niedziela, 24 sierpnia 2014

16. Do zobaczenia


     Tajemnice. Nieścisłości. Kłamstwa. Uniki. Udawanie.
Były to tylko pojedyncze słowa - owszem, posiadające swoje znaczenia, lecz raczej niegroźne, nie wywołujące w sercu ukłucia paniki, a ledwie siejące lekki niepokój. Osobno nie znaczyły nic. Ot, zwykłe nitki porozsiewane miejscami tu i ówdzie. Brzydkie, przeszkadzające, a jednak nie niebezpieczne. Dopiero, kiedy się połączyły, utworzyły całość, układając się w poplątaną sieć nieszczerości, idiotycznej gry aktorskiej, w której ktoś w końcu musiał się wyłożyć i zapomnieć swojej roli. Życie bawiło się w reżysera. Potwornego scenarzystę, który co rusz sprawdzał kondycję pamięci swoich aktorów i ich intuicję, bez ostrzeżenia zmieniając wypowiadane przez nich kwestie. A oni naiwnie starali się nadążyć. Nieudolnie. Całość przypominało dziecinną zabawę w podchody, która zmęczyła ich wszystkich, lecz nie wymusiła na żadnym z nich słowa prawdy. Tak wyglądało ich życie przez ostatnie tygodnie. Nikt jednak nie pękł. Nikt się nie wyłamał.
     Alek do tej pory też ciągle trzymał się swego, obawiając się szczerości. Jednak pomału czynił niewielkie kroczki, aby się jej nauczyć. Dowodziła tego choćby niedawna rozmowa, jaką odbył z przyjaciółmi. Podczas niej zdradził im własne wątpliwości, co do propozycji matki, a oni pomogli mu podjąć decyzję. Decyzję, która i tak pociągnęła za sobą mnóstwo łez oraz smutku. Niestety, odwrotu już nie było. Wyjeżdżał. Opuszczał dom rodzinny, sam nie wiedząc właściwie, co powinien czuć w takiej sytuacji. Niby żal ściskał jego serce, bo musiał zostawić bliskie sobie osoby, ale jednocześnie wprost nie mógł się doczekać poznania nowych perspektyw, które niewątpliwie czekały go w obcym kraju. Jego myśli jednocześnie wybiegły na przód, snując domysły na temat tego, jak będzie wyglądać życie w Austrii, lecz co chwilę wracały uporczywie do wspomnień wiążących go z Polską.
     Siedząc w aucie obok matki, rozmyślał o swoich ostatnich dniach w Białce. Nie były one takie łatwe ani przyjemne, jak mógłby się tego spodziewać, za to obfitowały w pożegnania. W rozstania, których Alek z całego serca nienawidził, a jednak do których został zmuszony. Najtrudniej było przyznać mu się do swoich planów przed Asią. Chłopak bał się jej reakcji, jak okazało się później - zupełnie niepotrzebnie. Dziewczyna nie robiła mu scen, nie krzyczała, nie płakała. Była smutna, lecz rozumiała powody, dla których się na to zdecydował. Obiecała, że na niego poczeka, natomiast on więcej zapewnień nie potrzebował. Spojrzał tylko na ich złączone dłonie, po czym pocałował ją delikatnie w usta. Asia uśmiechnęła się w odpowiedzi, co powinno go uspokoić, ale wcale nie poczuł się przez to spokojniejszy. Już wyobrażał sobie, jak tęskni za nią, za tymi pocałunkami i za wszystkimi, spędzonymi wspólnie chwilami.
- Co cię gryzie, synu? - Z rozmyślań wyrwał go zmartwiony głos matki. Kobieta patrzyła na niego z uwagą i troską, próbując zrozumieć postępowanie chłopaka. Do tej pory myślała, że do sprawy wyjazdu podejdzie on z bardziej pozytywnym nastawieniem. W końcu oferowała mu lepsze życie, łatwiejszy start dla jego, dopiero raczkującej, kariery. Tymczasem Aleksander zachowywał się, jakby wcale nie miał ochoty nigdzie wyjeżdżać i gdyby tylko dano mu trochę więcej czasu, najprawdopodobniej nigdy by nie przystał na tą propozycję. To martwiło Elizę. Przecież nie chciała postępować wbrew jego woli ani wymuszać żadnych decyzji, jeżeli miałoby go to unieszczęśliwić. Chciała z nim porozmawiać, póki jeszcze był na to czas, ale Alek nie wyrażał takich chęci. W pierwszym momencie chciał ją po prostu zignorować. Pragnął na nowo zamknąć się w sobie, aby tylko nie dopuścić jej do siebie. W końcu przez tyle lat jego myśli i odczucia pozostawały dla niej zupełnie obojętne. Dlaczego zatem, teraz nagle miały stać się ważne? Aleksander zupełnie tego nie rozumiał, ale też nie odtrącił tak zupełnie kobiety. Poruszył się niespokojnie i westchnął. Uciekł przed nią wzrokiem, kierując go na zmieniający się błyskawicznie obraz za szybą, ale nie stracił całkiem zainteresowania matką. Jej troskliwe zachowanie trochę uśpiły jego czujność.
- Już za nimi tęsknię - wyznał, nim zdołał się ugryźć w język. Po co to powiedział? W ten sposób tylko przyznał się do własnych słabości. Jednak było za późno. Słowa powędrowały w przestrzeń i zawisły w niej na jedną, długą chwilę. Spojrzenie matki natychmiast złagodniało, ale on wytrwale wpatrywał się w jeden z oddalonych punktów. Bał się, że zobaczy w oczach kobiety współczucie, a jego absolutnie nie potrzebował. Planował przecież dalej grać nieczułego potwora, aby tylko udowodnić jej, że popełniła błąd odchodząc, że w ten sposób całkiem go zniszczyła. Tylko że to mu wcale, a wcale nie wychodziło.
- Alek, to zrozumiałe - szepnęła, wyciągając dłoń w stronę syna, jakby chciała go objąć i pocieszyć, ale w ostatniej chwili się zawahała i zrezygnowała z tego pomysłu. W końcu nie wiedziała, czy on sobie życzy podobnej bliskości. Możliwe, że na taki ruch zareagowałby złością, a ona nie mogła mieć mu tego za złe ani wymagać od niego bezwarunkowej miłości, choć bolało ją, że własne dziecko stało się dla niej tak bardzo obce. - Przecież znałeś ich od małego i widywałeś każdego dnia. Na pewno wiążą was naprawdę silne więzy, więc wcale nie oczekuję, że o nich zapomnisz i natychmiast przestaniesz tęsknić. Nie masz nawet takiego prawa, skoro byli twoimi najlepszymi przyjaciółmi. Zresztą oni czują to samo. Pewnie nie łatwo było im pogodzić się z twoim odjazdem. Chyba się nie mylę?
     Alek spuścił głowę, pozwalając, aby jasna grzywka zasłoniła mu oczy, w których, był o tym przekonany, pojawił się krótkotrwały przebłysk bólu. Ona nie mogła tego zobaczyć. I dobrze. Aleksander nie zniósłby takiego upokorzenia. Jednocześnie chłopak wiedział, że kobieta ma rację. Dobrze pamiętał reakcję Pandy, gdy oświadczył mu, że podjął decyzję o wyjeździe. To właśnie Grzesiek chyba najgorzej zareagował na tą wiadomość spośród wszystkich przyjaciół. Bo chociaż sam doradzał przyjacielowi ten wyjazd, to chyba nie spodziewał się, że Alek go posłucha. Młody Kamiński miał bowiem to do siebie, że zawsze postępował odwrotnie,  niż ktoś mu radził.  Toteż dlatego, Grzegorz nie mógł uwierzyć, że kumpel jednak go opuszcza.
- Na pewno dobrze to sobie przemyślałeś? - spytał płaczliwym tonem, gdy Alek wyznał mu, że od następnego dnia będzie ich dzielić znacznie więcej kilometrów, niż to do tej pory bywało. Grzesiu spowodował, że Aleksander odrobinę się zmieszał. W końcu nie sądził, że sprawi mu tak wielką przykrość. Nie był przygotowany na to, że to on będzie musiał przyjaciela pocieszać.
- To tylko na jakiś czas, Pandzia - próbował go uspokoić. - Po wakacjach do was wrócę, obiecuję! Zresztą sami radziliście mi, żebym dał matce szansę...
- Ja to wszystko wiem i rozumiem, Alek, ale chyba nie sądzisz, że czuję się przez to lepiej i że się z tym tak łatwo pogodzę, co?
- Wcale tak nie myślę - westchnął Aleksander. Choć po cichu liczył, że właśnie tak się stanie. Jednak skoro Panda zbył jego nadzieje, Alek modlił się, aby chociaż pozostali jakoś lepiej zareagowali. Na szczęście, albo i nie, błagania te zostały w pewnym stopniu wysłuchane. Bowiem, Maniek przyjął słowa kumpla ze stoickim spokojem, a ojciec zwyczajnie przestał się do niego odzywać. Cóż, to dalej pozostawało lepszym rozwiązaniem, niż próby przekonania go do zmiany zdania, do których posunął się Grzegorz.
     Alek zamrugał oczami, na nowo wracając do teraźniejszości. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że zamyślił się na tak długi czas. Gdy się ocknął, matka spała tuż obok niego, oddychając równomiernie. Chłopak obdarzył ją długim spojrzeniem, pierwszym takim od dawna. Wcześniej nie miał odwagi dokładnie jej się przyjrzeć, bo bał się, że zostanie narażony na kontakt wzrokowy, a jego wystrzegał się najbardziej na świecie. Teraz nie musiał się o to obawiać. Bez skrępowania zlustrował twarz kobiety, doszukując się cech wspólnych. Nie było to wcale łatwe. Alek wiedział, że większość swojego wyglądu zawdzięcza ojcu. To po nim odziedziczył kolor oczu i włosów, a nawet posturę. Zdawać by się mogło, że matka nie przekazała mu nic wartościowego w swoich genach, oprócz tego, że oczywiście zapewniła mu życie. A Aleksander nie potrafił się z tym pogodzić. Zależało mu na tym, aby odnaleźć chociaż jeden, malutki szczegół, który potwierdzałby ich pokrewieństwo i który dałby mu dowód, że naprawdę są rodziną. Taką prawdziwą, nie tylko na niby.
- Wbrew pozorom jesteście do siebie bardzo podobni. - Alek spojrzał na kierowcę, który przyjechał po nich z Austrii, na krótko łapiąc jego spojrzenie w lusterku wstecznym. Chłopak szybko uciekł wzrokiem, ale zdążył zauważyć, że mężczyzna nie jest dużo starszy od Elizy i ma ciemnobrązowe włosy oraz ufne oczy koloru burzowego morza. Do tej pory nieznajomy milczał, ale widocznie to mu się znudziło i postanowił wciągnąć chłopaka w dyskusję, skoro ten nie przysypiał już na tylnym siedzeniu. Kwestia rzucona przez niego niemal obojętnym tonem wydawała się nieistotna, ale mężczyzna prawdopodobnie szybko rozeznał się w zachowaniu chłopaka i bez problemów odgadł jego myśli.
- Nie sądzę - bąknął Alek, trochę zawstydzony tym, że został przyłapany na przyglądaniu się własnej matce. Kierowca roześmiał się pogodnie i pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Uwierz mi, wiem, co mówię. Doskonale znam się na ludziach. Moja znajomość z Elizą ciągnie się już od wielu lat, a ciebie, chociaż widzę pierwszy raz w życiu, to mogę przysiąc, że podobieństwo między wami natychmiast rzuca się w oczy. Jest zbyt oczywiste, żeby można je było przegapić.
- Kim pan w ogóle jest? - spytał nieufnie Alek, nabierając podejrzeń.
- Adam Heckmann. - Mężczyzna uśmiechnął się przyjaźnie. - Jestem mężem twojej matki i właścicielem ośrodka narciarskiego, w którym będziesz mógł pomieszkać przez czas swojego pobytu.
     To go zaskoczyło. Alek nie spodziewał się, że jego nowy ojczym sam pokwapi się, aby przyjechać do Polski po swoją żonę. Wyglądało to na wielkie poświęcenie, choć być może mężczyzna miał w tym jeszcze jakiś cel. Może oprócz ukochanej, kilka spraw biznesowych ściągnęło go w te rejony świata. Aleksander nie dopytywał, bo nie leżało to w jego interesie.
- Jestem pewien, że Austria przypadnie ci do gustu. Twoja matka dużo mi opowiadała o tym, że interesujesz się snowboardem. Wiesz, że u nas niektóre ze stoków funkcjonują nawet w terminie letnim? Najdłużej działa kompleks ulokowany na lodowcu Dachstein. Tam można szaleć, aż do połowy lipca, ale nie jest on jedynym. Oprócz niego, mamy jeszcze Hintertux, który również funkcjonujący w podobnym terminie, o ile warunki śniegowe tylko na to pozwalają. - Alek przysłuchiwał się tym słowom z niezwykłą uwagą. Wprost nie mógł uwierzyć, że nie będzie musiał czekać, aż do zimy, aby znowu wrócić na deskę. Zwłaszcza teraz, gdy kontuzja nogi odeszła prawie w zapomnienie. Owszem, czasami wciąż go bolała, ale Aleksander to ignorował, zwalając winę na karb zastania i przerwanego treningu. W Austrii wreszcie będzie mógł się porządnie rozruszać i nadrobić czas stracony na rekonwalescencję. - Jak tylko znajdziemy się na miejscu i zdołasz się zaaklimatyzować, sprawdzimy twoje umiejętności. Może wcielimy cię do naszej kadry instruktorów? Zobaczymy. W każdym razie, na pewno odnajdziesz jakieś odpowiednie dla siebie zajęcie.
     Alek nie mógł wyobrazić sobie lepszego startu i wprost nie potrafił doczekać się momentu, w którym zobaczy ten nowy, lepszy świat na własne oczy. Wszelkie obawy oraz wyrzuty sumienia, jakie odczuwał do tej pory, jakby przycichły, zepchnięte na bok przez podekscytowanie. Chłopak natychmiast się ożywił, dalszą drogę niemal kręcąc się niespokojnie w miejscu, a Adam zaśmiał się, widząc tak pozytywną reakcję. Natychmiast poczuł sympatię do tego młodzieńca i miał nadzieję, że szybko złapią dobry kontakt. Póki co, wszystko było na odpowiedniej drodze, aby tak właśnie się stało.

     W trójkę obserwowali, jak auto, do którego wsiadł ich przyjaciel niespiesznie stacza się ze żwirowego podjazdu, a po chwili znika za najbliższym rogiem, zabierając im część codzienności. Tą część, która do tej pory wydawała się nienaruszalna. Obecność Alka była po prostu czymś oczywistym. Bo on był zawsze, a gdy go zabrakło, powstałej w ten sposób pustki nie dało się w żaden sposób zapełnić i zaspokoić. Niewypełniona przestrzeń nie tylko bolała, ale również wywoływała złość. Było to dziwne, bo to przecież obecność Alka przyczyniała się do wszelkich nieścisłości. Młody Kamiński siał niespokojną atmosferę, ale widocznie zapewniał również pewnego rodzaju stabilizację. Równowaga ta została zachwiana i poruszyła jego przyjaciół, po raz kolejny kłócąc ich ze sobą.
- Jesteś z siebie dumny? - rzucił Grzegorz do Mańka, na tyle cicho, aby oddalająca się od nich Asia niczego nie mogła dosłyszeć. W końcu ona nic tu nie zawiniła. Przynajmniej nie zrobiła tego celowo. Nie mogła spodziewać się, że samą swoją obecnością tak bardzo namiesza w ich przyjaźni. Panda nie chciał psuć tego jeszcze bardziej. Być może nawet powstrzymałby się od tego komentarza, ale po prostu nie mógł znieść bezwstydnego spojrzenia, jakim Mati odprowadzał dziewczynę zaledwie parę minut po wyjeździe Alka.
- Chyba nie rozumiem, Panda, o co ci chodzi - odparł Mateusz, choć jego zarozumiały uśmiech mówił Grześkowi, że jednak: owszem, rozumiał.
- O co mi chodzi? - Grzesiu wytrzeszczył oczy na kumpla, nie dowierzając w usłyszane słowa. - Nie udawaj! Mówię o niej. Aśka. To dlatego doradziłeś Alkowi ten wyjazd i nawet nie próbuj zaprzeczać.
- Ojej, nawet jeśli, to co w tym złego? - Maniek zrobił zniecierpliwioną minę, pragnąc zlekceważyć Grzegorza, ale chłopak był uparty. Kiedy Mateusz starał się go minąć, on zastąpił mu drogę, wpędzając kumpla w jeszcze większą frustrację.
- Jeszcze się pytasz? Chyba nie zamierzasz ciągnąć tej znajomości? Zresztą, po co ja się ciebie o to pytam? Nie możesz tego kontynuować! Rozumiesz, Maniuś? Zwyczajnie nie możesz!
- Dlaczego nie?  - spytał Mateusz, robiąc kolejną, pewną siebie minę. - Nie zawsze świat kręci się wokół Alka. Im szybciej to zrozumiecie, tym lepiej. Nie wszyscy muszą koło niego skakać, jakby był z porcelany. Chłopak dostał po tyłku od życia. W porządku, może trochę mocniej niż inni, ale on nie jest jedynym! Mnóstwo ludzi ma problemy, czasami gorsze od niego, tylko zazwyczaj nie użalają się tak bardzo nad sobą.
- Jak możesz tak mówić? - Grzesiu nie rozumiał. Przecież to zawsze Maniek przestrzegał go, żeby z Alkiem postępować delikatniej. Bo dla Kamińskiego zazwyczaj wystarczyło jedno, źle dobrane słowo, aby wybuchnąć gniewem i oboje doskonale o tym wiedzieli.
- Normalnie, Panda. Zwyczajnie przejrzałem na oczy i tobie też radzę to zrobić - odparł Mateusz. - W każdym razie nie zrezygnuję z Asi tylko dlatego, że on uznał ją za swoją własność. Zresztą, widzisz go tu gdzieś? Nie. A skoro oczy nie widzą, to sercu nie powinno być żal.
- Powiem mu, ostrzegam cię - zagroził Panda.
- Teraz? - zapytał kpiącym tonem i nawet nie czekając na reakcję przyjaciela, sam udzielił odpowiedzi na to pytanie. - Teraz, mój drogi przyjacielu, wcale mnie to nie obchodzi, bo co on niby może zrobić. Jest za daleko i raczej zbyt szybko nie wróci, nic na to nie poradzi.
     To na dobre zamknęło usta Grześkowi. Chłopak przyglądał się Mateuszowi ze zdezorientowaniem i powoli pokręcił głową. Panda zwyczajnie nie wiedział, co mógłby odpowiedzieć, bo ostatecznie przestał poznawać człowieka, który stał naprzeciwko niego. Przypominał mu kogoś, ale to było zamglone wspomnienie. Bolesne, lecz zupełnie niewyraźne.
- Wiesz, co jest w tym wszystkim najsmutniejsze? - rzucił Panda, cofając się gwałtownie kilka kroków. - To, że kiedyś uważałem cię za przyjaciela.
     Słowa zostały wypowiedziane i zdawało się, że ich echo brzmi jeszcze w powietrzu, gdy Grzegorz ostatecznie odwrócił się do Mateusza plecami, po czym zwyczajnie odszedł, nie obdarowując go ani jednym spojrzeniem więcej.

- Jesteśmy w domu - oznajmił Adam, budząc dwójkę swoich pasażerów, kiedy wreszcie zatrzymali się przed jakimś budynkiem po kilkugodzinnej jeździe. Alek, który ostatecznie poddał się i, zmęczony tym niekończącym się oczekiwaniem, zasnął, gdy przekraczali austriacką granicę, natychmiast zerwał się do pozycji siedzącej, w pierwszej chwili czując się potwornie zdezorientowany. Biel, którą dostrzegł tuż po otwarciu powiek, zupełnie nie pasowała do pory roku, jaka panowała, gdy wyjeżdżali z Polski. Próbował wmówić sobie, że dalej śni, ale rozbawione miny Adama i Elizy wskazywały na to, że wcale nie przebywał już w krainie snu. To wszystko nie było złudzeniem. Śnieg naprawdę pokrywał okolicę.
- Znajdujemy się wysoko ponad poziomem morza - podpowiedział mężczyzna, widząc, że chłopak ma trudności z przyswojeniem sobie nowych faktów. Zaspany mózg Alka jeszcze nie kontaktował zbyt dobrze, a on próbował mu pomóc. - Tu znajduje się nasz ośrodek, a tam wyżej ulokowane są stoki. Wyciągi rozpoczynają się zaraz za tamtym pagórkiem i to nimi możesz dostać się do snowparku.
     Alek wysiadł z auta, gotując się na nagły napływ zima, ale wcale tego nie doświadczył. Oczywiście, temperatura była znacznie niższa, ale wcale nie dygotał z zimna, mimo że nie zabrał ze sobą kurtki. Może przyczyna tkwiła w szoku, lecz nie zastanawiał się nad tym. Wiele innych spraw pozostawało dla niego na tamten moment dużo ważniejszych.
- Chodź, oprowadzę cię - zachęcił Adam, proszącym wzrokiem nakazując żonie, aby weszła do środka budynku. Eliza nie zrobiła tego raczej chętnie. Chciała, aby ukochany zaprzyjaźnił się z Alkiem, ale bała się też, że mężczyzna może przypadkiem zrazić do siebie chłopaka, jeżeli będzie za bardzo na niego naciskał. Aleksander jednak szybko dołączył do Adama, z ciekawością pochłaniając każdy centymetr nowej przestrzeni. Obserwował, jak nieopodal narciarze i snowboardziści oddawali się zimowemu szaleństwo, jakby wokół panowała najprawdziwsza zima, a nie powolnym krokiem na stronice kalendarza wkraczał dopiero kwiecień. Aleksander tak zapatrzył się na ich szczęście, że zupełnie nie zauważył, że zboczył z kursu obranego przez Adama. Podczas, gdy mężczyzna szedł przed siebie skrajem stoku, młody Kamiński całkiem przypadkiem znalazł się niebezpiecznie blisko jednej z tras zjazdowych. Nie spostrzegł, że jasnowłosa dziewczyna zmierzała prosto na niego, ze wszystkich sił starając się wyhamować. Kiedy zorientowała się, że ten manewr jej się nie uda, natychmiast odbiła w bok, wpadając w ostry wiraż. Z trudem utrzymała równowagę, a potem przemknęła obok zaskoczonego Alka, po chwili odwracając się jednak, aby zerknąć na niego przez ramię. Gdy upewniła się, że chłopakowi nic złego się nie stało, uśmiechnęła się promiennie i machając wesoło zniknęła gdzieś w oddali.
- Kto to? - spytał Adama, gdy szybko odsunął się od niebezpiecznego miejsca. Mężczyzna spojrzał w kierunku, który wskazywał chłopak i uśmiechnął się, kiedy domyślił się, o co chodzi Alkowi.
- To Julka - poinformował. - Jedna z naszych najlepszych instruktorek.


No to tak, komplikacji ciąg dalszy można by rzec... A to się tutaj nie skończy. Pomęczę ich wszystkich jeszcze trochę, zanim może odpuszczę na chwilę. To się przemyśli.
Tymczasem muszę się pochwalić wspaniałym prezentem, który sprawiła mi Coitus, a mianowicie genialnym zwiastunem dotyczącym Upadku. Jeżeli ktoś jest ciekawy, to zapraszam serdecznie [klik] A Tobie, kochana, bardzo, ale to bardzo za niego dziękuję :* Jesteś cudowna! Co ja bym bez Ciebie zrobiła, co? Bez Ciebie i bez tych naszych długich debat na gadu ^^

9 komentarzy:

  1. Ha! Może tym razem będę pierwsza! :D Mówisz, że chętnie byś gdzieś teraz uciekła. Hm... jeszcze Cię nie zabiję, ale ja wiem, co knujesz ;P. Na początku wydawało mi się, że to Maniek jest lepszym przyjaciel i to zarówno dla Alka, jak i dla Pandy. A okazało się zupełnie inaczej. Wcale się nie dziwię Grześkowi, że trudno mu dostrzec cokolwiek z dawnego Mateusza. Najgorsze, co zrobić, to się zmienić, ale na gorsze. Czy tylko jedna dziewczyna spowodowała, że Maniek stracił swoją osobowość? W końcu kiedyś starał się być przyjacielem, a teraz nic to chyba dla niego nie znaczy. Grzesiek domagał się, aby Maniek miał dziewczynę i prawie się doczekał. Może i Alek później zaczął się z nią kolegować, ale mówił o swoich uczuciach, i tak naprawdę pierwszy zaczął być z Asią. Dlatego postawa Mańka była chamska. W dodatku teraz jak Alek wyjechał. Zresztą Asia chyba go nie chce widzieć.
    Tak, miałam robić akapity :D. Zaskoczyłaś mnie trochę, że wyjedzie, chociaż czułam, że on to zrobi... Ale w moim mniemaniu nie powinien. No, bo to trudne zostawić swoich przyjaciół. Chociaż pewnie przykro mu się zrobiło, kiedy Maniek tak właściwie nie zareagował. Tak naprawdę oczekuje się od bliższych ludzi, że będą za nami tęsknić. Trzeba przyznać, że jego mama ma wyczucie i nie chce na siłę zdobyć sympatii syna i jeszcze jest ostrożna. Dziwne, że Paweł nie pokłócił się ze swoją byłą żoną o to. Rozmawiałam ostatnio z kolegą, ale skokach narciarskich i on mówił, że są też letnie zawody... Dobrze, że Alek będzie mógł sobie trochę pobrykać na desce. Chociaż martwi mnie ta noga, gdyż wspominałaś coś, że nie wszystko będzie z nią w porządku. W sumie dobrze, że Adam załapał dobry kontakt z Alkiem, bo przynajmniej wie, że jego mama jest w dobrych rękach, mimo że chyba średnio jeszcze potrafi sobie przyswoić, że ona jest. Cóż się dziwić, że jeszcze nie potrafi jej w pełni zaufać, ale i tak robi pierwsze kroki. To tak... Julia na pewno namiesza i za to zostaniesz zamordowana ;D. Swoją drogą zaczęło się podobnie jak z Asią. Tylko, że tu dziewczyna na niego nie wpadła... no i ona umie jeździć. Czyżby Alek uległ pokusie? A może Panda powie mu o incydencie Mańka z Asią i dopiero wtedy się złamie? Być może stwierdzi, że skoro został zraniony przez Magdę(o ile nie dowie się o Asi), to i on może dopuścić się zdrady? Być może pokieruje nim instynkt. A może ja za dużo myślę ;p. Widzę, że zmieniłaś piosenkę. Znałam ją już wcześniej, ale przyzwyczaiłam się do tamtej ;P. W ogóle ciężko znoszę zmiany... A tak w ogóle to muszę Ci napisać, że bardzo ładnie piszesz i ze smutkiem widzę, że już kończy się rozdział...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udało ci się - jesteś pierwsza ^^ No powiem ci, że bardzo chętnie bym uciekła, bo strasznie bałam się tych waszych opinii na temat tego rozdziału. Nie da się ukryć, że zrobiłam tutaj z Maniusia jeszcze większego chama niż był on do tej pory. Cóż, początkowo Maniuś był dobrym przyjacielem, choć nigdy chyba nie uznałabym go za tego najlepszego. To Panda zawsze był tym pośrednikiem między dwoma, tak skrajnymi charakterami. Mati do tej pory uchodził za spokojnego, ale jak widać prawdziwy charakter wyłonił się pod wpływem pewnym wydarzeń. W tym wypadku przyczyniła się do tego zazdrość i to ostateczne odrzucenie. W końcu czara goryczy się przelała, no bo ile razy przyjaciel może być od niego lepszy? I to w każdej dziedzinie! Każdy chyba by w końcu nie wytrzymał.
      Alek musiał wyjechać, choć sama długo, długo zastanawiałam się czy mi to nie popsuje dalszych planów co do tego opowiadania. No, ale ostatecznie zdecydowałam się na wyjazd i raczej nie żałuję ^^
      Dla Alka zostawienie przyjaciół wcale nie było łatwe. I pewnie zabolało go to, w jaki sposób pożegnał się z nim Mateusz. No, ale on nie jest sobą. Co absolutnie nie tłumaczy jego zachowania!
      Mama Alka czuje się winna całej tej sytuacji, w sumie słusznie, i stąd bierze się ta ostrożność. Czy Paweł pokłócił się z żoną? Nie ujęłam tego w tym rozdziale, ale tego raczej uniknąć się nie dało. Nie w takiej sytuacji.
      Aluś będzie mógł trochę się wyszaleć i rozładować to zbędne napięcie. A co z jego nogą? Tego nie zdradzę, ale cieszę się, że zwróciłaś na to uwagę :D
      Początkowo planowałam z Adama zrobić chama, ale jednak to chyba byłoby zbyt wiele dla matki chłopaka. Później miał być takim oschłym osobnikiem, ale wyszła mi jakaś taka sympatyczna, rodzinna postać, co mi szczególnie nie przeszkadza. Może jakoś się dogada z Alkiem ^^
      Nie morduj mnie, proszę! ^^ No, a Julka namiesza i to całkiem nieźle. To podobieństwo było zaplanowane przy ich pierwszym spotkaniu ^^ Taka złośliwość losu, a co! Ale nie zdradzę póki co jaka rola Julki będzie w tym opowiadaniu. Już niedługo sami się tego dowiecie ^^
      A piosenkę faktycznie zmieniłam. Ja też nie bardzo lubię zmiany, ale jakoś ta nutka bardziej mi pasowała do tego opowiadania.
      I bardzo, bardzo dziękuję za kolejny, długaśny oraz cudowny komentarz i wszystkie miłe słowa, które w nim zawarłaś. Jesteś niezastąpiona :*
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. To ja sobie stwierdziłam, że przy moim rozgarnięciu życiowym, przemyślę co chcę Ci napisać i pozostawię to w zakamarkach mojej głowy na tydzień. No więc jestem od razu;)
    Zacznę od początku, od sceny wyjazdu i od Asi. Z pewnością jest jej ciężko, ale tak jak przypuszczałam zachowuje to dla siebie. Nie znamy jeszcze jej wewnętrznych myśli na ten temat i jestem ich bardzo ciekawa. Cóż... Ona chciała mu powiedzieć prawdę, a on odjechał. Jednak nie próbowała go zatrzymać na siłę. Czasem człowiek musi spełnić jakiś cel, do którego dąży, powalczyć z demonami przeszłości i nie ma co tego barykadować. Z tym, że przyznam liczyłam, że Aluś chwilkę odczeka, aż ich relacje staną się jeszcze trwalsze. Czy miłość na odległość ma sens? Coś o tym wiem, można powiedzieć w skrócie. Ale myślę, że każde uczucie jeśli jest prawdziwe to ma. I o jej przywiązanie do chłopaka jestem pewna, Maniuś może sobie wyskakiwać z intrygami, ale myślę, że skoro ona obiecała czekać, to- jeżeli Aluś sam nie zerwie przyrzeczenia- poczeka.
    Natomiast on sam nam lekko podpadnie jeżeli zacznie się tam do blondyny szczerzyć. Alek? Bo tu wszystkie frustracje w stronę twojego kumpla idą, a ty się coś zbyt lubiany zrobiłeś przeze mnie. No nie psuj tego chłopie.
    Dobra... Wróćmy do Polski. Żal mi Pandzi, czego pewnie się domyślasz. Jaka szkoda, że Ci co po prostu najzwyczajniej w świecie chcą być ogólnie lojalni obrywają, no. Zresztą nie to jedno jest niesprawiedliwe i głupie. Ale nie żyjemy po to, aby 100% widzieć w jasnych barwach, a poza tym ja piszę komentarz, a nie smęcę, więc koniec:p
    Wróćmy... Grzesiowi biję za to ostatnie zdanie wielkie brawo. Wreszcie coś szczerego. Na prawdę mocno uderzył, ale przypuszczam, że on doskonale zdaje sobie sprawę, że niczym 'lekkim' nie uśmierci tego nieszczęsnego potwora, który zamieszkał w Matim. Serio to zdanie o jakiś niewyraźnych kształtach osoby z przeszłości jest idealne, nic dodać nic ująć. Bo już z pocałunkiem przegiął. I liczyłam, że po tym sobie usiądzie i coś przemyśli. Ale cholerka nie usiadł. A teraz trzeba go odciągnąć od Asi bo jest gotów sprawić jej na prawdę wiele przykrości- a pewnie jeszcze oczerniać Kamińskiego w jej oczach...
    A sceny rodzinnej z mamą Alusia próbującą go dotknąć nie potrafię sensownie skomentować. Ale powiem Ci, że była świetna, oddała wszystkie emocje, a już przede wszystkim paradoks i sprzeczność pomiędzy tymi emocjami. I Adam... Kurczę, to jest prawdziwie miły facet. Czyżby miał pomóc przełamać lody pomiędzy matką a synem. Oby...
    Tylko ta instruktorka, och nawarczę Ci się na nią jeszcze, aż będziesz mnie mieć dosyć;p
    Coraz niecierpliwiej oczekuję nowych odcinków. Więc dużo weny Kochana.
    Buziaki;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za piękny i długaśny komentarz :* To dla mnie niezwykle budujące!
      A tak odpowiadając na niego - Asi rzeczywiście łatwo nie było, choć taka tymczasowa rozłąka pozwoli jej poukładać sobie wszystko w głowie tak jak trzeba. Będzie tęsknić, ale wie, że to dla Alka taki wyjazd to wielka szansa. Tylko czy właśnie ich uczucie, które jeszcze nie nabrało stabilności ma szansę przetrwać taką próbę? Czas pokaże.
      Julka może coś namieszać. A nawet całkiem spore coś, ale póki co nic nie zdradzam!
      Pandzi to mi też jest cholernie, cholernie żal i sama się nie lubię za to, co ja z nim robię. No, ale tak właśnie zawsze jest, że najmocniej obrywają ci, co starają się jeszcze ratować coś i mieszać w nieswoje sprawy. On chce być lojalny wobec Alka i Mateusza jednocześnie, a tak zwyczajnie się nie da. Grzesiu sam to zrozumiał i zrozumiał też, że Maniuś zmienił się w jakiegoś potwora. Stąd też te końcowe słowa. Tylko czy same słowa wystarczą? Maniek jest zraniony i czuje się oszukany, zdradzony, a takie osoby racjonalnie nie myślą.
      Mama Alka stara się pomału odbudować zaufanie, ale to nie jest takie łatwe mając do czynienia z Alusiem. On szybciej złapał kontakt z Adamem, bo ten go niczym jeszcze do siebie nie zraził. Adam oczywiście jakoś będzie próbował naprawić więzi łączące matkę z synem, ale to pracochłonne zajęcie.
      Jeszcze raz dziękuję :*
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. To już tyle rozdziałów, a ja nadal nie mogę się nadziwić i nachwalić Twojego stylu pisania. Czytam tych blogspotowych opowiadań od groma, ale naprawdę rzadko zdarza się by ktoś pisał tak lekko i tak wciągał stylem pisania! Nawet nie treścią (choć oczywiście też), ale samym sposobem opisywania! A jak do tego jeszcze dochodzi reszta to już w ogóle...

    Dobra, koniec tych pochwał, przejdę do sedna! :D Przemknęło mi przez myśl, że Alek będzie myślał o wyjeździe, ale nie sądziłam, ze tak szybko rzuci wszystko. Oczywiście rozumiem, że kariera stanowi dla niego bardzo ważną część życia, ale obawiam się, że najważniejszą. Mam nadzieję, że pod wpływem nowego świata, nowych znajomości, nowych miejsc itp. nie zapomni o starych przyjaciołach. O ile Maniek z własnej woli odsunął się od Alka, to Panda szczerze cierpi po wyjeździe kumpla. I właśnie okazało się kto tak naprawdę jest prawdziwym przyjacielem. Przez cały czas wydawało mi się, że to Maniek jest osobą, która wszystko rozumie, w każdej sprawie potrafi doradzić, że jest to chłopak szczery i prostolinijny. A wystarczyło by się zakochał i już wychodzi z niego diabeł. Ewidentnie knuje za plecami Alka i jego wyjazd jest mu cholernie na rękę. A tak się chyba kumple nie zachowują... i zgadzam się z Pandą: ja też nie poznaję Mańka.

    Cieszy mnie natomiast, że Alek zaczyna łapać kontakt z matką i jej mężem. Przez cały ten czas bardzo cierpiał przez jej odejście i mam nadzieję, że fakt iż jest teraz z nią pomoże mu przywrócić wewnętrzny spokój. Może wreszcie powróci wesoły, szczęsliwy Alek, a ten parszywy nerwus odejdzie gdzieś na bok? Ciekawi mnie czy naprawdę wróci do przyjaciół i przede wszystkim czy będzie pamiętał o Aśce. Bo tak naprawde ten ich "związek" praktycznie się nie zaczął, a kilka pocałunków to jeszcze nie miłość. Mam nadzieję, że ta Julka mu w głowie nie zawróci! A i czemu ona ma polskie imię?:D

    Pozdrawiam!:*

    A w wolnej chwili zapraszam na 6.5 do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku *.* Bardzo mi miło, widząc tak pozytywne i miłe słowa!
      Aluś się gryzł z tą propozycją przez jakiś czas (nie wiem, czy zdążyłaś przeczytać poprzedni rozdział, bo ten dodałam w miarę szybko) i jakąś decyzję musiał podjąć. Matka dała mu tydzień i gdy ten czas minął musiał się na coś zdecydować. Alek postanowił wyjechać, choć wcale nie było to dla niego takiego łatwe. Kariera wcale nie stanowi dla niego najważniejszego aspektu życia. No, ale pisząc ten rozdział, staram się postawić na jego miejscu i w sumie chyba sama nie zachowałabym się inaczej. W końcu wyjazd za granicę, do miejsca, o którym marzyło się od dziecka i gdzie będzie mógł realizować się w 100% to jednak oferta bardzo trudna do odrzucenia. Jednak jest coś trudniejsze, a mianowicie zapomnienia o przeszłości. Alek tego, choćby bardzo się starał, to raczej nie zdoła wyrzucić z głowy.
      No, a Maniek? Maniuś dalej czuje się zraniony i oszukany, a co za tym idzie wydaje mu się, że ma prawo zachowywać się w ten sposób. Może kiedyś do niego dotrze, że to nie jest ta droga. Tylko że na chwilę obecną zazdrość trochę namieszała mu w główce.
      Alek może się wypierać tego, ile tylko zapragnie, ale on naprawdę tęsknił za obecności matki w swoim życiu. Tylko że jak to on zbyt szybko się do tego nie przyzna. Już łatwiej jest mu rozmawiać z Adamem, którego praktycznie nie zna, niż ponownie dopuścić do siebie matkę. On nadal się boi odrzucenia i zranienia.
      Fakt, związku Asi i Alka nie można chyba jeszcze nazwać związkiem. To póki co zauroczenie, i to zauroczenie wystawione na naprawdę ciężką próbę. No, ale jeżeli przerwa tą rozłąkę, to będą mieli pewność, że uczucie to jest szczere. Pytanie tylko - czy tak się stanie. Zbyt wiele rzeczy może pójść nie tak. Przykładem jest Julia, która może mocno tutaj namieszać. A czemu ma ona polskie imię? No bo jest Polką, która mieszka w Austrii :) O tym w kolejnym rozdziale, gdzie trochę lepiej poznacie tą moją Julkę.
      Dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  4. PRZEPRASZAM! Ja nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje, naprawdę :( Nie obiecuję poprawy, bo nie chcę składać obietnic, których nie jestem pewna...
    Przechodząc jednak do treści - Maniek mnie okropnie rozczarował. Pamiętam jak we wcześniejszych rozdziałach podziwiałam jego postawę wobec problemów Alka, a wystarczyła głupia miłość by zniszczyć ich przyjaźń. Nie rozumiem tego. Jak można postawić dziewczynę ponad przyjaciela? Chyba nawet nie chcę tego zrozumieć. Czasem rzeczywiście trudno jest patrzeć jak nasze marzenia spełniają się komuś innemu, ale kiedy w grę wchodzi przyjaźń to chyba warto zacisnąć zęby i przełknąć gorycz porażki. Wygląda na to, że Maniek wcale nie był tak idealnym przyjacielem za jakiego go miałam.
    Coś czuję, że Julka, która się tu pojawiła chyba nam tu jeszcze bardziej namiesza, czyż nie? ;)
    Przepraszam jeszcze raz. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest najlepszy komentarz, ale kryzys w jaki właśnie popadłam nie pozwala mi napisać nic ładniejszego :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana moja <3 Zacznę od tego, że rozdział mi się bardzo podoba (co zapewne już wiesz, bo mi podobają się wszystkie rozdziały Twojego autorstwa), a już szczególnie pierwszy akapit - mistrzostwo! Uwielbiam te metafory, porównania i filozoficzne refleksje. Doskonale ujęłaś sytuację bohaterów w kilku zdaniach.
    Dalej jest mi żal Alka. To chyba jedna z moich ulubionych postaci, świetnie go wykreowałaś. Biedny, zagubiony chłopak. Uważam, że należy mu się szczęście po tym wszystkim, co przeszedł. Jak widać jego ojczym wydaje się całkiem w porządku. Oby mnie pozory nie myliły. Może Alek wreszcie komuś zaufa i się nie zawiedzie? Moze wreszcie będzie miał oparcie w kimś starszym? Może poczuje się zrozumiany? Mam przynajmniej taką nadzieję...
    W gruncie rzeczy nawet polubiłam Elizę. Fakt, wciąż jestem zła na to, że zostawiła Alka samego z ojcem, że zamiast wrócić i zabrać syna, by nie wychowywał się w tak toksycznej rodzinie, wolała najpierw skupić się na sobie. Z drugiej strony jednak wiadomo, że nie była gotowa na założenie rodziny. Wszystko działo się zbyt szybko i mimo jej starań, akcja "małżeństwo" zakończyła się fiaskiem. Całe szczęście jeszcze nie wszystko stracone. Alek rozpocznie nowe życie u jej boku. Powoli przystosuje się do obecności mamy, która była nieobecna przez tak długi czas. Wszystko stopniowo, nie gwałtownie. Dlatego dobrze, że Eliza stawia nieśmiałe kroczki w zbliżaniu się do syna, a nie próbuje na siłę przekonać go do siebie. Bierze pod uwagę fakt, że chłopak jeszcze nie do końca jej wybaczył.
    No i wprowadziłaś nową postać - Julkę. Choć kocham to imię, bohaterki z pewnością nie polubię. Zwłaszcza, że wiem, co planujesz z nią zrobić. Dziewczyna nieźle namiesza w życiu Alka, mam jednak nadzieję, że wszystko pomału się odbuduje. Ale dobra, nie będę spoilerować, jeśli ktoryś z czytelników przypadkiem przeczytałby mój komentarz.
    Strasznie się cieszę, że zwiastun Ci się podoba :3 Ja też nie wiem, co bym bez Ciebie zrobiła :**
    Pozdrawiam cieplutko! Pisz szybko, ponieważ jestem niezmiernie ciekawa, co się teraz dzieje z Aśką i chłopakami.

    OdpowiedzUsuń
  6. ale się wkurzyłam! dlaczego on pojechał?? idlaczego nie było tak właściwie perspektywy dziewczyny? kurde no, Maniek to pewnie podskakuje do góry, głupek:/ nie wiem, dlaczego chłopak tak szybko przebaczył, a może raczej jakoś przełknął to, co zrobiła mu matka... i właściwie nawet świadomosć, że ojciec bardzo źle to zniesie, jakoś go nie powstrzymała, dziwi mnie to, nawet jeśli nie do końca dobrze sie dogadywali.no a na końcu musiałas mnie dobić jeszcze jakąś pięknością genialnie jeżdżącą na swnoboardzie... nie masz wstydu, mogłaś chociaż zrobić z niej Austriaczkę,żeby było im trudniej się na początku dogadać, a Ty takie odstawiasz rzeczy, nieładnie xD nie no,żartuję,. ale jestem zła, ze ich rozdzieliłaś :(

    OdpowiedzUsuń