mogę sobie wybaczyć, bo 'szmata' jest tu bardzo kulturalnym i łagodnym określeniem. No!
    Muszę powiedzieć, że kocham Cię za to jak stworzyłaś ten odcinek. Kurczę... Wiesz, jak już w pewnym momencie zaczęłam myśleć, że się myliłam! Że Julia wcale nie jest taka zła. I nie chodziło nawet o tą tragiczną historię z dzieciństwa, bo to chyba często jest takim stałym elementem manipulacji drugim człowiekiem- ale o całokształt. O to jak zmusiła go do opowiedzenia o związku z Asią! Zmusiła człowieka, któremu trudność sprawia bycie szczerym nawet wobec najbliższych, którzy nigdy go nie zawiodą, (dobra, pomijam wątek z Matim, zresztą widzę, że Kamiński ciągle mu ufa). A tutaj obca baba. Jak można być tak podłym? Upić kogoś, wiedząc że jest załamany i kompletnie bezbronny. Widząc, że jego pojęcie o skutkach alkoholu jest zerowe. I jeszcze zrobić to samemu na trzeźwo, z zimną kalkulacją co dalej, krok po kroczku... Co więcej, nie z fascynacji, nie z miłości, z zauroczenia. Tylko kurde dla tępej zabawy i przyjemności. Serio nawet przy okolicznościach łagodzących ta dziewczyna nie zasługuje na litość. A takowych ewidentnie nie ma...
    Możemy liczyć jedynie, że Aluś nie jest aż tak upity, że ta odrobina wolnej woli w nim została i że po prostu stamtąd wyjdzie zanim wszelkie granice zostaną złamane. Bo inaczej... On przede wszystkim nie poradzi sobie przecież sam ze sobą. Przecież on potrafi wyrzucać sobie w głębi duszy najgorsze brednie... A co dopiero zdradzenie kogoś na kim naprawdę mu zależało. Boję się, że to totalnie wyłączy mu umysł i będzie zapałką rozpalającą pożar wszystkich planowanych tragedii. No, dlatego wkurza mnie to notoryczne przeginanie z piciem u co po niektórych. Chwilą zapomnienia może zniszczyć tak wiele...Plus jeszcze matka, która na prawdę się stara. Co dadzą te starania, jeśli pobyt w Austrii, będzie mu się kojarzył z (przynajmniej w jego główce), przekreśleniem szczęścia z Asią? I cóż... Nagle ten jej niechciany pocałunek z Mańkiem, wydaje się całkiem niewinną rzeczą niechcianą...
    Ale ja tam ciągle liczę, że Alek się z pajęczyny potworzycy jakoś wyplącze...
    Ehhh... Mam jeszcze tyle przemyśleń, także do poprzedniego odcinka, którego nie skomentowałam, ale moja biologia wyciąga znowu macki, więc muszę na tym poprzestać. Czekam niecierpliwie na nowość i życzę morza weny;*
    Kocham<3

    OdpowiedzUsuń